Strony

czwartek, 20 września 2018

"Do zobaczenia w zaświatach" - Pierre Lemaitre

Tytuł: Do zobaczenia w zaświatach (tytuł oryginału: Au revoir la-haut)
Autor: Pierre Lemaitre
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 22.08.2018r.
Liczba stron: 544


Wojna nie kończy się wraz z ostatnim wystrzałem...

Ta książka nie bez powodu została obsypana nagrodami i doceniona na całym świecie. Tak precyzyjnego, oddającego klimat epoki i trafnego obrazu rzeczywistości w ostatnich dniach i tuż po zakończeniu I Wojny Światowej, przyznam szczerze, nie miałem dotąd w rękach w formie książki. Jest co poczytać! A jeszcze więcej można sobie później przemyśleć... Najwięcej jednak w tym wszystkim emocji W TRAKCIE - od pierwszej do ostatniej strony!

Ni to powieść łotrzykowska, ni to w jakimś sensie dramat, ni to do końca sensacja... To wszystko powyżej po trosze ;) ... Bardzo emocjonalna to książka, w sensie zaangażowania czytelnika, i to od pierwszych stron... Ciężko to wszystko podsumować na gorąco w jakichś konkretnych, zawężonych ramach, jedno wszak dzieje się poniekąd samo - ręce same klaszczą... :) 

I Woja Światowa. Ostatnie starcia z Niemcami, szturm na Wzgórze 113, w trakcie którego poznajemy głównych (choć nie jedynych ciekawych) bohaterów: Alberta Maillarda, młodzieńca ze smykałką do liczb, Edouarda Pericourta, młodego artystę uwielbiającego rysować oraz Henriego D'Aulnaya-Pradelle, dowódcę ze skłonnościami sadystycznymi, można powiedzieć totalnie nieokrzesanego wręcz buraka, prostaka i chama. Szturm się kończy, wojna także... "Zwycięstwo"... Jakże gorzkie to słowo! Lemaitre po mistrzowsku odmalował obraz Francji tamtych dni, rzeczywistość w której jednego dnia nawołuje się do patriotycznych ofiar, drugiego zaś obojętnie mija się na ulicy zapomnianych, nieraz kalekich inwalidów wojennych... Obraz pełen pacyfizmu, negacji wojny jako zła wszelakiego, zła jednak będącego znakomitym interesem dla wielu, także po zakończeniu działań zbrojnych... Cyniczne to były czasy - bez dwóch zdań. Świat, w którym nadziei wypatrywać można znikąd, a na wszystkim można zrobić interes...

Uff!... Emocji w tym 544-stronicowym obrazie mnóstwo. Tak jak i udzielającej się czytającemu pasji, zaintrygowania i przemożnej chęci brnięcia przez kolejne strony tej historii. To nie jest bowiem tylko opowieść o tym, jak to jedni płaczą i nie widzą sensu, a drudzy ucztują na ich nieszczęściu. Wspomniani przeze mnie bowiem Albert i Edouard mają pewien plan, plan ten zaś, przy całym jego wyrafinowaniu i przebiegłości, ma dać jeden (lecz w swym wydźwięku podwójny) efekt - odmianę losu własnego i fantastyczną zemstę za doznane krzywdy... :) Uda się? :)

Tego dowiecie się z książki (i z filmu :) ). Nie powiem ;) ... Powiem za to, że Pierre Lemaitre pokazał w tej książce pewną praktyczną definicję mistrzostwa jeśli chodzi o warsztat pisarski, odmalowanie realiów, ukazanie wątków w swej wymowie dramatycznych, ale przede wszystkim przebogatych z psychologicznego punktu widzenia. Nieraz jeden obraz wart jest więcej niż tysiąc słów - i tak jest właśnie w tej książce... Niektóre sceny... Odmalowane poprzez dialogi, czy tylko przez małe obrazki skreślone piórem, są pewnym uchwyconym kadrem samym w sobie, ale mają też wymowę głęboką, której siłą jest to, czego nie widać i czego nie da się fizycznie przeczytać - Pierre Lemaitre pisząc jakiś np. akapit daje nam nie tylko składające się na niego słowa, ale też zestaw refleksji i niewypowiedzianych, ale znakomicie odczuwalnych emocji, które zajęłyby akapitów, każdorazowo, co najmniej 3-4... Wielki to talent i dar umieć oddać coś takiego... Brawo!

Znakomita książka, na którą długo czekałem. Polecam!!! :)

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki! :)









2 komentarze:

  1. Nie wiem czy można tak napisać, ale I wojna światowa jest mi "bliższa" niż II. Z twojej recenzji bije zachwyt nad tą powieścią więc zapisuję sobie tytuł i koniecznie muszę ją zdobyć

    OdpowiedzUsuń