Tytuł: Blaze (tytuł oryginału: Blaze)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 13.03.2015r.
Liczba stron: 320
Kolejne spotkanie z Richardem Bachmanem = kolejna cyniczna historia o
brutalności, jaką niesie ze sobą życie... Jednak tym razem jest to
historia wzruszająca, chwytająca za gardło... A przy okazji godny hołd
dla "Myszy i ludzi" Johna Steinbecka.
Ciężko nie uronić nad tą opowieścią choć jednej łzy po skończeniu ostatniej strony. Dzieje Blaze'a to typowy przykład powieści Stephena Kinga pisanej pod pseudonimem Richarda Bachamna: bohater ze społecznych nizin, skrzywdzony przez los, idący pod prąd, bezwzględnie postawiony przeciw wrogiemu światu... Jak można się domyślać, historia nie zmierza bynajmniej w stronę happy endu.
Coś w tej książce łapie niezaprzeczalnie za serce... Mam taki mały wniosek własny, zgodnie z którym "Blaze", tak jak inne powieści Bachmana, jest jednym wielkim oskarżeniem Ameryki pełnej zła, bezduszności wobec potrzeb słabszych, sprzeciwem wobec wykluczenia tych, którzy mają w życiu gorzej i muszą walczyć o swoje prawa. "Blaze" ma jednak chyba największą siłę wymowy spośród powieści Bachmana, uderza bowiem z całą mocą w problem patologii, którą może przez swoją konstrukcję zrodzić sam system. To celny cios i nie sposób się z tym nie zgodzić.
Gorąco polecam.
Ciężko nie uronić nad tą opowieścią choć jednej łzy po skończeniu ostatniej strony. Dzieje Blaze'a to typowy przykład powieści Stephena Kinga pisanej pod pseudonimem Richarda Bachamna: bohater ze społecznych nizin, skrzywdzony przez los, idący pod prąd, bezwzględnie postawiony przeciw wrogiemu światu... Jak można się domyślać, historia nie zmierza bynajmniej w stronę happy endu.
Coś w tej książce łapie niezaprzeczalnie za serce... Mam taki mały wniosek własny, zgodnie z którym "Blaze", tak jak inne powieści Bachmana, jest jednym wielkim oskarżeniem Ameryki pełnej zła, bezduszności wobec potrzeb słabszych, sprzeciwem wobec wykluczenia tych, którzy mają w życiu gorzej i muszą walczyć o swoje prawa. "Blaze" ma jednak chyba największą siłę wymowy spośród powieści Bachmana, uderza bowiem z całą mocą w problem patologii, którą może przez swoją konstrukcję zrodzić sam system. To celny cios i nie sposób się z tym nie zgodzić.
Gorąco polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz