Tytuł: Takeshi II. Taniec tygrysa
Cykl: Takeshi (tom 2)
Autor: Maja Lidia Kossakowska
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 12.06.2015
Liczba stron: 496
Taniec śmierci.
Wyobraźcie sobie ulotnego ducha japońskich tradycji, który niczym potężne kami unosi się na skrzydłach konwencji "Ghost in the Shell" i uderza w Was sztychami katany, żywcem wyjętymi z "Kill Billa". Przed oczami migają Wam kolejne, błyskawicznie przyjmowane pozycje. Miecz tańczy w dłoni najpierw jako żuraw na gnieździe, później niczym lis ukryty w trzcinach i przebudzony tygrys, by za chwilę stać się wichrem nad górami i diabelskim kotem, który równie szybko błyśnie Wam w oczy stalą z pozycji wesołej małpy... Ledwo da się to uchwycić okiem, prawda? A to tylko początek, albowiem nawet stal samurajskiego miecza może zadrżeć przed rykiem tygrysa. A ten się właśnie budzi i wkrótce zatańczy swój taniec śmierci - tytuł drugiego tomu cyklu Mai Lidii Kossakowskiej, "Takeshi. Taniec tygrysa", zobowiązuje.
Pierwsza dama polskiej fantastyki powraca do świata ostrych mieczy, walk mrocznych zakonów i zaawansowanej technologii. Na dokładkę serwuje nam pikantne danie z magii Voodoo okraszone zstępującymi na ziemię demonami. Tymczasem człowiek zwany niegdyś Cieniem Śmierci wkracza między szprychy odwiecznego koła przemian. Lecz z pewnością pragnie, aby jego broń potraktowano z szacunkiem i z należną miłością. Jego najlepszy (jedyny?) przyjaciel zamierza złożyć Blask w odległej, górskiej świątyni jako pewnego rodzaju relikwię po zmarłym przyjacielu. Łudzi się jednak, bo Takeshi... jednak żyje!
Pierwsze pytanie, które się nasuwa, to jak do tego (do cholery!) doszło?! Sprawa jest prosta: gangster Ashihei na drodze swej zemsty dopiął swego i pojmał Cienia Śmierci, a następnie poddał go potwornym torturom. Na szczęście dawny druh Takeshiego z Zakonu Czarnej Wody, Yoshitaki, ratuje wojownika (choć dla przyglądającej się temu publice wygląda to tak, jakby Takeshiego zabił) i wraz z Haru wywozi go do sekretnej kryjówki w górach. Cień Śmierci jest zaiste cieniem siebie - ledwo żyje, a po wstrzykniętym w dobrej wierze serum zaczyna się... zmieniać.
Kwestią czasu jest, gdy na trop dwóch roninów i dziewczyny (zarówno Takeshi, jak i Yoshitaki opuścili Zakon Czarnej Wody - jeden wybrał samotną wędrówkę na szlaku, drugi jest najemnikiem; obaj nie mają pana, co czyni z nich roninów) wpadnie ktoś, kto z chęcią ich pochwyci. Może ponownie gangster Ashihei? A może jego mocodawcy, którym Yoshitaki wykradł ratujące Takeshiemu życie serum? Może wreszcie Zakon Czarnej Wody, który po bitwie zwanej Klęską Czworga zawzięcie tropi i zabija renegatów, którzy opuścili jego szeregi (niepomny na to, że to właśnie zdrada ze strony mistrzów Zakonu i napuszczenie na siebie adeptów w bratobójczej walce doprowadziły do dezercji wielu z tych, którzy przejrzeli na oczy)?
Zagrożeń jest wiele, rozwiązań bardzo mało... Yoshitaki wybiera najbardziej logiczne ze wszystkich i planuje oddać się wraz z przyjaciółmi pod protekcję szoguna Wakuni - Tygrysa z rodu Kiriyamy. Tylko on jest w stanie ochronić całą grupę przed wszystkimi grożącymi jej zagrożeniami. Niestety Yoshitaki nie bierze pod uwagę jednego, niewymienionego dotąd niebezpieczeństwa: wiedźmy Etsuke z Zakonu Rozerwanego Kręgu, która dyszy żądzą odwetu na Takeshim za zdarzenia z przeszłości, które poskutkowały niegdyś jej porażką... Co, jak co, ale zemsta wiedźmy to coś, czego nigdy nie wolno zlekceważyć...
Tymczasem w innej części planety zwanej Antilią - gdzie prym wiedzie Voodoo, szamanizm, a dżungla w postaci selvy jest domeną szczerzącego gniewnie kły Jaguara - "grupa trzymająca władzę" postanawia, że dla jej interesów najlepiej będzie, gdy religia i wszelkie związane z nią wierzenia znikną z powierzchni ziemi. Chcieć, to móc - Synowie Rozumu i im podobne bojówki rozpoczynają dzieło zniszczenia i prześladowań, które swym rozmachem i skalą efektów może być porównywalne chyba tylko z "osiągnięciami" NSDAP względem żydowskiej mniejszości w czasach przed i po Nocy Kryształowej... Czy Zakon Księżyca Utajonego (za sprawą swego wysłannika, Bakeneko) utrzyma opór szamanów i ocali tego z nich, który nawet nie wie, że jest szamanem, a pomimo tego (i na przekór młodemu wiekowi) włada już teraz ogromną mocą?
Jaki będzie los Wakuni i Antilii? Czy przepowiednia dotycząca Takeshiego i tego, że to właśnie on ocali świat... ma szansę się w ogóle ziścić? Wrogów jest tak wielu, a sprzymierzeńców jakoś na horyzoncie nie widać. Cała nadzieja w łaskawości losu, w przychylności szoguna i w sprawności samurajskich ostrzy, które mogą wyrąbać wszystkim drogę do ocalenia. O ile wystarczy sił tym, którzy dzierżą je w niepewnych, osłabionych torturami dłoniach... Wiele wskazuje na to, że Takeshi - choć umknął spomiędzy szprych odwiecznego koła przemian - po wstrzyknięciu serum staje się czymś na kształt ashury: wojowniczego demona, który walczy i ginie tylko po to, by wciąż się odradzać i... znowu walczyć. Jeśli rzeczywiście tak jest, to Cień Śmierci stał się zaiste cieniem: cieniem czującego i rzeczywistego człowieka...
Drugi tom cyklu "Takeshi" rozwija koncepcję Mai Lidii Kossakowskiej i pokazuje szerszą perspektywę wykreowanego przez nią świata, po którym przyszło nam się poruszać. "Taniec tygrysa" zaskakuje przy tym o tyle, że poszerza perspektywę o kierunek, którego próżno było wcześniej się spodziewać patrząc na dalekowschodnią konwencję części pierwszej. Mowa o krainie Antilii, o jej magii zrodzonej z selvy, o Voodoo i o szamanach, którzy pasują raczej (przynajmniej w naszym świecie) do Ameryki Środkowej i Południowej - w żadnym razie nie do Japonii! Autorka bezsprzecznie nas zaskakuje i pokazuje, że "Takeshi" to coś więcej niż japońska tradycja i jej wariacja w duchu "Cyberpunka", "Kill Billa" i "Ghost in the Shell". To dużo szerzej zakrojony i dużo bardziej ambitny projekt!
Innymi słowy czeka nas ciąg dalszy historii o neo-posttechnologicznej Japonii w innym świecie, lecz akcenty rozłożone zostały tu nieco inaczej: podkreślono za ich sprawą przede wszystkim mistycyzm całej opowieści, motyw walki dobra ze złem, a także znak zapytania względem szans na przetrwanie - i to nie tylko głównych bohaterów, lecz także całego świata, w którym przyszło im żyć.
Dalsze rozwinięcie tej historii dopiero poznamy, tymczasem jednak selva, Voodoo i magia szamanów jest mimo wszystko tłem zdarzeń, wśród których prym wiodą krwawe smugi po cięciach katany, jakie zostawiają po sobie przepełnione duchami potężnych kami miecze takie jak Blask, czy Wiatr. Maja Lidia Kossakowska zachwyca czytelnika swą wiedzą o Dalekim Wschodzie, którą pożytkuje celem snucia... opowieści. Pięknej, przepełnionej honorem, duchem walki, świadomością przemijania i nieuchronnością przeznaczenia opowieści, która zatrzymuje nas - jak w kadrze, za sprawą tęsknoty - w biegu codziennych spraw. Czyż w książkach nie chodzi właśnie o to - o dobrą opowieść? Warto się z tej okazji zatrzymać i jej wysłuchać (tudzież ją przeczytać) - jest ona w swej wymowie tak barwna i pełna estetycznych wrażeń, jak po mistrzowsku odegrane przedstawienie z teatru kabuki.
Fabryko - dzięki jak zawsze!
#takeshi #taniectygrysa #takeshi2 #majalidiakossakowska #pierwszadamapolskiejfantastyki #cosnapolce #fantastyka #czytamfantastyke #bookstagram #bookstagrampolska #bookreview #fabrykasłów #instabooks #instabookspoland
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz