Strony

środa, 26 grudnia 2018

"Grzechy Imperium" - Brian McClellan


Tytuł: Grzechy Imperium (tytuł oryginału: Sins of Empire)
Cykl: Bogowie Krwi i Prochu (tom 1)
Autor: Brian McClellan
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 28.11.2018r.
Liczba stron: 768


Magia i proch.

Rozmach. Oto pierwsze słowo, jakie nasuwa się na myśl po lekturze tej oto książki. A czym ona jest? Tak naprawdę? Cóż... w wielkim skrócie: to fantastyczny powrót Briana McClellana do świata magów prochowych znanego z poprzedniej trylogii tego autora, z tą na początek różnicą, że akcję przeniesiono na inny kontynent (!). Wystarczy za wstępną rekomendację? :)

Dla mnie osobiście mega plusem książki (choć znajdą się i tacy, którzy uznają to za minus) jest właśnie wspomniany już przeze mnie swoisty powrót do uniwersum z "Trylogii magów prochowych"- tyle że na nowy kontynent, Fatrastę. "Grzechy Imperium" to taka trochę nowa odsłona tego, co już znamy... A jako że to, co znamy, było super... Nie zawsze trzeba wymyślać wszystko od zera, pewne bazowanie na sprawdzonym schemacie bywa ok. Według mnie tak właśnie jest w tym przypadku.

Akcja "Grzechów Imperium" rozgrywa się kilka lat po zakończeniu poprzedniej trylogii. Kilku bohaterów "przemycono" do nowej książki (jak chociażby Vlorę). Akcja sama w sobie jednak... jest nieco inna :) Nie chcę psuć zabawy, dlatego więcej nic na ten temat nie napiszę ;) Powiedzmy zatem, że mamy pewne pozostawione i wiadome założenia znanego już uniwersum, lecz inny kontynent, inne realia, plus mieszankę znanych już i nowych bohaterów. A na deser... świetne zwroty akcji (!), wielowątkową historię (opisaną z kilku punktów widzenia, w dodatku równoległe prowadzonych, ma się zatem wrażenie, że "wie się wszystko") i - jak to u McClellana bywa - pozostawienie czytelnika w samym środku opowieści, która zostaje celowo "urwana" (!...)... I co pozostaje? Tylko i wyłącznie czekać na kolejną część, za co ma się ochotę autora udusić... a za chwilę wyściskać, bo czekać z całą pewnością będzie warto :)

Cóż dodać... Żeby nie spoilerować a jednocześnie rozbudzić apetyt ;) ... W wielkim skrócie: nie zawiedziecie się. Zwłaszcza jeśli znacie już tego autora i jego książki. Rozmach to znak rozpoznawczy McClellana i tego właśnie rozmachu mamy w "Grzechach Imperium" po dostatkiem. Co do "powielania schematów"... Ok, można marudzić - ale i tak przeczytacie tę książkę ;) Więc czy warto tak naprawdę narzekać? Mała podpowiedź brzmi... "nie" ;)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz