Tytuł: Koniec mężczyzn (tytuł oryginału: The End of Men)
Autor: Christina Sweeney-Baird
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 23.02.2022
Liczba stron: 488
Świat bez mężczyzn (?).
"Koniec mężczyzn" Christiny Sweeney-Baird to literacka wizja ogarniętego epidemią świata, w którym ofiarami tajemniczej zarazy są wyłącznie mężczyźni, a kobiety jawią się jako jedyna zdolna powstrzymać epidemię siła. Czy mamy zatem do czynienia z literacką parafrazą towarzyszącej nam od ponad dwóch lat pandemii? W pewnym stopniu tak, z drugiej jednak strony jest to także ciekawa wizja upadającego świata, którego ratunek należy upatrywać - przynajmniej według autorki - tylko i wyłącznie w kobietach oraz w ich sile (co w swej istocie jest bardzo wdzięcznym tematem do polemiki).
Szkocja, rok 2025. Na oczach doktor Amandy MacLean umiera pacjent, który przed chwilą trafił do szpitala. Niedługo taki sam los spotyka kolejną osobę. I kolejną. Wszystko wskazuje na to, że to nowa, śmiertelna choroba, której nie sposób zatrzymać. I która atakuje tylko mężczyzn. Gdy władze lekceważą ostrzeżenia ze strony MacLean, sytuacja w szybkim tempie staje się tragiczna. Lokalne ognisko błyskawicznie przybiera rozmiary globalnej pandemii. Połowa populacji żyje w strachu przed śmiertelną chorobą.
Doktor MacLean walczy z wirusem na pierwszej linii, antropolożka
Catherine stara się uwiecznić zachodzące w społeczeństwie zmiany.
Elizabeth pracuje nad szczepionką, która może
powstrzymać zarazę. W przerażająco realistycznym thrillerze Christina
Sweeney-Baird opowiada o przemianie świata, którego przetrwanie zależy
wyłącznie od kobiet.
Analogie do trwającej pandemii covid-19 są w książce bardzo wyraźne. Co prawda autorka zdaje się tej jednoznaczności skojarzeń unikać, ograniczając niszczycielskie efekty "swojej" epidemii tylko do męskiej części populacji, jeśli jednak przyjrzymy się zamieszczonym w książce relacjom, opisom zdarzeń, czy choćby przytaczanym przeżyciom głównych i pobocznych bohaterów, to wszystko to razem wzięte bardzo przypomina nasze ponad-dwuletnie zmagania... Czy taki pomysł na książkę jest zatem dobry? Chyba nie do końca, a przynajmniej nie teraz - wszak pandemia ciągle trwa i nie jestem przekonany, czy czerpanie z niej inspiracji na gruncie literackim natchnie czytelników w jakikolwiek sposób lub sprawi im przyjemność (choć jest to rzecz jasna kwestia gustu).
Irytujące - przynajmniej dla mnie - było także podprogowe i notoryczne sugerowanie, że jedynym zbawieniem ludzkości są kobiety. Ok, mamy do czynienia z literacką fikcją. I gdyby tylko do tej fikcji się ten przekaz ograniczał, to w porządku, jednak jego podprogowa nachalność wręcz wylewa się poza książkę. Osobiście jestem totalnie uczulony na taki źle pojęty, pełzający feminizm (w każdej formie), wkurzało mnie to więc niesamowicie. Zapewne zaburzyło to także moją finalną ocenę książki, jednak na nią składają się także subiektywne odczucia - a te są w przypadku lektury takie, a nie inne...
Koniec końców: pomysł jest może i dobry, ale według mnie nietrafiony z uwagi na kształt naszych bieżących, cywilizacyjnych problemów. Do tego podszyto go niepotrzebnie jątrzącym przekazem (nawet jeśli jest on tylko podprogowy), na którego poparcie nie ma absolutnie żadnych argumentów w realnym świecie. Być może przesadzam - jednak tak to właśnie widzę.
Trója z minusem... Mogło być lepiej.
Czarna Owca - dziękuję.
#koniecmężczyzn #sweeneybaird #czarnaowca #wydawnictwoczarnaowca #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #dobraksiazka #pandemia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz