piątek, 6 sierpnia 2021

Grombelardzka legenda - Serce Gór - Feliks W. Kres


Tytuł: Grombelardzka legenda  Serce Gór
Seria: Księga Całości (tom 3)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 16.07.2021
Liczba stron: 584


Góry i deszcz.

Grombelardzkie góry to nie jest kraina dla zwykłych śmiertelników. Aby tu przeżyć trzeba wytrzymałości, siły, sprytu i zaciętości w walce nie tylko z rozbójnikami i z sępami, ale także z samym sobą i z pogodą, która na każdym kroku daje się śmiałkom we znaki. Nawet grombelardzkie i armektańskie wojska miewają problem, żeby tu przetrwać – wejść w góry jest bowiem łatwo, jednak zejść z nich (i to w nienaruszonym składzie osobowym) już niekoniecznie. Taki właśnie jest Grombelard – kraina naznaczona bliznami po pradawnej walce potęg Szerni i Aleru, które naznaczyły kraj zniszczeniem i uczyniły zeń pobojowisko. W grombelardzkich górach hula wiatr i pada niekończący się deszcz. Bije tu jednak także serce tej krainy, opowiada się o niej legendy, a w niej samej tli się jeszcze nadzieja. Grombelard można mimo wszystko pokochać. Potrzeba do tego jednak wiele odwagi. Jesteście odważni? Jeśli tak, to „Grombelardzka legenda – Serce Gór” będzie czymś w sam raz dla Was.


Wznowienie kolejnej części „Księgi Całości” powoli daje nam coraz szerszy obraz uniwersum stworzonego przez Feliksa W. Kresa. „Północna granica” ukazała nam realia przygranicznych starć między Armektańczykami, a alerskimi potworami, z kolei „Król Bezmiarów” był piracką gawędą snutą w rytm uderzających o burty statku fal na dalekich, południowych morzach. „Grombelardzka legenda” zabierze nas w podróż na północy-wschód Szereru do górzystej krainy pełnej sępów, deszczu, honorowych rozbójników, podłych rzezimieszków oraz legend o ludzkich czynach, które są ostoją tej krainy.


„Serce Gór” to pierwsza część „Grombelardzkiej legendy” (druga już we wrześniu). Życzeniem autora było wydać ją w dwóch osobnych częściach i… chyba dobrze się stało – „Serce Gór” daje nam tyle emocji i ważnych dla całości cyklu informacji, że poszerzenie tego bogactwa w ramach jednego tylko tomu byłoby chyba błędem. Na szczęście Fabryka Słów błędów nie popełnia ;)


W „Sercu Gór” poznamy kilka dosyć luźno powiązanych ze sobą historii, które łączy w jedną całość po pierwsze sam Grombelard, a po drugie kilku głównych bohaterów. Wśród nich na pierwszy plan wysuwa się armektańska łuczniczka, Karenira: kobieta-legenda, Łowczyni i nieuchwytna niczym górski duch mścicielka, która poprzysięgła zamieszkującym je sępom dozgonną nienawiść oraz zemstę za tragiczne w skutkach wydarzenia z przeszłości.


Mowa tutaj o historii w wczesnej młodości Łowczyni, kiedy jako młoda łuczniczka wyruszyła samotnie w drogę do górskiej domeny sępów, co przypłaciła ich atakiem i wydziobaniem przez nie jej własnych oczu. Karenira została w porę uratowana, a będący na miejscu mędrzec Szerni, Dorlan-Przyjęty, spełnił prośbę umierającego dziesiętnika badorskiego oddziału żołnierzy i wykorzystując moc Szerni przekazał dziewczynie jego oczy. Od tamtego czasu Karenira nienawidzi latających ścierwojadów, a jej nienawiść przeszła już do legendy. Podobnie jak jej zimne jak niebo Grombelardu oczy – jedyna rzecz, która nie pasuje do reszty jej dziewczęcej, armektańskiej twarzy.


Skoro o sępach mowa – wreszcie je poznamy! Według legendy Szerń obdarzyła rozumem trzy gatunki: ludzi, koty i właśnie sępy. Ludzi i koty znamy już od pierwszej części „Księgi Całości”, jednak z sępami nie mieliśmy jeszcze do czynienia. I chyba nikt nie zechce poznać ich jeszcze bliżej… To podłe, podstępne istoty, które przy spotkaniu z człowiekiem wpływają na jego myśli, obezwładniają go i albo skłaniają nieszczęśnika do samookaleczenia, albo też same wydziobują mu oczy. Tylko koty zdają się być odporne na ten urok. Nic dziwnego, że Łowczyni pała do ścierwojadów zajadłą nienawiścią, co znajduje swój wyraz w przydomku dziewczyny, który wziął się właśnie z sukcesów w łowach na latające kreatury.


Karenira to żywa legenda grombelardzkich gór, lecz legenda nie jedyna. Łowczynię zwą także Królową Gór, ale żyje wśród nich także ich król, a zwie się on Glorm. To potężnie zbudowany przywódca grupy górskich rozbójników, którzy co prawda ściągają z okolicznych kupców haracz za ochronę, ale kierują się przy tym swoistym kodeksem etycznym, który nie pozwala ich tak do końca za to wszystko potępiać. Glormowi towarzyszy jeszcze jedna godna uwagi persona, a jest nią potężny kot gadba, L.S.I. Rbit: przywódca jakich mało, dzielny i skuteczny koci wojownik, godny tego miana syn grombelardzkich gór. Drogi tej dwójki i Kareniry przetną się w „Sercu Gór” kilka razy, a każde z tych spotkań będzie obfitować w doniosłe wydarzenia.


Prócz grombelardzkiego deszczu znajdziemy w tutejszych górach także wielką przygodę, rozbójnicze zasadzki, bezskutecznie wymierzane w rozbójników wyprawy pacyfikacyjne grombelardzkiej legii, a także historię losów dwóch mędrców przyjętych przez Szerń: Dorlana i Brula. Ten pierwszy uratował kiedyś oczy Kareniry, teraz zaś czuje, że Szerń go odrzuciła. Ten drugi z kolei popada w szaleństwo i porywa z Dartanu kobietę, która urodziła się pod niebem Aleru, pragnie bowiem połączyć Szerń i Aler za sprawą dziecka poczętego właśnie dzięki tej kobiecie. Pomysł jest tyleż szalony, co przerażający… A także nierealny – dziecko umiera... Coś mi się jednak wydaje, że wraz z tym nieszczęsnym niemowlęciem szaleństwo Brula i jego plany bynajmniej nie umarły i jeszcze się w kolejnych częściach „Księgi Całości” z tą personą spotkamy.


Grombelard, chociaż tak mroczny i ponury, tchnie surowym pięknem, któremu bardzo łatwo jest ulec. O ile oczywiście przeżyje się w tych górach więcej niż kilka dni. Olbrzymie przestrzenie robią na człowieku wrażenie, a snute przy górskim ognisku opowieści pełne są smutku, tęsknoty, melancholii i nieociosanego piękna, które raz jest niczym melodia wyjącego w górach wichru, a innym razem jak szept ukochanej, która darzy swego wybranka niesłabnącym uczuciem. Grombelardzkie góry to jedno wielkie wezwanie na przygodę, na które wielu śmiałków odpowiada bez wahania. Sporo z nich już nie wróci, a jednak idą. Te góry są bowiem w swej surowości tak wspaniałe, że trudno ich nie pokochać. One z kolei potrafią to uczucie odwzajemnić – bo chociaż są zimne jak tworzące je skały, to według legendy bije w nich serce, które już kiedyś uratowało grombelardzkich wojowników. Być może jeszcze kiedyś ich ono uratuje. Tymczasem każdy z nich walczy – z sępami, z samym sobą, z górską ulewą… Walka to sens istnienia tej krainy. A każda z tych walk to gotowy materiał na legendę – choćby taką, jak ta opowiedziana w tej książce.


Gorąco polecam!

Fabryko – dziękuję! :)


#nadchodziKres #grombelardzkalegenda #sercegór #księgacałości #fabrykasłów #felikswkres #łowczyni #karenira #grombelard #rbit #glorm #szerń #aler








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz