Natura kontra technologia.
Witajcie w świecie, gdzie technologia i natura toczą nieustającą walkę o dominację. Lulu, twarda i niezłomna detektyw, przemierza futurystyczne miasto, w którym żywy beton chroni mieszkańców przed sztuczną inteligencją. Zmieniające się krajobrazy – od neonowych ulic metropolii po nieprzewidywalne, dzikie tereny – są pełne tajemnic i niebezpieczeństw. I to pod każdą szerokością geograficzną (a trochę ich na łamach książki zwiedzimy).
Wojna niby się zakończyła, jednak ludzkość stanęła przed jeszcze jednym problemem i wyzwaniem: Lasem. Nie chodzi jednak o swojski, idealny do spacerów leśny zagajnik, lecz o prawdziwą, groźną, ekspansywną i do pewnego stopnia obdarzoną świadomością dżunglę, pochłaniającą wszystko na swej drodze. Las pojawił się na skutek zderzenia afrykańskiej płyty tektonicznej (z niewiadomych powodów jej kilkucentymetrowy w skali roku ruch nagle przyspieszył) z płytą euroazjatycką, w którą Afryka - chcąc być obrazowym - po prostu się wbiła. Coś wybuchło, coś szlag trafił, a na miejscu dawnego pogranicza południowej Europy i północnej Afryki (teraz połączonych lądowo) wyrósł Las. Szybko pochłonął on północną Afrykę (zatrzymując się dopiero na Saharze) i prawie całą Europę (włącznie z Wielką Brytanią; Las zatrzymali dopiero Rosjanie, wypalając szeroki na 300 km pas ziemi za sprawą chemicznej "mogiły").
Bohaterką tą jest Lulu - weteranka wojen z AI, obdarzona trójpalczastymi, metalowymi wszczepami w miejsce nóg (metalowe nogi to zwany uroczo "raptorkami" wytwór na potrzeby wojska) najemniczka i prywatny detektyw w jednym. Lulu (jako wojenna weteranka) wydaje się mieć niezdiagnozowany zespół stresu pourazowego, albowiem zaraz po wojnie świadomie uciekła możliwie jak najdalej na północ, do Terranegry, choć wojsko oferowało jej dobrze płatną pracę.
Przekonacie się o tym po przeczytaniu ostatniej strony tej niesamowitej opowieści, w której wszystko wydaje się być możliwe. Autor utwierdza nas celowo w tym przekonaniu - niby prowadząc nas przez kolejne rozdziały za rączkę i po nitce do kłębka, a jednak klucząc, zwodząc i serwując odbiorcy ciekawe, fabularne twisty. Jak na debiutanta - MEGA SZACUN za poprowadzenie fabuły!
"Żywy beton" to już trzeci tegoroczny TAK DOBRY debiut w Fabryce Słów (niezorientowanym lub zapominalskim przypominam i polecam w tym temacie "Szepty Ciemności" Andrzeja Pupina i "Sądny dzień" Jagi Moder). Zdecydowanie warto poświęcić temu debiutowi uwagę!
Fabryko - dziękuję!
#żywybeton #michałgłowacz #fabrykasłów #cosnapolce #fantastyka #dobraksiazka #czytamksiazki #bookreview #bookstagram #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland