Tytuł: Dom stu szeptów (tytuł oryginału: The House of a Hundred Whispers)
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 15.09.2021
Liczba stron: 352
Nawiedzony dom.
Graham Masterton przyzwyczaił czytelników do porządnej dawki grozy w stylu horrorów klasy B, która to konwencja ma jednak w jego wykonaniu tyle uroku i siły oddziaływania, że została przez Mastertona podniesiona w zasadzie do rangi sztuki. "Dom stu szeptów" czerpie z najlepszej mastertonowskiej tradycji tak właśnie pojmowanego horroru, a jednocześnie jest książką - względem klasyków autora sprzed lat - bardzo dobrze skonstruowaną fabularnie i szalenie wciągającą. Witamy w "Domu stu szeptów"!
Na smaganych wiatrem wrzosowiskach stare domostwo strzeże swych sekretów… Allhallows Hall jest rozległą rezydencją w stylu Tudorów
położoną na skraju ponurego i mglistego Dartmoore. Niewielu miałoby
odwagę tu osiąść. A jednak były naczelnik więzienia w Dartmoore podjął
tę decyzję. Teraz, kiedy już nie żyje, posiadłość odziedziczą jego
dzieci. Problem jednak w tym, że jego śmierć nie była przypadkowa, a morderstwo popełnione na jego osobie nie jest dziełem sił pochodzących z tego świata.
Przybyła do rezydencji rodzina zmarłego będzie miała wkrótce nie lada problem. Początkowo jedynym kłopotem jest kwestia uporządkowania pod kątem spadkowym doczesnych spraw nieboszczyka, jednak niedługo po przybyciu na miejsce synów naczelnika (Roba i Martina wraz z rodzinami) dochodzi do nagłego i dziwnego zniknięcia syna Roba, Timmy'ego. Nikt nie potrafi odnaleźć dziecka, a niedawno przybyli na miejsce lokatorzy domu słyszą wieczorami dziwne szepty, a nawet doświadczają agresji i użycia siły ze strony kogoś, kogo nie widać... Co tu się dzieje?
W trakcie rozwoju wydarzeń okaże się, że dom nawiedzony jest przez rozmaite siły nadprzyrodzone, spośród których duchy stanowią najmniejszy problem. Ludzkich dusz zaklęto w domostwie co prawda całkiem sporo, zostały tutaj uwięzione w czasie, jednak prawdziwym kłopotem jest zapieczętowany w piwnicy domostwa demon o imieniu Esus - niegdyś przemierzał on okoliczne wrzosowiska polując na nieochrzczone dzieci, a jego specjalnością było wydzieranie kości z ciał żywych ludzi i przerabianie ich np. na makabryczne instrumenty muzyczne (stąd miano "Pożeracz Kości" lub "Fleciarz"). Rob wraz z rodziną będzie musiał stawić czoła demonowi aby odzyskać syna. Pomoc ofiarują mu miejscowy znawca druidyzmu oraz proboszcz katolickiej parafii. Jednak obrót wydarzeń nie zmierza bynajmniej w dobrą stronę - wprost przeciwnie... Z biegiem czasu zrobi się coraz bardziej makabrycznie i krwawo.
Graham Masterton zdaje się być w znakomitej pisarskiej formie. Opowiedziana w "Domu stu szeptów" historia jest naprawdę dobra, spójna, a co chyba najważniejsze może autentycznie zjeżyć włos na głowie. Będące znakiem firmowym autora makabryczne opisy zbrodni popełnianych przez siły paranormalne także się tutaj pojawią, a więc wierni fani będą jak najbardziej ukontentowani. Nic tylko czytać!
Jeśli szukać w książce mankamentów, to do takich trzeba chyba zaliczyć - przynajmniej w mojej ocenie - jakieś takie niespecjalne przejęcie się rodziny zniknięciem dziecka. Ok, zawiadamiają policję, szukają dzieciaka, ale jakoś nie widziałem tutaj rozpaczy, paniki, czy obezwładniającego lęku o życie syna (zwłaszcza u jego rodziców). Trochę to w efekcie niewiarygodne, ale wybaczam to Mastertonowi - w jego opowieściach zawsze najważniejsza była i jest opowiadana historia, a reakcje i odczucia ludzi już niekoniecznie.
Koniec końców: horror jak się patrzy :) Polecam!
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
#domstuszeptów #grahammasterton #masterton #albatros #wydawnictwoalbatros #horror
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz