Tytuł: 4 po północy (tytuł oryginału: Four past Midnight)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 30.06.2013r.
Liczba stron: 784
Zbiór minipowieści "4 po północy" miał u mnie już na starcie bardzo
wysoko zawieszoną poprzeczkę. Uprzednia lektura zbiorów "Cztery pory
roku" i "Czarna bezgwiezdna noc" naprawdę mocno wywindowała moje
oczekiwania, ale książka mnie nie zawiodła:), podołała i zdecydowanie
się obroniła. Zbiór jest bardzo dobry, zbilansowany i zawiera - w tym
miejscu nie zgodzę się z częścią opinii - cztery naprawdę dobre,
równorzędne, wciągające historie pełne grozy.
Chyba właśnie wyżej wspomnianej grozy w każdej opowieści ze zbioru brakowało mi najbardziej w "Czterech porach roku" i w "Czarnej bezgwiezdnej nocy". Nie przeczę, że tamte książki nie mają swoich mocnych stron (bo mają), ale jednak nie każda opowieść z tych zbiorów trzyma w takim samym napięciu. W "4 po północy" jest inaczej:)
Długo się zastanawiałem, która minipowieść z przeczytanego właśnie przeze mnie zbioru jest najlepsza i myślę, że palmę pierwszeństwa przyznam jednocześnie "Langolierom" i "Tajemniczemu oknu, tajemniczemu ogrodowi". "Langolierom" za niesamowity pomysł na podejście do podróży w czasie i nieustającą panikę obecną w poczynaniach bohaterów, przekładającą się na strach czytającego, a "Tajemniczemu oknu, tajemniczemu ogrodowi" za kolejną w dorobku Kinga psychodeliczną analizę ludzkiej osobowości i jej mrocznej strony. Po prostu palce lizać!:)
A co z pozostałymi opowieściami? Nie są o wiele gorsze od poprzednich:) "Policjant biblioteczny" z całą pewnością zaskakuje, trzyma w napięciu i znacznie zyskuje na swej wartości dzięki przerażającym retrospekcjom głównych bohaterów. "Polaroidowy pies" z kolei ma u mnie dużego plusa dzięki temu, że jest swoistym wstępem do powieści "Sklepik z marzeniami"; wiernym fanom Kinga - w tym mnie:) - wizyt i powrotów do Castle Rock nigdy nie jest zbyt wiele:) Przy okazji chciałbym zapewnić o jednym: wbrew wielu opiniom, "Polaroidowemu psu" jest bardzo daleko do sztuczności i kiczu.
ZDECYDOWANIE polecam Wam tę książkę. Właśnie takie pozycje jak ta uzasadniają przyznanie Kingowi nieoficjalnego tytułu "Króla Horroru". A czyż nie za to większość z nas Go uwielbia?:)
Chyba właśnie wyżej wspomnianej grozy w każdej opowieści ze zbioru brakowało mi najbardziej w "Czterech porach roku" i w "Czarnej bezgwiezdnej nocy". Nie przeczę, że tamte książki nie mają swoich mocnych stron (bo mają), ale jednak nie każda opowieść z tych zbiorów trzyma w takim samym napięciu. W "4 po północy" jest inaczej:)
Długo się zastanawiałem, która minipowieść z przeczytanego właśnie przeze mnie zbioru jest najlepsza i myślę, że palmę pierwszeństwa przyznam jednocześnie "Langolierom" i "Tajemniczemu oknu, tajemniczemu ogrodowi". "Langolierom" za niesamowity pomysł na podejście do podróży w czasie i nieustającą panikę obecną w poczynaniach bohaterów, przekładającą się na strach czytającego, a "Tajemniczemu oknu, tajemniczemu ogrodowi" za kolejną w dorobku Kinga psychodeliczną analizę ludzkiej osobowości i jej mrocznej strony. Po prostu palce lizać!:)
A co z pozostałymi opowieściami? Nie są o wiele gorsze od poprzednich:) "Policjant biblioteczny" z całą pewnością zaskakuje, trzyma w napięciu i znacznie zyskuje na swej wartości dzięki przerażającym retrospekcjom głównych bohaterów. "Polaroidowy pies" z kolei ma u mnie dużego plusa dzięki temu, że jest swoistym wstępem do powieści "Sklepik z marzeniami"; wiernym fanom Kinga - w tym mnie:) - wizyt i powrotów do Castle Rock nigdy nie jest zbyt wiele:) Przy okazji chciałbym zapewnić o jednym: wbrew wielu opiniom, "Polaroidowemu psu" jest bardzo daleko do sztuczności i kiczu.
ZDECYDOWANIE polecam Wam tę książkę. Właśnie takie pozycje jak ta uzasadniają przyznanie Kingowi nieoficjalnego tytułu "Króla Horroru". A czyż nie za to większość z nas Go uwielbia?:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz