Strony

niedziela, 30 września 2018

"Virion: Obława" - Andrzej Ziemiański


Tytuł: Virion: Obława
Cykl: Imperium Achai (tom 2)
Autor: Andrzej Ziemiański
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 19.09.2018r.
Liczba stron: 512


Virion one more time :)

Wiele sobie obiecywałem po tej książce. Jako wierny fan pierwszej trylogii z uniwersum, "Achai" (uwielbianej i w równej mierze odsądzanej od czci i wiary jako cykl literacki) nie mogłem inaczej ;) ... Jak wyszło? Nawet nawet... :)

Szermierz natchniony, legenda stworzona przez Ziemiańskiego, postać która urosła do rozmiarów, które nie mogły nie spowodować powstania osobnej książki na jej temat. Ba!, teraz to już dwie książki ;) , a druga bynajmniej nie będzie na temat Viriona ostatnią (mała ściąga z tomu pierwszego - tutaj). To dobrze, bardzo dobrze :) Mam tylko nadzieję, że historia ta nieco się rozpędzi... ;) Póki co - ok, idzie do przodu, ale jakby trochę wolno... Może to dobrze? Będzie więcej czasu żeby się tym wszystkim nacieszyć ;) ... Choć Ziemiański mógłby trochę fabularnie przyspieszyć - Virionowi z "Viriona" do Viriona z "Achai" jeszcze sporo brakuje.

Tom drugi "Viriona", jak sam tytuł wskazuje, to jedna wielka obława. Na tytułowego bohatera rzecz jasna. Znalazł on z żoną swój kąt na ziemi, chwilę wytchnienia, towarzystwo fajnych ludzi, chociaż zbirów... nie jest mu jednak dane wytchnąć w spokoju. Jak to ma miejsce co kilka lat, rusza bowiem wielka imperialna obława na uciekinierów, zbrodniarzy i na wszelkie męty, które powinny zgnić przykute do więziennych łańcuchów. Pewna znana z pierwszego tomu Pani Prefekt macza w tym swoje palce - a sama obława, choć  trafnie przez wszystkich przewidywana, rusza nieco wcześniej niż zazwyczaj. Smaczku zaś całej sytuacji dodaje fakt, że Szanowna Pani Prefekt ma teraz na swoich usługach pewną czarownicę, która poczytuje sobie za punkt honoru schwytanie Viriona. Chociaż... czy tylko Viriona? Jego żona jest chyba dla Pani Czarownicy dużo bardziej interesująca ... ;)

Chyba nie ma co spoilerować na temat tego, co się wydarzy w tym tomie... Już sam fakt tego, że kolejny tom na pewno powstanie może być odpowiedzią na to, czy imperialna obława ukróciła życie Viriona, czy też nie ;) ... Tutaj dochodzimy (nieuchronnie) do kwestii tego, czy aby pomysł Ziemiańskiego na to uniwersum się nie wyczerpuje... powoli, a jednak skutecznie... Z bólem serca to piszę, ale boję się, że tak właśnie jest... Niby wszystko tu na papierze gra, niby humor wciąż ten sam, akcja wartka, postacie ciekawe, dialogi ostre i mocne, wydarzenia ciekawe - a jednak... czegoś powoli brak... Coś się chyba powoli wypala... Obym się mylił. Czasem bowiem jest tak, że pewne tomy w cyklach literackich tak właśnie wyglądają - z pozoru takie trochę "wyblakłe", przewidywalne, powtarzające schematy... Wierzę głęboko, że kolejny tom zaskoczy czytelników na tyle, żeby nie musieć mówić, że seria powoli... dogorywa...

To takie moje prywatne obawy (wynikające z szalonej sympatii do całej serii i całego uniwersum). Sama "Obława" wcale nie jest zła, jeśli się na nią nie spojrzy krytycznym okiem fana ;) A nawet ten krytyczny fan, mimo pewnej powtarzalności schematów, dostrzeże wątki ciekawe, pozostawione bez odpowiedzi, a przez to intrygujące na przyszłość. Kim bowiem np. tak naprawdę jest żona Viriona? Jak ma się jej postać do znanych z "Achai" potworów z leśnych, pradawnych mateczników? (to nie spoiler :) , lecz luźne pytanie rzucone w przestrzeń, żeby nie było ;) ). Kiedy sam Virion osiągnie stan ducha, ciała i umysłu, w którym będzie totalnie niepokonany? Obserwowanie samej drogi ku temu wiodącej jest ciekawe, aczkolwiek... wierni uniwersum czytelnicy na tysiąc procent czekają na chwilę, kiedy szermierz natchniony stanie się wreszcie tą legendarną, niepokonaną maszyną do zabijania... :) 

Na wszystkie te pytanie Ziemiański zdaje się odpowiadać: "Cierpliwości"... Uch!... :) Czasem nie chciałbym musieć czekać... ;) Ale wyjścia nie ma, poczekać na ciąg dalszy trzeba... Oby tylko w dobrym wydaniu, na poziomie. "Obława" nie jest zła, ale, jak pisałem wyżej, rodzi obawy o przyszłość świata który wykreował Pan Andrzej, każe się zastanowić nad tym, czy to się nie przerodzi w odcinanie kuponów... BARDZO bym tego nie chciał... Będę się więc uparcie trzymał pamięci o tym, co kiedyś napisał o swoich książkach sam autor, a napisał mianowicie, że nieraz piszą się poniekąd same, i nawet on czasem nie wie, w jaką podążą stronę, bo może tylko dać się nieść z prądem i pisać... :)

Pomimo obaw na przyszłość - POLECAM! :) To tylko moje prywatne obawy - tak naprawdę wciąż w świecie Achai dzieje się dobrze :)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.




#czytamviriona




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz