Tytuł: Im mroczniej, tym lepiej
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 22.05.2024
Liczba stron: 624
Dwanaście twarzy Kinga.
Stephen King kazał nam czekać na kolejny pełnoprawny zbiór swoich opowiadań przez 9 długich lat (ostatnią okazją, przy której mieliśmy w rękach jego wydane zbiorczo krótkie teksty był "Bazar złych snów" z 2015 roku). Czy warto było czekać na "Im mroczniej, tym lepiej"? Jako zdeklarowany fan oczywiście odpowiem: "TAK!". Ale wiecie co? Nawet ktoś, kto nie jest fanem Kinga doceni ten zbiór. Dlaczego? Tak równej pod kątem poziomu i jakości tekstów antologii (autorstwa Kinga, ale nie tylko) dawno bowiem nie wydano.
Co rzuca się w oczy na świeżo po lekturze? King pokazuje nam za sprawą tej książki mnóstwo swoich twórczych twarzy. Znajdziemy tutaj teksty, które mocno korespondują z jego etykietką "Króla Horroru", lecz znajdziemy tu także opowieści z wątkami paranormalnymi, opowiadania-thrillery, a także kryminalną nowelkę. Myślę, że taki dobór tekstów do zbioru był bardzo dobrym wyborem. Dzięki temu raz jeszcze mamy podkreślony fakt tego, że Stefan K. to nie tylko groza i horror (którą to etykietę ma przypiętą od całych dekad). Stephen King to także świetne wątki obyczajowe, szczypta nieznanego, trochę sensacji i kryminału, a także - przez jednych kochane, przez innych znienawidzone - CUDOWNEJ JAKOŚCI GAWĘDZIARSTWO! Cały King :) - i to w pigułce :)
Od krótkich nowel, przez dłuższe opowiadania, po minipowieści. Od
klasycznych horrorów, przez kryminały, po prozę obyczajową. Od Derry,
przez Castle Rock, po Florydę. Od dreszczy zgrozy, przez dramatyczne
napięcie, po łzy rozbawienia. Każdy z tych utworów nosi znamiona
kultowego i drąży mroczną stronę życia. A niezależnie od tego, o czym
Mistrz Grozy pisze – o koszmarnych snach, trywialnych lękach,
amerykańskiej rzeczywistości czy spotkaniach z Obcymi – zapewnia
czytelnikowi nieskończoną przyjemność czytania, wzrusza go lub wywołuje
dreszcz obrzydzenia, zaskakuje albo – jak klasyczny King – przeraża.
Mistrz wciąż zachwyca - ale i zdaje się powoli żegnać ze swoimi miejscami, historiami... A może to tylko taki wydźwięk nostalgicznej nuty w nawiązaniach do jego twórczości, które widać w zasadzie w każdym z zamieszczonych w zbiorze tekstów? Serce powiedziałoby, że to tylko nostalgiczne wrażenie, jednak rozum stwierdziłby, że to być może rzeczywiście jakaś forma (znowu! - już któryś raz dostrzegam to w jego książkach w ostatnich latach...) pożegnania z tym, co Mistrz dla nas w swojej twórczości zostawił. Cudownie jest móc czytać kolejne, nowe książki Kinga, jednak młodszy to on już niestety nie będzie... (i może stąd to wrażenie jego powolnego żegnania się...).
Dlaczego w ogóle piszę o pożegnaniach? Otóż z tej prostej przyczyny, że "Im mroczniej, tym lepiej" to cała masa nawiązań do niesamowicie rozbudowanego na przestrzeni lat, książkowo-popkulturowego uniwersum Mistrza. Natkniemy się tutaj na wzmianki o Castle Rock i o Derry, a także poznamy kontynuacje lub inne wersje znanych już historii (np. "Droga do Zajazdu Zjazd" to trochę inna wersja "Skrótu Pani Todd" ze zbioru "Szkieletowa załoga"; "Dwóch utalentowanych skubańców" to swoista wariacja "w drugą stronę" na temat motywu kosmitów, poznanego przez nas w "Łowcy snów"; z kolei "Grzechotniki" to z jednej strony kontynuacja "Cujo", a z drugiej... "Ręki mistrza" :) - ot, takie przyjemne dwa w jednym!).
Zbiór na tle innych (tych z przeszłości, od "Nocnej zmiany" poczynając, na "Bazarze złych snów" kończąc) wyróżnia się tym, że jest niesamowicie równy pod względem poziomu opowiadań. Jakość tekstów to zawsze (i od zawsze) bolączka każdej antologii, nie sposób bowiem uciec od tego, że każdy zbiór tekstów jest zróżnicowany za sprawą ich poziomu. "Im mroczniej..." nie jest na tym polu wyjątkiem, a jednak śmiało można stwierdzić, że każde zamieszczone tu opowiadanie ma właściwą jakość i w zasadzie nie odstaje za bardzo od innych. To w przypadku zbiorów/antologii (także w przeszłości wydawniczej Kinga) zdecydowanie pozytywne zaskoczenie.
Jak już przy tym jesteśmy - BEZAPELACYJNIE najlepszymi opowiadaniami zbioru są dla mnie "Grzechotniki", "Dwóch utalentowanych skubańców" i "Wszystkowiedzący". "Grzechotniki" - jak już wspomniałem - kontynuują z jednej strony mroczną historię morderczego bernardyna z "Cujo" (główny bohater to mąż i ojciec tych, którzy walczyli z psem w unieruchomionym aucie), a z drugiej strony są one także kontynuacją "Ręki mistrza" (do której to książki mam szczególny sentyment; za sprawą "Ręki..." powróciłem ponad dekadę temu do czytania Kinga po kilku latach przerwy i był to świetny wybór na książkę-powrót do jego twórczości!). Grzechotnikowy mrok niesamowicie wprowadza nas na powrót w konwencję "Cujo", a fantastyczno-horrorowe majaki to wypisz-wymaluj nadprzyrodzone tematy prosto z "Ręki mistrza". Super! :)
"Wszystkowiedzący" to tekst mocno niepokojący, namacalnie przerażający. Wyobraźcie sobie tylko: co kilka lat trafiacie przypadkowo na stragan z gościem, który przepowiada przyszłość, a wszystko co powie po prostu się sprawdza. Wszystko - zarówno to, że przeżyjecie nadchodzącą wojnę, że odniesiecie finansowy sukces... Że umrze Wasz syn... Brrr! - oto King w wersji, którą kochamy!
Powyższymi opowiadaniami można zachwycać się do woli (i wracać do nich - polecam!), a jednak to "Dwóch utalentowanych skubańców" ma u mnie złoty medal i palmę pierwszeństwa. W sumie sam nie wiem do końca dlaczego :) Jednak pomysł na to, że dwóch zwyczajnych kumpli co roku poluje przez kilka dni w lesie, a pewnego razu ratują kosmitę - którego pobratymcy obdarzają ich w podzięce wyjątkowymi darami, dzięki którym wspomniani kumple zdobywają sławę i pieniądze - jest mega fajny (oczywiście przede wszystkim od tego momentu, w którym poznajemy z detalami tę ściśle strzeżoną przez całe życie dwóch przyjaciół historię).
Po namyśle chyba jednak wiem, dlaczego to opowiadanie tak mocno złapało mnie za serducho :) Las, odludzie, kosmici, spotkanie trzeciego stopnia - to wszystko mocno mi podświadomie pachnie "Z archiwum X"! (za sprawą odludzia i lasu najmocniej pachnie mi to jednym z moich ulubionych odcinków tego serialu, "Darkness Falls" - i to nawet jeśli u Kinga nie ma żarłocznych, zielonych świetlików ;) ). Może jeszcze dlatego, że kocham klimat leśnego biwaku/campingu przez kilka dni, z dala od cywilizacji:)
Reszta tekstów ze zbioru też jest super, lecz wspomniane powyżej trzy - miodzio, pierwsza klasa! Zdecydowany top możliwości pisarskich i kreacyjnych Kinga.
Czy to już wszystko? Na ten moment (od Kinga i w tej recenzji) tak. Na koniec każdej jego książki dopada człowieka pewien smutek (no bo jak to, to już?; już koniec, przeczytane, ostatnia strona pękła?). Pozostaje wyczekiwać kolejnego książkowego spotkania z Mistrzem. Miejmy nadzieję, że będzie ich jeszcze wiele! Choć muszę przyznać, że któryś już raz dostrzegany przeze mnie w jego kolejnej książce motyw pożegnań ze znanymi miejscami i historiami mocno mnie niepokoi... Chcę od Niego jak najwięcej, jeszcze przez długie lata.
Wniosek jest prosty: Doceniajmy Kinga, póki go mamy.
Albatros - dziękuję.
#immroczniejtymlepiej #youlikeitdarker #stephenking #king #albatros #wydawnictwoalbatros #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookreview #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland