Strony

niedziela, 20 października 2019

Instytut - Stephen King


Tytuł: Instytut (tytuł oryginału: The Institute)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 11.09.2019r.
Liczba stron: 672


Król wciąż ma się dobrze :)

Nowy King = człowieka nie ma dla świata przez jakieś kilka dni :) :) :) "Instytut" wciąga od pierwszych stron dając czytelnikowi swoisty miks motywów, które u Kinga są już dobrze znane, ale podane w nowej oprawie zyskują jednak na świeżości - początkowe fragmenty o byłym gliniarzu znajdującym swoją przystań w swojskiej dziurze w Karolinie Południowej brzmią jak najlepsze fragmenty Kinga dotyczące sennych miasteczek i ich małych społeczności, kolejne zaś, z mega inteligentnym (i porwanym) 12-latkiem obdarzonym wyjątkowymi umiejętnościami to przyjemne podobieństwo do dzieł w stylu "Podpalaczki" (bardzo przy tym na czasie biorąc pod uwagę boom na "Stranger Things"). Tak czy inaczej - King wciąż w formie! Także wszystkim tym, którzy wieszczą koniec tego pisarza można śmiało powiedzieć jedno - SORRY, NIE TYM RAZEM! :)

"Instytut" to kawał świetnej lektury i to od samego jej początku. Gawędziarstwo Kinga daje co prawda o sobie znać, jednak dla lubiących jego twórczość to dobrze znany element jego prozy, który w zasadzie już od dawna jest stałą częścią każdej niemal lektury Mistrza oraz... przyjemnością dla czytelnika :) Przeciwnikom gawędziarstwa nie powiem w tym miejscu nic - i tak ich zapewne nie przekonam ;)

King snuje opowieść powoli i z różnych perspektyw, stopniowo zmierzając do powiązania wszystkich wątków, które ma miejsce w wielkim finale. Dwa najważniejsze fragmenty tej układanki to były gliniarz Tim Jemieson oraz nastoletni geniusz Luke Ellis. 

Tim przez splot nieszczęśliwych okoliczności stracił pracę i szuka dla siebie nowego miejsca w świecie. Znajduje je w nieco zapadłej dziurze w Karolinie Południowej, która co prawda miała być jedynie przystankiem w drodze do Nowego Jorku, lecz jest na tyle przyjemna, że może być przystankiem na trochę dłużej. I to tym bardziej, że Tim przekonuje stopniowo do swojej osoby lokalną społeczność - nawet ich z pozoru najbardziej nieprzejednanych członków. Wszystko leniwie toczy się więc w jego życiu naprzód i, co dużo ważniejsze, w dobrą stronę. Do czasu jednak...

Luke Ellis jest ponadprzeciętnie inteligentnym 12-latkiem. Można śmiało powiedzieć - geniusz! Widzą to jednak nie tylko jego rodzice i nauczyciele, skutkiem czego pewnej nocy zostaje porwany (rodzice, jako potencjalni świadkowie... no cóż, nie muszę chyba dodawać co się z nimi stało). W ten oto sposób trafiamy do tajemniczego Instytutu w lasach stanu Maine. Tam Luke pozna podobnych sobie dzieciaków, które trafiły w to miejsce dzięki swej inteligencji, ale przede wszystkim dzięki umiejętnościom stosowania w praktyce telepatii i telekinezy. Personel Instytutu jest bezwzględny i bezwzględnie prze do celu, a jest nim wykorzystanie wszystkich talentów porwanych dzieciaków... Wmawia się im, że służą krajowi, a ich dary pomogą USA w wielu doraźnych i dalekosiężnych przedsięwzięciach - wszystko rzecz jasna ku chwale Bonnie Blue Flag... Nie jest jednak wcale kolorowo; na co dzień dzieciaki poddawane są nieraz bolesnym i upokarzającym eksperymentom mającym pomóc w rozeznaniu co do ich potencjału, a po zakończeniu serii testów trafiają do tzw. Tylnej Połowy... Według "opiekunów" to właśnie tam zacznie się ich właściwa służba krajowi, jednak nikt jeszcze z Tylnej Połowy ani nie wrócił, ani tym bardziej tego nie potwierdził. Dzieciaki zdają sobie sprawę, że wszystko to pachnie oszustwem, a między wierszami - a także wprost - dowiadujemy się z kolejnych stron, że niejedno dziecko straciło w Tylnej Połowie życie... Luke świetnie zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w związku z czym postanawia uciec. Pomóc ma mu w tym Avery Dixon, dzieciak który jak nikt inny potrafi czytać innym w myślach.

Jak nietrudno się pewnie domyślić, drogi Tima oraz Luke'a w końcu się przetną. A wtedy nadejdzie czas rozprawy z Instytutem... Finał opowieści będzie miejscami dosyć brutalny, jednak przy okazji - jak to u Kinga, bardzo niesłusznie ocenianego jako twórcy tylko i wyłącznie dzieł grozy - pełen wzruszeń oraz morału pełnego piękna przyjaźni i wagi udzielania sobie przez ludzi bezinteresownej pomocy. Najlepsze zaś jest we wszystkim to, że King, w przewrotnym kontraście do całej tematyki książki, naprawdę potrafi, skurczybyk... wzruszyć... ;)

Książka przypomina najlepsze fragmenty "Podpalaczki", czerpie także co nieco ze "Stukostrachów", a po części nawiązuje miejscami klimatem do "Martwej strefy". Analogie do "Stranger Things" nasuwają się same, ale żadnej w tym plagiatowej historii bym się nie dopatrywał. King wchodził na pole takiej tematyki na bardzo długo przed tym zanim ktokolwiek w ogóle wpadł na pomysł kreacji takiej postaci jak Jedenastka z hitu Netflixa. Koniec końców dostajemy mieszankę bardzo dobrze prezentującą się na papierze, spójną i świetnie się czytającą. Pełną do tego akcji, polotu i KLIMATU PEŁNEGO KINGA W CZYSTEJ POSTACI, CZEGO NIKT NIGDY NIE BĘDZIE W STANIE PODROBIĆ :)

Zapewne pojawią się głosy (ba, już się pojawiają), że King zbyt daleko się zapędził jeśli chodzi o opisy niehumanitarnych eksperymentów, przemocy wobec dzieci, itd itp... Ok, można by to podnosić, ale pamiętajmy o jednym proszę: to wszystko jest od A do Z LITERACKA FIKCJA! A zatem czy jest o co kruszyć kopie i czy rzeczywiście są powody, żeby odsądzać autora od czci i wiary? Bez sensu... Myśląc takimi kategoriami nie powinno się wydać ani jednej książki / filmu akcji, które epatują przemocą i mogą być znakomitym instruktażem do stosowania tejże. Czy takie podejście ma więc sens? NIE. Tyle mam do powiedzenia wszystkim, którzy zarzucają Kingowi epatowanie w "Instytucie" przemocą, i to przemocą najbardziej bulwersującą bo wymierzoną w dzieci. 

King jest ciągle w formie i BARDZO DALEKO MU DO JAKIEGOKOLWIEK "SKOŃCZENIA SIĘ" :) Cieszmy się z tego, jak również z książki oraz z frustracji wszystkich tych, którzy bezskutecznie wieszczą "koniec" Stephena Kinga :)

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz