Strony

niedziela, 28 maja 2017

"Borderline. Jak żyć z osobą o skrajnych emocjach?" - Randi Kreger, Paul T. Mason


Tytuł: Borderline. Jak żyć z osobą o skrajnych emocjach? (tytuł oryginału: Stop walking on eggshells. Taking your life back when someone you care about has borderline personality disorder)
Autor: Randi Kreger, Paul T. Mason
Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Data wydania: 19.03.2013r.
Liczba stron: 312



Nienawidzę cię - nie opuszczaj mnie... 

To bardzo potrzebna książka... Strasznie trudna, momentami bolesna, ale ogromnie ważna - zarówno dla osób cierpiących na borderline, jak i dla ich najbliższych... Tytuł sugeruje, że książka jest przede wszystkim dla tych najbliższych... ale nie do końca tak jest. Zaburzenia osobowości kogoś ważnego w naszym życiu to nie tylko coś, co dotyka wyłącznie tę osobę... Człowiek nigdy nie żyje w próżni. Zawsze obok są jego bliscy. A borderline to coś, co oddziałuje i na jednych i na drugich... I nie sposób temu zaprzeczyć. Kluczowym jest moment, kiedy wiadomo już, z czym się trzeba zmierzyć... Potem jest jeszcze trudniej, ale ostatecznie... łatwiej jest walczyć z wrogiem, o którym się coś wie, prawda? Ta książka napisana jest z myślą i o chorych i o ich bliskich. I... bardzo dobrze że powstała.

"Borderline..." napisało dwóch specjalistów i znawców tematu. Książka pokazuje - i to niezwykle cenne, bo pokazuje na konkretnych przykładach, w oparciu o relacje i nieraz trudne wspomnienia chorych - bardzo wiele z tego, co można wrzucić do worka z napisem "borderline" ... Czytając można zobaczyć i pojąć to, jak osoba dotknięta tym problemem działa, funkcjonuje... nieraz jak myśli (oddanie tego jest szalenie trudne... jednak możliwe); można dzięki temu zrozumieć pewne schematy, zachowania... reakcje własne z poziomu osoby / osób najbliższych, dalsze interakcje z osobą żyjącą z problemem, będące konsekwencją wzajemnego oddziaływania na siebie... Ten temat jest strasznie trudny. Nie ma co ukrywać, że książka nie jest przeznaczona dla szerokiego kręgu odbiorców. Lecz odbiorców jak najbardziej posiada. A przynajmniej powinni oni wiedzieć o jej istnieniu na rynku wydawniczym (że o przeczytaniu nie wspomnę),

Borderline... to przede wszystkim piekło. Piekło w głowie osoby, której ten problem dotknął. Czy piekło również dla najbliższych? To zależy... Czasem tak. Nawet często. Zwłaszcza jeśli najbliżsi nie rozumieją, bagatelizują, lub nie chcą zrozumieć problemu. Nie jest przy tym łatwe mierzenie się ze skrajnościami, które mogą zahaczać (i często tak się dzieje) o samookaleczenia, próby samobójcze... Kiedyś czytałem pewien artykuł na temat bliski tej książce i zapamiętałem z niego takie jedno zdanie: "perspektywa zmienia się diametralnie, jeśli po jakiejś sprzeczce bliska ci osoba biegnie pod koła najbliższego samochodu"... Tak... pod tym kątem to wszystko może być piekłem. Koszmarem. W tym wszystkim jest jednak pewien.... klucz. I jak każdy klucz, w tym przypadku ten "borderline'owy" również otwiera pewne drzwi - drzwi do walki, do rozegrania skutecznej batalii o to, by zwyciężyć. Nie samemu - wspólnie z osobą chorą. Co jest tym kluczem? ZROZUMIENIE... Na początek chociaż chęć zrozumienia... Chęć rozmowy. Odkrycie, że potrzebna jest pomoc. Dobry terapeuta. I przede wszystkim, kluczem jest to, żeby po prostu BYĆ. 

Nie bez powodu ta książka ma podtytuł "Nienawidzę cię - nie opuszczaj mnie". Osoba, która tak bardzo cierpi... nieraz nienawidzi wszystkiego wokół. Nie chce niczego: zrozumienia, pomocy, ciepła, bliskości... uważa, że da sobie radę sama. Lecz tak naprawdę za nic nie chce ani dawać sobie radę sama, ani sama... być. I chyba taki jest najważniejszy przekaz na początek z tej lektury, przekaz, który jest tylko fragmentem pewnej całości, ale prawdopodobnie najważniejszym: trzeba po prostu być. Przy kimś, kto cierpi. To przekaz dla najbliższych. Dla osoby, której dotknął problem, przekaz jest nieco inny: trzeba spróbować pozwolić, żeby najbliżsi mogli robić to, o czym cały czas piszę - żeby po prostu mogli być. Tylko tyle, ale i aż tyle... Na początek... Lecz w tym tkwi sedno sprawy i wielka szansa na skuteczną walkę z tym wszystkim.

Książka, poza tym że pokazuje problem z perspektywy osób nim dotkniętych oraz z perspektywy osób z najbliższego otoczenia, daje jeszcze jedno: rady, wskazówki... wskazuje pewną drogę. Trzeba na nią rzecz jasna wejść samemu, lecz jeśli ktoś lub coś pokazuje tę ścieżkę - wtedy jest niezaprzeczalnie łatwiej. Niezwykle cenne są zamieszczone na kolejnych stronach przykłady codziennych zachowań chorych, ich reakcji, następnie reakcji otoczenia, po czym analiza tych przykładów wskazuje przyczyny konkretnych zachowań, rozkładając na czynniki pierwsze to, co dzieje się w głowie tych, którzy potrzebują pomocy. To tylko przykłady... Sądzę jednak (a tak się składa, że z własnej perspektywy, jako ktoś kto zawsze chciał komuś pomóc, wiem o czym mówię), że przykłady te mogą być bardzo bliskie temu, co może być doświadczeniem innych. A to już ogromna pomoc - można zauważyć pewne schematy, przenieść je na własny grunt... i pewne rzeczy zrozumieć. Po czym można zacząć robić coś dobrego. Ponadto książka wskazuje (choć to też oczywiście tylko przykłady, każda sytuacja i przypadek są bowiem indywidualne) co można zrobić w momencie, kiedy wiadomo już, że problem wymaga pomocy. Kreger i Mason wskazują na potrzebę znalezienia dobrego terapeuty, postawienia właściwej diagnozy, podają również przykłady konkretnych terapii i metod leczenia, które są tym, czym są - skuteczną formą pomocy... Formę tę musi jednak wybrać i wskazać terapeuta, o czym w żadnym razie nie można zapominać. Tak, to wszystko być może trąci banałem... trzeba postawić diagnozę, znaleźć terapeutę, itd itp... Czasem jednak pewne rzeczy, nawet banalne, warto przeczytać na papierze. Lub od kogoś bezpośrednio usłyszeć. Można dzięki temu nieraz odkryć głęboką prawdę w banalnych, znanych na co dzień słowach.

Cóż jeszcze można dodać... jak wspomniałem, ta książka nie jest raczej przeznaczona dla szerokiego kręgu odbiorców. Jest jednak potrzebna. Czytałem opinie, że nie powinna tej pozycji czytać osoba chora... Nie do końca się zgodzę. Zależy to od etapu choroby i stanu tej osoby. Ktoś świadomy problemu, konieczności uzyskania pomocy, ktoś żyjący wśród najbliższych, którzy każdego dnia spoglądają na tę osobę z niepokojem - ktoś taki, nawet w obliczu życia z problemem (przede wszystkim dlatego?) powinien to wszystko przeczytać. Może bowiem dzięki takiej lekturze... uda się uzyskać nie tylko pomoc terapeutyczną, ale również ten rodzaj wsparcia, który jest nie wiem czy nie równie ważny, jeśli nie ważniejszy - pomoc najbliższych. Pod warunkiem, że oni też chcą zrozumieć. I przy założeniu, że chcą się o tym wszystkim czegoś dowiedzieć, że chcą słuchać i rozmawiać. Ta książka jest bowiem, tak jak pisałem, i dla osób z problemem, i dla tych, którzy są obok niej. Bo te osoby... i tak są częścią tego wszystkiego. Częścią problemu. Niezależnie od tego, czy twierdzi się inaczej. Wszyscy najbliżsi już w tym są. I wszyscy oni, razem i każdy z osobna, powinni spróbować coś zrobić. Wtedy ma to wszystko sens. 

Serdecznie dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz