Cykl: Nowe Wieki Ciemne (tom 1)
W świecie przyszłości.
Science fiction ma dziś wiele twarzy – od kosmicznych przygód z pogranicza space opery po mroczne, klaustrofobiczne wizje przyszłości. "Kolonia" Maxa Kidruka to powieść, która nie wybiera jednej z tych dróg, lecz łączy je w niepokojącą i emocjonalnie naładowaną opowieść o samotności, odpowiedzialności i granicach człowieczeństwa – w świecie, gdzie Ziemia przestaje już być gościnnym domem, a nowe światy okazują się równie bezlitosne, jak ten stary.
Fabuła książki osadzona jest na planecie-areszcie, miejscu, gdzie społeczeństwo zsyła tych, których uznało za zagrożenie – niekoniecznie kryminalne, często po prostu niewygodne. Planeta ma być szansą na nowy początek, lecz szybko okazuje się piekłem, w którym natura, technologia i człowiek wchodzą ze sobą w konflikt. Wśród zesłańców znajdują się ludzie o różnych motywacjach i przeszłości, których wspólnym mianownikiem staje się walka o przetrwanie i o prawdę – zarówno tę ukrywaną przez system, jak i tę, która czai się w nich samych.
Kidruk konstruuje świat przedstawiony z precyzją inżyniera i wrażliwością pisarza – planetarny pejzaż tętni życiem, choć nie jest to życie, do którego przywykliśmy. Opisy technologii, biologii i środowiska są szczegółowe, ale nieprzytłaczające – nie stanowią ekspozycji dla samej ekspozycji, lecz narzędzie do budowania napięcia i atmosfery. Całość osadzona jest na solidnych fundamentach naukowych, ale nie popada w dydaktyzm. To świat, który fascynuje, ale i przeraża, prowokując pytania o granice eksploracji, o etykę rozwoju i o to, czy człowiek – zabierając swoje traumy w kosmos – nie skazuje się na ich wieczne powielanie.
Największą siłą Kolonii jest jednak psychologiczna głębia książki. Bohaterowie nie są tylko funkcjami fabularnymi – to postacie z krwi i kości, z wewnętrznymi sprzecznościami, z przeszłością, która boli i nie pozwala iść naprzód. Narracja wielogłosowa pozwala zajrzeć do ich głów i serc, ukazując, jak bardzo różnią się ich wizje przetrwania, wolności i odpowiedzialności. Kidruk nie idealizuje nikogo – każda decyzja pociąga za sobą konsekwencje, a moralne wybory są tu równie ważne jak techniczne wyzwania.
Warto podkreślić, że książka nie szuka łatwych rozwiązań. Akcja, choć miejscami dynamiczna, nie dominuje nad refleksją. To nie tylko historia o przetrwaniu w obcym świecie, ale przede wszystkim opowieść o tym, jak człowiek zmienia się w obliczu izolacji, presji i nieuchronności końca – końca świata, jakim go znał, końca złudzeń, końca siebie samego w znanym kształcie.
Kolonia Maxa Kidruka to książka, która nie zadowala się jedną tożsamością. Jest zarazem thrillerem, dramatem psychologicznym i science fiction wysokiej próby. To proza ambitna, napisana z rozmachem, ale niepozbawiona intymności. W świecie, który coraz częściej pyta, czy przyszłość jest gdzieś daleko stąd, czy może tuż za rogiem – Kolonia daje głos tym, którzy wciąż próbują zbudować nowe, choćby na gruzach starego. I przypomina, że gdziekolwiek się udamy, zabieramy siebie – ze wszystkim, co w nas najlepsze i najgorsze.
To jedna z tych książek, o których nie zapomina się po zamknięciu okładki. Ona zostaje – jak echo w stalowej kapsule dryfującej w próżni.
Dziękuję Insignis za egzemplarz recenzencki.