Strony

czwartek, 11 lipca 2019

Upiór Południa - Maja Lidia Kossakowska


Tytuł: Upiór Południa
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 14.06.2019r.
Liczba stron: 744



Cztery historie, cztery wycieczki po meandrach ludzkiego umysłu oraz po jego najmroczniejszych zakamarkach, cztery puenty pełne grozy, nieoczywistości i budzącego pełną gamę emocji dreszczyku. Całość spięta ładnie układającym wszystko w całość prologiem i epilogiem. Maja Lidia Kossakowska to bez wątpienia Pierwsza Dama Polskiej Fantastyki i chociaż zebrane w „Upiorze Południa” historie znane są już od kilku lat, to jednak czytane na nowo – i do tego w takiej fajnej odsłonie! – robią ciągle niesamowite wrażenie.

Cztery składające się na „Upiora Południa” opowieści są od siebie bardzo różne, a jednocześnie szalenie do siebie podobne. Punkty wspólne? Towarzysząca fabule każdej noweli niepewność, poczucie zagrożenia, nie do końca określonej i ukierunkowanej grozy oraz niesamowitości. W klimaty grozy Pani Maja bardzo w „Upiorze Południa” wpada – czy to dobrze czy źle to już indywidualna ocena czytelnika, mi jednak osobiście bardzo się taki styl podoba :) A jak wyglądają konkrety jeśli chodzi o cztery części składowe zbioru?

„Czerń” to chyba najniżej oceniana dotąd część „Upiora Południa”, mi osobiście jednak podobała się ona najbardziej. Jest coś naprawdę wciągającego i niepokojącego zarazem w historii ni to szalonego, ni to opętanego korespondenta wojennego, za którym (dosłownie i w przenośni) chodzą krwawe afrykańskie bóstwa rządne krwi i składania sobie ofiar… 

„Pamięć umarłych” to z kolei niesamowicie klimatyczna i pełna grozy opowieść o zemście utrzymana w prawdziwie westernowym stylu. Brutalność bije tu z każdej strony. W zestawieniu z pełną napięcia fabułą noweli robi to piorunujące wrażenie, które niejednemu zjeży włos na głowie (!).

Psychodela w „Upiorze Południa” także się znajdzie :) Najlepszy przykład to pełen krwawych wizji i przebłysków przeszłości „Czas mgieł”, którego główny bohater cierpi na amnezję; finał tej opowieści może być dla niejednego naprawdę zaskakujący. 

„Burzowe kocię” jest - jak dla mnie - prawie tak samo dobre jak „Czerń” :) Podobieństw może między tymi nowelami nie ma zbyt wielu, jednak skręcająca w stronę „Alicji w Krainie Czarów” z jednej oraz w stronę „Pana Lodowego Ogrodu” z drugiej strony historia (powyższe inspiracje są aż nadto oczywiste ;) ) zostawia po sobie jak najbardziej pozytywne wrażenie. 

Po „Upiora Południa” sięgnąć po prostu trzeba. Nie tylko w imię uwielbienia i szacunku dla dotychczasowego dorobku Autorki, ale przede wszystkim dlatego, że to naprawdę dobre historie. W sam raz na letnie wieczory ;) , choć nie to jest w tych opowieściach najważniejsze; dużo ważniejszy jest ich niepowtarzalny klimat, który PO PROSTU TRZEBA poczuć :)

Gorąco polecam.

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz