Tytuł: Obiecaj mi, tato. Rok z życia wiceprezydenta USA (tytuł oryginały: Promise Me, Dad)
Autor: Joe Biden
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 18.09.2019r.
Liczba stron: 288
Polityka i rodzina.
Joe Biden i pisanie książek... Zalatuje to już na starcie kampanią wyborczą, ale "Obiecaj mi, tato" nie ma formalnie z tą kwestią nic wspólnego (a przynajmniej bardzo chciałbym w to wierzyć). Owszem, polityki jest tutaj sporo (zwłaszcza zakulisowej), jednak książka ta to przede wszystkim opowieść o rodzinnych tragediach oraz o tym, jak znaleźć siłę do tego aby się po nich podnieść. I jak pozostać sobą, jak żyć dalej pomimo bólu oraz poczucia straty. Polityka, rodzina, wewnętrzne przeżycia... Niezwykłe połączenie. Właśnie z nim mamy do czynienia w tej książce.
Lektura ta nabiera specyficznego smaczku biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w USA związane z rozpoczęciem wobec Trumpa procedury impeachmentu w związku z podejrzeniami o naciski na Ukrainę, której wstrzymano pomoc wojskową do czasu, aż - i to właśnie starają się wykazać śledczy Kongresu chcąc udowodnić Białemu Domowi przekroczenie uprawnień - dostarczy ona Trumpowi "haków" na Huntera Bidena, co wydatnie pomogłoby obecnemu prezydentowi USA zdyskredytować jego ojca, Joe Bidena, w wyścigu o Biały Dom w nadchodzącym roku wyborczym (jeśli nie jesteście na bieżąco: Hunter Biden ma być rzekomo zamieszany w proceder prania na Ukrainie brudnych pieniędzy za pomocą spółki gazowej Burisma Holdings; smaczku całej sprawie dodaje fakt, iż Joe Biden jeszcze jako wiceprezydent USA był odpowiedzialny za kontakty międzynarodowe m.in. właśnie z Ukrainą; Trump liczy w związku z powyższym na to, że pogrążając syna pogrąży i ojca, a cała obecna afera w USA sprowadza się do tego, że Trump miał wywierać naciski na władze Ukrainy, ażeby ta miała mu dostarczyć dowodów pogrążających rodzinę Bidenów). Wspomniana sytuacja będąca tematem nr 1 za oceanem z pewnością przyda temu tytułowi trochę niechcianej reklamy. Jednak treść książki nie ma z ową aferą nic wspólnego.
Niniejsza lektura jest w pewnym sensie autobiografią, ale zawiera także sporo zakulisowych opisów amerykańskiej polityki oraz chwytających za serce opowieści rodzinnych, które - choć pełne są tragedii, łez, smutku i żałoby - niosą także i budujące przesłanie. Joe Biden jako postać publiczna nabiera dzięki spisanym tutaj 288 stronom bardzo ludzkiego oblicza, które nie każdemu było dotąd znane.
Biden kojarzony jest przede wszystkim z racji pełnienia funkcji wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych za prezydentury Baracka Obamy. Właśnie w okresie pełnienia owej funkcji szukać należy genezy wspomnianej już, bardzo świeżej, afery. Wcześniej Biden przez 36 lat pełnił urząd senatora będąc wybierany na ów urząd ze stanu Deleware. Obecnie zgłoszony jest jako jeden z kandydatów Partii Demokratycznej na urząd prezydenta USA w wyborach w 2020 roku. Tyle o polityce i o funkcjach. Mają one swoje miejsce w tej książce, jednak dużo więcej miejsca poświęcono w niej przeżyciom wewnętrznym oraz prywatnemu życiu jej autora.
Były wiceprezydent USA nie miał - i nie ma - łatwego życia rodzinnego. To zresztą bardzo oględne nazwanie sprawy, albowiem dla straty żony i córki, a następnie najstarszego syna dużo bardziej właściwsze byłoby stwierdzenie, iż jest to życie pełne tragedii zwalających z nóg. Żona i córka Bidena zginęły w wypadku samochodowym w 1972 roku - tuż przed zaprzysiężeniem go na senatora. Traumę tej tragedii wzmaga fakt, że wydarzyła się ona 18 grudnia w czasie samochodowej wyprawy po świąteczną choinkę... W 2015 roku z kolei zmarł na glejaka najstarszy syn Bidena, Beau. To właśnie ta strata stała się głównym przyczynkiem do powstania tej książki. Strata, a także jedne z ostatnich słów Beau, który odchodząc prosił ojca o to, ażeby ten pozostał sobą i nie rezygnował w obliczu kolejnej tragedii ani z życia, ani ze zobowiązań wobec pełnionej przezeń służby publicznej. Za tą właśnie prośbą kryje się głębszy sens tytułu książki - "Obiecaj mi, tato" to ostatnia prośba umierającego Beau skierowana do ojca...
Poruszające świadectwa rodzinnych przeżyć i związanych z nimi problemów depresyjno-emocjonalnych są, podejrzewam, w stanie zrobić wrażenie nawet na najbardziej zatwardziałych przeciwnikach byłego wiceprezydenta USA. Biden przyznaje, że po śmierci żony i córki rozważał samobójstwo. Opowiada o tym, jak w zasadzie samotnie (choć jednak przy pomocy najbliższej rodziny) wychowywał ocalałych z wypadku synów, Beau i Huntera. Jak ze względu na nich nie przeprowadził się jako senator do Waszyngtonu, lecz dojeżdżał do stolicy pociągiem (zaprzysiężenia Bidena na senatora dokonano przy szpitalnym łóżku Beau). A to tylko początek trudnych rodzinnych przeżyć tego człowieka... Akcja książki rozpoczyna się w Święto Dziękczynienia 2014, na niecały rok przed śmiercią Beau. Ojciec i syn są świadomi tego, co spotka tego ostatniego na końcu drogi. Opis ich wzajemnych relacji, rozmów... to zdecydowanie jest w stanie wzruszyć.
Morał z tego wszystkiego jest taki, że... warto żyć. Nie poddawać się. Czerpać siłę z pewnych "stałych" obecnych w naszym życiu, a wśród nich - na pierwszym miejscu - z ciepła i z miłości czerpanych ze strony najbliższej rodziny... Brzmi to tak banalnie, że aż chyba niesmacznie... Jednak ciężko spuentować całokształt w inny sposób. Biden na każdym nieomal kroku w tej książce powraca do tego morału i nieważne czy pisze stricte o trudnym życiu rodzinnym, czy o zakulisowych smaczkach z zakresu polityki wewnętrznej i zewnętrznej Stanów Zjednoczonych. Owszem, brzmi to banalnie i może się wydawać, że jest przepełnione patosem. Ale jednak te historie robią wrażenie... Może dlatego, że Joe Biden to nie tylko polityk, ale także zwykły człowiek - taki sam jak my wszyscy?
Być może... Jednak z drugiej strony patrząc, na sto procent pojawią się głosy, iż "Obiecaj mi, tato" to nic innego jak PR-owy zabieg mający na celu granie na emocjach wyborców i elektorów przed zbliżającymi się wyborami 2020. Głosy te pojawią się tym bardziej, że nie jest to pierwsza mniej lub bardziej biograficzna książka Bidena ukazująca się w przeddzień ważnej kampanii wyborczej - przed wyborami prezydenckimi w 2008 Biden (jeszcze jako kandydat na urząd prezydenta USA na etapie prawyborów w Partii Demokratycznej) wydał pamiętniki zatytułowane Promises to Keep: On Life and Politics. Czy wydanie książki wtedy i teraz to zbieg okoliczności?... Chciałbym wierzyć, że tak. Próba grania na emocjach historią własnych tragedii byłaby po prostu słaba... Biden wydaje się być - i na taką też osobę się kreuje - uczciwym człowiekiem, który co prawda pełni ważne publicznie funkcje, ale pozostaje przy tym sobą, a to właśnie m.in dzięki ciężkiemu i wielokrotnemu doświadczeniu go przez życie. Nie zapominajmy jednak, że Biden to także... polityk. Czy można więc tym wszystkim przemyśleniom zawartym na kolejnych stronach tak do końca ufać i czy sama książka nie jest aby faktycznie elementem kampanii wyborczej?...
Oceńcie to sami. Ja jednak ze swojej strony zachęcam do lektury, niezależnie bowiem od ewentualnych pobudek wydania tej książki niesie ona ze sobą spory ładunek emocjonalny przekuty w szereg mądrych życiowych przemyśleń oraz rad co robić wtedy, kiedy życie zwala człowieka z nóg. Świadectwa ludzi dotkniętych przez los w taki sposób zawsze są warte uwagi.
Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.
#joebiden #obiecajmitato #autobiografia #usa #wspomnienia #przeżycia #biden #białydom #strata #żałoba #rak
#joebiden #obiecajmitato #autobiografia #usa #wspomnienia #przeżycia #biden #białydom #strata #żałoba #rak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz