Tytuł: Martwe Lwy (tytuł oryginału: Dead Lions)
Cykl: Slough House (tom 2)
Autor: Mick Herron
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 15.09.2021
Liczba stron: 440
Zdegradowani górą!
Grupa agentów ze Slough House (których mieliśmy okazję poznać przy okazji pierwszego tomu serii pt. "Kulawe konie") wkracza ponownie do akcji, a okazją ku temu będzie zlecenie "opieki" nad mającym przybyć do Londyny rosyjskim oligarchą. Ważna to persona - aż zbyt ważna jak się okazuje; delikwent niedługo po przybyciu do brytyjskiej stolicy umiera, rzekomo z przyczyn naturalnych... Kluczowe jest tu jednak słowo "rzekomo" - wszystko wskazuje na to, że Rosjanin wiedział zbyt dużo o sprawach, które wielu ludzi chciałoby zachować na zawsze w tajemnicy.
Kulawe konie, czyli niezadowoleni ze swojego losu agenci ze Slough
House, królestwa Jacksona Lamba, zesłani na wieczne przekładanie
papierów zamiast pracy w terenie, nieoczekiwanie dostają zadanie
sprawowania pieczy nad odwiedzającym Londyn rosyjskim oligarchą.
Tymczasem szpieg z czasów zimnej wojny zostaje znaleziony martwy w
autobusie pod Oksfordem – zawał serca, który jest rzekomo powodem jego
śmierci, nie daje spokoju Jacksonowi Lambowi. Irytujący wszystkich (na
czele z własnymi pracownikami) Lamb zaczyna węszyć. Ile osób musi
zginąć, żeby stare sekrety nie wyszły na jaw?
Mick Herron bardzo umiejętnie łączy zalety klasycznej konwencji powieści szpiegowskiej z realiami współczesnego świata, w które wplata tajemnice z przeszłości. Połączenie to jest szczególnie trafne, odwołuje się bowiem do szpiegowskiego raju, takim bowiem były realia zimnej wojny - zmarły rosyjski oligarcha był w czasach istnienia żelaznej kurtyny personą, która sporo wiedziała o pewnych sprawach. Dziś ta wiedza jest szczególnie niewygodna dla pewnych kręgów, być może ktoś postanowił więc delikwenta po prostu uciszyć...
Jackson Lamb i jego epika to bardzo interesujący zespół. Swego czasu karnie zdegradowani, mający na swym koncie mniejsze i większe grzeszki są jednak w swoim fachu prawdziwymi specjalistami. Nie dziwią więc kolejne zlecenia i sprawy, które zostają im powierzone. Lamba i jego ekipę można porównywać do zespołów z takich klasyków jak "Mission Impossible", a nie od rzeczy byłoby także doszukiwanie się analogii do Jamesa Bonda - tyle, że na emeryturze ;) Jakby na to nie patrzeć lektura jest wciągająca, przepełniona akcją i dobrze poprowadzona pod kątem narracyjnym oraz fabularnym. W trakcie czytania strony w zasadzie same przewracają się dalej i aż bierze człowieka zdziwienie, że książka została tak szybko przeczytana - to chyba najlepszy wyznacznik tego, czy lektura jest ciekawa!
Polecam!
Dziękuję Insignis za egzemplarz recenzencki.
#martwelwy #deadlions #insignis #wydawnictwoinsignis #mickherron #sloughhouse
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz