Strony

sobota, 6 listopada 2021

Warchoły, złoczyńcy i pijanice - Jacek Komuda

 
Tytuł: Warchoły, złoczyńcy i pijanice
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 29.10.2021
Liczba stron: 584


Szlachcic na zagrodzie równy wojewodzie.

Polska nierządem stoi! A właściwie Rzeczpospolita szlachecka, której fundamentem była szlachecka wolność, w ramach której każdy należący do grona dobrze urodzonych mógł... wszystko. I nie można mu było niczego zabronić. Sądy oczywiście w tamtym okresie istniały i działały, ale... były one tak niewydolne, że nikt się nimi nie przejmował. Tak wyglądała polska rzeczywistość w ramach "złotej wolności", której czas istnienia można wyznaczyć na okres od, mniej więcej, połowy XV wieku (z apogeum w wieku XVII i XVIII), aż do końcówki wieku XVIII, kiedy to Rzeczpospolita Obojga Narodów zniknęła z mapy Europy i świata. Jest to świat warchołów, zawadiaków i pijaków, w którym na porządku dziennym są awantury, pojedynki, zbrojne napady na sąsiadów, kradzieże, a nawet morderstwa. A wszystko to podlane jest morzem alkoholu, ustawicznie uzupełnianego kolejnymi szklanicami miodu i wypełnionymi po brzegi pucharami wina. Dzięki Jackowi Komudzie mamy niepowtarzalną okazję zajrzeć do tego świata sprzed kilkuset lat i odkryć na nowo to, jak wyglądała burzliwa rzeczywistość naszych szlacheckich przodków.


Ta książka to nie jest nic w stylu gloryfikujących przeszłość i przekłamanych obrazków w stylu Sienkiewicza. "Warchoły, złoczyńcy i pijanice" to realistyczna, barwna i niezwykle plastyczna próba przybliżenia nam czasów, w których zbrojny zajazd był prawem, a wyrok na papierze zastępowało prawo silniejszego, a także szczęk szabel i huk samopałów, którymi szlacheccy panowie bracia zabierali sobie siłą to, czego akurat chcieli. Ta arcyciekawa lektura wskrzesza dawno minione czasy, w których elitą narodu była niesforna i nierzadko rozpita szlachecka hassa, wśród której prym wiodła obrzydliwie bogata magnateria i wielcy panowie, którzy za nic mieli dobro kraju, a powodzenie własne i swego rodu było dla nich prawem najwyższym - prawem, w imię którego można było mordować, palić, a nawet wysługiwać się za pieniądze wrogom Ojczyzny. Wolnoć, Tomku, w swoim domku - tak chyba najlepiej można podsumować tamte czasy. I, co ważniejsze, nie jest to wcale obraz przerysowany, czy zakłamany. To najprawdziwsza prawda.


Jacek Komuda przybliża nam tę prawdę za sprawą niniejszej książki, która jest w swej istocie leksykonem oraz galerią ponad osiemdziesięciu historycznych postaci, których wyczyny na przestrzeni dziejów są najlepszym świadectwem tego, co należy rozumieć przez pijaństwo, warcholstwo i przez usprawiedliwiane "złotą wolnością" szlacheckie rozpasanie, które - patrząc w szerszym kontekście - było jedną z głównych przyczyn upadku I Rzeczpospolitej.


Życiorysy przedstawionych tutaj osób jeżą nieraz włos na głowie i sprawiają, że człowiek kręci nieraz nią z niedowierzaniem. To bowiem niepojęte dla człowieka XXI wieku, że kiedyś można było bezkarnie kogoś okaleczyć, uwięzić, okraść, a nawet zabić. Ba, mało tego - można tego było dokonać w majestacie prawa lub przy pomocy obcych najemników, którzy działali w imię interesów tych, którzy chcieli osłabić nasz kraj. Jeszcze bardziej niepojęte jest to, że można było zbuntować się przeciw prawowitej władzy i wywołać wojnę domową, a po wszystkim... uzyskać od króla przebaczenie. Tak jednak było.

Galeria omawianych postaci potrafi jednak także bawić. Otóż bowiem możemy się np. dowiedzieć, że istnieli wielcy panowie, którzy potrafili wypić połowę piwnicy wina i wciąż stać na nogach, lub też tacy, którzy nie wypuszczali swoich gości dopóty, dopóki każdy z nich nie wypił duszkiem olbrzymiego pucharu wina, którego objętość równała się mniej więcej dwóm-trzem dzisiejszym butelkom wina! Taki był wymóg, a jeśli delikwentowi się to duszkiem nie udało, to puchar wypełniano ponownie po brzegi. Efekt? Nieraz podwórze wspomnianego - jakże gościnnego! - gospodarza zasłane było leżącymi pokotem, pijanymi w sztok gośćmi.


Komuda pokazuje nam w tej książce rzeczy śmieszne i straszne zarazem, które jednakże składały się na szlachecką samoświadomość tamtych czasów. Panowie bracia sprzed wieków uważali, że to, co czynią, jest ze wszech miar słuszne, właściwe i że mają do tego pełne (i święte!) prawo. Oto właśnie istota szlacheckiego warcholstwa - przekonanie o tym, że ma się prawo chlać na umór, wszczynać burdy, kraść i zabijać, a wszystko to można czynić w majestacie prawa i w przekonaniu, że uświęcone tradycją prawo szlachcica to fundament istnienia państwa, którego interes należy podporządkować jednostce. Dziś to oczywiście absurd, wtedy jednak była to rzeczywistość.


Niniejsze wydanie "Warchołów..." to obszernie uzupełnione wznowienie, w którym znajdziemy nie tylko portrety najbardziej znanych z kart historii szlacheckich opojów, zdrajców i zbójów, takich jak Hieronim Radziejowski (zdrajca, przez którego w dużej mierze nastąpił potop szwedzki), kilku Potockich, Lubomirskich, Wiśniowieckich (mowa tu m.in. o osławionym w "Ogniem i mieczem" Jaremie - a, tak, on też był warchołem i zabijaką, który po zagarnięciu miasta Hadziacz pojechał na sejm w asyście kilku tysięcy zbrojnych, którym przykazał, aby w razie niekorzystnego wyroku sądu rąbali szablami panów senatorów, a nawet króla, jeśli będzie trzeba), kilku Radziwiłłów, czy też takich person jak osławiony Diabeł Łańcucki, Stanisław Stadnicki, któremu poświęcono obszerne fragmenty książki - warto w tym miejscu wspomnieć, że powstaje serial przygodowy poświęcony tej postaci!


Znajdziemy tu także spore objętościowo opisy poświęcone awanturniczym niewiastom (jak np. Helena Glińska, Polka będąca matką cara Iwana Groźnego, czy Maryna Mniszchówna, która zasłynęła jako żona dwóch Dymitrów-Samozwańców, podających się za ocalałego syna Iwana Groźnego) oraz warchołom, opojom i zdrajcom także z innych okresów polskiej państwowości (np. z czasów piastowskich). Całość to w efekcie prawie 600 stron pasjonujących opowieści o ludziach, którzy za nic mieli prawo, czyjąś własność, ludzkie życie i... dobro własnej wątroby!


Książka wciągnęła mnie bez reszty. Przede wszystkim dlatego, że jako pasjonat historii mam swoje ulubione okresy historyczne, a jednym z nich jest czas istnienia I Rzeczpospolitej. "Warchoły, złoczyńcy i pijanice" to fantastyczna podróż do szlacheckich czasów, które - co najlepiej widać po omawianej lekturze - obfitują w tyle barwnych i działających na wyobraźnię opowieści, że jest to w zasadzie ich niewyczerpane źródło. Jacek Komuda, jako propagator historii, wykonał w tej książce mnóstwo ogromnej i wartościowej pracy, której zbrodnią byłoby nie docenić. Wielkie brawa Panie Jacku!

Gorąco polecam!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

#warchołyzłoczyńcyipijanice #jacekkomuda #fabrykasłów #20latfabrykisłów #szlachta #demokracjaszlachecka #rzeczpospolitaszlachecka #zajazd #warcholstwo #opoje #alkohol #historia #recenzjaksiążki #bookreview #bookstagram #cosnapolce








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz