Strony

środa, 4 marca 2020

Mag bitewny - Peter Flannery [PREMIERA !!!]


Tytuł: Mag bitewny (tytuł oryginału: Battle Mag)
Cykl: Mag bitewny (tom 1)
Autor: Peter Flannery
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 04.03.2020r.
Liczba stron: 616


!!! PREMIERA !!!

Smoki i magia!

Ta książka to absolutne objawienie marca 2020 :) Być może nie tylko marca, ale to zweryfikuję już sobie później, bliżej końca roku ;) "Mag bitewny" Petera Flannery to powrót do korzeni fantasy pełnego smoków, zła i walczących z nim prawych rycerzy, a jednocześnie nawiązanie do tego, co obecnie w świecie fantasty święci triumfy - nie sposób tutaj bowiem dostrzec pewnych (przynajmniej jeśli chodzi o konwencję i o koncepcję przedstawionego świata) podobieństw do, chociażby, "Gry o tron". Jestem oczarowany :) W tej krótkiej recenzji nie obejdzie się wobec tego bez co najmniej kilku peanów ;)

Zacznijmy od początku - a więc od przedstawionego na kartach powieści świata. Rzecz dzieje się w Krainach Furii, które podzielone są na kilka królestw: Illicję, Clemonce, Beltane, Valencję, Acheron i Thraecję. W uniwersum jest jeszcze jedna kraina, Ferocja, ta jednak zwana jest mianem Utraconych Ziem, stała się ona bowiem siedliskiem zła... To z niej przychodzą do świata ludzi demony z piekła rodem, które pod przewodnictwem najpotężniejszego z nich, Marchio Dolora, prą ku podbiciu wszystkich pozostałych krain i do przemienienia ich mieszkańców w Opętanych - czyli najprościej tłumacząc w bezwolne, pełne nienawiści i piekielnej furii istoty, które niegdyś były ludźmi... Krainy Furii walczą, lecz na wielu odcinków frontu ponoszą kolejne klęski. Sprawy nie ułatwia fakt, że królestwa nie mają wspólnego przywódcy, są bowiem podzielone, skłócone i potrafią współpracować - nie wszystkie niestety - dopiero wobec widma klęski i zagłady. Czy dla świata ludzi jest jeszcze nadzieja?


Tak, nadzieja jest - zawsze. Upatrywać jej należy w sile stali, w odwadze prawych rycerzy, w tętencie kopyt pędzących do boju kawaleryjskich rumaków oraz... w magii. A konkretnie w magach bitewnych oraz w ich podniebnych rumakach - smokach. Dobrze wyszkolony mag bitewny i jego smok to potęga, z którą musi się liczyć każdy diabelski pomiot. Również taki, który z łatwością miażdży ludzkie pancerze i złożone z rycerzy armie. Potęga pojedynczego maga bitewnego zdolna jest do największych triumfów nad złem. Demony to wiedzą... Dlatego szykują coś, co pozwoli im zmieść z powierzchni ziemi zarówno bitewnych magów, jak i ich smoki (zwane przez demony wyrmami).


Opowieść rozpoczynamy w chwili, gdy front w Illicji zostaje przełamany, a armia potężnego demona zmierza ku granicy Valencji i Clemonce, gdzie znajduje się miasto Caer Dour. W mieście tym żyje chłopiec zwący się Falko Dante. To potomek potężnego niegdyś maga bitewnego, Aquili Dantego, który okrył się hańbą doświadczając wraz ze swoim smokiem szaleństwa podobnego do opętania, w którym zwrócił się przeciw swym braciom - w efekcie czego musiał zostać zabity. Falko ma świadomość tej hańby, rzutuje ona na całe jego dotychczasowe życie. Chłopak znajduje się pod opieką ślepego maga bitewnego, Symeona, który stracił wzrok... w walce z ojcem chłopca. Symeon przyłożył także rękę do zgładzenia Aquili...


To wszystko jednak przeszłość - do miasta zbliża się armia demona. Czas walczyć. Niestety sprawy komplikują się wraz ze śmiercią maga bitewnego, który miał być dla Caer Dour zbawieniem - mag ów miał przywołać podczas rytuału smoka, jednakże Falko w przypływie chwili wyrywa się i ostrzega bestię, w efekcie czego mag i smok toczą walkę, w której oboje giną. Wydaje się, że dla mieszkańców Caer Dour nie ma już ratunku... Ślepy Symeon raz jeszcze jednak stawi czoła wrogowi. Wspomoże go w tym armia Caer Dour dowodzona przez emisariusza z Clemonce - sir Williama Chevaliera.

Spoilery... Czas na nie (niestety) nadszedł ;) Kilka jest niestety koniecznych. Przyznacie bowiem, że gdyby główny bohater powieści, Falko, zginął w początkowej bitwie, to opowieść ta nie miałaby raczej sensu. Jak skończyło się starcie z demonem możecie się więc domyśleć ;) Dużo bardziej istotne jest to, co stało się później. Falko trafia bowiem do stolicy Clemonce, gdzie po wstawiennictwu Chevaliera i królowej zostaje przyjęty do akademii wojskowej, gdzie ma się kształcić na maga bitewnego (!). Nie każdemu jednak się to podoba...


Komu mianowicie? Otóż... magom. Nie tym bitewnym, ci bowiem akceptują chłopaka i w pełni popierają jego szkolenie, lecz "zwykłym" magom, którzy - jak Krainy Furii długie i szerokie - walczą o wpływy upatrując w magach bitewnych zagrożenia dla własnej potęgi. Magowie walczą o wpływy i o władzę każdymi możliwymi sposobami - w Thraecji uwięzili nawet tamtejszego monarchę, oficjalnie głosząc, że zlecił on im rządy we własnym imieniu z uwagi na ich mądrość (!). Falko Dante jest przez gildię magów ewidentnie postrzegany jako zagrożenie. Czy widzą w chłopcu coś, czego nie widzą inni? Czy ma to jakiś związek z ojcem chłopaka i jego śmiercią?


Tego jeszcze nie wiemy... Odpowiedź poznamy, być może, w kolejnym tomie ;) Narazie mamy w rękach strzępy prawdy, jak np. historię śmierci Aquili Dantego i jego smoka. Łuski smoka Aquili wraz z biegiem lat nabierały czarnej barwy; gdy stały się całkiem czarne - smok oszalał... Tak dzieje się od wieków: kiedy łuski smoka ciemnieją oznacza to, że smok zbliża się ku szaleństwu, a kiedy do tego dojdzie - zwraca się on przeciw ludziom... Wtedy bestię trzeba zgładzić. W przypadku smoka Aquli doszło do tego, że szaleństwo przeniosło się ze smoka na jego pana. Dlatego też Aqulia musiał zostać zgładzony wraz ze swoją skrzydlatą bestią. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja zdarzeń... Coś mi się wydaje, że wersja ta nie jest do końca prawdziwa. Mam wrażenie, że poznamy jeszcze niejedną tajemnicę Aquli, jego syna Falka i magów, którzy wyrastają na prawdziwe czarne charaktery tej opowieści (tylko trochę mniej groźne niż demony z Marchio Dolorem na czele).


"Mag bitewny" mnie po prostu urzekł. Klasyczne fantasy w nowoczesnych szatach - tak to czytelnicze doświadczenie można opisać w największym skrócie. Magia, smoki, rycerstwo, zło, odwaga, hart ducha i beznadziejna z pozoru walka, do której ludzkość wszakże staje... W tej historii jest wszystko to, za co kochamy fantasy. Będę oczekiwał kolejnej odsłony cyklu z zaiste wielką niecierpliwością.

Gorąco polecam!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.


#magbitewny #peterflannery #fabrykasłów #battlemag #smoki #magia #demony #falkodante #marchiodolor #opętani #fantasy #fantastyka #krainyfurii






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz