Tytuł: Płoń dla mnie (tytuł oryginału: Burn for me)
Cykl: Ukryte dziedzictwo (tom 1)
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 22.04.2022
Liczba stron: 480
Genetyka i magia.
Jeśli lubicie Ilonę Andrews - Fabryka Słów ma coś zdecydowanie dla Was. A będzie to początek nowego cyklu ("Ukryte dziedzictwo") w futurystycznym świecie, w którym pierwsze skrzypce gra magia, genetyka oraz - fabularnie na rzecz patrząc - detektywistyczne zlecenia, od których pozytywnego załatwienia zależy los pewnej rodzinnej firmy, która cienko ostatnimi czasy przędzie... Łatwo nie będzie! Ale będzie też ciekawie, wesoło i intrygująco - to na pewno!
"Płoń dla mnie" to przyjemna, lekka i w gruncie rzeczy w żaden sposób niezobowiązująca książka... Ot, fantasy jakich, śmiało to można powiedzieć, wiele. Jednak, mimo wszystko, jest to fantasy ciekawe, i to nawet jeśli nie jest ono jakoś szczególnie ambitne (a nie jest, to też powiedzmy sobie wprost, ALE - ważna rzecz! - takie to właśnie ma być: lekkie i niezobowiązujące).
Główna bohaterka książki, Nevada Baylor, desperacko próbuje ocalić rodzinny, detektywistyczny interes. Nie będzie to łatwe, a przyjęte w akcie desperacji zlecenie okaże się nie lada wyzwaniem, w którym połączenie dziewczęcego entuzjazmu, magicznej mocy dziwnego sojusznika, snajperskiego oka i talentu konstruktorki czołgów zostanie wystawione na nie lada próbę. Przyjęte przez Nevadę zlecenie jest bowiem tak naprawdę jej być, albo nie być.
W świecie, w którym genetyka i magia są fundamentami dynastii i potęgi
rodów, żyje Nevada Baylor, młoda detektyw, która próbuje (jak już wspomniałem) utrzymać na
powierzchni rodzinną firmę. Najnowsze zlecenie może się okazać dla
rodzinnego biznesu przełomem, albo ostateczną katastrofą. Szalony Rogan, uparty jak osioł mag dysponujący fenomenalną mocą, który
uważa porwanie i przykucie do podłogi w piwnicy za dopuszczalne środki
komunikacji, nie będzie łatwym sprzymierzeńcem. Właściwie, będzie
sprzymierzeńcem śmiertelnie niebezpiecznym. Ale Nevada, choć musi ukrywać swoje talenty i radzić sobie z
konsekwencjami tego, że oficjalnie magii nie posiada, ma jednak asa w
rękawie - całkiem niezwykłą rodzinę. Matkę, emerytowaną snajperkę.
Babcię, ekscentryczną konstruktorkę czołgów. I nie mniej szalone
rodzeństwo. Z tą rodziną zadziera się na własne ryzyko. Bo o ile Bóg
mógłby napastnikowi wybaczyć, to Nevada na pewno nie.
Całość, jak widzicie... może i jest to fantasy, jakich wiele. Warto jednak zwrócić tutaj uwagę na plusy. Książka budzi ciekawość, a to przez super połączenie pisarskiego talentu Andrews z jej darem do kreacji ciekawych światów, a przede wszystkim oryginalnych postaci, które tylko z pozoru ani w ząb do siebie nie pasują - tak naprawdę bowiem całkiem nieźle się uzupełniają.
To nie jest książka dla każdego fana szeroko pojętego fantasy. Całość jest naprawdę bardzo lekko podanym, literackim daniem, i ta "lekkość" może spotkać się z różnym przyjęciem. Czasem jednak warto sięgnąć i po lżejszą tematykę - co szkodzi spróbować także w tym przypadku? Odpowiedź jest prosta: spróbujcie, bo jeśli nie spróbujecie, to się nie dowiecie :)
Fabryka Słów - dziękuję.
#płońdlamnie #burnforme #ilonaandrews #fabrykasłów #fantasy #cosnapolce #czytamksiazki #dobraksiazka #bookstagram #bookreview
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz