wtorek, 31 grudnia 2019

Wiedźmin. Pakiet. Tom 1-8 (wersja serialowa) - Andrzej Sapkowski


Cykl: Wiedźmin
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 13.12.2019r.


Nowe szaty Wiedźmina.

Wiedźmin. Biały Wilk. Geralt z Rivii. Zmutowany łowca potworów, w mniemaniu ogółu pozbawiony ludzkich odruchów odmieniec, który jednakowoż nie tylko owe uczucia posiada, ale także się nimi kieruje. Mało kto nie zna tej postaci (rozsławionej nie tylko książkami Andrzeja Sapkowskiego, ale także serią gier). Kwestią czasu była zatem porządna ekranizacja. Netflixowy serial gości na małym ekranie od blisko dwóch tygodni. Wraz z jego premierą nieuniknione było pojawienie się na rynku wydawniczym wznowienia całej wiedźmińskiej sagi. Oto i ono.

Abstrahując od samego serialu (polecam !;) ) niniejsze wydanie mieni się być serialowym. I jest to w gruncie rzeczy prawda – okładkowy layout porządnie odświeżono, a czarna stylistyka kolorystyczna jest zaiste miła dla oka. Zamieszczone na okładkach poszczególnych tomów grafiki są może nieco minimalistyczne, ale za to – co trzeba przyznać – niezwykle klimatyczne. Mogą się podobać :) Mi osobiście podobają się wręcz szalenie :)


Wydań zbiorczych wszystkich ośmiu części przygód Wiedźmina jest na rynku kilka, pojawia się zatem pytanie: czy warto wybrać akurat tę? No cóż… Sądzę, że to kwestia gustu. Głownie jeśli chodzi o preferencje co do tego, jak dane wydanie może prezentować się na Waszych półkach i czy będzie się to Wam podobać. Ja osobiście byłbym za – czarna stylistyka to bezpieczny, klasyczny wybór, który częściej wygląda na półce ładnie niż brzydko ;)

A czy warto wrócić do „Wiedźmina” ze względu na treść? (jeśli jeszcze jakimś cudem nie czytaliście). Zdecydowanie tak! Ta opowieść jest ponadczasowa. Dotyczy co prawda fikcyjnych wydarzeń mających miejsce w fikcyjnym świecie (podobnym jednakże do naszego słowiańskiego, średniowiecznego poletka), aczkolwiek w gruncie rzeczy Sapkowski snuje opowieść o sprawach uniwersalnych: miłość, poświęcenie, wiara we własne wartości, dążenie do celu i pozostanie sobą w świecie, który już dawno zszedł wokół nas na psy. To także historia o zmianach, jakie zachodzą wokół ludzi i które są w gruncie rzeczy nieuniknione, a wraz z nimi pojawia się refleksja: co zyskujemy, a co tracimy? I czy rzeczywiście ostateczny bilans zysków i strat jest na plus? Takie właśnie pytania stawia Sapkowski za zasłoną opowieści o potworach, mutantach, czarodziejach i ogarniającej wszystko wojnie.


„Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich”. Pamiętajcie o tym cytacie z sagi zanim weźmiecie ją do ręki, Geralt z Rivii i jego przygody są bowiem opowieścią wyjątkową, która z pewnością się wyróżnia i w żadnym wypadku nie jest taka, jak „wszystkie” :)


A poniżej mała ściągawka dla nieznających jeszcze książkowego "Wiedźmina" ;)

Ostatnie życzenie

Znajomi często namawiali mnie do przeczytania książek o Wiedźminie, a ja za każdym razem odkładałem to na później. W końcu przyszedł taki jesienny dzień, w którym zabrakło mi wymówek... i sięgnąłem po pierwszy tom. Oniemiałem z zachwytu! To absolutne arcydzieło fantastyki. I to nie tylko polskiej, ale i światowej. Ten świat pokocha każdy, kto go odwiedzi. Mogę o tym zaświadczyć, gdyż sam tego doświadczyłem. Gwarantuję każdemu niedoszłemu (z różnych powodów) czytelnikowi, że białowłosy łowca potworów o prawym sumieniu i szybkich jak błyskawica dłoniach może zawładnąć sercem i duszą bez reszty, a zapamiętany obraz miecza wirującego w jego dłoni będzie obrazem widzianym jeszcze długo po zamknięciu oczu.

Miecz przeznaczenia

"Miecz przeznaczenia", czyli drugi tom opowiadań o Wiedźminie, jest wspaniałą kontynuacją najważniejszego dzieła życia (zgadza się, nie boję się użyć tego określenia) Andrzeja Sapkowskiego. Kolejna część jest tak samo dobra jak "Ostatnie życzenia", albo i lepsza - do dziś nie zdecydowałem, które opowiadania wolę… i nie zamierzam tego robić, gdyż każde jest według mnie klasą samą dla siebie. Świat Sapkowskiego jest wykreowany perfekcyjnie, a przy tym jest dziwnie znajomy i bliski czytelnikowi - nawet jeśli to czyjeś pierwsze przygody z Wiedźminem. Łatwość z jaką autor niepostrzeżenie kradnie czytającemu serce wywołuje uśmiech radosnego przyzwolenia i prośby o więcej. Niezapomniana lektura.

Krew elfów

Z pewną obawą brałem do ręki pierwszy tom pięciotomowej sagi Sapkowskiego. Mając za sobą "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" byłem owładnięty żądzą dalszych przygód, lecz wiedząc jak znakomite są opowiadania bałem się, czy pisana prozą dalsza część historii czegoś nie zepsuje. Otóż nic się nie zepsuło!, a ja popadłem w jeszcze większy obłęd zachwytu. Proza dała Sapkowskiemu pole do bardziej obszernych opisów świata i do stworzenia dłuższej, wielowątkowej historii. I chociaż czyta się to już trochę inaczej niż opowiadania, to historia Wiedźmina wciąż jest historią wybitną.

Czas pogardy

Wojna rozdziela bohaterów, lecz przygody każdego z nich nawet z osobna pasjonują równie mocno jak wcześniej. Andrzej Sapkowski stworzył coś naprawdę wyjątkowego. Sprawił, że milionom czytelników na dźwięk słowa "Wiedźmin" błyszczą i rozszerzają się oczy. To jest właśnie bezcenne. Jest w tym przebłysk geniuszu. A w samej historii jest coś tak osobiście mi bliskiego, że, chociaż nie potrafię tego nazwać, czuję się jakby wszystko w tej książce było mi już znane, a każda napotkana na drodze postać była starym znajomym, a nieraz przyjacielem. Nawet wrogowie, bo czymże jest dobra opowieść bez złych do szpiku kości, podstępnych i okrutnych przeciwników? A, jak to na wojnie bywa, tych w "Czasie pogardy" nie brakuje... Pod koniec ręce same się wyrywają żeby odłożyć jeden tom i sięgnąć po następny!

Chrzest ognia

Towarzystwo zebrane wokół Wiedźmina w trakcie podróży na szlaku to dla mnie jedna z lepszych kompanii stworzona kiedykolwiek w jakimkolwiek świecie fantasy. O tym co tu się dzieje czyta się znakomicie. Po prostu oczu nie można oderwać! Jestem zachwycony, oczarowany i niespełniony, bo z każdym tomem chcę więcej. Geralt z Rivii... to imię budzi dreszcz emocji! Mógłbym czytać te historie bez końca. Chyba wpadłem w nałóg... Ale za nic bym z tego nie zrezygnował. A gdyby dano mi moc cofnięcia czasu, niczego bym nie zmienił i znów sięgnąłbym po tę wspaniałą przygodę. Chociaż nie, jest jednak coś, co bym zmienił: sięgnąłbym po tę przygodę zdecydowanie wcześniej.

Wieża Jaskółki

Po lekturze aż chciałoby się powiedzieć "im dalej w las, tym więcej drzew". Parafrazując wspomniane powiedzenie można by rzec "im dalej na szlaku, tym więcej niebezpieczeństw". Atmosfera gęstnieje w miarę zbliżania się do końca podróży, przygody i końca tej historii. Żal aż ściska człowieka za gardło na myśl o tym, że to już przedostatni tom. Sapkowski umiejętnie prowadzi akcję przedstawiając ją z różnych punktów widzenia i z perspektywy wszystkich zainteresowanych stron, co według mnie jest niewątpliwą zaletą tej książki i całej sagi. Nie zgadzam się z tymi, którzy są zdania, że takie podejście do tematu rozmywa historię i sprawia, że coraz mniej jest tutaj Wiedźmina w Wiedźminie. Ta historia ma w sobie moc, uzyskaną między innymi dzięki właśnie takiemu a nie innemu stylowi opowiadania jej przez Sapkowskiego. Saga zmierza do swojego finału i wciąga jak nigdy wcześniej wznosząc się przy tym na wyżyny literackiego mistrzostwa.

Pani Jeziora

W życiu coś się zwykle kończy, a coś się zaczyna. Czy historia Geralta z Rivii musiała się skończyć tak, jak się skończyła? Po namyśle i kilkudniowym okresie umiarkowanej frustracji, doświadczonej po zakończeniu lektury, doszedłem do wniosku, że tak. Każde inne zakończenie byłoby chyba banalne, a tak dostaliśmy od Sapkowskiego ogłuszający młot powalający nas w ostatnich stronach na ziemię i dzwoniący w uszach. Takie to wszystko proste, tak bezdusznie w głębi duszy spodziewane... ale i piękne. Będę tęsknić, pomyślałem, kiedy pogodziłem się już z tym, co przeczytałem. Geralt, Yennefer, Ciri, Jaskier i reszta kompanii na zawsze pozostaną moimi druhami na szlaku. Mam nadzieję, że jeszcze ich spotkam. Będę w to wierzył. Bez nich jest nieznośnie pusto.

Sezon burz

Jestem usatysfakcjonowany. Mogłoby się wydawać, że Andrzejowi Sapkowskiemu nie będzie łatwo wrócić do świata Geralta z Rivii, jednak ku mojej uciesze powrót ten okazał się łatwy, prosty i przyjemny. Wiedźmin z "Sezonu burz" to ciągle ten sam stary dobry zabijaka obdarzony sumieniem i przekonaniem o tym co słuszne i właściwe. A sama historia trzyma poziom opowiadań i pięcioksięgu. Przeczytałem jednym tchem (no, może dwoma). To kolejna godna polecenia książka z kręgu polskiej fantastyki.

#wiedzmin #geralt #bialywilk #geraltzrivii #andrzejsapkowski #gwynbleidd #taniaksiazka #wersjaserialowa #sagaowiedzminie #thewitcher





wtorek, 24 grudnia 2019

Wesołych Świąt!


Wesołych, radosnych Świąt Bożego Narodzenia, zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń...
... a pod choinką rzecz jasna mnóstwa książek!
Wesołych, ZACZYTANYCH Świąt!





niedziela, 22 grudnia 2019

środa, 18 grudnia 2019

Takie prezenty aż się chce dostawać! :) :)


Fantastyczne wydawnictwo = fantastyczne prezenty! Bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros! To przepiękny prezent; w sam raz pod choinkę ;)

Recenzja niebawem! :)


#ojciecchrzestny #ojciecchrzestnytrylogia #mariopuzo #wydawnictwoalbatros





Wśród rekinów - Nele Neuhaus


Tytuł: Wśród rekinów (tytuł oryginału: Unter Haien)
Seria: Gorzka Czekolada
Autor: Nele Neuhaus
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 16.10.2019r.
Liczba stron: 760



Ciemna strona Wall Street.

Rekiny biznesu to nie są bynajmniej potulne rybki - wiemy o tym nie od dziś, mamy jednak dzięki Nele Neuhaus okazję, aby na nowo sobie o tym przypomnieć. „Wśród rekinów” to bardzo udana powieść. Neuhaus jest ciągle w wybornej pisarskiej formie. Tym razem autorka zabierze nas na nowojorską Wall Street, gdzie wielkie pieniądze są prostą drogą do zbrodni.

Alex Sontheim to bardzo utalentowany bankier inwestycyjny. Jest na tyle dobra, że trafia na Wall Street. Osiąga spore sukcesy, jednak nic nie dostaje od losu za darmo – wszystko co ma zawdzięcza własnej ciężkiej pracy. Doceniają to także inni wokół Alex, w tym miliarder Sergio Vitali, który zaczyna ją adorować. Z pozoru Vitalii to naprawdę dobra – i bogata! – partia, jednak coraz więcej osób ostrzega przez nim główną bohaterkę. Dlaczego? To początkowo pozostaje zagadką, jednak w miarę jak Sontheim coraz bardziej wsiąka w świat wielkich finansów coraz więcej rzeczy staje się jasnych, i to… aż za bardzo. Pewne dokonane przypadkiem odkrycie sprawi, że życie Alex zawiśnie na włosku…

Nele Neuhaus wykonała przy tej książce kapitalną robotę. „Wśród rekinów” czyta się jak najlepsze książki Johna Grishama :) To spory komplement, ale jak najbardziej zasłużony. Thriller z tej książki jest bowiem pierwszorzędny. Mamy tu wszystko, co w wykonaniu Neuhaus było zawsze najlepsze: dobrą akcję, wciągającą historię oraz mroczne zbrodnie w tle, które w miarę rozwoju wydarzeń stają się coraz większym i bezpośrednim zagrożeniem dla głównej bohaterki. Do tego na uwagę zasługuje szalenie wiarygodna kreacja całego książkowego uniwersum: finansowe rozgrywki z mroczną stroną w tle są na tyle przekonujące, że śmiało można sobie je wyobrazić w rzeczywistości.

Pewnym mankamentem książki może się wydawać jej objętość. No cóż… Mi to osobiście nie przeszkadzało, ale pewnie dlatego, że uwielbiam tego rodzaju lektury :) Zapewne jednak znajdą się czytelnicy, którym to wszystko będzie się nieco dłużyć… Cóż, Nele Neuhaus miała na tę książkę taki a nie inny pomysł (fabuła rozciąga się na przestrzeni trzech lat) i wypada to uszanować. A czy się Wam spodoba? Oceńcie sami. Mi się podobało :)

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#wsrodrekinow #neleneuhaus #mediarodzina #gorzkaczekolada #thriller #sensacja






Żubr Pompik. Polinka zaginęła! - Tomasz Samojlik


Tytuł: Żubr Pompik. Polinka zaginęła!
Seria: Żubr Pompik
Autor: Tomasz Samojlik
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 28.10.2019r.
Liczba stron: 24



Zaginięcie Polinki.

Żubrza rodzina znana z książeczek Tomasza Samojlika doczekała się właśnie większego niż zwykle formatu i odsłony okienkowej :) To bardzo fajny pomysł, im większy bowiem format, tym więcej można na kolejnych stronach pokazać – oraz ukryć za otwieranymi okienkami :)


Fabularnie książeczka opowiada, jak sam tytuł wskazuje, o zaginięciu siostry Pompika, Polinki. Małe  żubrze rodzeństwo postanowiło pobawić się w chowanego, jednak nie wszystko poszło w tej zabawie dobrze… Cóż zrobić – Pompik chcąc nie chcąc musi odnaleźć siostrę. Czy mu się uda? A jeśli tak, to czy odnajdzie ją w miejscu zagadkowym, czy też raczej oczywistym? – w myśl zasady, że „najciemniej jest pod latarnią”? ;)


Książeczka jest bardzo przyjemna, kolorowa i znakomicie wpasowuje się w dotychczasowe opowieści o Pompiku, Polince, Pomruku i Poradzie. Otwierane okienka to świetna zabawa dla najmłodszych, a sam fakt przyjęcia takiej formy książeczki to znakomity pretekst do ukazania piękna dzikiej przyrody – za okienkami kryją się bowiem m.in. rzadkie rośliny i zwierzęta. To świetna okazja do poznania ich przez małego czytelnika.

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#zubrpompik #polinkazaginela #tomaszsamojlik #mediarodzina #otwieraneokienka





wtorek, 17 grudnia 2019

Kicia Kocia i Nunuś. Gdzie jest moja walizka? - Anita Głowińska


Tytuł: Kicia Kocia i Nunuś. Gdzie jest moja walizka?
Seria: Kicia Kocia i Nunuś
Autor: Anita Głowińska
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 28.10.2019r.
Liczba stron: 24


Czas na wakacje :)

Kicia Kocia i Nunuś wybierają się a wakacje. I to na takie nieco bardziej odległe wakacje, czeka ich bowiem lot samolotem. A jeśli tak, to wiadomo - trzeba spakować walizki ;) Na lotnisku jednak pojawia się problem, albowiem najważniejszy bagaż rodzeństwa gdzieś przepadł (!).

Książeczka w bardzo fajny i łatwy sposób oswaja najmłodszych z tematyką podróży i lotów samolotem. Nunuś szukając swojej walizki przetrząśnie na lotnisku i w samolocie niemalże każdy kąt, a to świetny pretekst do nauczenia dziecka co jest czym i jaką co pełni rolę w każdym pomieszczeniu od sali odlotów począwszy ;)


"Gdzie jest moja walizka?" sprawdzi się świetnie w dziele edukowania już nawet jednolatków. To naprawdę bardzo prosta, kolorowa i budząca ciekawość dziecka pozycja, która może stać się powodem dobrej zabawy. Otwierane okienka z kolei sprawią, że książeczka może stać się dziecięcym hitem ;)


Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#kiciakocia #nunus #mediarodzina #anitaglowinska #gdziejestmojawalizka #lotnisko #podroze #wakacje #walizka





Matyldo, niedługo Święta! - Alexander Steffensmeier


Tytuł: Matyldo, niedługo Święta! (tytuł oryginału: Bald ist Weihnachten, Lieselotte!)
Seria: Krowa Matylda
Autor: Alexander Steffensmeier
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 21.10.2019r.
Liczba stron: 12


Święta już tuż tuż!

Przesympatyczna mućka powraca ;) Jak sam tytuł wskazuje krowa Matylda oraz całe gospodarstwo wyczekują Świąt Bożego Narodzenia. Czy zwierzęta i ludzie mają w związku z tym pewne wspólne tradycje?

Matylda szczególnie lubi zimową jazdę na sankach - kojarzy ją w sposób nierozerwalny z nadejściem Świąt, a zatem (skoro jazda na sankach jest już możliwa) Święta mogą jak dla niej śmiało przychodzić :) Kalendarz adwentowy także pomoże Matyldzie pamiętać o tym, ile pozostało dni do najważniejszych świątecznych wydarzeń.


Co do świątecznych tradycji, to z całą pewnością za takową należy uznać wspólne pieczenie pierniczków przez wszystkich domowników (również tych zwierzęcych). Najważniejsza jednak jest sama Wigilia i wspólnie spędzony czas - nie tylko przy stole ;)


"Matyldo, niedługo Święta" to jak zawsze sympatyczna odsłona serii o przezabawnej krowie i jej przyjaciołach. Książeczka przeznaczona jest dla najmłodszych czytelników (dolnej granicy wieku bym z racji podstawowych i bardzo prostych w odbiorze treści nie wyznaczał ;) ), którzy być może dzięki tej króciutkiej lekturze będą mogli zrozumieć co nieco z tego, co oznaczają i czym są Święta Bożego Narodzenia.

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#krowamatylda #mediarodzina #niedlugoswieta #alexandersteffensmeier






Bajka o rybaku i rybce - Aleksander Puszkin, Kiriłł Czełuszkin


Tytuł: Bajka o rybaku i rybce (tytuł oryginału: Сказка о рыбаке и рыбке)
Autor: Aleksander Puszkin, Kiriłł Czełuszkin
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 21.10.2019r.
Liczba stron: 36


Klasyka baśni.

Znane od lat baśnie mają to do siebie, że jako klasyka są wciąż aktualne. Nie tracą przez upływ lat niczego ze swojego przesłania i są w stanie w dalszym ciągu zachwycać czytelników. Tak właśnie rzecz się ma z "Bajką o rybaku i rybce", której odświeżone (i przepięknie ilustrowane!) wydanie proponuje nam Media Rodzina.

"Bajka o rybaku i rybce" powstała de facto za sprawą braci Grimm, jednak to Aleksander Puszkin i jego poetycka wersja sprawiły, że baśń ta stała się znana na całym świecie. W Polsce bardzo wiele dobrego dla "Bajki..." zrobił przekład autorstwa Tuwima - baśń jest dokładnie taka, jaka powinna być: rymowana, obdarzona morałem, wywołująca emocje i zapadająca w pamięć.


Niniejsze wydanie, oprócz wszystkich najlepszych cech wydań dotychczasowych, ma jeszcze jedną fantastyczną zaletę: ilustracje wirtuoza obrazu i ilustracji Kiriłła Czełuszkina. Baśń ożywa za sprawą jego interpretacji graficznej na naszych oczach i nie ma w tych słowach ani trochę przesady.

Dla jakimś cudem niewtajemniczonych - bajka dotyczy refleksji na temat posiadania, wartości bogactwa, a także skłania ku zadumie nad tym, czy aby na pewno pogoń za pieniądzem, bogactwem, władzą i wszelkimi dobrami materialnymi tego świata jest rzeczywiście najważniejsza. Puszkin porusza także tematy człowieczeństwa, istoty szczęścia i uczciwości pojmowanej z moralnego punktu widzenia. Są to tematy aktualne również dzisiaj.


Książka jak najbardziej do polecenia. Z uwagi na poruszane treści lepiej oddać ją w ręce nieco starszych dzieci; dla takiego na przykład przedszkolaka poruszane tematy mogą być nie do końca zrozumiałe a także (pomimo z całą pewnością dobrych intencji autora) być może nieco drastyczne. Nieco starsi czytelnicy z kolei zdecydowanie powinni zaliczyć spotkanie z tą lekturą.

Polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

#bajkaorybakuirybce #puszkin #tuwim #kirillczeluszkin #mediarodzina #bogactwo #pycha #uczciwosc









Trudny czas dojrzewania. Jak pomóc nastolatkom radzić sobie z emocjami, osiągać cele i budować więzi, stosując terapię akceptacji i zaangażowania oraz psychologię pozytywną - Joseph Ciarrochi, Louise Hayes


Tytuł: Trudny czas dojrzewania. Jak pomóc nastolatkom radzić sobie z emocjami, osiągać cele i budować więzi, stosując terapię akceptacji i zaangażowania oraz psychologię pozytywną
Autor: Joseph Ciarrochi, Louise Hayes
Data wydania: 15.11.2019r.
Liczba stron: 384


Trudności dojrzewania.

Okres dojrzewania to dla każdego nastolatka niezwykle trudny czas. Żadnego młodego człowieka to nie ominie ;) Czas ten zaś bywa czasem jeszcze trudniejszy z uwagi na problemy z emocjami, z akceptacją grupy rówieśniczej, a także z własnym "ja", które jest przez każdego nastolatka definiowane poniekąd na nowo... Czy współczesne zdobycze naukowe, psychologiczne i terapeutyczne są w stanie pomóc młodemu człowiekowi w przejściu przez ów burzliwy okres tak, aby stał się on nieco łatwiejszy?

Autorzy niniejszej publikacji przekonują, że tak. I muszę powiedzieć, że książka dodaje temu twierdzeniu wiarygodności, jest bowiem - jeśli chodzi o treść - bardzo klarowna, spójna i przekonująca. "Trudny czas dojrzewania" budzi tylko i wyłącznie uznanie, a to za sprawą niesamowitej wnikliwości autorów w omawianą problematykę, umiejętności empatycznego postawienia się na miejscu młodego człowieka, a także - i to jest tutaj najważniejsze - poprzez naturalność z jaką autorzy zaadaptowali najnowsze zdobycze terapeutyczne na gruncie pracy z . młodymi ludźmi.

Przedstawiony w książce model pracy z młodzieżą (DNA-V) łączy założenia terapii akceptacji i zaangażowania oraz psychologii pozytywnej z najnowszą wiedzą naukową na temat procesów rozwojowych. Brzmi... skomplikowanie ;) Ale wcale takie nie jest. 

Co oznacza enigmatyczny skrót DNA-V? To pewne metaforyczne nawiązanie do ludzkiego DNA; nosimy je w sobie wszyscy i wszyscy (w tym także młodzież rzecz jasna) możemy rozwijać jego potencjał dzięki odpowiedniemu wsparciu oraz wskazówkom. Ów potencjał ma pewne strategiczne obszary, a są to: ciekawość świata, chęć jego odkrywania (Discover), zdolności nawigatora, a więc poruszania się w owym świecie (Noticer) oraz administratora (Advisor), czyli kogoś podejmującego decyzje zgodnie z wyznawanymi wartościami (Value). Oto i tajemnica skrótu - pierwsze litery angielskich słów z nawiasów łączą się w DNA-V. Terapia akceptacji i zaangażowania oznacza z kolei (o czym być może wiecie z innych publikacji) zgodę na pewne wewnętrzne i zewnętrzne ograniczenia, akceptację ich, ale i pracę nad sobą w celu dostosowania się do nich i przełamania w ten sposób negatywnych schematów zachowań. Połączenie wymienionych podejść ma według autorów wydatnie pomóc w pracy z młodym, dojrzewającym człowiekiem.

To wszystko może wydawać się trudne i na pierwszy rzut oka skomplikowane, jednak zapewniam - jeśli dacie tej książce szansę, przekonacie się do niej. Warto spróbować, zawarto tutaj bowiem - oprócz solidnego przygotowania teoretycznego - sporo ćwiczeń, kart pracy i praktycznych sposobów na rozwiązanie możliwych do zaistnienia problemów.

Moim skromnym zdaniem niniejsza lektura będzie przydatna każdemu terapeucie, nauczycielowi i pedagogowi pracującemu z młodzieżą. Także rodzice nastolatków mogą sporo wynieść z kolejnych stron - oczywiście przy założeniu, że dadzą książce szansę. Tę szansę warto dać, zawarte na kolejnych stronach treści są bowiem wiarygodne, sensowne i przekonujące, a to z tego prostego powodu, że od początku do końca autorzy są wierni przyjętym przez nich założeniom mówiącym o tym, że nie powinno się zmieniać młodego człowieka (bo to nie on jest przyczyną problemów), lecz raczej pomóc mu zaakceptować siebie, zachodzące w nim zmiany i dzięki temu ułatwić mu przystosowanie się zarówno do swojego nowego "ja", jak również do dorosłego świata, w który właśnie wkracza. Według mnie takie podejście jest jak najbardziej trafne.

Polecam!

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.

#modeldnav #terapiaact #dnav #act #gwp #hayes #ciarrochi #dojrzewanie #emocje








Kobe Bryant. Mentalność Mamby. Jak zwyciężać - Kobe Bryant


Tytuł: Kobe Bryant. Mentalność Mamby. Jak zwyciężać (tytuł oryginału: The Mamba Mentality: How I Play)
Autor: Kobe Bryant
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 16.10.2019r.
Liczba stron: 224


Kobe Bryant - tego pana fanom koszykówki przedstawiać nie trzeba :) Absolutna ikona, porównywany do najlepszych w historii gracz, legenda Los Angeles Lakers. Niniejsza książka to piękna (i to piękna zwłaszcza jeśli chodzi o fantastyczną ilość oraz jakość zdjęć!) podróż przez najważniejsze według Bryanta etapy jego kariery połączona z umiejętnie ukierunkowanym przekazem, który skierowany jest nie tylko do fanów koszykówki.

Niniejsza książka to połączenie fragmentarycznej biografii z niesamowitą oprawą graficzną, która de facto czyni z książki piękny album. Zdjęcia Andrew D. Bernsteina to esencja tego, co ten znakomity fotograf był w stanie uchwycić najlepszego w kadrze na koszykarskich parkietach. Istna uczta dla oczu :)


Kobe opowiada na kolejnych stronach o tym, co dla niego samego było najważniejsze przez wszystkie lata gry w NBA. Znajdziemy zatem opisy treningów, mnóstwo treści motywacyjnych, a także inspirację skąd czerpać siłę i chęci - nie tylko do gry. Książka aspiruje bardzo mocno do roli poradnika życiowego, albowiem zawarte w niej treści, mimo że odniesione do koszykówki, mogą być śmiało stosowane przez każdego kto do tej lektury zajrzy. I nie jest to bynajmniej jakiś "coachingowy bełkot", ale konkrety. Co prawda ubrano je w ładne słowa i umiejętnie przemycono do treści, ale wszystkie motywacyjne wstawki są w tej książce jak najbardziej sensowne.

Oprócz niesamowitych zdjęć wielką wartością "Mentalności Mamby" są refleksje Koby'ego dotyczące ważnych postaci w jego życiu. Jeśli chodzi o parkiety NBA, to Bryant bardzo dużo mówi o najbardziej przezeń cenionych rywalach, a także o legendach z przeszłości, które dane mu było spotkać na swojej drodze. Znajdzie się w związku z tym miejsce na kilka słów poświęconych chociażby Allenowi Iversonowi, Billowi Russellowi, Kareemowi Abdul-Jabbarowi, czy niesamowicie cenionemu przez Bryanta trenerowi-legendzie, Philowi Jacksonowi oraz współautorowi sukcesów Jacksona, a więc Texowi Winterowi, który był pomysłodawcą systemu ataku opartego na słynnych już trójkątach. Ciekawy jest także wstęp napisany przez wspomnianego Jacksona oraz kilka słów skreślonych przez samego Pau Gasola.


Przy wszystkich zaletach książki dobrze jest pamiętać, że nie jest to biografia sensu stricte. Nie znajdziemy to opisów kariery Bryanta sezon po sezonie, nie będzie tabelarycznych danych statystycznych, czy też smaczków / brudów / sensacji. Jest tu za to punkt widzenia samego Bryanta i wyłożenie na ławę całej jego filozofii życiowej (nie tylko pod kątem profesjonalizmu sportowego). To także ma swoją wartość, zwłaszcza dla fanów.

Dla kibica Lakersów i fana koszykówki "Mentalość Mamby" jest absolutnym "must read" (że o "must have" nie wspomnę ;) ). Zaopatrzenie się w tę książkę to dobra decyzja, rzadko kiedy bowiem zdarza się pozycja tak fantastycznie zobrazowana tak dużą ilością zdjęć fotografa z najwyższej sportowej półki, a do tego wzbogacona o wartościowy z wielu punktów widzenia tekst.

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#kobebryant #nba #mamba #mentalnoscmamby #sqn #koszykowka #andrewdbernstein #lakers






Kłamca. Kill'em all (tom 4) - Jakub Ćwiek


Tytuł: Kłamca. Kill'em all (tom 4)
Cykl: Kłamca (tom 4)
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 08.11.2019r.
Liczba stron: 416


The end of Loki.

No i stoimy wraz z ostatnią stroną w obliczu końca... Świata? Być może ;) Na pewno w obliczu końca historii Lokiego, snutej przez Jakuba Ćwieka na przestrzeni tomu pierwszego"Boga marnotrawnego" (tom nr 2), "Machinomachii" (tom nr 2,5), "Papieża sztuk" (tom nr 2,8) i "Ochłapu sztandaru" (tom nr 3). Żal jest uzasadniony, albowiem postać Lokiego jest, była i będzie niezapomniana :) A jak wypada koniec tej opowieści?

Akcja tomu nr 4 zaczyna się tam, gdzie skończył się "Ochłap sztandaru" - Lucyfer realizuje zaplanowaną apokalipsę, anielskie zastępy toczą ostatni boj z hordami piekieł, a po świecie krążą Głód, Wojna i Zaraza. Na dokładkę w Nowym Jorku panoszy się zbuntowany anioł, Święty Mikołaj tkwi w więzieniu, a władzę na Biegunie Północnym przejął Światowid ;) A gdzie w tym wszystkim jest Loki? Ano w krainie elfów, z której jednak powróci zdeterminowany stoczyć ostatni bój... Kto zwycięży? Czy świat pogrąży się w wiecznym chaosie, a Książę Piekieł przejmie nad nim władzę?

Zakończenie cyklu wypada przekonująco - zwłaszcza jeśli chodzi o rozstrzygnięcie losów kluczowych postaci; to Panu Jakubowi wyszło wiarygodnie i dobrze prezentuje się to na papierze - jednak nie sposób odnieść wrażenia, że ostatni tom cyklu pisany był tak jakby w pośpiechu... A może tylko mi się tak wydaje, bo wyzierający z kolejnych stron pęd do celu i ciągłe gnanie fabuły na złamanie karku to konsekwencja chaosu ogarniającego znany nam świat w wizji autora? Ciężko tę kwestię ostatecznie rozstrzygnąć, jednakże sądzę, że fani początków cyklu (zwłaszcza dwóch pierwszych i chyba najlepszych tomów) spodziewali się czegoś innego. Może bardziej epickiego?

Tak czy inaczej jest to koniec. I wielka szkoda, że tak się sprawy mają, albowiem z Lokim naprawdę nie sposób się nie zżyć i gościa nie polubić... Tak samo jak nie sposób nie ulec urokowi świetnej konwencji stworzonej przez autora i nie dać się jej porwać. Anioły, diabły, stare bóstwa, mityczne postacie, stwory pościągane na karty książek wprost z mitologii wszelkiej maści, multum nawiązań do popkultury, a całość doprawiona czarnym humorem, sarkazmem i dobrym tempem akcji - to się MUSI podobać :) I też bardzo mi się podobało. Stąd na koniec pozostaje żal... Chciałoby się więcej ;)

Mam wrażenie, że część fanów cyklu jest w stanie Jakuba Ćwieka za to zakończenie może nie tyle zlinczować, co mocno kręcić na nie nosem. Bo oprócz sporego chaosu fabularnego znajdziemy w tomie nr 4 także niekonsekwencje. Nie jest ich wiele, aczkolwiek są... Niestety nie będę się wdawał w tej kwestii w szczegóły, to bowiem będzie zbyt duży spoiler, ale podkreślić ten mały rozdźwięk warto. I trochę szkoda, wiemy bowiem dzięki lekturze innych części cyklu, że Pana Jakuba stać było na trochę więcej na sam koniec...

Tyle w temacie mankamentów i narzekań. Z obowiązku trzeba o nich wspomnieć, ale nie można im ulec, nie przeważają one bowiem w żaden sposób szali zalet zarówno tej części, jak i całego cyklu. To jedna z najlepszych rodzimych serii dotyczących fantastyki. Takiego rozmachu, mnogości wątków, szeregu postaci pochodzących z tak różnych parafii i złączonych jedną opowieścią czytelnik nie zawsze może doświadczyć. Trzeba to po prostu w uczciwy i szczery sposób DOCENIĆ. A zatem, mimo że błędy i powody do narzekania są, czapki z głów przed Jakubem Ćwiekiem :) I wielkie brawa na koniec.

Loki - będę tęsknić...

Polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.


#klamca #tomczwarty #loki #jakubcwiek #sqn





Stróże. Brudnopis Boga - Jakub Ćwiek


Tytuł: Stróże. Brudnopis Boga
Cykl: Stróże (tom 2)
Autor: Jakub Ćwiek
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 13.11.2019r.
Liczba stron: 288


Skrzydlaci w akcji ;)

Czy Jakub Ćwiek po znakomitej serii "Kłamca" jest jeszcze potencjalnie w stanie czymś zaskoczyć czytelnika? Przynajmniej jeśli chodzi o anielskie uniwersum? Okazuje się, że tak :) - oto bowiem po "Kłamcy" pojawia nam się kolejny ciekawy cykl, który jednocześnie uzupełnia znane już uniwersum, a jednocześnie ukazuje je z nowej, skrzydlato-anielskiej perspektywy.

Pytanie numer jeden: o czym są "Stróże"? No cóż... Przede wszystkim jest to historia o dziejach i dokonaniach tzw. W.I.N.A., a więc Wydziału Interwencyjnego Nadzoru Anielskiego. Ważnymi członkami owej jednostki są Butch i Zadra - skrzydlaci funkcjonariusze połączeni dosyć szorstką przyjaźnią. No i zleceniami rzecz jasna ;) A owe zlecenia potrafią być różnorodne. Czy ciekawe? Również dla czytelnika? Czasem tak, a czasem... jest trochę gorzej.

Tekstów w książce znajdziemy cztery. W zasadzie pięć, jeśli brać pod uwagę zakończenie książki zatytułowane "Karma". Opowiadania mają poziom dosyć... nierówny. To oczywiście kwestia gustu co się komu podoba, mi jednak osobiście najbardziej podobały się te nieco krótsze, a najbardziej interesowały mnie dzieje powstania samego W.I.N.A. i jego początki. Te wątki Jakub Ćwiek przedstawił na tyle interesująco, że - można powiedzieć - zostałem "kupiony" ;) Ale nie wszystko mi się w "Stróżach" podobało, głównie przez nieco przegadaną część wątków i, moim zdaniem, zaprzepaszczony potencjał niektórych z nich (dla mnie takim zaprzepaszczeniem było niepotrzebne rozwleczenie historii pewnego indiańskiego plemienia polującego na anioły; można było podać to "danie" w bardziej skondensowanej formie i tylko by ono na tym według mnie zyskało).

No cóż... Powiem na koniec tak: jeśli lubiliście Lokiego i całego "Kłamcę", ale nie oczekujecie bezpośredniej kontynuacji, to będziecie zadowoleni. Jakub Ćwiek fajnie rozbudowuje dotychczasowe uniwersum poprzez ukazanie innych perspektyw, ale nie ciągnie na siłę historii Lokiego. Kłamca co prawda pojawia się na łamach książki, ale jest go dużo dużo mniej niż w cyklu poświęconym jego własnej sobie. I dobrze, wszak ma to być historia o aniołach, czyż nie? W ostatecznym wykonaniu nieco szkoda nierównego poziomu opowiadań, ale warto dostrzec potencjał całego pomysłu. Miejmy nadzieję, że Pan Jakub jeszcze go rozwinie :)

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#stroze #wina #jakubcwiek #sqn #brudnopisboga #butch #zadra #loki






poniedziałek, 16 grudnia 2019

Toksyczni - Tomasz Duszyński


Tytuł: Toksyczni
Autor: Tomasz Duszyński
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 09.10.2019r.
Liczba stron: 384


Toksyczne układy.

Wątek korupcyjnych powiązań pomiędzy polską policją a światem przestępczym to, było nie było, bardziej chyba domena polskiego kina niż literatury. Takie przynajmniej odnosiłem dotąd wrażenie. "Toksyczni" zmienili moje spojrzenie na ową kwestię i... bardzo dobrze się stało - to naprawdę mocna, wciągająca lektura!

Tomasz Duszyński prowadzi fabułę książki poniekąd dwutorowo - z perspektywy gangstera Seby i emerytowanego gliniarza Nowickiego. Pierwszy z nich to kibol, który przez serię zawirowań i problemów przenosi się z Krakowa do Wrocławia. W nowym miejscu pracuje dla niejakiego Długiego - do roboty znajdzie się ściągnięcie paru haraczy, kilka bijatyk mających wskazać co poniektórym ich miejsce w szeregu, a i podilować się Sebie zdarzy. Nowicki to z kolei emerytowany glina, na którym pewien prokurator wymusza tuż przed śmiercią obietnicę zniszczenia ważnych dokumentów. Mają się one znajdować w letniskowym domku, jednak na miejscu Nowicki ich nie uświadczy... Będzie za to zatopiony w pobliskim jeziorze wrak samochodu z trupami w środku. I od tego właśnie momentu drogi Seby i Nowickiego zaczną się ze sobą łączyć...

Lektura oferuje kilka ciekawych wątków i zwrotów akcji, a przez to szalenie wciąga. Trudno się było, przyznam, oderwać momentami (!). W szczegóły wchodzić za bardzo nie chcę - nie chodzi mi bowiem o zepsucie Wam zabawy z czytania - ale powiedzieć mogę tyle, że znajdziecie na kolejnych stronach zarówno bardzo realistycznie odmalowany przestępczy półświatek, jak i uderzająco prawdziwy obraz rodzimych organów ścigania, których struktury przeżarte są korupcją i niezbyt czystymi układami. Jak nietrudno się domyślić obydwa światy łączą ciemne interesy... Fabuła - jak widzicie - nie jest może odkrywcza, ale jednak... taki klimat wciąż potrafi zrobić wrażenie na czytelniku. Zwłaszcza jeśli jest dobrze wykreowany, a umiejętności kreacji autorowi odmówić nie można; jak się okazuje fakt bycia scenarzystą gier komputerowych (tym bowiem para się Tomasz Duszyński) zobowiązuje i może się w ciekawy sposób przełożyć na literacką twórczość.

Jeżeli szukacie i spodziewacie się tutaj po kryminalnych wątkach czegoś nowego... to raczej tego nie znajdziecie. Znajdziecie za to sporą dawkę mocnych wrażeń. Fabularnie wszystko jest w tej książce w pewien sposób przewidywalne, ale cały czas dobrą robotę robi - i ciągnie tym samym ten wózek - niesamowicie realna kreacja książkowej rzeczywistości, poziom skomplikowania przestępczych powiązań ze światem służb publicznych, a także (trzeba to przyznać) odpowiednio dawkowana książkowa przemoc. Być może dla niektórych będzie to chwilami nieco drastyczne, ale nie oszukujmy się - bez przemocy, wulgaryzmu języka i brutalnych poczynań gangsterzy (zarówno książkowi jak i serialowi) nie są i nie mogą być wiarygodni. Bierzcie to proszę pod uwagę. A jeśli nie jest to dla Was minus, to możecie za swą wyrozumiałość dostać naprawdę zajmującą lekturę :)

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.

#toksyczni #tomaszduszynski #sqn #policja #gangsterzy #mafia #przesepczosc






niedziela, 15 grudnia 2019

Black Mirror. Czy to już się dzieje? - Fabio Chiusi


Tytuł: Black Mirror. Czy to już się dzieje? (tytuł oryginału: Io non sono qui. Black Mirror)
Autor: Fabio Chiusi
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Data wydania: 16.10.2019r.
Liczba stron: 304


Alternatywna rzeczywistość (?).

"Black Mirror" - jeden z lepszych seriali ostatnich lat. Czemu tak bardzo porwał publikę? Rozszyfrowanie tego sukcesu nie będzie trudne: "Black Mirror" to mroczne odbicie naszej rzeczywistości, która może wyglądać niebawem dokładnie tak, jak ma małym ekranie. Czy rzeczywiście tak jest? Czy świat rzeczywiście do tego dąży? Niniejsza książka pokazuje, że odpowiedź na te pytania z wielu powodów brzmi "tak".

Fabio Chiusi omawia na kolejnych stronach najważniejsze serialowe wątki i odnosi je do naszej codzienności. Może właśnie dlatego książka jest w stanie porwać i zainteresować tak samo jak serial; zagrożenie dla naszej cywilizacji spowodowane rozwojem nowych technologii jest tak namacalne jak sam fakt tego, jak bardzo owe technologie ułatwiają nam codzienne życie. Nie ma się co oszukiwać: technologia wyręcza nas w coraz większej ilości rzeczy i spraw... Serial ukazał mroczne oblicze tego procesu. Książka tylko podkreśla to, co dziś czai się we mgle przyszłości.

Jednak czy to wszystko tylko "czai się" za rogiem? Podtytuł książki - i zarazem jej główna teza - to pytanie o to, czy to wszystko co dotąd widzieliśmy na małym ekranie nie zaczyna się aby dziać naprawdę. Analizując kolejne wywody Chiusiego (odniesione do serialu) nie sposób nie nabrać takiego podejrzenia... Znamienne jest tutaj to, że główne postacie "Black Mirror" są w stanie dostrzec, że technologia jest swoistym złem, ale nie mają przeciw samej technologii nic przeciwko; czy z nami samymi nie jest dzisiaj podobnie? Czy nie dostrzegamy zagrożeń płynących z coraz większej ingerencji w nasze życie przy pełnym docenieniu dobrodziejstw jakie zmiany technologiczne w owe życie wnoszą? Kwestia do gruntownego przemyślenia...

Lektura bardzo dobra. Wciągająca. Fani serialu będą z całą pewnością zachwyceni, ale sama książka może sprawić frajdę także tym, którzy nie widzieli na oczy ani jednego odcinka. Serial jest tutaj bowiem tylko pewnym pretekstem do stawiania ważnych pytań o ludzkość, o szeroko pojętą cywilizację, o kierunki jej rozwoju oraz o to, gdzie postawić granicę ingerencji technologii tak, aby wciąż służyła ona nam nie czyniąc z nas swoich niewolników. Pytania ważne i aktualne. W celu refleksji własnej warto zatem przeczytać - nawet jeśli nie oglądało się serialu.

Polecam :)

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


Więcej o książce:
https://www.taniaksiazka.pl/black-mirror-czy-to-juz-sie-dzieje-fabio-chiusi-p-1299328.html

#blackmirror #taniaksiazka #technologia #czarnelustro #sensacja #przyszlosc







Świąteczny dyżur - Adam Kay


Tytuł: Świąteczny dyżur (tytuł oryginału: Twas The Nightshift Before Christmas)
Autor: Adam Kay
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.10.2019r.
Liczba stron: 176


Lepiej nie choruj!

Adam Kay powraca z prześmiewczą kontynuacją bestsellerowego "Będzie bolało" :) Tym razem w wydaniu świątecznym, albowiem 176 stron niniejszej książki to zbiór opowieści wprost ze świątecznych dyżurów lekarskich. Będzie się działo! :)

Jako były lekarz Adam Kay jest (jako autor) jak najbardziej wiarygodny. Szkoda jedynie tego, że lektura kolejnych stron, poza tym że bawi, to jeży też włos na głowie; jest tu tyle samo sarkazmu i typowo brytyjskiego humoru, co przerażających realiów wprost z oddziałów ginekologiczno-położniczych, a owe realia... no, nie chcielibyśmy chyba ani chorować, ani się na owych oddziałach znaleźć ;) (mimo, że czasem jest to konieczność). Bo choć lekarze i pielęgniarki robią zwykle co mogą - wszak to ich zawód i powołanie - to jednak ludzka głupota, absurdy administracyjne oraz przesycona chorobą szpitalna atmosfera nie zachęcają do... chorowania ;)

Nie zapominajmy jednak o tym, że książkę napisano przede wszystkim po to, żeby się pośmiać :) Powodów do śmiechu znajdziemy tu co niemiara. Adam Kay jest jak zwykle błyskotliwy, prześmiewczy, sarkastyczny i nieco cyniczny. Co najmniej kilka wybuchów śmiechu po lekturze zawartych w książce historyjek macie gwarantowane ;)

Wielka szkoda, że książka nie jest dłuższa. Objętość rzędu 176 stron - jak tutaj - to naprawdę dobra zabawa na parę godzin, po zabawie tej zostaje jednak pewien niedosyt... Chciałoby się zwyczajnie poczytać jeszcze więcej ;)

Gorąco polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#adamkay #świątecznydyżur #będziebolało #insignis #służbazdrowia #sarkazm #dobryhumor #szpitalnyhumor






Nigdy więcej - Anna Zamojska


Tytuł: Nigdy więcej
Autor: Anna Zamojska
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 16.10.2019r.
Liczba stron: 180


Kat i ofiara.

To, co jest treścią niniejszej książki... nie dzieje się na drugim końcu świata. To może się zdarzyć wszędzie - także tuż obok nas, niemalże pod naszym nosem. Molestowanie seksualne. W dodatku w wydaniu pedofilskim... "Nigdy więcej" to niezwykle trudna, a jednocześnie szalenie potrzebna lektura. Potrzebna zarówno jako pewne świadectwo prawdy, ale także jako ukazanie drogi jaką może pójść każda ofiara po to, by móc w efekcie zawalczyć o własne "ja". 

Trudność tej lektury polega na tym, że dotyczy przeżyć 14-latki... Przeżyć dramatycznych, będących źródłem traumy i emocjonalnych strat, których nadrobienie jest niesamowicie trudne. Ale nie tylko dlatego "Nigdy więcej" jest książką trudną. Drugi powód dotyczy osoby, która zgotowała głównej bohaterce całe opisane tutaj piekło, a osobą tą jest... duchowny.

Ciężko mi wyrokować, na ile niniejsza publikacja ma związek z medialnie coraz głośniejszym tematem molestowań ze strony księży. Brzydko byłoby myśleć, że ukazanie się książki w takim a nie innym czasie ma z tym jakiś związek - a zatem nie zamierzam iść w tę stronę. Lepiej jest skupić się na sednie sprawy i na jej trudnym meritum, które - i tu kolejna mała dygresja - nie jest absolutnie żadnym elementem "nagonki" na "Bogu ducha winnych" księży, jak chciałaby to pewnie postrzegać ślepa i głucha na argumenty skrajnie prawicowa część społeczeństwa. TO SIĘ DZIEJE TU I TERAZ. A takie książki jak ta są ważnym głosem prawdy.

Kolejne rozdziały są... trudne. Trudne w czytaniu, więc nie chcę nawet sobie wyobrażać jak trudne musiały być to wydarzenia w odczuciu głównej bohaterki. Trzeba bowiem pamiętać, że "Nigdy więcej" oparto na faktach; jest to swoisty pamiętnik autorki, która przeszła przez całe piekło, które tutaj opisano. Anna odwiedziła wiele mrocznych miejsc... I to nie tylko tych rzeczywistych - dotarła także w mroczne rejony we własnej głowie. A wszystko przez cynicznego potwora w sutannie.

Muszę powiedzieć, że opisane w książce metody działania molestującego Annę pedofila z koloratką są obrzydliwe. To co robił ten człowiek to budowanie klasycznej psychologicznej pułapki, w której najpierw wzbudza się zaufanie ofiary, buduje się atmosferę bezpieczeństwa, a następnie przystępuje się do ataku i czyni zło, wzbudzając w ofierze poczucie współwiny i jednocześnie robiąc wszystko, ażeby proceder kontynuować. Całość zaś okryta jest płaszczykiem autorytetu, powagi i szacunku lokalnej społeczności, którymi darzony jest pedofil w sutannie. OBRZYDLIWOŚĆ. I jednocześnie potworność, która powinna uświadomić wszystkim czytelnikom jak ważne jest rozwiązanie tego problemu, który tak bardzo drąży polski (i nie tylko) Kościół.

Koniec lektury jest - pomimo całej wcześniejszej złości i oburzenia spowodowanych treścią - budujący. Anna uwolniła się z psychologicznej pułapki, naprawiła samą siebie i wyszła na życiową prostą. To wszystko wiele ją kosztowało, jej przykład pokazuje jednak, że MOŻNA. I niech to będzie optymistyczna puenta tej historii.

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#nigdywięcej #annazamojska #insignis #molestowanie #pedofilia #kościół






sobota, 14 grudnia 2019

Kim, do licha, jest Carmen Sandiego? - Rebecca Tinker

Tytuł: Kim, do licha, jest Carmen Sandiego? (tytuł oryginału: Who in the World Is Carmen Sandiego?)
Tytuł: Rebecca Tinker
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.10.2019r.
Liczba stron: 220


Czerwień wszędzie.

Czerwony płaszcz i kapelusz - to znaki rozpoznawcze Carmen Sandiego, która jest... no właśnie, kim? Jak sugeruje tytuł książki tego właśnie mamy się dowiedzieć na kolejnych stronach. Póki co wiemy na starcie tyle, że Carmen jest sprytną i diabelnie dobrą złodziejką. A przy okazji główną bohaterką animowanego serialu Netflixa ;)

Książka w dużej mierze poświęcona jest dzieciństwu i wczesnej młodości Carmen. Mała Carmen to w tej opowieści mała Czarna Owca, która żyjąc na pewnej wyspie od niepamiętnych czasów pragnie wstąpić do akademii VILE. W końcu jej się to udaje i radzi sobie świetnie, chociaż jest najmłodsza z wszystkich adeptów szkoły. Jest w stanie podołać każdemu zadaniu i niejednokrotnie jest w ich wykonywaniu najlepsza. Wszystko jednak do czasu - oblewa jeden z najważniejszych testów akademii... Szanse na jej ukończenie przepadają. Carmen jednak opracowuje własny plan, dzięki któremu będzie mogła uciec z wyspy i zostać najlepszą złodziejką w swoim fachu.

Cóż tu dodać - Carmen dopina swego i zostaje ową najlepszą złodziejką w swoim fachu ;) Do tego nieuchwytną i niesamowicie zwinną - Interpol i ACME nadaremnie ją ścigają. Czerwony kapelusz i czerwony płaszcz to znaki rozpoznawcze dziewczyny; śnić się będą one po nocach niejednemu okradzionemu.

Do tytułowej bohaterki książki ciężko nie poczuć sympatii :) Cała ta opowieść to taka trochę przewrotna i pełna humoru historia o dziewczęcej sile, która pozwala osiągać cele i iść własną drogą, która jest co prawda drogą buntowniczki, ale jednak wybraną samodzielnie przez główną zainteresowaną. Carmen wszystko robi tak, jak chce - żyje na własnych zasadach. Komiksowa konwencja dodaje całości niezaprzeczalnego uroku, przez co czyta się tą niezbyt długą opowieść całkiem przyjemnie.

Serial też jest niczego sobie ;)

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

#carmensandiego #insignis #ginarozdriguez #netflix #czerwonykapelusz









czwartek, 12 grudnia 2019

Mity polskiego września 1939 - Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski


Tytuł: Mity polskiego września 1939
Autor: Sławomir Koper, Tymoteusz Pawłowski 
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 14.08.2019r.
Liczba stron: 272


Fakty i mity (?).

Kampania wrześniowa 1939 roku - temat głośny co roku, choć w roku bieżącym nieco głośniejszy niż zwykle, a to za sprawą 80 rocznicy wybuchu II Wojny Światowej. Czy tamten wrzesień sprzed 80 lat ma jeszcze przed nami jakieś tajemnice? Sławomir Koper i Tymoteusz Popławski przekonują, że tak - i próbują tym samym wyprostować to, co w sferze faktów na przestrzeni lat w tej materii skrzywiono. Czy jest jednak rzeczywiście co prostować? I czy panowie tak do końca rzeczowo podeszli do tematu?

Autorzy na kolejnych stronach usiłują przekonać czytelnika, że sedno prawdy na temat kampanii wrześniowej zostało w wielu miejscach wypaczone, a to za sprawą interesów konkretnych ludzi powodowanych konkretnymi pobudkami. Mowa tu zwłaszcza o ideologii PRL-owskiej, która rzecz jasna nigdy nie mogła przyznać, że 17 września 1939 miała miejsce agresja sowiecka. Ale i zwolennikom Sikorskiego się tutaj od Kopera i Pawłowskiego dostało. Można chwilami odnieść wrażenie, że autorzy książki szukają źródeł przekłamań ze strony wszystkiego i wszystkich... Cóż, czasem obaj panowie mają rację. A czasem jednak nie.

Generalnie rzecz ujmując przed przystąpieniem do lektury ważne jest podkreślenie jednego: ta książka dotyczy historii, ale jest jednak publicystyką. Tym właśnie tłumaczę sobie takie a nie inne podejście autorów do omawianych treści. A podejście to, bardzo często trafne (i z tym nie ma dyskusji), jest niestety czasem... irytujące. I, jak wspomniałem, momentami nie do końca rzeczowe. Przykłady? Proszę bardzo.

Irytujące w kolejnych rozdziałach bywa to, że Koper i Pawłowski tworzą tytułowe mity "na siłę" ze spraw, które mitami już dawno przestały być. Na przykład "mit"o tym, że agresor w 1939 roku był tylko jeden; dzięki Bogu PRL dokonał żywota już 30 lat temu, a zatem nie ma potrzeby przytaczać i właściwie przedstawiać jako mitu czegoś, co dawno temu odkłamali już historycy (przynajmniej według mnie). Co do rzeczowości z kolei, to chwilami jest ona wybiórcza - tak jak w kwestii mitu jakoby polska armia w 1939 była przestarzała, który to "mit" autorzy obalają przytaczając fakty na temat dysponowania przez Wojsko Polskie najnowocześniejszą wówczas bronią przeciwpancerną. Wszystko się zgadza, tylko czemu zabrakło tutaj odniesień do polskiego lotnictwa chociażby, które (poza świetnymi bombowcami typu "Łoś") miało się dosyć kiepsko? I czemu mamy w tej kwestii tak mało odniesień do faktu, że choć dysponowaliśmy technologią, to nie mieliśmy jako kraj środków żeby przełożyć ją na ilość sprzętu dającą właściwą jakość potencjalnej obrony? To, niestety, dość rażąca niekonsekwencja autorów...

Mam też po lekturze wrażenie, że chwilami obaj panowie bronią w niezasłużony sposób pewnych dowódców i nieco naginają fakty na potrzeby obranej w książce argumentacji (mowa zwłaszcza o "dokonaniach" wodza naczelnego). Szkoda, że tak to wygląda... Publicystyka i argumentacja dopasowana do postawionych tez zbyt często wygrywają w tej książce z historią.

Skupiłem się chyba tylko na wadach tej lektury ;) ... Cóż, musiałem. Może nie każdemu owe wady rzucą się w oczy, jednak ja jestem na coś takiego wyczulony - wszystko przez to, że uwielbiam historię :) Jeśli jest ona czyimś konikiem, to z całą pewnością taki ktoś dostrzeże mankamenty "Mitów polskiego września 1939". Wszystko jest jednak kwestią perspektywy i odpowiedzi na pytanie, czego od tej książki oczekujemy i czego się po niej spodziewamy. Jeśli zagłębienia się w historię IIWŚ, w której nie jesteśmy mocni i niewiele na ten temat wiemy - może być to ciekawy wybór. Jeśli zaś oczekujemy czegoś, co nas zaskoczy lub jeśli chcemy rozpływania się nad treścią przez podziw dla wnikliwości i rzeczowości autorów - spotka nas rozczarowanie.

Podsumowując polecam książkę wszystkim, którzy z historią września 1939 roku pozostają na bakier. Pomimo mankamentów lektura zawiera wystarczająco dużo faktów aby wzbogacić czyjąś niewielką wiedzę i, być może, skłonić do poszukiwania bardziej obszernych tematycznie lektur na ten temat. Tym bardziej obeznanym z wydarzeniami sprzed 80 lat książki jednakże nie polecam - nie znajdziecie tu raczej nic, czego byście już nie wiedzieli (a irytacja z powodów już w tej opinii opisanych nie musi stać się Waszym udziałem).

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#wrzesień1939 #mitypolskiegowrześnia1939 #sławomirkoper #tymoteuszpawłowski #80latpóźniej #czarnaowca






środa, 11 grudnia 2019

Dekadencja. Życie i śmierć judeochrześcijaństwa - Michel Onfray


Tytuł: Dekadencja. Życie i śmierć judeochrześcijaństwa (tytuł oryginału: Décadence. Vie et mort du judeo-christianisme)
Autor: Michel Onfray
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 18.09.2019r.
Liczba stron: 672


Upadek Zachodu?

Szalenie interesująca, a z drugiej strony momentami przytłaczająca lektura (co nie oznacza jednak, że nie jest ona pouczająca - to i owszem). Czego dotyczy? W bardzo dużym skrócie szeroko pojętego upadku cywilizacyjnego zachodniego świata, w którym kryzys chrześcijańskich wartości - powiązany z coraz mniejszym autorytetem i realną siłą Kościoła - prowadzi do dzisiejszej ideowej pustki, w którą wpadł cały zachodni świat. Czy jest to objaw powolnego upadku naszego kręgu cywilizacyjnego? 

Tomiszcze jest zdecydowanie opasłe - 672 strony to nie byle co. Do tego Michel Onfray to de facto filozof, a zatem jego wywody bywają miejscami przydługie. Dla niektórych zapewne będą też męczące. Można się także nieraz na chwilę zgubić w licznych dygresjach autora. Cóż - nie brzmi to jak dotąd optymistycznie ;) Jednak bez obaw - wspomniane mankamenty co prawda są w książce obecne, nie przesłaniają jednak szeregu jej zalet.

Taką naczelną zaletą niniejszej pozycji jest niesamowita łatwość i trafność tego, w jaki sposób autor buduje swoje tezy w odniesieniu do omawianej problematyki. Onfray prezentuje także fascynującą umiejętność syntezy faktów, zdarzeń oraz idei, która prowadzi go do formułowania tez z jednej strony odważnych, lecz z drugiej strony - niepokojąco trafnych. To zaś sprawia, że lektura jest szalenie interesująca.

Owe odważne tezy autora dotyczą przede wszystkim powolnego upadku moralno-ideowego zachodniego świata. To, można powiedzieć, "główny punkt programu" w "Dekadencji". Czytając wywody Onfraya ciężko się z tym głównym punktem programu nie zgodzić. Niepokojąca jest przy tym diagnoza autora według której chrześcijaństwo jako zbiór pewnych wartości i idei jest konstrukcją kompletnie nielogiczną i pozbawioną sensu, wiodącą do autodestrukcji, którą - w ocenie Onfraya - możemy obserwować choćby w dzisiejszych czasach, kiedy to zachodni świat sam nakłada na siebie ograniczenia i staje się w efekcie bezradny wobec agresji islamu (zarówno jeśli mowa o terroryzmie, jak i o pogłębiającym się kryzysie migracyjnym, który z punktu widzenia Onfraya może być także rodzajem agresji w stosunku do Zachodu). Interesujący i bardzo niepokojący punkt widzenia...

Postawić można sobie pytanie na ile cała ta lektura jest filozoficzną konstrukcją, a na ile rzeczową analizą faktów. Cóż... Trochę tu i tego i tego. Parę rzeczy można tej książce zarzucić (jak choćby wspomniane na wstępie mankamenty, czy upodobanie do koncentracji autora na zdarzeniach i kwestiach lokalnych, a więc "okołofrancuskich"), ale sądzę, że raczej nie jakąś filozoficzną manipulację. Narracja książki jest bowiem zbyt spójna pod tym kątem, a Onfray przeanalizował zbyt duży wycinek czasu i rzeczywistości ażeby można mu było zarzucić wybiórczość. Pamiętajmy bowiem, że niniejsza lektura opisuje dwa tysiąclecia istnienia cywilizacji judeochrześcijańskiej - Onfray oddaje temu szmatowi czasu należny mu szacunek i wybiórczość jest tutaj bardzo nieadekwatnym zarzutem według mnie.

Osobiście gorąco książkę polecam. Nie jest to lektura łatwa, ale jednak istotna. Czemu? Otóż z tego prostego powodu, że przy całym filozoficzno-analitycznym podejściu do tematu, pełnym dygresji i (chwilami) narracyjnych dłużyzn Onfray stawia ważne pytania z rodzaju "kim jesteśmy i dokąd zmierzamy". W tej materii każdy głos jest ważny, warto bowiem (zawsze) spojrzeć nieco dalej przed siebie i podnieść czasem wzrok wyżej niż sięga bieżący horyzont zdarzeń.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#upadekcywilizacji #kryzyscywilizacji #michelonfray #czarnaowca #judeochrześcijaństwo