sobota, 16 grudnia 2017

"Sen powrotu" - Piotr Strzeżysz


Tytuł: Sen powrotu
Autor: Piotr Strzeżysz
Wydawnictwo: Bezdroża
Data wydania: 04.03.2016r.
Liczba stron: 144


W drodze - na rowerze.

Super książka :) ... Nie tylko o "drodze" - z USA do Patagonii w tym przypadku... Jasne, "droga" też tutaj pokazana jest... także w tym sensie przenośnym, rozumiana jako szeroko pojęta wędrówka. Piotr Strzeżysz daje nam jednak trochę więcej niż refleksje o widokach z poziomu rowerowego siodełka.

"Sen powrotu" to opowieść o szukaniu samego siebie, znajdowaniu tego "sedna" i refleksji na ten temat. Co do przemyśleń - i tych spisanych wprost i ukrytych - pozycja jest przebogata. Zakres tematów do przemyśleń? Własne "ja", swoje miejsce w świecie, w czasie... plus garść historii z życia i odbywanej podróży. Efekt? Wow... Wcale nie nazwałbym tej książki podróżniczą. Podróż to tylko pretekst. Mało jest takich lektur :) ...

Swoją drogą - podróż na rowerze, na takim dystansie... Wielki szacunek dla tego pana. Sam pomysł - świetny :) ... Tak mi się zdaje, że... rower, jak widać, to może i czasochłonny wybór środka lokomocji na podróż, ale ta chasochłonność daje wiele możliwości. Możliwości i... czasu ;) Na przemyślenia. Zwolnienie. Dostrzeżenie tego, co warto dostrzec - i w mijanych krajobrazach i, we własnej głowie, w ramach przemyśleń własnych, też w samym sobie i w ludziach. Ciekawa koncepcja, prawda? Owszem... i, jak widać, może się sprawdzić w praktyce.

Polecam ;)

Dziękuję Wydawnictwu Bezdroża za egzemplarz recenzencki.

"O trudnym szczęściu bycia sławnym" - Borwin Bandelow


Tytuł: O trudnym szczęściu bycia sławnym (tytuł oryginału: Celebrities. Von schwerigen glück berumt zu sein)
Autor: Borwin Bandelow
Wydawnictwo: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Data wydania: 10.09.2014r.
Liczba stron: 280


Sex, drugs and rock'n'roll.

Wiele można by sobie obiecywać po tej książce. Kulisy sławy i tego, ile ona kosztuje? (lub kosztowała, wszak wielu ze wspomnianych nie ma już wśród nas). Takich ludzi jak Michael Jackson, Elvis Presley, Jimi Hendrix, Jim Morrison, Johnny Depp? (by tylko do okładki, i to tylko częściowo, się ograniczyć) - nie wiem, czy ktoś przeszedłby obok tej książki obojętnie, choćby go to, jako temat, teoretycznie nie interesowało. Bo że temat jest interesujący... to nie podlega dyskusji.

No i cóż?... Mamy tutaj mnóstwo historii na temat seksu, narkotyków, śmierci... w sumie - same historie na temat destrukcji w czystej postaci... Co ciekawe jednak, nie ograniczają się one tylko do tych sławnych - autor wplata w całość historie i autentyczne przykłady z życia własnych pacjentów (!), co, muszę przyznać, świetnie książce robi (ba, niektóre historie "tych zwyczajnych" są czasem bardziej niewiarygodne, niż te "znanych"). Puenta? Ta mogłaby być prosta... sława = destrukcja. Tak łatwo i prosto jednak, i tu się z autorem zgodzę, nie jest.
Bandelow skupia się głównie na kolejnych stronach na tym, że całość wszelakich problemów sław wynika, upraszczając, z jakichś traum (przeważnie z dzieciństwa). Niewykluczone... Buduje przy tym teorię (ciężko ją całkowicie zanegować), że... trauma napędza sławę, znajdując potem w sławie swe źródło wyrazu, co dalej nakręca spiralę... i kółko się kręci. Ma to pewien sens... Teoria Bandelowa zakłada też bowiem - ciekawe - że osoby z rzekomą traumą, to najczęściej (dzięki traumie właśnie) jednostki wyjątkowe, nierzadko obdarzone wielką charyzmą... talentem... które to cechy pomagają i pozwalają się rzeczonym jednostkom wybić. Trauma zaś (wybaczcie to ciągłe operowanie jednym i tym samym słowem, ale jest na miejscu) jest przy tym... pewnym środkiem artystycznego wyrazu, który pomaga dostrzec jednostkę, daje jej karierze odpowiednie tempo, rozmach... wszystko przekłada się bowiem na jakość, głębię, wydźwięk i poruszający sposób, w jaki jednostka ta dociera tym, co robi, do mas... i ten właśnie schemat tworzy z jednostki gwiazdę. Nabyta sława zaś... i zdobyte dzięki niej możliwości - to tylko zwiększa pole manewru do odreagowania tego, co siedzi w środku. Stąd prochy, alkohol, seks, ekscesy... samobójstwa (w pewnym ostatecznym efekcie, jeśli nikt nie powstrzyma pędu jednostki ku samozagładzie). Tak... nie sposób odmówić sensu temu rozumowaniu. 

Jest jednak pewien problem... Schemat ten zakłada bowiem, w uproszczeniu, że każda sławna, wyjątkowa jednostka, w niesamowity sposób oddziałująca na masy i pozyskująca swoją wyjątkowością miłość tłumu... schemat ten zakłada, że w każdym bez wyjątku przypadku jednostka ta jest już na starcie w jakiś sposób zaburzona. Mamy tu zatem poważną lukę w rozumowaniu... co bowiem z klasycznymi przypadkami "sodówki", w żaden sposób nie związanej z żadnym zaburzeniem, z żadną traumą? Ha... i tu autora mamy... Schemat jest sensowny - a jednocześnie, przez schematyczne generalizowanie, jest to też (według mnie) największa wada tej książki.

Jeszcze jedną wadą tej książki (choć jednocześnie i zaletą, w znakomitej większości przypadków autor bowiem opiera się na faktycznych diagnozach) jest, nieraz, mówienie wprost, lub choćby sugerowanie, że za wszystkie opisane historie z życia sław, czy z życia zwykłych ludzi... że za tym wszystkim stoi borderline. W wielu przypadkach tak, to prawda. Ale czy we wszystkich? Wydaje mi się, że nie... A ta książka, tak naprawdę, to taka trochę... jedna wielka sugestia, że wszystkie przytoczone opowieści wynikają z zaburzenia osobowości typu borderline. To bardzo łatwa generalizacja, tak bez zastanowienia - pewnie i do przyjęcia, ale... chyba nie do końca można się z autorem zgodzić. Problemów i zaburzeń prowadzących (lub mogących prowadzić) do zaistnienia opisanych historii współczesna psychiatria może podać co najmniej kilka - Bandelow skupia się na jednym z nich (tylko)... Książka to takie... wprost i milcząco wskazanie na jedną przyczynę: borderline... To jednak nie jest chyba takie proste (i być nie powinno) i, chociaż mam wiele szacunku do pracy wykonanej przez autora, to jednak... nie mogę oprzeć się wrażeniu, że (być może) do końca swojej pracy domowej nie odrobił... Być może się mylę? Nieomylny nie jestem i nigdy nie byłem... Jednej przyczyny i jednego schematu nie można jednak według mnie odnosić do wszystkiego. Borderline? Ok, być może - ale, w kilku co najmniej przypadkach, chyba w połączeniu z czymś jeszcze, a Bandelow to "coś jeszcze" jakby pomija... Zgoda, przykłady w tej pozycji zostały w jakiś sposób wybrane... ale chyba nie wszystkie pasują do tylko jednego schematu (taka, moja własna, luźna dygresja... ;) ).

Swoją drogą - samo borderline ciekawie i trafnie tu pokazano. Na przykładach. Trochę cytatów? - proszę: "Życie jest dla mnie wielką męką (...) wciąż mam depresję, stany lękowe i wewnętrzny pęd do samookaleczeń. Nie zależy mi na moim życiu i często już bardzo konkretnie myślałam o samobójstwie", "Wszystkich do siebie zrażała i każdego zdradzała. Mimo rozlicznych zerwanych związków i porzuconych mężczyzn nigdy nie umiała wytrzymać długo sama", "osoby te są często dla innych atrakcyjne i przez nich pożądane. Mimo wielu niedoskonałości, a może nawet dzięki nim, roztaczają wokół siebie magiczną aurę, która fascynuje otaczających je ludzi", "Ludzie z osobowością z pogranicza często wykorzystują fakt, że silnie oddziałują na innych (...) Chętnie manipulują innymi i popychają ich do robienia rzeczy, które nie leżą w ich naturze". Ot - takich kilka przykładów... To oczywiście tylko pobieżny wybór - trzeba pamiętać o wszystkim innym, co dzieje się w głowach osób z problemem i co sprowadza na nie cierpienie. Książka, było nie było... problem tego cierpienia też pokazuje. I to w interesujący sposób, miksując trochę fakty z życia sław i zwykłych ludzi - pacjentów. Połączenie poniekąd uderzające, pokazuje bowiem, że problemy... mogą dotknąć wszystkich. Ten kontrast to, z kolei, wielka zaleta tej książki.

Cóż jeszcze można powiedzieć? ... Książkę jak najbardziej polecam. Jest ciekawa, zajmująca, zestawia przykłady z życia ludzi zwykłych i tych, wydawałoby się, żyjących w całkowicie innym, oderwanym od innych świecie. Autor może za bardzo skupia się na jednym zagadnieniu, wszystko do niego sprowadzając, pomijając przy tym inne potencjalne możliwości, ale... sensu rozumowania nie sposób temu wszystkiemu jednak odmówić. Kilka godzin na tę książkę nie powinno być czasem straconym ;)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.

piątek, 15 grudnia 2017

Mistrzowie Polskiej Fantastyki - początek kolekcji już 11.01.2018r.!


Fabryka Słów i Edipresse Polska przygotowały nie lada niespodziankę - 11.01.2018r. rusza sprzedaż kolekcji Mistrzowie Polskiej Fantastyki, a w ramach kolekcji będzie WSZYSTKO CO NAJLEPSZE w rodzimej fantastyce w ostatnich latach :) :) :) 


Pełna lista tytułów? - proszę bardzo :) :

1. Pan Lodowego Ogrodu tom 1 - Jarosław Grzędowicz 11-01-2018
2. Pan Lodowego Ogrodu tom 2 - Jarosław Grzędowicz 25-01-2018
3. Pan Lodowego Ogrodu tom 3 - Jarosław Grzędowicz 08-02-2018
4. Pan Lodowego Ogrodu tom 4 cz. 1 - Jarosław Grzędowicz 22-02-2018
5. Pan Lodowego Ogrodu tom 4 cz. 2 - Jarosław Grzędowicz 08-03-2018
6. Księga Jesiennych Demonów - Jarosław Grzędowicz 22-03-2018
7. Achaja tom 1 cz. 1 - Andrzej Ziemiański 05-04-2018
8. Achaja tom 1 cz. 2 - Andrzej Ziemiański  19-04-2018
9. Achaja tom 2 cz. 1 - Andrzej Ziemiański 27-04-2018
10. Achaja tom 2 cz. 2 - Andrzej Ziemiański  17-05-2018
11. Achaja tom 3 - Andrzej Ziemiański  30-05-2018
12. Zapach Szkła cz. 1 - Andrzej Ziemiański  14-06-2018
13. Zapach Szkła cz. 2 - Andrzej Ziemiański 28-06-2018
14. Wieże do nieba - Jacek Piekara 12-07-2018
15. Sługa boży - Jacek Piekara 26-07-2018
16. Młot na czarownice - Jacek Piekara 09-08-2018
17. Miecz aniołów - Jacek Piekara 23-08-2018
18. Łowcy Dusz - Jacek Piekara 06-09-2018
19. Kroniki Jakuba Wędrowycza - Andrzej Pilipiuk 20-09-2018
20. Konan Destylator - Andrzej Pilipiuk 04-10-2018
21. Operacja Dzień Wskrzeszenia - Andrzej Pilipiuk 18-10-2018
22. Wampir z M-3 - Andrzej Pilipiuk 30-10-2018
23. 2586 Kroków - Andrzej Pilipiuk 15-11-2018
24. Kuzynki - Andrzej Pilipiuk 29-11-2018
25. Księżniczka - Andrzej Pilipiuk 13-12-2018
26. Dziedziczki - Andrzej Pilipiuk 27-12-2018
27. Zaginiona - Andrzej Pilipiuk 10-01-2019
28. Zborowski - Jacek Komuda 24-01-2019
29. Diabeł Łańcucki cz. 1 - Jacek Komuda 07-02-2019
30. Diabeł Łańcucki cz. 2 - Jacek Komuda 21-02-2019
31. Czarna Bandera - Jacek Komuda 07-03-2019
32. Siewca Wiatru cz. 1 - Maja Lidia Kossakowska  21-03-2019
33. Siewca Wiatru cz. 2 - Maja Lidia Kossakowska  04-04-2019
34. Ruda Sfora - Maja Lidia Kossakowska 18-04-2019
35. Czerwona Mgła - Tomasz Kołodziejczak 02-05-2019
36. Demony Leningradu - Adam Przechrzta 16-05-2019
37. Adept - Adam Przechrzta 30-05-2019
38. Złodziej Dusz - Aneta Jadowska 13-06-2019
39. Nocarz - Magdalena Kozak 27-06-2019
40. Komornik - Michał Gołkowski 11-07-2019

"Magia kąsa" - Ilona Andrews


Tytuł: Magia kąsa (tytuł oryginału: Magic Bites)
Cykl: Kate Daniels (tom 1)
Autor: Ilona Andrews
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 14.11.2017r.
Liczba stron: 438


Urban fantasy + postapo = Kate Daniels.

Przyjemna, lekka, niezobowiązująca książka... Fantasy jakich, śmiało to można powiedzieć, wiele. Jednak, mimo wszystko... jest to fantasy ciekawe, nawet jeśli nie jakoś szczególnie ambitne (a nie jest, to też powiedzmy sobie wprost). A o czym ono jest? :)

O niedalekiej, w sumie, przyszłości, w której znana nam cywilizacja leży w gruzach, a świat przenikają fale magii... Magii, która w znacznej mierze sprawiła, że technologia padła, a to, co jeszcze działa, działać przestaje wraz z kolejnymi magicznymi falami przetaczającymi się przez planetę. Na jakiej zasadzie to się dzieje - nie do końca wiadomo, efekt jednak jest niezaprzeczalny - kresowi znanej nam cywilizacji winne jest pojawienie się (powrót?) magii. A jakby tego było mało, wraz z magią na świecie pojawiają się i magiczne stwory... rzecz jasna takie, których raczej nie chcielibyśmy spotkać sam na sam w jakimś ciemnym zaułku - bo raczej nie chcielibyśmy spotkać w nim jakiegoś na ten przykład wampira, czy zmiennokształtnego, prawda? Jak widać - jest pięknie; chaos pełną gębą.

W tym wszystkim funkcjonuje sobie i żyje Kate Daniels - dziewczyna, w żyłach której płynie magia (tak, wiem jak to brzmi - nie wymagajmy wiele ;) , to tylko fantasy ;) ). Kate jest najemniczką z fajnym poczuciem humoru, która, dzięki swym umiejętnościom, ma z czego żyć, jak mało kto bowiem potrafi radzić sobie (dla siebie i dla innych) z zagrożeniami, których wcale nie jest wokół niej mało. Niby proste, lecz... nawet Kate będzie musiała wybrać - z kim trzymać, dla kogo walczyć i... przyjdzie też czas wyboru, co jest ważne dla niej. 

Całość, jak widzicie... może i jest to całość jakiś wiele. Książka jednak, mimo wszystko, budzi ciekawość, a to przez super połączenie klimatów postapo i urban fantasy - takich połączeń, mimo wszystko, nie ma chyba na półkach z fantastyką jakoś szczególnie dużo. Gruzy cywilizacji, magiczne siły, mityczne stwory rodem z legend demolujące ulice...  ma to swój urok i siłę oddziaływania ;)

Polecam ;)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.


środa, 13 grudnia 2017

"Pudełko z guzikami Gwendy" - Stephen King, Richard Chizmar


Tytuł: Pudełko z guzikami Gwendy (tytuł oryginału: Gwendy’s Button Box)
Autor: Stephen King, Richard Chizmar 
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 22.11.2017r.
Liczba stron: 176


Unikajcie czerwonego guzika!... :)

King serwuje nam, po latach, wycieczkę do Castle Rock... :) (!). Castle Rock było w przeszłości areną wielu wydarzeń kingowych książek;"Martwa strefa", "Cujo", "Sklepik z marzeniami"... fani Kinga świetnie znają te powieści ;) A i w wielu opowiadaniach Mistrza nie brak odniesień do tego miejsca - miasteczko to zajmuje, bez wątpienia, szczególne miejsce w jego twórczości. I jest zwykle... areną zdarzeń, które na długo zapadają w pamięć. Czy i tym razem tak jest?...

... O, TAK! :) Forma jest może krótka (tylko 176 stron), może nie ma tu tyle grozy co w innych książkach Kinga, jednak - na szczęście!, patrząc na książki Mistrza w ostatnich latach bałem się, że to gdzieś bezpowrotnie może się stracić - jednak jest tu do złapania ten kingowy, subtelny klimat grozy; klimat nie do podrobienia i nie do pomylenia z żadnym innym autorem. Brawo! :) King wciąż (choć tym razem zrobił to do spółki z Chizmarem) ma dar przedstawiania rzeczy tak, że nic nie jest do końca oczywiste. Wciąż potrafi sprawić, że wszelkie strachy z zakamarków naszych myśli są w stanie wypełznąć na światło dzienne, a my... po lekturze... wciąż traktujemy je poważnie, oglądając się czasem za siebie w oczekiwaniu, że to, o czym chwilę temu czytaliśmy... może stanąć na naszej drodze. King WCIĄŻ TO MA, WCIĄŻ TO POTRAFI - i chwała Mu za to!

Czym jest tytułowe pudełko? Czymś, co nie ma prawa istnieć - lecz istnieje... Potrafi wiele dobrego, lecz to tylko pozory... Trzyma swego posiadacza we własnej mocy, niepostrzeżenie go od siebie uzależniając, a samo... jest narzędziem wielkiego zła. Wiele potrafi... możemy się tylko domyślać, CO umie. W głębi siebie jednak świetnie to wiemy. Już od samego początku. King jednak nie mówi o tym wprost, nie przedstawia rzeczy dosłownie takimi jakie one są, tworzy aurę niedopowiedzeń, i tylko śledząc kolejne wydarzenia z książki zaczynamy coraz lepiej rozumieć... grozę... grozę w sensie teoretycznym i dosłownym, która, w formie pudełka, spoczywa w rękach dziewczynki, a później młodej kobiety na którą wyrosła. Pudełko ma wielką moc... Nic też nie dzieje się przypadkowo, czego przykładem jest choćby fakt, że pewien dżentelmen dał swego czasu Gwendy to pudełko... a ono samo nie jest bynajmniej w pierwszych rękach - obdarowujący pudełkiem dżentelmen widzi bowiem wiele. Wiele wie. I od zawsze (od jak dawna? może lepiej... nie wiedzieć) wybiera dla pudełka właścicieli.

"Pudełko z guzikami Gwendy" spełnia oczekiwania. Bez dwóch zdań. Przede wszystkim spełnia oczekiwania fanów Kinga. Ale i ktoś nie znający jego twórczości, lecz lubiący subtelną grozę, będzie zadowolony. To książka bardzo w stylu Kinga, lecz na tyle "lekka", że należy do tych jego dzieł, od których można zacząć przygodę z tym autorem. Piszę ciągle o Kingu, a pomijam Chizmara... może dlatego, że na każdej stronie tej książki widać właśnie Kinga? Kolegi po pisarskim fachu jak gdyby brak... nie sposób stwierdzić, że ten czy inny ustęp / rozdział nie wyszedł spod ręki Mistrza. Pana Chizmara może i przez to nieco żal... ale Pana Kinga, jak i jego wiernych czytelników - absolutnie nie :) Do tego książka, co też jest znakiem ostatnich lat, od pewnego czasu bowiem King jest coraz lepiej w Polsce wydawany, ma piękną oprawę graficzną, świetną okładkę i znakomicie prezentuje się na półce :) Jeszcze jej tam nie macie?... Na co więc jeszcze czekacie? ;)

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.

wtorek, 12 grudnia 2017

"Nie opuszczaj mnie" - Kazuo Ishiguro


Tytuł: Nie opuszczaj mnie (tytuł oryginału: Never Let Me Go)
Autor: Kazuo Ishiguro
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 21.10.2017r.
Liczba stron: 320


Angielskie prowincje i tajemnice...

Książka ciekawa... Zdecydowanie ze swoim klimatem. Nie tylko tym mglistym, angielskim, rodem z prowincji. "Nie opuszczaj mnie" ma w sobie wiele... mroku. Niedomówień. I przygarść ważnych pytań, dla stawiania których ta książka jest tylko pozorem... Wszystko jest zatem fajnie, lecz jednak... nie wiem dlaczego, ale chyba spodziewałem się po tegorocznym nobliście nieco więcej...

Może to kwestia tego, że sama nagroda już stawia książce pewien pułap wymagalności i oczekiwań? Możliwe.. I chyba prawdopodobne, bo wydaje mi się, że gdybym wziął tę książkę do ręki, nie wiedząc, że to dzieło noblisty, to pewnie podszedłbym do lektury inaczej. I wydawałaby mi się, być może, lepsza... Nie róbcie mojego błędu ;)

Ishiguro stworzył w "Nie opuszczaj mnie" taką małą metaforę tego, jak rodzi się i czym jest istota systemu, który... przede wszystkim tłamsi indywidualność. Stwarza bezduszne i - co chyba gorsze - bezwolne machiny, obojętne na wszystko (docelowo) poza otrzymanymi poleceniami... Wizja straszna, a jednak rzeczywista. I przez wiele "systemowych machin" osiągnięta i wdrożona w życie. Tylko... co jest gorsze? Sam system, czy współtworząca go, w gruncie rzeczy świadomie, jednostka? Bo nawet jeśli jednostka straci przez system własną indywidualność... lub tylko jej część... czy to oznacza, że czynów tej jednostki nie można oceniać, jeśli są złe? Bo jednostka "nie jest już panem samego siebie"? Dobre pytanie...

Kontrast treści w zestawieniu z angielską prowincją i licznymi niedomówieniami autora... uderza. Tak fajnie uderza, bo z dreszczykiem niepewności i - trochę - grozy. Tak, książka zdecydowanie MA KLIMAT ;) Szara, angielska mgła już sama w sobie uruchamia wyobraźnię... a jeśli, dodatkowo, mogą się w niej czaić rzeczy, o których wolelibyśmy nie wiedzieć... nawet jeśli są to rzeczy stawiające ważne pytania o istotę dobra, ludzkiej indywidualności... no... ma to swoją, fajną, siłę rażenia :) 

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.


"Żółwie aż do końca" - John Green


Tytuł: Żółwie aż do końca (tytuł oryginału: Turtles All the Way Down)
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 22.11.2017r.
Liczba stron: 304


Chciałoby się spuentować... przełamujmy swoje własne bariery... zawsze.

Greenem, od czasu książki (i filmu) "Gwiazd naszych wina" zachwyca się cały świat. Cóż... świat dostał chyba ku temu kolejny powód. To wprawdzie nie to samo, co inne książki tego autora, "Żółwie aż do końca" są bowiem inne, ale... też potrafią ująć. Nie wiem też, czy nie bardziej niż pozostałe książki tego gościa... (brawo).

Kim jest główna bohaterka - Aza? To dziewczyna, którą... od świata oddziela mur. Mur istniejący w jej głowie. Często popada przez niego w stany... których lepiej nie doświadczać. Od innych ludzi oddziela ją przepaść. Jest w ciągłej pułapce własnych problemów, zaburzeń - nie zawsze potrafi przez to funkcjonować w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Chaos w głowie... to chyba najlepsze słowa na podsumowanie tego, jak się na co dzień czuje. I byłoby tak może w dalszym ciągu, bez zmian... jednak w grę zaczyna, na kolejnych stronach, wchodzić przyjaźń, nagroda za odszukanie pewnego miliardera (fajna, fabularna zasłona dymna na ukrycie tego, o czym naprawdę jest ta książka ;) ), na arenie zdarzeń pojawia się też jego syn... W grę zaczyna wchodzić całokształt relacji Azy ze światem, z ludźmi... całe jej dotychczasowe życie - i dziewczyna podejmuje to wyzwanie...

Opowiedzieć, co było dalej i jak się to skończyło... nieeee, to by było zbyt proste :) - sami sprawdźcie ;) Ja tylko powiem... o czym jest (tak naprawdę) ta książka. O czym więc? ... Przede wszystkim chyba o tym, że... nic, co pęta kogokolwiek na co dzień, nie oznacza, że będzie tak zawsze. To książka o tym, że można coś zmienić - a przynajmniej, że należy próbować, bo inaczej... nie zmieni się nic. Ta historia jest także o tym, że można opanować nawet chaos w swojej własnej głowie, że można skutecznie walczyć z samym sobą - i że, choć można czasami myśleć inaczej, nic nie jest ustalone raz na zawsze i nie ma sytuacji bez wyjścia. Przesłanie piękne, prawda? Do tego z rąk Greena... możecie więc być pewni, że literacko całość stoi na bardzo dobrym poziomie. Pewnie to dostrzeżecie czytając ;) ... (kto wie? - być może dostrzeżecie to poprzez swoje własne łzy... :) ).

Green nie zawiódł... Przyznam też, że to najlepsza książka, w taki czy inny sposób, związana z jakimiś zaburzeniami natury psychicznej, a do tego napisana literacką prozą, jaką miałem okazję czytać (przychodzi mi jeszcze na myśl, ze świetnych książek tego rodzaju "Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu i dobrym psychoterapeucie" autorstwa Rachel Reiland , ale to jednak trochę inna rzecz niż obecny Green). Wielkie, naprawdę wielkie brawa dla autora. Świetnie pokazał to, co może być istotą problemów... osób z problemem: dysonans pomiędzy własną głową, a rzeczywistością. I ujął przy tym sedno: MOŻNA. Trzeba jedynie rozróżnić, co jest dobre, a co złe - i wybrać właśnie to "dobre". Tylko tyle - ale i aż tyle... Czyta się to naprawdę dobrze. A cała lektura... no dobra, ok ;) , chcąc nie chcąc, trochę teraz z puenty fabularnej zdradzę ;) ... cała lektura jest po prostu budująca. Napawa wiarą... w ludzi. Nie zawsze wprawdzie warto w nich wierzyć, tego uczy życie i doświadczenie, lecz... czasem... warto spróbować ;)

Po raz kolejny (po tej książce i tak nie będzie tego za mało) WIELKIE BRAWA dla Greena :) Gorąco polecam ;) (no i... chyba po prostu pozostaje czekać na ekranizację ;) ).

Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las i Forever Young Books za egzemplarz recenzencki.

"Lista przebojów Adama Sharpa" - Graeme Simsion


Tytuł: Lista przebojów Adama Sharpa (tytuł oryginału: The Best of Adam Sharp)
Autor: Graeme Simsion
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 11.10.2017r.
Liczba stron: 408


Życiowe "powtórki z rozrywki" - w muzycznym rytmach ;)

Simsion napisał bardzo ciekawą rzecz - takie w zasadzie... jednak (choć nie do końca) romansidło, które wszakże... nie zostało napisane z myślą tylko i wyłącznie o kobietach; taki był przynajmniej, podejrzewam, zamysł... Jak wyszło? I o czym to w ogóle jest?

Książka to historia o tym, że coś może jednak zdarzyć się w życiu po raz drugi. Nawet, jeśli w to nie wierzymy - ba, nawet jeśli, już od dawna, nie chodzi nam to nawet po głowie. I nawet w sytuacji, kiedy życie nie sprzyja takim huśtawkom, kiedy jest do bólu poukładane... i kiedy nawet to poukładanie lubimy i bardzo wysoko sobie cenimy... Pytanie tylko: czy warto? ... Nie odpowiem, bo zdradziłbym z samej książki zbyt wiele ;)

Zabrakło mi takiej trochę... nieco głębszej refleksji nad istotą miłości, zakochania, szaleństwa - bo o tym ta książka w sumie jest (i o tym, jak te, w/w rzeczy, potrafią człowieka... ogłupić / uczynić szczęśliwym; niepotrzebne skreślić - choć można, równie dobrze, nie skreślać tutaj niczego). Jakaś refleksja na ten temat oczywiście jest, pewnie też niejeden czytelnik rzekłby, że refleksja ta jest właśnie głęboka - dla mnie jednak to było chyba trochę za mało... Co jednak nie oznacza, że i na tym polu, i całościowo na książkę patrząc, jest źle; o nie ;) , jest naprawdę dobrze ;)

Lektura... w sam na kilka przyjemnych wieczorów ;) Łatwa, choć o rzeczach dosyć istotnych, a do tego - mocna strona - napisana w rytm... muzyki ;) , która odgrywa tutaj naczelną rolę. Mnóstwo piosenek, i to przywołanych wprost, obrazuje kolejne emocje, wydarzenia (na końcu książki jest cała lista kawałków do odsłuchania), i to jest zabieg genialny :) Wprawdzie już nieraz w literaturze stosowany, ale... to wciąż działa :)

Polecam :)

Dziękuje Wydawnictwu Bukowy Las i Forever Young Books za egzemplarz recenzencki.

wtorek, 5 grudnia 2017

"Zapiski z Rakki. Ucieczka z Państwa Islamskiego" - Samir


Tytuł: Zapiski z Rakki. Ucieczka z Państwa Islamskiego (tytuł oryginału: The Raqqa Diaries: Escape from Islamic State)
Autor: Samir
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 13.09.2017r.
Liczba stron: 108


Wstrząsający obraz rzeczywistości na terenach okupowanych przez ISIS...

Nie wiem jak... ocenić tę książkę... i czy to w ogóle robić... Chyba więc nie ocenię - żadna skala nie będzie tutaj pasować... Nie ma bowiem miary na ocenę barbarzyństwa i dramatu, który rozgrywa się na oczach świata. Tak jak nie ma miary dla strachu, smutku, poczucia osamotnienia jednostki wobec sił, które w imię religijnego fanatyzmu miażdżą dzień po dniu kolejne szprychy w kole rzeczywistości... 

Samir to pełen odwagi Syryjczyk, który pod w/w pseudonimem przekazał Zachodowi, za pośrednictwem sms-ów, z narażeniem życia własnego i bliskich, relacje z tego, co dzieje się w Rakce. Pod rządami ISIS. Te zapiski... urywane relacje, wyrwane z kontekstu rzeczywistości, nieme lecz jednak krzyczące obrazy... to PORAŻA. Wszyscy mniej więcej mamy świadomość tego, co czyni ISIS, jednak czytanie o tym w relacjach bezpośredniego świadka... Brak mi słów.

Każdy wierzy w to, w co chce. Ta książka więc (tak jak i ta recenzja) nie ma na celu osądzania żadnej religii - w tym przypadku islamu. Jednak religijny fundamentalizm... fanatyzm... czemu ma służyć sprowadzenie świata do ery kamienia łupanego? Czemu ma służyć bezmyślne niszczenie zabytków, infrastruktury, mienia... ludzi? Czy jest to rzeczywiście "miłe" Allachowi i Jego Prorokowi? Wiele by można na temat ISIS i sytuacji w Syrii powiedzieć, jednak pewne jest jedno: świat bardziej milczy, niż działa... A każdy dzień niesie tam ze sobą kolejne ścięcia, akty kamienowania, chłosty, egzekucje... w imię "dobra Państwa Islamskiego" - zwykły człowiek bowiem, nawet jeśli z pozoru nie jest wrogiem ISIS, również nie jest bezpieczny. Samir i jego bliscy są tego przykładem - nie wiem, co bym na przykład czuł, widząc ciało przyjaciela pozbawione głowy... To jest przerażające, okrutne i niesamowitym szyderstwem losu jest fakt, że takie rzeczy dzieją się w XXI wieku... i to praktycznie pod nosem Europy!...

Czy ta książka coś zmieni? Obawiam się, że nie... Jest to jednak pewne świadectwo prawdy. Cennej prawdy, o której nie powinno się zapomnieć i która, miejmy nadzieję, przestanie być prawdą która dzieje się na naszych oczach. Odważni ludzie tacy jak Samir... dobrze, że są. Jednak ich odwaga, jak dotąd - według mnie - idzie na marne... Miejmy nadzieję, że to się zmieni.

Choć książka nie jest łatwa... i szokuje... warto ją przeczytać. Jako pewne świadectwo. I zastanowić się nad tym - choćby tylko przez chwilę... (ta chwila może być nieco dłuższa niż przy innych okazjach).

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.


"Rzeczozmęczenie. Jak żyć pełniej, posiadając mniej" - James Wallman


Tytuł: Rzeczozmęczenie. Jak żyć pełniej, posiadając mniej (tytuł oryginału: Stuffocation. Living More with Less)
Autor: James Wallman
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 13.09.2017r.
Liczba stron: 368


Coś z myślą o Konsumentach! ;) :)

Masz wrażenie, że w Twojej szafie jest za dużo ciuchów? Że masz zbyt wiele książek na półkach (cicho! :) ). Gadżetów, rzeczy z pozoru potrzebnych, lecz tak naprawdę tworzących wokół Ciebie... chaos? Tak? Ta książka jest w takim razie dla Ciebie :)

James Wallman poniekąd... podsumowuje ogólny trend i kulturę naszych czasów. Widząc w tym, co ważne, nie tylko radosną wartość, jaką jest posiadanie, ale także płynący z tego faktu potencjalny problem. Problem pojawia się bowiem wtedy, gdy konsumpcja wymyka się spod kontroli. Czasem tak się bowiem dzieje... Czemu? Ta książka wprawdzie nie do końca daje na to pytanie odpowiedź, jednak... może dzieje się tak dlatego, że próbujemy zastąpić posiadaniem i, takim trochę nagradzaniem się, to, czego nie mamy? To, czego nam brak? Być może... To jednak zagadnienie na inną okazję, inną rozmowę - i na inną książkę ;)

Do rzeczy. "Rzeczozmęczenie..." diagnozuje pewien problem i próbuje się z nim rozprawić na kolejnych stronach. Pewien przesyt konsumpcji... a ten może nastąpić... można, według Wallmana, rozwiązać - jako problem - poprzez pewne przewartościowanie. Przede wszystkim samego siebie. To co teraz napiszę nie oddaje może treści książki, ale w bardzo łopatologiczny sposób sprowadza ją do meritum. Do sprawy trzeba bowiem podejść łopatologicznie ;) - w skrócie: zdać sobie sprawę z tego, czego naprawdę potrzebujemy, a czego nie. Na początek - na poziomie RZECZY, tworzących chaos w naszym otoczeniu (a w konsekwencji - również w życiu). I wyeliminować to drugie - to, co jest nam zbędne. Po czym wdrożyć całość tej filozofii w czyn... A być może zastąpić rzeczy zbędne czymś innym, czego nam na przykład brakuje (luźna dygresja ;) ). Niby proste... ale nic, co z pozoru jest proste, nie jest takie w rzeczywistości ;) Inaczej nie pisano by takich książek, jak choćby ta.

Lektura ciekawa i bardzo pouczająca. Polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.

poniedziałek, 4 grudnia 2017

"Córka króla moczarów" - Karen Dionne


Tytuł: Córka króla moczarów (tytuł oryginału: The Marsh King's Daughter)
Cykl: Gorzka czekolada
Autor: Karen Dionne
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 11.10.2017r.
Liczba stron: 336


Moczary, psychopata (tylko jeden?), psychologiczna gra... WOW!

Znacie to uczucie, kiedy kończycie książkę, zamykacie ją... po czym jest jedno wielkie "uff", "wow", i... ten stan małej euforii połączony z niedosytem - "ale jak to? dlaczego? to już koniec?"... :) "Córka króla moczarów" daje WŁAŚNIE TAKI EFEKT!

Kocham, uwielbiam, przepadam za CZYMŚ TAKIM :) Mocne, mroczne, niejasne, trzymające w napięciu... ooo tak, takie książki to jest to! Karen Dionne daje nam do ręki thriller psychologiczny z najwyższej półki. Rodzina żyjąca w szczęściu w domku na moczarach okazuje się być patologiczną rodzinną pułapką, stworzoną przez psychopatę dla żony i córki. Po latach córka próbuje prowadzić normalne życie w cywilizowanym społeczeństwie, lecz jej ojciec ucieka z więzienia... i rozpoczyna się polowanie... tylko kto tak naprawdę na kogo poluje? :) Świetna (!) książka!

Pytanie cisnące się po lekturze na usta brzmi: do jakiego stopnia decydujemy sami o swoim wnętrzu, o swoim "ja", i czy to, za kogo się uważamy, jest wiernym odbiciem tego, kim tak naprawdę jesteśmy. I czy aby mroczna strona naszej duszy nie jest silniejsza, a na co dzień tylko drzemie... obserwując spod na wpół przymkniętych powiek wszystko wokół, czekając tylko na odpowiednią chwilę, by dojść do głosu... i się przebudzić... :) Szalenie cenię sobie książki z jakimkolwiek aspektem psychologicznym - tutaj dostałem tego tyle, że długo jeszcze będę tym nasycony ;)

Bardzo fajnym, niepokojącym i mrocznym akcentem jest powiązanie całej historii z indiańskimi wierzeniami i legendami. To, czego do końca nie rozumiemy i nie znamy zawsze przydaje stosownego dreszczyku grozy takim książkom jak ta... Za to wielkie wielkie dodatkowe brawa.

Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.


"Mężczyzna, który gonił swój cień" - David Lagercrantz


Tytuł: Mężczyzna, który gonił swój cień (tytuł oryginału: Mannen som sökte sin skugga)
Cykl: Millennium (tom 5)
Autor: David Lagercrantz
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 07.09.2017r.
Liczba stron: 424


Kolejny tom "Millenium"... dzieło Larssona nie ma się wcale najgorzej :)

Nieodżałowanej pamięci Larsson pozostawił po sobie pewien fenomen w postaci pierwotnej trylogii "Millenium"; fenomen, wydawałoby się, zamknięty jako całość... lecz wciąż ze sporym potencjałem. Zwłaszcza co do postaci (!) Lagercrantz kontynuuje to dzieło i... nie jest wcale tak źle! 

"Mężczyzna, który gonił swój cień" to opowieść, głównie, o przeszłości Lisbeth Salander. Przeszłości, która być może nie zaskakuje, jednak... prowadzi do kolejnej, pełnej niebezpieczeństw i zagrożeń historii... ze sporą rolą w całości pewnego tatuażu w kształcie smoka ;) A jako, że w historię zaangażowany jest i Mikael Blomkvist, możemy być pewni sporej dawki emocji ;) 

Ok, zgoda... to już z całą pewnością nie jest pierwotna trylogia. Inny autor, inny styl pisania... to widać. Inaczej się to po prostu czyta. Jeśli coś chwilami razi, to takie trochę... spłycenie postaci. Tych pełnych charakteru przez duże "ch" postaci, które czytelnicy pokochali dzięki Larssonowi. Mam wrażenie, że Lagercrantz nie wykorzystuje w pełni ich potencjału... Lub nie potrafi do końca go wykorzystać (?), co może - kto wie? - wynikać właśnie z nieco odmiennego stylu pisania obydwóch autorów. W każdym razie... to wciąż fajne kryminały :) I nie są one stratą czasu - niniejsza część również.

Zawsze znajdą się zwolennicy i przeciwnicy "Millenium" w nowych odsłonach, pod banderą innego pisarza... Zamiast wieszać jednak na tym wszystkim psy, proponowałbym wyrobić sobie zdanie samemu - poprzez najzwyczajniejsze w świecie przeczytanie tego samemu. Będzie bolało? Nie sądzę... Dla mnie nowe części są ok... To już nie to samo, to prawda, ale... wciąż jest dobrze. W inny może sposób... ale wciąż ok :)

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

"SuperBetter. Życie to gra, naucz się wygrywać" - Jane McGonigal


Tytuł: SuperBetter. Życie to gra, naucz się wygrywać (tytuł oryginału: SuperBetter. A Revolutionary Approach To Getting Stronger, Happier, Braver And More Resilient - Powered By The Science)
Autor: Jane McGonigal
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 01.02.2017r.
Liczba stron: 480


Czy życie może być... grą? :) O, tak ;) - a przynajmniej można ją z niego uczynić ;)

To książka pełna zaskoczeń. I choć wiele jest w niej różnego rodzaju opisywanych traum i trudnych przeżyć... zaskoczenia są pozytywne - tylko i wyłącznie pozytywne :) O co więc w tym wszystkim chodzi?

Autorka swego czasu zmagała się z poważnym urazem po wstrząśnieniu mózgu; konwencjonalne leczenie, również na gruncie psychologicznym (trauma pourazowa) niekoniecznie się sprawdzało, więc... postanowiła sama coś z tym zrobić. Co takiego? Zająć umysł... grą :) A właściwie grami... Konsekwencją jest, dzisiaj, cała gama badań naukowych nad wpływem gier (jako takich) na ludzką psychikę, a także nad tym, jak poprzez uczynienie z życia pewnego rodzaju gry... lepiej sobie po prostu z tym życiem radzić ;) ...

... Brzmi to nieco skomplikowanie, lecz wcale takie nie jest. W zasadzie rzecz można sprowadzić (tak jak zresztą powinno się to zawsze robić) do rozkładania problemów na czynniki pierwsze i do zadaniowego radzenia sobie z nimi, z tą jednak różnica, że - tutaj - autorka proponuje nam zamianę pewnego problemu / problemów na... grę :) Grę z samym sobą i z problemem, co ma na celu jedną, podstawową i najważniejszą rzecz: zwycięstwo. Brzmi może jak kosmos ;) , ale, jakby się zastanowić... ma to pewien sens. Mentalna zamiana "problemu" na "grę"... spłyca kłopot, angażuje dużo bardziej naszą kreatywność, wspomaga zadaniowość podejścia do sprawy... to raczej nie jest zły sposób ;)

Pozostaje pytanie: czy to rzeczywiście działa? Badania pokazują, że tak... Badania to jednak jedno - a rzeczywistość to coś zupełnie innego. Więc może... spróbujecie sami? ;) Książka na ten temat i jej lektura (chociażby tyle) raczej nie zaszkodzi ;)

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

"Wojna Trzeciej Rzeszy" - Richard J. Evans


Tytuł: Wojna Trzeciej Rzeszy (tytuł oryginału: The Third Reich at War)
Autor: Richard J. Evans
Wydawnictwo: Napoleon V
Data wydania: 27.09.2017r.
Liczba stron: 758


Największy kataklizm XX wieku w nieco innej odsłonie.

Ostatni tom trylogii Evansa to spojrzenie na II Wojnę Światową i jej tragiczne wydarzenia z nieco innej perspektywy - mianowicie z perspektywy III Rzeszy... motoru napędowego konfliktu, który pochłonął miliony istnień. Perspektywa zaiste intrygująca...

"Wojna Trzeciej Rzeszy" to nie jest z pewnością typowa publikacja dotycząca II WŚ. Książkę napisano z perspektywy poprzednich dwóch tomów, a więc ze szczególnym uwzględnieniem umiejscowienia w centrum wydarzeń samej III Rzeszy, a także z myślą o zwieńczeniu pewnej historii, którą Evans snuł w poprzednich odsłonach cyklu. Wyszło z tego coś, co - być może - nie zadowoli tak do końca purystów w dziedzinie II WŚ... Lecz jako studium gwałtownego wzrostu potęgi i równie gwałtownego upadku III Rzeszy (mówiąc "gwałtownego" mam na myśli, było nie było, krótką perspektywę dziejową kilku wojennych lat) jest to dzieło... nie wiem, czy nawet nie wybitne... z pewnością jednak godne uwagi.

Szaleństwo i zbiorowa psychoza, w która wpadł naród niemiecki, została tu według mnie (trochę po cichu, ale jednak) wysunięta na pierwszy plan. I słusznie. Zabrakło mi jednak w tej książce trochę perspektywy zwykłych, nie popierających tego wszystkiego Niemców. Szkoda, lecz książek o takim właśnie wątku jest jak na lekarstwo (z marszu mogę wymienić tylko, choć to bardziej proza obyczajowa, "Taniec umarłych" Bernarda Kellermanna; jakichkolwiek obrazów postaw Niemców z czasów III Rzeszy, innych niż nazistowskie, jest, niestety, szalenie mało). 

Apogeum potęgi, po czym upadek... Ostatni tom cyklu Evansa, tak jak i poprzednie, jest jedną wielką metaforą dziejowej przestrogi. Ważną również dzisiaj, napisaną bowiem ręką współczesnego historyka i badacza. Takie przestrogi zresztą nigdy nie tracą nic ze swej aktualności. Szkoda, że narody i ludzie często o tym zapominają... Nie wolno zapomnieć. Evans to wiedział - stąd niniejsza książka i cały cykl, który - mam wielką nadzieję - nie przejdzie bez echa i zagości na wielu domowych półkach. Dobrze by się stało.

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Napoleon V za egzemplarz recenzencki.

"Trzecia Rzesza u władzy" - Richard J. Evans


Tytuł: Trzecia Rzesza u władzy (tytuł oryginału: The Third Reich in Power)
Autor: Richard J. Evans
Wydawnictwo: Napoleon V
Data wydania: 27.09.2017r.
Liczba stron: 750


Imperium zła...

... aż chciałoby się użyć tej właśnie nazwy na twór państwowy stworzony rękami Hitlera... "Trzecia Rzesza u władzy" to drugi tom trylogii Evansa poświęconej omawianej tematyce, a jednocześnie tom... nie wiem, czy nie ciekawszy od pierwszego. Tak jak w przypadku "Nadejścia Trzeciej Rzeszy" (tom 1), na ten temat powiedziano już być może przez lata wszystko, lecz... być może nie z tak rzeczowej, pełnej pasji perspektywy.

Takie mam wrażenie, że Evans - postrzegam go w tej chwili tylko z perspektywy jego książek - to ktoś więcej niż badacz i historyk... Chyba dobrze, że zabrał się za pisanie książek, nie zawsze bowiem historia podana na tacy w formie słowa pisanego może być tak ciekawa jak to, co dostajemy właśnie od Evansa. Być może powinien porzucić pracę naukową, i bez reszty poświęcić się pisaniu ;) , i to nie tylko na tematy historyczne... Serio :) , to się naprawdę znakomicie czyta.

Cóż jest treścią "Trzeciej Rzeszy u władzy"? Dobrze znane wydarzenia historyczne... taka trochę esencja tego, czym były Niemcy w latach tuż przed wybuchem II Wojny Światowej... Mamy więc ostateczną rozprawę Hitlera z krajową opozycją, nazizm, pogromy Żydów oraz indoktrynację społeczną, tworzącą kult aryjskiej rasy panów, stworzonej do rządzenia światem... W skrócie mówiąc, mamy w tej książce wszystko to, co - bazując na przyczynach i skutkach porażki Niemiec w I Wojnie Światowej - doprowadziło do swoistego ogłupienia tego (co by nie mówić) wielkiego, cywilizowanego narodu, pchając go na ścieżkę wiodącą ku zagładzie... Swoją drogą to fascynujące zjawisko jakby się nad tym zastanowić, bez precedensu w dziejach... Cywilizowany naród, otumaniony wizją jednego człowieka, pchnięty ku samounicestwieniu i zanegowaniu swego wielkiego dorobku, a przy tym wierzący, iż jest to słuszna droga... Niesamowite... a jednak prawdziwe.

Książka daje do myślenia. Zwykło się, tak mi się wydaje, sądzić, iż największą przestrogą XX wieku jest historia II Wojny Światowej... Nie tylko jednak lata 1939-1945 powinny być przestrogą. Wielką lekcją, która również nie powinna zostać zapomniana, jest także okres "prosperity" III Rzeszy sprzed wybuchu wojny. Rządy Hitlera to jedno wielkie, przerażające studium otumanienia narodu, społeczeństwa i ostrzeżenie dla wszystkich na przyszłość. Tamte czasy pokazują bowiem, co się może stać, gdy ogólnonarodowa frustracja stanie się narzędziem nienawiści i destrukcji w rękach jednego człowieka. Evans znakomicie pokazał, co można mieć przez te słowa na myśli...

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Napoleon V za egzemplarz recenzencki.

"Nadejście Trzeciej Rzeszy" - Richard J. Evans


Tytuł: Nadejście Trzeciej Rzeszy (tytuł oryginału: The Coming of the Third Reich)
autor: Richard J. Evans
Wydawnictwo: Napoleon V
Data wydania: 29.09.2017r.
Liczba stron: 528


Pierwszorzędna lekcja historii.

Wydawać by się mogło, że o Trzeciej Rzeszy powiedziano i napisano już wszystko. I to na wszelkie możliwe sposoby... Możliwe. Jednak są opracowania, które - dzięki swej głębi, przejrzystości, dogłębnym ukazaniu szczegółów - zapadają w pamięć i potrafią uczynić ze znakomicie znanych już faktów opowieść, która nie tylko znakomicie się czyta, ale i jest świetną lekcją historii. "Nadejście Trzeciej Rzeszy" Evansa, pierwszy tom trylogii poświęconej tej tematyce, należy właśnie do tego rodzaju książek.

"Nadejście Trzeciej Rzeszy" to znakomite historyczne ujęcie drogi niemieckiego narodu, prowadzącej do powstania tworu, który rozpętał największy kataklizm XX wieku. Evans, poczynając od czasów Bismarcka, przyczyn klęski Niemiec w I Wojnie Światowej, poprzez przedstawienie nastrojów i realiów społeczno - politycznych prowadzi nas niemal za rękę przez kolejne etapy wiodące ku narodzinom III Rzeszy. Nie jest to może opracowanie do bólu chronologiczne, pełno w nim bowiem (koniecznych) dygresji i objaśnień, jednak jest ono niezwykle szczegółowe, a przez to przejrzyste i zrozumiałe. Chciałoby się rzec - świetnie odrobiona praca domowa... 

Autor tę pracę domową już odrobił - pozostają czytelnicy... Czy warto? Absolutnie tak. Świetnie zdaję sobie sprawę, że przeciętny czytelnik wie pewnie co nieco na temat początków III Rzeszy, jednak są jeszcze takie książki o tej tematyce, nad którymi warto by się pochylić. Bo chociaż powiedziano już na ten temat prawdopodobnie wszystko, to jednak, im bardziej czas biegnie naprzód, oddalając nas kolejnymi latami od największej katastrofy XX wieku, to jednak kolejne pokolenia patrzą na wszystko nieco inaczej. I przekłada się to na sposób, w jaki opisywane są nieraz, przez te kolejne pokolenia, fakty. Evans patrzy na sprawę trzeźwo, rzeczowo, i właśnie w sposób, o którym chwilkę temu napisałem - ze świeżej perspektywy współczesnego nam historyka i jednocześnie badacza. Poznać znaczy często zrozumieć... Jeśli chcielibyście nieco lepiej pojąć, jak powstało imperium Hitlera (póki co na niemieckim podwórku) - jest to książka właśnie dla Was.

Polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Napoleon V za egzemplarz recenzencki.