Tytuł: Kill znaczy zabić
Cykl: Ulica strachu
Autor: R.L. Stine
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 01.09.2021
Liczba stron: 320
Zabójcza rywalizacja.
Poniżej opisana historia nie jest nam z książkowego punktu widzenia obca: młoda dziewczyna, przeprowadzka do nowego miejsca, próba aklimatyzacji w nowym otoczeniu, spór dziewczyny z miejscowymi, eskalacja konfliktu, groźby, przemoc... a wreszcie tragedia. "Kill znaczy zabić" to przedstawiona z nastoletniego punktu widzenia opowieść o zazdrości, niezdrowej rywalizacji oraz o przemocy, która jest w stanie doprowadzić nawet do zbrodni.
Gretchen właśnie przeprowadziła się do Shadyside. Jest zdolną cheerleaderką i w nowej szkole bardzo chciałaby dołączyć do drużyny. Niestety, w zespole jest tylko jedno wolne miejsce, na którym zależy nie tylko jej – musi o nie zawalczyć z bogatą i rozpuszczoną Devrą Dalvy. Konkurencja jest mordercza i nie toczy się fair. Gdy wkrótce ginie ktoś z kręgu znajomych Gretchen, a ona sama zaczyna otrzymywać wiadomości z groźbami, wszyscy zwracają się przeciwko niej. Czy dziewczynie uda się dołączyć do zespołu i… czy w ogóle ujdzie z tego cało?
"Kill znaczy zabić" nie jest niestety w żadnym swoim momencie lekturą odkrywczą, czy porywającą. Zastosowane przez autora zwroty akcji także nie są niczym nowym i, choć w założeniu mają one ożywić fabułę, nie wnoszą one do niej zbyt wiele... Co prawda może się to części publiki podobać, ja niestety nie znajduję w tej pozycji - i stwierdzam to z żalem - niczego, co mogłoby mnie porwać...
Cykl "Ulica strachu" napisany został przede wszystkim z myślą o nastoletnim czytelniku, jednak książki te mogą także z powodzeniem spodobać się także starszemu odbiorcy. Wszystko to rzecz gustu. Tak czy inaczej widać, że mieszanka sensacji, thrillera i horroru sprawdza się w dziełach R.L. Stine'a bardzo dobrze - warto dać tym książkom szansę. A później porównać je z tym, co mamy szansę zobaczyć od niedawna na Netflixie.
Dziękuję Media Rodzinie za egzemplarz recenzencki.
#killznaczyzabić #ulicastrachu #rlstine #mediarodzina #netflix
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz