Tytuł: Reguły wojny (tytuł oryginału: Orders of Battle)
Cykl: Frontlines (tom 7)
Autor: Marko Kloos
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 04.03.2022
Liczba stron: 360
Niespokojny (s)pokój.
Militarne science-fiction to coś, na co fani Marko Kloosa czekają w jego twórczości chyba najbardziej. A jeśli mówimy o militarnym s-f w wydaniu Kloosa, to pierwszym co przychodzi na myśl jest cykl "Frontlines" - znakomita, pełna mroku seria o zmaganiach ludzkości z rasą Dryblasów, na której kolejną (już siódmą!) odsłonę musieliśmy czekać prawie trzy lata. Ale się wreszcie doczekaliśmy!
Od ostatniego starcia z Dryblasami minęły (fabularnie patrząc) cztery lata. Do wielkiej bitwy na Marsie ludzkość rzuciła wszystkie swoje siły i zwyciężyła. Wróg został pokonany, a w kontrolowanych przez ludzi układach panuje względny spokój. Słowo "względny" jest tutaj jak najbardziej na miejscu - Dryblasi zostali bowiem pokonani, ale nie całkowicie zniszczeni. Zagrożenie nie zniknęło. Należy więc zlikwidować nieprzyjaciela na
dobre, zanim podejmie on kontratak. A do tego potrzebna jest nowa ofensywa.
Szykuje się zatem kolejne starcie z wrogiem, a jeśli tak, to niezbędny będzie nasz stary, dobry znajomy: Andrew Grayson. Doświadczony wojak trochę się postarzał, może nawet zgorzkniał, a na dodatek wygląda na zmęczonego, jednak wciąż ma w sobie tę samą iskrę co kiedyś, kiedy więc pojawia się perspektywa walki, Andrew zostawia spokojne zajęcie w ośrodku szkoleniowym na Islandii i zbiera zespół na nową misję.
Po niezbędnych przygotowaniach Andrew i jego ekipa do zadań specjalnych wyruszają na pokładzie
pancernika typu Mściciel do układu Capella. Tym
razem mają działać na terenie Dryblasów, Capella została bowiem przez nich opanowana i jak wieść niesie, wróg przegrupowuje siły właśnie tam. Czas zatem na precyzyjne i dobrze zaplanowane uderzenie, które zada wrogowi silny cios uprzedzający tam, gdzie najmniej się on tego spodziewa.
Plan jest dobry. Może nawet za dobry... Zbyt pięknie i zbyt łatwo wygląda to na papierze, a jeśli coś wydaje się być proste, to zazwyczaj taki plan idzie do kosza już o pierwszym wystrzale i przy pierwszym kontakcie z nieprzyjacielem. Tak dzieje się i tym razem... Czy Grayson mimo to zdoła skutecznie wypełnić swoją misję?
Za siódmy tom "Frontlines" - i tu muszę Was lojalnie uprzedzić - nie warto brać się bez znajomości poprzednich odsłon serii, jeśli więc jeszcze ich nie czytaliście, to dobrze byłoby to zrobić. W "Regułach wojny" mamy zbyt wiele odniesień do przeszłości i do minionych wydarzeń, żeby bez wiedzy o nich możliwe było pełne zrozumienie tego, co przed nami. Nadróbcie więc najpierw zaległości. Zapewniam Was - WARTO!
Seria "Frontlines" jest jednym z najlepiej napisanych cykli militarnego science fiction, z którym może równać się niewiele innych. W tej materii nic się, pomimo upływu lat, nie zmieniło. Marko Kloos bardzo długo kazał nam czekać na ciąg dalszy tej historii i mocno wyostrzył nam tym samym apetyty, jednak warto było wytrwać i się tego wspaniale przyrządzonego dania doczekać, albowiem siódma odsłona serii smakuje bardzo dobrze, w żadnym wypadku nie zawodzi oczekiwań i oferuje nam to, co najlepsze: świetną akcję, widowiskowe starcia, bezmiar kosmosu i czające się z nim zagrożenie, które można zlikwidować tylko w bezpośrednim starciu z wrogiem. To starcie jest mocne, widowiskowe i pełne zapadających w pamięć scen walki, których nie powstydziłby się niejeden filmowy scenarzysta. Nad wszystkim zaś wisi mroczne widmo ponuro majaczącego zagrożenia, które uświadamia wszystkim, że jeden błąd może spowodować katastrofalne skutki. Właśnie za to kocham takie historie!
Fabryko- dziękuję!
#frontlines #reguływojny #markokloos #ordersofbattle #militarnesciencefiction #militarysf #fabrykasłów #andrewgrayson #czytamksiazki #dobraksiazka #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz