Tytuł: Stalowe szczury. Fort 72
Cykl: Stalowe szczury (tom 5)
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 05.03. 2021
Liczba stron: 440
!! PREMIERA 05.03.2021 !!
Gdy rozum śpi budzą się demony.
Michał Gołkowski kazał nam czekać na kolejną część "Stalowych szczurów" przez dwa długie lata. Stanowczo zbyt długi był to czas! Tęskno mi już było do Wielkiej Wojny i do tej genialnie futurystycznej wizji, w której wojna ta wcale się NIE SKOŃCZYŁA, a Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie, Belgowie i inni tłukli się między sobą dalej (!). Wracamy więc na linię frontu i... wkraczamy prosto w mrok. W zaułkach "Fortu 72" czeka na nas bowiem tylko ciemność i strach.
Zamysł na tę historię jest początkowo względnie prosty - istnieje sobie linia frontu, toczą się na niej walki, a wrogie sobie oddziały toczą nieustanny bój o strategiczne miejsca i placówki. Jednym z takich miejsc jest tytułowy Fort 72 - fortyfikacja, której kontrolowanie jest niezwykle istotne dla każdej ze stron konfliktu. Niemcy, Belgowie i Amerykanie biorą się więc ostro za łby i nie przebierają w środkach aby wypchnąć wroga z tej pozycji. Fort zostaje w trakcie walk zbombardowany. I to dotkliwie - na tyle dotkliwie, że wszystkie walczące strony zostają uwięzione w jednym wielkim gruzowisku. Zwały betonu odcinają od świata zewnętrznego Niemców, Belgów i Amerykanów... i wraz z tą chwilą wszystko tak naprawdę dopiero się ZACZYNA.
Pierwszy naturalny odruch - poza chęcią zatłuczenia wrogów na amen - to próba odnalezienia drogi na zewnątrz. Belgowie mają nadzieję, że niebawem na miejsce dotrą ich krajanie (którzy mieli ich zmienić na obsadzie placówki); tak się jednak nie dzieje (a może jednak ma to miejsce, tyle że ewentualni Belgowie "z zewnątrz" być może machnęli ręką widząc to całe rumowisko i spisali rodaków na straty?). Cóż więc począć? Choć w kontekście od lat toczącego się konfliktu brzmi to jak zdrada, to jednak zasadne wydaje się zawarcie choćby tymczasowego rozejmu pomiędzy trzema uwięzionymi nacjami i wspólne poszukanie drogi ratunku. Tak też się dzieje...
Zawieszenie broni jest jednak tak kruche i pozorne jak płonący w ciemności płomyk świecy. Niemcy łypią spode łba na Belgów, ci nie są im dłużni, a do tego wszystkiego dochodzą Amerykanie (którzy - jak to Jankesi - myślą, że powalczą na froncie miesiąc-dwa i zaraz zakończą całą tę hecę). Nikt nikomu nie ufa, każdy posądza każdego o najgorsze, a tlące się podskórnie konflikty rozpalają się z biegiem czasu coraz bardziej (przykład - rasizm białych oficerów w armii USA względem czarnoskórych podkomendnych; a to tylko jeden przykład z brzegu wzięty). To zdecydowanie nie są warunki do efektywnej współpracy.
Niczego nie ułatwia też żołnierzom otoczenie... Zostali oni uwięzieni w mrocznym, ponurym forcie, którego kolejne kondygnacje zdają się ciągnąć pod ziemią bez końca - chyba aż do samego dna piekieł. I być może tak właśnie jest... To, co zaczyna się dziać pod ziemią, zaczyna bowiem wraz z upływem czasu przypominać istne piekło na ziemi, a także otchłań, która jest w stanie pochłonąć nie tylko swych więźniów... ale i czytelnika (!).
Pomyślcie tylko... Wokół panuje mrok. Otaczają was wrogowie, którzy mimo iż z wami w tej chwili nie walczą, to najchętniej wbiliby wam bagnet pod żebro. Ciemność rozświetlają tylko naftowe lampy i migotliwe światła latarek. Tracicie powoli rachubę czasu. Ogarnia was strach... Zaczynacie tracić rozum. A kiedy rozum śpi, wtedy budzą się demony...
Obudzą się one także w rumowisku Fortu 72. Ludzi stopniowo ogarnie obłęd. W gęstniejącej ciemności zacznie coraz wyraźniej majaczyć jakaś przerażająca, realna groźba. Wszystkim zaczną towarzyszyć surrealistyczne obrazy, wizje, myśli... Czy ludzie zachowają swoje "ja" i pozostaną ludźmi? Czy też może zmienią się w żyjące bez honoru, bez godności, bez człowieczeństwa i bez jakiejkolwiek nadziei zwierzęta, które tylko z nazwy należą do gatunku homo sapiens?
"Fort 72" to najbardziej mroczna, przepełniona namacalną wręcz ciemnością powieść z cyklu "Stalowe szczury". Michał Gołkowski stworzył przerażające i przyciągające zarazem jak magnes studium ludzkiej psychiki, która pęka i łamie się pod naporem obłędu. Ta książka to tak naprawdę literacka otchłań, która może pochłonąć także i czytelnika - strzeżcie się więc!
W tym miejscu mógłbym w zasadzie zakończyć... ale warto kilka słów dodać :) Michał stworzył książkę wspaniałą, która wciąga bez reszty. Największe wrażenie robią tutaj kreacje bohaterów, których jest sporo; jednak zarówno ich liczba, jak również ich ukazana wraz z biegiem zdarzeń ewolucja są celowe - to na ich przykładzie Michał pokazuje w jaki sposób obłęd jest w stanie pożreć człowieka od wewnątrz. A kiedy to się stanie, to możliwe jest absolutnie wszystko... Na przykład traktowanie jak bożka pewnej działającej w podziemiach Maszyny, której zasada działania pozostaje dla uwięzionych nieznana, a jednak z biegiem czasu traktują wypluwane przez nią co pewien czas drukowane komunikaty jak prawo absolutne, według którego wszyscy są sądzeni i traktowani. Surrealistycznie brzmi przyprawiający o klaustrofobiczny atak paniki opis, w którym jeden z Niemców odnajduje pewien notes - obok zamieszczonych w nim zapisków z czasów niedawnych i obecnych widnieją tam też takie z lat... 40-tych XX wieku (!) - czy oni wszyscy tkwią tutaj tak naprawdę LATAMI?! DEKADAMI?! Czy oni wszyscy są jeszcze ludźmi, czy już duchami, które dotknął obłęd szaleństwa?!... Michale G. - to wszystko jest GENIALNE!!! :)
Jeśli nie przeczytacie tej książki, to będziecie tego po prostu ŻAŁOWAĆ :)
POLECAM!!! :) :) :)
Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.
#Fort72 #StaloweSzczury #MichałGołkowski #FabrykaSłów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz