Tytuł: Czarna góra
Cykl: Światy Pilipiuka (tom 12)
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 24.02 .2021
Liczba stron: 400
!!PRZEDPREMIEROWO!!
Mistrz Opowiadań w akcji.
Twórczość Andrzeja Pilipiuka od lat zachwyca starych i nowych czytelników Fabryki Słów. Wśród książek autorstwa Wielkiego Grafomana można znaleźć różnorodną tematykę, jednak istnieją w jej ramach pewne stałe punkty programu, na które wielu czytelników czeka z utęsknieniem. Takim stałym punktem programu jest z całą pewnością Jakub Wędrowycz (czekamy na jego kolejne przygody Panie Andrzeju!) oraz zbiory opowiadań bezjakubowych; gdy się ukazują, to można w ciemno zakładać, że spotkamy się znów z Pawłem Skórzewskim i z Robertem Stormem. Te postacie mają rzesze oddanych wielbicieli. Cieszy mnie więc niezmiernie, że przy okazji premiery "Czarnej góry" znów się z nimi spotkamy! :)
"Czarna góra" to pięć opowiadań: tytułowa "Czarna góra", "Decha", "Dwie czaszki", "GROM" oraz "Jesienny sztorm". Tych pięć historii różni się od siebie w sposób diametralny, a jednak przyciągają one uwagę w taki sam sposób i czuć wyraźnie spod czyjej ręki one wyszły. Teksty są naprawdę dobre, akcja wciągająca, przedstawione historie interesujące, a ich zakończenia pozostawiające czytelnika z poczuciem nieznośnego niedosytu. Jednym słowem Pan Andrzej jest niezmiennie w fantastycznej formie!
Z tytułowego opowiadania dowiemy się w jaki sposób młody Paweł Skórzewski odnalazł w sobie powołanie do niesienia pomocy innym i do ich leczenia. Zastajemy go w otoczeniu katorżników na dalekiej Syberii. Jeden z zesłańców umiera, a pozostali odnajdują przy nim pewną mapę, która zdaje się prowadzić do ukrytego skarbu. Nieboszczyk ma także przy sobie dokumenty, które mogą pomóc któremuś z zesłańców wydostać się z syberyjskiego piekła... Wyzwanie zostaje podjęte, a w toku wydarzeń młody Skórzewski spotyka pewnego cierpiącego na nieznaną chorobę nieszczęśnika oraz starego medyka, który nie zna remedium na ową chorobę. Nic nie dzieje się bez przyczyny, a zatem oba te elementy układanki ukierunkują jednoznacznie przyszłe przeznaczenie zawodowe Skórzewskiego. A zesłaniec, któremu uda się uciec z kolonii karnej, pomoże niebawem Pawłowi w opłaceniu studiów medycznych.
"Decha" i "Dwie czaszki" to już Robert Storm - a więc antyki, wiedza o przeszłości, historia... i niepodrabialny bohater, który nie tylko jest znawcą tematu, ale także piekielnie inteligentnym cwaniakiem, który nawet jeśli nie odnajdzie tego, czego szuka, to zawsze spadnie jakoś na cztery łapy.
"Dwie czaszki" zdają się być nieco lepszym tekstem od "Dechy", ale to już rzecz indywidualnego gustu. Mi bardziej spodobało się pierwsze z tych opowiadań. Każde z nich pełne jest historycznych smaczków, ciekawostek i ducha wielkiej przygody, za którą to atmosferę chyba najbardziej lubimy opowieści ze Stormem w roli głównej. Robert ma w sobie coś z Indiany Jonesa i z Pana Samochodzika jednocześnie - trudno nie polubić takiego połączenia :)
"GROM", nie da się ukryć, odstaje od innych opowiadań zamieszczonych w zbiorze, a jednocześnie - jak dla mnie - jest perłą w jego koronie i najmocniejszym elementem całości! Zastaniemy w tym tekście alternatywną wizję rzeczywistości, w której I Wojna Światowa nie miała miejsca, a Polska uzyskała niepodległość dzięki dyplomatycznemu szantażowi, którego podstawą była polska groźba detonacji bomb atomowych (!). Jedną z takowych skonstruował i zdetonował Mościcki (tak, ten sam); oczywiście innych bomb nie ma i nie było, jednak wrogowie Polski o tym nie wiedzą. Rzeczpospolita istnieje więc jako niepodległy byt. Nie oznacza to jednak, że sąsiedzi nie chcą rozszarpać jej na strzępy. Najczęściej tego typu próby podejmują Niemcy. Właśnie chcą podjąć kolejną - jest rok 1927, do Warszawy wybiera się następca carskiego tronu, a nasi zachodni sąsiedzi planują przeprowadzić na niego udany zamach, który ma stać się podstawą do rozpętania wojny i do ponownego zmiecenia Polski z mapy Europy. Piłsudski wraz ze swoim wiernym otoczeniem próbuje zapobiec rozwojowi wydarzeń - czy jednak zamachowców uda się powstrzymać?
Zbiór pełen jest nawiązań do innych tomów opowiadań Andrzeja Pilipiuka. Świetnie można to wyłapać na przykładzie "Jesiennego sztormu" - pobawcie się przy okazji lektury tego opowiadania w zabawę w szukanie analogii do innych dzieł Pana Andrzeja :) Warto :)
Andrzej Pilipiuk raz jeszcze udowadnia, że jest znakomitym obserwatorem i znawcą ludzkiej natury. Fantastyczna jest łatwość z jaką tworzy on kolejne historie i wpasowuje je w wybrane przez siebie ramy - zarówno sytuacyjne, jak również społeczne i historyczne. Ludzie są zawsze w centrum owych historii i "Czarna góra" nie odbiega od tej zasady. Same historie zaś po raz kolejny są świetne i wciągające.
Wielkiego Grafomana nie sposób nie podziwiać za zmysł obserwacji, za rozległą wiedzę, a także za sposób snucia przezeń kolejnych opowieści. "Czarna góra" to kolejny z wielu dowodów na to, że Andrzeja Pilipiuka warto czytać. Rzadko kiedy można do tego stopnia wciągnąć się w czytane opowieści, nie zawsze pragnie się - tak jak tutaj - brnąć byle szybciej przez kolejne strony, a jeszcze rzadziej ma się po wszystkim poczucie tak ogromnego niedosytu i pragnienia czegoś jeszcze. Na kolejne opowieści Pana Andrzeja po prostu z utęsknieniem się czeka - to najlepszy dowód na to, że są one wyjątkowe. Cieszę się, że mogłem to wszystko przeczytać. I z żalem odkładam na półkę przeczytaną książkę... Znów trzeba będzie czekać na następną.
Fabryka Słów - dziękuję!
#CzarnaGóra #AndrzejPilipiuk #ŚwiatyPilipiuka #Decha #DwieCzaszki #GROM #JesiennySztorm #PawełSkórzewski #RobertStorm #OpowiadaniaBezjakubowe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz