Tytuł: Kobe Bryant. Showman (tytuł oryginału: Showboat: The Life of Kobe Bryant)
Autor: Roland Lazenby
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 07.10.2020
Liczba stron: 616
Koszykarski samiec alfa.
Koszykarski geniusz, boiskowy wirtuoz, legenda Los Angeles Lakers, a jednocześnie wyalienowany, zamknięty w sobie indywidualista ogarnięty chorobliwym dążeniem do perfekcji. Kobe’ego można kochać lub nienawidzić, jednak postać ta nikogo nie pozostawia obojętnym. Niniejsza biografia autorstwa Rolanda Lazenby’ego jest odważną próbą pokazania Bryanta jako koszykarza i człowieka, o którym nie wiemy jeszcze wszystkiego. Smutną okazją do tego wznowienia jest styczniowa śmierć Mamby, która zostawiła świat sportu w głębokim smutku i szoku.
Kobe Bryant to postać, którą bez wątpienia można nazwać koszykarskim idolem początków XXI wieku. Przez wielu porównywany do Jordana, przez samego Jordana nazywany młodszym bratem – takie słowa i porównania robią wrażenie i są wymiernym dowodem na jakość boiskowych dokonań Mamby. Jeśli mam być szczery, to ja osobiście nigdy Kobe’ego nie lubiłem – wydawał mi się być zbyt arogancki i sztuczny, a w konflikcie na linii Bryant-Shaq zawsze stałem po stronie tego ostatniego.. Niezależnie jednak od tego nigdy nie kwestionowałem skali talentu Bryanta i jego dokonań. Budzą one wielki szacunek, i to nawet jeśli nigdy nie byłem jego fanem. Stąd właśnie pomysł na przeczytanie niniejszej książki.
Autor „Showmana”, Roland Lazenby, to dla mnie niekwestionowany (obok Marka Vancila, którego książki także zawsze ceniłem) autorytet jeśli chodzi o opisywanie NBA oraz przybliżanie czytelnikowi sylwetek jej najlepszych graczy. Ten znakomity dziennikarz oraz reportażysta zawsze stara się ukazać możliwie najbardziej szeroki i bogaty obraz danej sytuacji, problemu, czy przedstawianej sylwetki zawodnika. Lazenby ma przy tym znakomity zmysł obserwacyjny oraz dar ciekawego opowiadania, co czyni zeń pożądanego autora wszelakich sportowych biografii. Niezwykle go za to cenię i staram się sięgać możliwie po jak największą ilość jego książek (w tym po znakomite „Chicago Bulls. Krew na rogach”, i wznowienie bestsellera „Michael Jordan. Życie”, które ukazały się całkiem niedawno nakładem SQN). Lazenby opowiada świetne historie i zawsze czerpie informacje z wielu weryfikujących się nawzajem źródeł – nie inaczej jest i tym razem.
Na potrzeby niniejszej biografii Lazenby tradycyjnie zasięgnął mnóstwa opinii i przeprowadził dziesiątki rozmów z otoczeniem Bryanta, w tym z członkami jego rodziny, trenerami, boiskowymi kolegami (co do których niektórzy złośliwie twierdzą, że ich na parkiecie i w szatni nigdy nie miał) i rywalami. Co ciekawe, Lazenby z samym Bryantem odbył co prawda szereg rozmów, ale żadna z nich nie została przeprowadzona stricte na potrzeby tej książki.
Lektura jest dogłębną analizą przebiegu kariery Kobe’ego, a także jego charakteru i stosunku Bryanta do ludzi. Pod kątem czynników kształtujących Kobe’ego jako człowieka patrząc, Lazenby sięga bardzo daleko w przeszłość, a mianowicie aż do historii rodzinnych ojca i dziadka Mamby, a wszystko to w celu ukazania procesów oddziałujących na tle rodzinnym na Bryanta już od najmłodszych lat. Autor „Showmana” nie pomija przy tym ani dzieciństwa Bryanta w Filadelfii, ani okresu zamieszkiwania rodziny Bryantów we Włoszech. Wszystko jest tutaj jak puzzle – każdy epizod ma znaczenie i każdy jest częścią pewnej większej całości.
Później Lazenby płynnie przechodzi do NBA, do ominięcia przez Bryamta w 1996 etapu collage’u, do pierwszych lat w Lakers w czasie których wszyscy byli głodni sukcesu, a następnie mamy chronologiczne przejście do potrójnej mistrzowskiej korony z lat 2000-2002, do rozpadu drużyny targanej wewnętrznymi konfliktami, do chudych lat, których zwieńczeniem była większa paradoksalnie dojrzałość Mamby i dwa kolejne (i ostatnie dla Bryanta) mistrzostwa z lat 2009-2010. Lazenby przytacza także historię nietrafionych projektów, których częścią był Dwight Howard i Steve Nash, a całość wieńczy smutny rozdział kariery Kobe’ego obarczony poważnymi kontuzjami, który Bryant zakończył jednak w 2016 roku iście po królewsku, dając w swym ostatnim meczu pamiętny popis zwieńczony 60 punktami (wszystko to w wieku 37 lat!).
Obraz jakiego koszykarza otrzymujemy na podstawie rozważań autora? Z całą pewnością wyjątkowego wirtuoza, nacechowanego dużym etosem pracy i wręcz chorobliwym dążeniem do perfekcji (Bryant potrafił godzinami analizować zapisy video z poszczególnych meczów). Widzimy tu także momentami egoistycznego indywidualistę, który przejawiał czasem objawy arogancji (za którą to właśnie arogancję nie zdobył on mojej sympatii). W bardzo ciekawy sposób współgra to z wnioskami na temat charakteru Bryanta, a wiodą one do konkluzji, iż w dużym stopniu był on osamotniony i wyalienowany. Lazenby nie stawia na tym polu jednoznacznej diagnozy i pozwala on czytelnikowi na samodzielne wyrobienie sobie opinii zarówno o całokształcie charakteru Kobe’ego, jak również o pojedynczych epizodach z jego życia i kariery, jak choćby o potężnym konflikcie z O’Nealem, o utarczkach z Philem Jacksonem (który nazywał Bryanta zawodnikiem „nietrenowalnym”), o popsuciu się relacji z Malone’m, czy też o późniejszych tarciach na linii Bryant-Dwight Howard (o którym to konflikcie, co z żalem stwierdzam, Lazenby napisał najmniej). Ocena pozostawiona jest odbiorcy książki i nawet jeśli będzie ona subiektywna, to w świetle przytoczonych faktów nie może ona być chyba jednak całkowicie jednoznaczna. Warto owe fakty poznać – zarówno z perspektywy fana, jak również z pozycji przeciwnika Bryanta.
Niesamowicie smutną puentą książki są wydarzenia ze stycznia 2020 i brzemienna w tragiczne skutki katastrofa helikoptera z Bryantem i jego córką na pokładzie… Co by o Kobe’m nie mówić, był on (i nadal jest) legendą tego sportu. Takie sławy jak on nie zasłużyły na odejście w taki sposób.
Lektura jest jak najbardziej godna uwagi, a dla fana Bryanta i Lakers jest wręcz pozycją obowiązkową. Uczciwie przyznaję, że książka mi się podobała, ale nie byłem po lekturze aż tak bezgranicznie zachwycony jak choćby po przeczytaniu biografii Jordana. Proszę to oczywiście potraktować jako całkowicie subiektywną uwagę ;)
Tak czy inaczej – gorąco polecam!
Dziękuję SQN za egzemplarz recenzencki.
#KobeBryant #LosAngelesLakers #24 #8 #RolandLazenby #Mamba #SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz