Strony

niedziela, 26 września 2021

Grombelardzka legenda - Wstęgi Aleru - Feliks W. Kres


Tytuł: Grombelardzka legenda - Wstęgi Aleru
Seria: Księga Całości (tom 4)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 3.09.2021
Liczba stron: 432


Legendy żyją wiecznie.

Zbierałem się do tej recenzji - przyznaję - jak sójka za morze... Jednak ona MUSIAŁA być dobra - przemyślana, kompletna... "Wstęgi Aleru" (tak jak każda zresztą część "Księgi Całości") po prostu na to zasługują... A więc do rzeczy! Przed nami Grombelard: górzysta, deszczowa, niegościnna kraina - pamiętacie ją, prawda? (swoją drogą - moment premiery wznowienia jest wprost idealny Fabryko: deszczowa jesień rozgaszcza się za oknem coraz bardziej). Całkiem niedawno mieliśmy okazję ją odwiedzić dzięki niezastąpionej (!) Fabryce Słów i Feliksowi W. Kresowi, który - czekamy CORAZ BARDZIEJ NIECIERPLIWIE NA FINAŁOWE TOMY MISTRZU! :) - dał zielone światło na to, aby wznowić ku naszej uciesze owo cudo. A cudo to zwie się "Księga Całości", której "Wstęgi Aleru" są już czwartą odsłoną (po poprzednich tomach: "Północna granica", "Król Bezmiarów", "Grombelardzka legenda: Serce Gór").


Na wstępie tej recenzji będą chyba tym razem rozważania natury filozoficznej... Czymże jest bowiem Grombelard? Czym są jego legendy? Czy to tylko deszczowa kraina watażków i łowczyń sępów, która jest w stanie sprowadzić zagładę i śmierć na każdego śmiałka, który nieopatrznie zapuści się w te niegościnne rejony? A może nie ma to żadnego znaczenia, jest to bowiem tylko zapomniana przez Boga i ludzi kraina deszczu, będąca w swej istocie tylko nic nieznaczącym pobojowiskiem po dawnej wojnie między potęgami Szerni i Aleru, które obróciły cały Grombelard w jedno wielkie pobojowisko? Można by tak w zasadzie pomyśleć i tak to właśnie podsumować... Jednak Grombelard to nie tylko góry, deszcz i gruzy. To także wspomniane już legendy i historie, które są CZYMŚ DUŻO WIĘCEJ - są one bowiem tożsamością tego miejsca, które jak powietrza potrzebuje trzymającej je pośród potoków deszczu (sięgającego kostek, ud, a czasem i pasa) pewnej kotwicy, za sprawą której Grombelardczycy będą wciąż pamiętać o tym, kim są, gdzie przynależą i jaka jest ich rola... W CAŁOŚCI. "Wstęgi Aleru" świadczą dobitnie o tym, że takie rozumowanie ma głęboki sens.


W "Sercu Gór" mieliśmy okazję poznać kilka legend tej krainy. Wśród nich Łowczynię - bezwzględną Armektankę (to w sumie dziwne i zaskakujące, że legendą Grombelardu jest ktoś, kto się tu nie urodził - nieprawdaż?), która zawistnie poluje na sępy i, chcąc nie chcąc, co rusz wikła się w konflikty żołniersko-rozbójnicze, które paradoksalnie tylko jej sławę zwiększają. Poznaliśmy też Króla Gór, Glorma oraz jego wiernego kociego towarzysza, L.S.I. Rbita, którzy wszakże usunęli się ze sceny, dając jednocześnie pole do popisu dla nowej rozbójniczej władczyni gór, Hel-Krehiri (zwanej także Kagą). Inna górska (żywa - przynajmniej póki co...) legenda tych stron to koci oddział zabójców gadba, zwany także (nie bez przyczyny) "Mordercami z Ragharu"; kocim łapom tego oddziału zabójców-duchów nie umknął jeszcze nikt... Wszystko to jednak do czasu (niestety!...).


Legendy żyją zawsze swoim życiem, jednak - jak wszyscy i wszystko - podlegają one pewnym prawom. Również tym najwyższym, najważniejszym i nieubłaganym. W tym przypadku Prawom Całości. A te - zgłębiane o wieków przez Przyjętych do Szerni - są co prawda niejasne, lecz (jak większość rzeczy na tym świecie; także tym rzeczywistym ) brutalne. Jak bardzo brutalne? To już kwestia ich indywidualnej interpretacji... Niezwykle skrajną wykładnię i interpretację owych praw wyznaje poznany już przez nas w "Sercu Gór" Brul-Przyjęty; szalony mędrzec, który pragnie połączyć Szerń i Aler w jedno za sprawą dziecka, które planuje począć z kobietą naznaczoną przez Aler - znakiem owego naznaczenia ma być, według podań, srebrne pasmo we włosach owej nieszczęsnej.


Blur wydaje się być głównym antagonistą całej historii, jednak wcale tak nie jest. Staje się to oczywiste w chwili, gdy przekonujemy się o jego śmierci. Najgorszym wrogiem Grombelardu i całego układu sił w poznanym uniwersum jest ktoś inny - tym kimś jest kaleki potwór, zwący się Ostatnim i Jedynym. To żywa, przerażająca i ściągająca śmierć na wszystko wokół emanacja i ucieleśnienie całego zła, które nosi w sobie rasa tak bardzo tępionych przez Łowczynię sępów. Tak! - były one w stanie oddać swoje życie i wszystkie swoje istnienia w celu stworzenia żywego, oddychającego potwora, będącego zarazem ucieleśnieniem ich siły, planów, a także wizji, która zakłada... wywołanie na nowo wojny pomiędzy Szernią, a Alerem (!). Czy znajdą się na tym świecie siły będące w stanie powstrzymać ten przerażająco realny kataklizm?...


Czy się znajdą, czy też nie - sprawdźcie sami. To co prawda bardzo ważny wątek "Wstęg Aleru", jednak pierwsze skrzypce gra w tej opowieści coś innego. Tym czymś są ludzkie losy i żywe legendy, które definiując tożsamość tej krainy padają jednocześnie jak muchy - jedna po drugiej... A co się wydarzy, kiedy legendy zaczną ginąć? Wtedy nastanie chaos. Ktoś będzie musiał go uporządkować. I w ten oto sposób powstanie - być może - miejsce na nowe legendy Grombelardu. Na legendy, które - tak jak poprzednie - zapiszą się na stałe w ludzkiej pamięci. A może tak się jednak wcale nie stanie? Może czyny nowych bohaterów zaginą w ludzkiej pamięci? Tak jak tysiące kolejnych kropli deszczu spadających z nieba na tę nieszczęsną krainę?...


Feliks W. Kres słusznie nalegał na to, aby "Grombelardzka legenda" ukazała się w dwóch osobnych tomach. O ile bowiem "Serce Gór" było genialnie rozpracowaną i rozrysowaną dla czytelnika mapą po realiach Grombelardu, o tyle "Wstęgi Aleru" są piękną i w swym pięknie wstrząsającą klamrą, którą Feliks W. Kres spina w całość istotę oraz prawdziwy sens tożsamości tej krainy. Czekają nas tutaj deszcz, krew, nierówna walka, okrutne podstępy, nieubłagany los (na który nikt nie zasłużył), a na koniec będą łzy i bolesne pożegnania, które nie powinny stać się udziałem żadnego z bohaterów tej historii. Takie jest jednak chyba fatum i przeznaczenie tych, którzy ukochali Grombelard - nie pożegna ich tutaj nic oprócz żałobnego szumu deszczu oraz prócz kilku myśli w ludzkiej pamięci, które - być może - przetrwają dłużej niż do następnej górskiej ulewy. Taki jest właśnie Grombelard...


Tej historii nie sposób nie pokochać. Kres to autor specyficzny, jeśli jednak dacie Mu szansę, to PRZEPADNIECIE Z ZACHWYTU I ROZPŁYNIECIE SIĘ NAD KAŻDĄ JEGO KOLEJNĄ KSIĄŻKĄ.

P.S. Arkady Saulski - z każdym tomem pojmuję coraz lepiej dlaczego to właśnie Kres jest Twoim Mistrzem!


Fabryko - dziękuję!!!

#nadchodziKres #wstęgialeru #grombelardzkalegenda #felikswkres #księgacałości #fabrykasłów #grombelard #szerń #aler








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz