Strony

poniedziałek, 20 czerwca 2022

Zwycięstwo - Jack Campbell


Tytuł: Zwycięstwo (tytuł oryginału: Triumphant)
Seria: Narodziny Floty (tom 3)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 17.06.2022
Liczba stron: 424


Kosmiczny triumf!

Ostatni niszczyciel. Osamotniony oddział kosmicznej piechoty, który nie ma szans w starciu z przytłaczającymi siłami wroga. Jeden jedyny sojusznik, który wciąż oczyszcza swoje terytorium z wojsk nieprzyjaciela i nie może pomóc tak, jak mógłby, w obliczu kolejnej, trzeciej już fali agresji ze strony tych, którzy chcą narzucić innym swoją wolę... Sytuacja Glenlyona, Kosatki i innych wolnych układów (na nie bowiem także przyjdzie pora - Scatha nie odpuści nikomu) jest zaiste nie do pozazdroszczenia. Czy tytułowe "Zwycięstwo" jest w takiej sytuacji w ogóle realne? Fabryka Słów i Jack Campbell zapraszają na trzymający w niesamowitym napięciu finał "Narodzin Floty"! 


Zapoczątkowany równo dziewięć miesięcy temu cykl "Narodziny Floty (premiera "Awangardy" miała miejsce dokładnie 17.09.2021) zmierza nieuchronnie ku końcowi... Co za szkoda! Co prawda za sprawą "Zwycięstwa" przed nami (a właściwie przed Wami - bo ja już jestem "po") jeszcze ponad 400 stron niesamowitej przygody, a jednak na myśl o tym, że to już koniec cyklu... robi się człowiekowi po prostu smutno. Chciałoby się jeszcze. Mało kto potrafi bowiem, tak jak Jack Campbell, tchnąć w military science fiction tyle kosmicznej akcji i międzygalaktycznych emocji! Zasiądźcie więc do lektury - bo naprawdę warto! A ja postaram się opowiedzieć Wam co nieco o tym, co Was czeka :)


Dla przypomnienia przybliżę może pokrótce - tak na początek - o czym to wszystko w ogóle jest ;)

Jesteśmy w odległym skrawku wszechświata. Jack Campbell zabiera nas na wycieczkę, w trakcie której trafimy do skolonizowanych przez ludzkość układów, dających ludziom nowy dom wszędzie tam, gdzie istnieją realne szanse na przetrwanie. Takich miejsc jest w punkcie wyjściowym tej historii całkiem sporo i ciągle ich przybywa. Wszystkie zaś powstają teoretycznie pod egidą i pod przewodnictwem Starej Ziemi, jednak w rzeczywistości jest to fikcja - każdy rządzi się we wszechświecie po swojemu, Ziemia nie ma bowiem ani zasobów, ani floty, ani innych narzędzi, za pomocą których mogłaby kontrolować nowe światy i ich kolonie.


Wkraczamy zatem wraz z Campbellem do uniwersum, w którym nowe światy z trudem budują we wszechświecie podwaliny własnej niezależności. Ktoś bardzo chce im w tym przeszkodzić. Tym kimś są Scathianie, którzy za wszelką cenę pragną podbić i zdominować kosmiczne kolonie takie jak Glenlyon, czy Kosatka. Pierwsze i drugie starcie w tej walce o niezależność zakończyło się zwycięstwem wolnych kolonii. To jednak wcale nie jest koniec - najeźdźcy pokroju Scathian zawsze prowadzą z wolnymi światami (i zawsze prowadzić będą) podjazdową kosmiczną wojnę i zawsze spróbują je sobie podporządkować.


I nie są w tym złowieszczym dziele sami. Mają swoich zwasalizowanych sojuszników takich jak Apulu i Turan, a także zniewolone już kolonie i najemników, którzy za pieniądze gotowi są na wszystko. Cel jest prosty - podbić, zniewolić i podporządkować sobie innych. Metody działania Scathy są na tych polach zaiste różnorakie i reprezentują sobą pełną paletę możliwości - począwszy od bezpośredniego ataku, poprzez prowokacyjnie wręcz chamskie wykorzystywanie międzygwiezdnych zasad prawa, na posługiwaniu się rękami innych kończąc. Dwie pierwsze próby podboju wolnych układów (znane nam dzięki wydarzeniom z "Awangardy" i z "Przewagi") zakończyły się porażką sojuszu Scathy, Apulu i Turana. Do trzech razy sztuka?...


Kto stawi czoła tej fali przemocy? Niezawodny Robert Geary, Mele Darcy i ich sojusznicy. Geary i Darcy zostają przywróceni do czynnej służby (w poprzednich częściach serii ta ostatnia dowodziła siłami piechoty kosmicznej). Oboje z całą pewnością nie poddadzą się w obliczu nieprzyjaciela. I to nawet jeśli jego przewaga jest przytłaczająca (a jest). To nie ten typ ludzi. Nie są poza tym tak do końca sami - mają sojuszników w osobach Carmen Ochoa (która prowadzi na Kosatce niebezpieczną grę, mającą pomóc wolnym światom), Lochana Nakamury (wyruszy on z misją uzyskania pomocy dla kolonii) i innych, którzy tak na polu militarnym, jak i politycznym, spróbują ich wspomóc. Może więc Glenlyon, Kosatka i inne wolne kolonie mają jednak w starciu ze Scathą, z Apulu i z Turanem jakieś szanse? Może... Choć i tak zakrawa to na szaleństwo wobec siły rażenia wroga.


By przetrwać, Glenlyon potrzebuje większej siły ognia, a posiada ją jedynie sąsiednia Kosatka oraz systemy do tej pory zachowujące neutralność. Jednak na Kosatce nadal trwają walki z niedobitkami nieprzyjacielskich wojsk, a wysyłając na pomoc jedyny ocalały niszczyciel, planeta pozostanie bezbronna wobec kolejnego najazdu. Desperackie próby zjednoczenia wszystkich kolonii wobec przeważających sił wroga wydają się skazane na porażkę. Jest to jednak jedyna, nawet jeśli nikła, szansa na przetrwanie. Suwerenne systemy mogą zjednoczyć się w nowy Sojusz i stanąć do walki. Mogą też zachować swoją niepodległość i upaść. Trzeciej drogi nie ma..


Na łamach "Zwycięstwa" czeka nas międzygwiezdny spektakl pełen walk, praktycznego zastosowania bitewnych strategii oraz pokaz niezłomnego uporu, który dzięki odwadze i charakterowi głównych bohaterów da wolnym światom to, co najcenniejsze - nadzieję. A ta, jak wiadomo, umiera ostatnia. Czy to jednak wystarczy? Sprawdźcie - przed Wami niezapomniana przygoda!


Campbell kreśli przed nami wizję kosmicznego konfliktu, który przybiera wymiar polityczny, techniczny i militarny. Te trzy punkty to najmocniejsze atuty całej serii, ze zdecydowanym wskazaniem na sceny batalistyczne, które ukazane są po prostu FANTASTYCZNIE! Campbell jak mało kto potrafi wykreować, a potem oddać ducha kosmicznych starć i doprawić to wszystko technicznymi detalami oraz politycznym tłem o najwyższym możliwym stopniu realizmu i napięcia. Na kolejnych stronach ujrzycie - i to jak żywe! - zapierające dech w piersi bitwy, doświadczycie godnego podziwu wizjonerstwa na polu kreacji świata przyszłości (w którym to wszechświat jest nową ojczyzną ludzkiej rasy) i przeczytacie znakomite opisy scen batalistycznych. Fabułę książki i tempo akcji można porównać jedynie do prędkości napędu skokowego "Rapiera" znajdującego się pod komendą Roberta Geary'ego. Zapnijcie więc mocno pasy! - odlecicie wraz z tą książką szybko i daleko w sam środek wszechświata!


Na pocieszenie dla wszystkich tych, którzy - tak jak ja - są zawiedzeni faktem, że to już koniec, pozostaje lektura wszystkiego tego... co nastąpi potem :) Pamiętajcie bowiem, że "Narodziny Floty" to swoisty prequel takich znakomitych serii jak "Zaginiona Flota" i "Przestrzeń Zewnętrzna" :) Jeśli komuś będzie więc mało po przeczytaniu "Zwycięstwa" - zawsze można wrócić do pozostałych serii Campbella. I w tym nadzieja! A także i w tym, że autor zabierze nas jeszcze (oby niebawem!) na kolejną, międzygwiezdną wycieczkę.

Moja Ukochana 
Fabryko Słów - dziękuję! :) :) :)

#zwycięstwo #narodzinyfloty #jackcampbell #riumphant #thegenesisfleet #fabrykasłów #spaceopera #cosnapolce #czytamksiazki #fantastyka #bookstagram #bookreview #sciencefiction #militarysciencefiction #bookstagrampolska













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz