Seria: Seria ze
Zicherkōm
Autor: Marcin Szewczyk
Wydawnictwo: Silesia Progress
Data wydania: 05.03.2022
Liczba stron: 344
Czarna jak węgiel historia sprzed wieku.
Marcin Szewczyk (znany szerszej publice dzięki powieści "Silesia Noir") powraca w "La danse macabre" na Górny Śląsk, a także do poruszanej już przez siebie kilka lat temu kryminalnej tematyki. Autor powraca także do znanego nam już bohatera - detektywa Hermana Foxa. Zawitamy zatem ponownie do krainy kopalń i węgla, którą ujrzymy w nostalgicznych (ale i groźnych) barwach sprzed blisko wieku. Przed nami czarna jak węgiel historia o zbrodniach, które czyniły polsko-niemiecką granicę wybitnie niebezpiecznym miejscem.
Rzecz dzieje się, jako się rzekło, na polsko-niemieckim pograniczu pod koniec lat 20-tych XX wieku (konkretnie w 1928 roku). Detektyw Herman Fox staje wobec konieczności rozwiązania coraz bardziej palącego problemu kryminalnych zajść na linii Racibórz-Rybnik, które obejmują nie tylko zabójstwa, ale także szeroko zakrojony proceder przemytniczy. Szmugiel staje się na pograniczu zjawiskiem coraz bardziej powszechnym, a jest ono tym bardziej problematyczne, im więcej zostawia ono za sobą krwi i trupów... Foxa czeka szereg trudnych dochodzeń, a przeczytamy o nich za sprawą tej odmiany polszczyzny, która jest być może najbliższa jej lingwistycznego sedna - całość książki spisano bowiem po śląsku!
Fox nie jest w łatwej sytuacji, próbuje jednak zrozumieć, co tak naprawdę dzieje się na geograficznie zawężonej do odcinka Rybnik-Racibórz linii. Nie pomaga mu bynajmniej otoczenie, zmowa milczenia, brak współpracy ze strony zatrzymanych oraz jego własne słabości, do których należy przede wszystkim zaliczyć zbyt częste zaglądanie do butelki i męczące go ciągle wyrzuty sumienia, które co jakiś czas dają Hermanowi o sobie znać w związku z tym, co zdarzyło się kiedyś w jego życiu... Czy Fox rozwiąże kryminalną zagadkę pomimo wszystkich przeciwności losu?
"La danse macabre" to nie tylko bardzo dobra kryminalna historia (już sama w sobie będąca argumentem wystarczającym do sięgnięcia po tę książkę), ale także znakomity portret epoki, która niestety przeminęła i już nigdy nie powróci. Mowa o zaklętych w książce obrazach rodem z Górnego Śląska sprzed wieku, a więc z czasów, w których węgiel wciąż był największym bogactwem tej krainy, a jej największą tragedią było rozdarcie pomiędzy odrodzoną Polską, a Republiką Weimarską. Biegnąca przez polską ziemię granica sprzed wieku rozdzielała serca, umysły i przede wszystkim rodziny, w łonie których bracia i siostry stawali się wrogami w imię odmiennych stempli w paszportach, wydanych przez obce sobie kraje. Tę prawdziwą tragedię i właściwy sposób jej postrzegania widać w "La danse macabre" bardzo dobrze - i to nawet jeśli nie stanowi ona sedna tej historii, a tylko podskórne tło opisywanych tutaj zdarzeń.
Główną wartością lektury jest niesamowicie wyraziste oddanie tego, co zawsze leży na sercu wydawnictwu Silesia Progress, a mianowicie prawdziwego ducha Górnego Śląska, który stanowi o jego (zatraconej w dużej mierze, lecz sukcesywnie odzyskiwanej) prawdziwej tożsamości. W tym miejscu warto zaznaczyć, że nie chodzi tylko o sentyment do czasów, w których ta ziemia była silna, bogata i ważna - i to nie tylko dzięki swym naturalnym bogactwom (choć po prawdzie także o to tutaj chodzi).
Sedno wymykającej się dzisiejszemu pojmowaniu tożsamości Górnego Śląska błąka się nie tylko gdzieś pomiędzy dawnym Rybnikiem, a Raciborzem, ale także gdzieś we mgle przeszłości, w której za drzwiami familoków kryły się prawdziwe tradycje, uczciwość, etos pracy i właściwy Ślązakom hart ducha, który brał się z przywiązania do rodziny, do tradycji i do ciężkiej pracy. Marcin Szewczyk bierze na tapetę co prawda przede wszystkim konwencję kryminału i wątki sensacyjne, jednak stara się to wszystko - mam na myśli to, co pod kątem zestawu wartości zawsze było na Górnym Śląsku najważniejsze - nieustannie w jakiś sposób pomiędzy wierszami uchwycić. I chwała Mu za to.
Wśród szeregu zalet książki pozostaje jeszcze kwestia napisania jej po śląsku. Być może część publiki będzie temu niechętna i/lub w efekcie pełna obaw co do zrozumienia treści, pragnę więc uspokoić i wyjaśnić - nawet, jeśli nie operujecie na co dzień śląskim, to jest on na tyle związany z polszczyzną i w wielu miejscach na tyle intuicyjnie zrozumiały, że pojęcie sensu lektury nie powinno Wam nastręczać wielkich trudności.
Cóż jeszcze dodać... Polecam! :)
Silesia Progress - dziękuję.
#ladansemacabre #marcinszewczyk #silesiaprogress #pośląsku #górnyśląsk #hermanfox #cosnapolce #dobraksiazka #seriazezicherkom #czytamksiazki #bookstagram #bookreview
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz