piątek, 30 lipca 2021

Gra Geralda - Stephen King


Tytuł: Gra Geralda (tytuł oryginału: Gerald's Game)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 23.06.2021
Liczba stron: 416


Gra w strach.

Do tej powieści zrobiłem właśnie podejście numer dwa. Niewiele się ono - niestety! - względem odczuć po lekturze różni od podejścia numer jeden i choć Kinga uwielbiam i choć piszę te słowa z wielkim bólem serca, to jednak muszę to zrobić: "Gra Geralda" jest NAJGORSZĄ książką Stephena Kinga jaką do tej pory przeczytałem... Powieść jest mdła, nieprzekonująca, NUŻĄCA i dopiero w końcówce pojawia się w niej odrobina emocji i życia, które ratują jej całościową ocenę. Krótko mówiąc: niestety
ROZCZAROWANIE...

"Gra Geralda" to nie jest może Fantastyka sensu stricte, jednak zaliczenie książki do tej właśnie kategorii bynajmniej nie jest błędem. Horror i groza drzemiące w powieści Kinga wpisują się znakomicie w ramy gatunku; pozostaje więc tylko zajrzeć dna taniaksiazka.pl i poszperać nieco głębiej w kategorii Fantastyka w poszukiwaniu czegoś więcej :)


Poszukujące rozrywki i nowych seksualnych wrażeń małżeństwo udaje się na kilka dni do domku na odludziu. Wszystko z pozoru sprzyja kochankom: otoczenie, atmosfera, odosobnienie od innych... Pech jednak chce, że po przykuciu żony do łoża rozkoszy jej małżonek doznaje zawału i umiera - kobieta zostaje sama, uwięziona, bez dostępu do jedzenia, picia... Na domiar złego coś zaczyna ją odwiedzać - czy wyjdzie z tego żywa?


Przedstawiona przez Kinga historia na papierze wygląda ciekawie i obiecująco, ale po raz pierwszy odkąd pamiętam nie przekuło się to KOMPLETNIE na finalną treść i fabułę... Czego więc zabrakło? Chciałoby się powiedzieć złośliwie, że wszystkiego, ale chcąc być fair wobec mojego ulubionego autora podsumuję sprawę rzeczowo: zabrakło wykonania, ciekawej linii fabularnej i sprawienia, że to, co w zamyśle ma być straszne, rzeczywiście straszy (zamiast stawać się literacką groteską i karykaturą grozy). "Gra Geralda" nie ma niestety zbyt wiele do zaoferowania wiernym czytelnikom Kinga...


Jak już wspomniałem, całość książki ratuje (ale tylko trochę) końcówka. Ma ona WRESZCIE jakieś przyzwoite tempo, potrafi zaciekawić i szybko się czyta. Ma przy tym ręce i nogi, w przeciwieństwie do fabularnego chaosu złożonego z głównych i pobocznych, dygresyjnych wątków, który to chaos ma miejsce przez 90% książki. Ostatnie 20 stron naprawdę uratowało jej ocenę. Ale 20 stron to za mało żeby pozytywnie ocenić tę lekturę...


Fani Kinga na sto procent i tak po tę pozycję sięgną. Dla mnie jednak jest ona niestety zwyczajnie nudna... Być może ktoś zobaczy w niej jakieś literackie piękno w kingowym wydaniu, ale na pewno nie będę to ja. Książka mnie nie przekonała, a po lekturze jestem po prostu zawiedziony... I nigdy nie sądziłem, że napiszę takie słowa o książce Stephena Kinga...

Zapraszam raz jeszcze do działu Fantastyka Księgarni taniaksiazka.pl

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


#grageralda #geraldsgame #stephenking #taniaksiazka #bloggujezTK








Sierpniowe nowości od Wydawnictwa Psychoskok


 W sierpniu czeka nas kilka szalenie ciekawych premier od Wydawnictwa Psychoskok - wszystkie godne uwagi!






sobota, 24 lipca 2021

Z dala od świateł - Tana French


Tytuł: Z dala od świateł
Autor: Tana French
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 30.06.2021
Liczba stron: 480


Irlandzka cisza przed burzą.

Małe irlandzkie miasteczko, tajemnicze zaginięcie jednego z mieszkańców, budzące zdziwienie zachowanie niektórych mieszkańców, proszący o pomoc chłopiec i emerytowany detektyw, który zostaje wmieszany w prywatne śledztwo, mające wyjaśnić wszystkie znaki zapytania – tak w największym skrócie przedstawia się opowiedziana przez Tanę French historia w „Z dala od świateł”. Pierwsza dama irlandzkiego kryminału jest jak zwykle w znakomitej formie!


Cal Hooper po pracowicie spędzonych 25 latach w chicagowskiej policji ma pełne prawo oczekiwać od życia chwili odpoczynku. Detektyw przechodzi na emeryturę, a jako że zamierza na niej przede wszystkim odpocząć, to jego wybór względem nowego miejsca do życia pada na region, w którym cisza i spokój będą na sto procent pewne. W ten sposób Cal przenosi się z chicagowskiej metropolii na irlandzką prowincję, gdzie nic ciekawego się nie dzieje, czas wypełnia mu remont własnego, nowego gniazdka, a w pobliskim, przytulnym pubie na byłego detektywa czekają sympatyczni i przyjaźnie nastawieni znajomi. To się nazywa dopiero emerytura!


Niestety sielanka Hoopera nie trwa długo. W miasteczku dochodzi do dziwnego zaginięcia jednego z mieszkańców, co do którego… właściwie nie wiadomo, czy rzeczywiście jest zaginięciem. Pewien chłopiec jest przekonany, że to prawdziwe zaginięcie i prosi Cala o pomoc. Były detektyw obiecał sobie co prawda, że odznakę odłożył do szuflady już na dobre, jednak w obliczu bezczynności miejscowych stróżów prawa nie daje się chłopcu dłużej prosić i rozpoczyna własne, prywatne śledztwo.


I jak to często bywa w tego typu historiach w trakcie węszenia po kątach okaże się, że mała irlandzka mieścina ma sporo sekretów – w tym kilka naprawdę niepokojących… Zaginięcie jednego z mieszkańców może okazać się tutaj jedynie wierzchołkiem pokaźnych rozmiarów góry lodowej. Czy Cal rozwiąże zagadkę nie narażając nikogo – w tym także siebie – na szwank?


Tana French niezmiennie znajduje się w bardzo dobrej, pisarskiej formie. Sensacja miesza się w jej książkach z kryminałem oraz z bardzo ciekawie zarysowanymi postaciami, których rys psychologiczny bywa naprawdę rozbudowany i interesujący. Nie inaczej jest i tym razem – irlandzka prowincja odsłoni przed nami wiele tajemnic! Nie jestem tylko pewien, czy w rzeczywistym życiu chcielibyśmy doświadczyć ich na własnej skórze.

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.

#zdalaodświateł #tanafrench #irlandzkaprowincja #calhooper #albatros #wydawnictwoalbatros








Pi razy oko - Matt Parker


Tytuł: Pi razy oko (tytuł oryginału: Humble Pi: A Comedy of Maths Errors)
Autor: Matt Parker 
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.06.2021
Liczba stron: 350


Na matematycznych manowcach.

Królowa nauk – matematyka. Upraszcza ona i porządkuje nasze życie, a także ludzkie sprawy. Jest perfekcyjna, wszystko jest w niej dopięte na ostatni guzik… Ale zaraz – czy rzeczywiście? Okazuje się, że jednak nie; matematyka nie jest tak do końca perfekcyjna i bezbłędna, jak mogłoby się nam wydawać. Jest tak głównie dlatego, że matematyka to tylko liczby, a za ich realizację i przełożenie ich na język rzeczywistości odpowiada człowiek. Może to być źródłem bardzo wielu zabawnych wpadek, a nieraz – niestety – także zdarzeń w swych konsekwencjach tragicznych.

Matt Parker bierze w niniejszej książce na tapetę wszystko to, co w naszej rzeczywistości może odbiegać od matematycznej normy. Youtuber znany z prowadzenia kanałów Stand-Up Maths i Numberphile zawiedzie nas na matematyczne manowce, którym czasem zdarza się pojawić nawet w samym  środku miejskiej dżungli.


O czym zatem poczytamy? O kołyszących się wbrew prawom fizyki mostach, o znikających pieniądzach, a także o bardzo wielu lotniczych i budowlanych katastrofach. To wszystko w zasadzie nie powinno - zwłaszcza w obliczu tragedii ludzkich – być wcale śmieszne, jednak czasem nie sposób się nie uśmiechnąć podczas czytania o przyczynach takich, czy innych zdarzeń. Parker ma smykałkę do opowiadania dobrych historii i naprawdę umie zaciekawić nimi czytelnika.


Element błędu ludzkiego w nieuznającej pomyłek matematyce może być naprawdę fascynującym polem dla wszelkiego rodzaju rozważań, które poparte przykładami z życia wziętymi niekiedy po prostu wbijają w fotel. I nie chodzi tutaj tylko o skalę ludzkiej głupoty, czy niedokładności (które, trzeba to przyznać, mają miejsce), ale także o niesamowite przypadki, w których pozornie nie ma żadnego błędu, a jednak czai się on w głębi głównej myśli przewodniej danego zagadnienia. Parker jest czasami niczym detektyw, który ze swadą i humorem dociera na naszych oczach do sedna matematycznej prawdy.


Matematyka wcale nie jest nudna – wprost przeciwnie! Opisuje ona rzeczywistość i dąży w tym dziele do doskonałości, jednak owa doskonałość czasami wymyka jej się z rąk. Warto o tym poczytać – staniemy się bogatsi o bardzo wiele intrygujących informacji.

Dziękuję Insignis za egzemplarz recenzencki.

#pirazyoko #mattparker #insignis








Antyspołeczny - Nick Pettigrew


Tytuł: Antyspołeczny (tytuł oryginału: Anti-Social: The Secret Diary of an Anti-Social Behaviour Officer)
Autor: Nick Pettigrew
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.06.2021
Liczba stron: 354


Uspołecznić społeczeństwo.

„Antyspołeczny” Nicka Pettigrew to bardzo interesująca książka poświęcona funkcjonującej w Wielkiej Brytanii profesji, która nie posiada na naszym rodzimym gruncie swojego odpowiednika. Mowa o tytułowym antyspołeczniku – jest nim pracownik, którego zadaniem jest harmonizowanie lokalnych społeczności, zwłaszcza w oparciu o pracę z jednostkami z gruntu antyspołecznymi.


Ideą tego, o czym pisze Pettigrew jest nadanie priorytetu harmonii i współpracy w życiu lokalnych, brytyjskich społeczności. W tym celu powołano właśnie kogoś takiego jak antyspołecznik. Jest to osoba, która dba o relacje w miejscowych społecznościach i która stara się usprawniać wzajemne współżycie społeczne.


Człowiek z człowiekiem przy odrobinie chęci zawsze się dogada, gorzej jednak jest wtedy, gdy trafi się jednostka niezainteresowana funkcjonowaniem w ramach grupy – a najgorzej jest wtedy, gdy jednostka taka świadomie sabotuje niekiedy całą wspólnotę. Od pracy z kimś takim jest właśnie antyspołecznik – osoba dbająca o ład i porządek w małych ludzkich zbiorowościach.


Szczerze mówiąc mam względem (tak samej książki, jak i względem opisanej w niej profesji) mieszane uczucia… Wszystko to jest bardzo ciekawe i – przynajmniej na gruncie brytyjskim – wydaje się to wszystko być sensowne, jednak czy nam, w Polsce, potrzebne by było coś takiego? Taka właśnie profesja? Pewna harmonia społeczna, tutaj pełna zgoda, jest potrzebna i konieczna, odnoszę jednak wrażenie, że antyspołecznik troszeczkę jakby przymuszał swoimi działaniami jednostki do funkcjonowania w ramach jakiejś wspólnoty. Być może wrażenie to jest całkowicie mylne, jednakże osobiście nie jestem do zasadności istnienia tej profesji przekonany.


Tak czy inaczej lektura jest ciekawa i może być bardzo pouczająca – zwłaszcza na gruncie opisów relacji międzyludzkich w małych społecznościach. W książce nie brakuje także humoru i ciekawych sytuacji, tak więc wielu czytelników powinno być po lekturze zadowolonych.

Dziękuję Insignis za egzemplarz recenzencki.

#antyspołeczny #insignis #nickpettigrew








Światło głębin - Frances Hardinge


Tytuł: Światło głębin (tytuł oryginału: Deeplight)
Autor: Frances Hardinge
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 16.06.2021
Liczba stron: 448


Sekrety pod falami.

Jak wygląda świat w morskich głębinach? Czy gości tam jeszcze choćby odrobina magii? Patrząc na przepiękną okładkę „Światła głębin” aż chce się wierzyć, że tak. Kiedy jednak zagłębimy się w tę lekturę, to pierwsze zauroczenie okładką oraz oczarowanie potencjałem tej historii dosyć szybko zostanie zastąpione przez nagłą świadomość tego, iż znaleźliśmy się oto tak naprawdę nie tylko w świcie magii, ale także grozy, chciwości i strachu. Nie będą nam tutaj śpiewać piękne syrenki, a trytony nie będą tańczyć pośród fal – pojawią się za to okrutni bogowie Miriad, który nie powiedzieli jeszcze w historii świata swego ostatniego słowa.


Wstępem do opowiedzianej w „Świetle głębin” historii jest na wpół prawdziwa, a na wpół legendarna opowieść o pradawnej wojnie pomiędzy bogami Miriad. Dawne bóstwa pełne były okrucieństwa, zła i zawiści, które doprowadziły do wyniszczającego konfliktu w podwodnym świecie – konfliktu, który zakończył się katastrofą i śmiercią bóstw. Czy one jednak aby na pewno umarły?...


Chyba jednak nie do końca – piętnastoletni Hark znalazł bowiem bijące serce jednego z tych pradawnych potworów. Chłopak powinien był natychmiast je zniszczyć, jednak… dzieje się inaczej. Hark wpada bowiem na myśl, że może użyć serca dla ratowania życia swojego najlepszego przyjaciele, Jelta. Fakt – serce bóstwa ma ogromną moc… Czy nie obróci się ona jednak przeciw wszystkim tym, którzy odważą się z niej skorzystać?


Z początku wydaje się, że nic złego się nie dzieje. Jelt żyje, serce spełniło swoje zadanie i to jest najważniejsze. Chłopak jednak zaczyna się stopniowo zmieniać… Staje się z biegiem czasu takim samym potworem jak ten, który nosił w sobie wcześniej przeklęte, znalezione serce… Czy Hark zdoła po raz kolejny uratować przyjaciela – tym razem przez nim samym i przed tym, co pożera go od środka?

„Światło głębin” to bez wątpienia idealna książka na wakacje. Odnajdziemy na jej kartach magię, wielką przygodę, nutkę strachu i motyw odwiecznej walki dobra ze złem. A wszystko to w co prawda przerażającej, ale jednak na swój sposób wciąż urzekająco pięknej, baśniowej konwencji wprost ze świata legendarnych Miriad. Osobiście jestem tą książką po prostu oczarowany. Przeczytajcie ją koniecznie!

Dziękuję Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki.

#światłogłębin #miriady #czarnaowca #sekretypodfalami #deeplight








Brud - Bartosz Kurek


Tytuł: Brud
Autor: Bartosz Kurek
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 16.06.2021
Liczba stron: 352


Brudne sprawy.

Czy w życiu można być uczciwym i nigdy się nie ubrudzić? Zapewne tak… Ale jeśli jest się jednym z najbogatszych w kraju przedsiębiorców, który na dodatek jest faworytem do wygrania ważnego przetargu i jeśli ma się z racji swojej pozycji wielu wrogów, to ubrudzenie się jest w takim wypadku praktycznie niemożliwe. Losy Waldemara Skoniecznego są dowodem na taki stan rzeczy, a jego historia i rozpętana wokół przedsiębiorcy medialna nagonka oraz bezpardonowa walka o władzę, pieniądze i o wpływy sprawiają, że obraz rodzimego biznesu - zdolnego do najgorszych rzeczy – staje się wyjątkowo ponury… i prawdziwy.

Waldemar Skonieczny to jeden z najbogatszych w kraju biznesmenów. Gdy władze ogłaszają przetarg na tor na warszawskim Służewcu, Skonieczny z miejsca staje się jego faworytem. Przetarg to łakomy kąsek i dobra okazja do powiększenia majątku i wpływów. Nie wszystkim to się jednak spodoba – Skonieczny ma wielu wrogów. A także niejasną przeszłość, włącznie z epizodem współpracy ze służbami PRL. Już wkrótce rozpocznie się bezpardonowa i bezprecedensowa medialna nagonka, w której mowa nienawiści i brutalna walka o pieniądze będą na porządku dziennym.


W sprawę dodatkowo zostaje wmieszany dziennikarz śledczy, Wiktor Zybert. Trafia on na asystentkę Skoniecznego, która ma na temat szefa bardzo wiele do opowiedzenia. Zybert sukcesywnie prześwietla Skoniecznego i krok po kroku zbliża się do prawdy na temat tego człowieka. Czy jednak dziennikarz rzeczywiście do niej dotrze? I czym jest tak na dobrą sprawę owa prawda? – zwłaszcza w dobie kampanii medialnych oszczerstw i celowych dezinformacji, które mają na celu rozmycie obrazu wydarzeń i zmylenie drogi prowadzącej do faktów, które nie każdemu są na rękę?


„Brud” to znakomita książka, która w niezwykle autentyczny sposób przedstawia realia rodzimego biznesu, polityki i działań mediów, które mają co prawda budującą moc kreowania osobowości, ale także możliwość zaszczucia i zniszczenia drugiego człowieka w każdy możliwy sposób. Obraz polskiego świata wielkich pieniędzy jest w wizji Bartosza Kurka niepokojąco wiarygodny i… brudny.

Tytułowy brud lepi się w tej książce do wszystkiego i do wszystkich. Wiele osób ma w tej historii niejasną, brudną przeszłość, a inne zostały (zgodnie z goebbelsowską zasadą) skutecznie obrzucone błotem (z którego, jak mawiał nazistowski mistrz propagandy i dezinformacji, zawsze coś po obrzuceniu nim człowieka zostaje). Kto jest kim w tej historii? Kto chce dobrze, a kto źle? Czy jest tutaj w ogóle ktokolwiek, kto gra fair i ma czyste karty? Wysoce wątpliwe…


„Brud” to znakomity wybór na porywającą i szalenie wciągającą lekturę, która ma niepokojąco wiele punktów stycznych z naszą rzeczywistością. Bartosz Kurek korzysta jako autor z własnych dziennikarskich doświadczeń, co czyni lekturę naprawdę ciekawą i w swym wydźwięku bardzo prawdziwą. Warto przeczytać!

Dziękuję Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki.

#brud #bartoszkurek #czarnaowca








Boga przecież nie ma. Książka o niewierze w boga - Patrik Lindenfors


Tytuł: Boga przecież nie ma. Książka o niewierze w boga (tytuł oryginału: Gud finns nog inte : en bok om att inte tro på gudar)
Autor: Patrik Lindenfors
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 16.06.2021
Liczba stron: 88


Wierzyć, czy nie wierzyć?

„Boga przecież nie ma. Książka o niewierze w Boga” to lektura, która ma sporą szansę wywołać niezły konflikt ideologiczny na gruncie wiary. Jest to bowiem tytuł poświęcony Bogu, religii i wierze w coś wyższego, co kieruje naszym życiem – kontrowersja zaś jest tutaj taka, że w książce punktem wyjścia jest możliwość całkowitej negacji prawideł wiary i (za pomocą logicznej argumentacji) uświadomienie czytelnikowi (głównie młodemu, co być może także sprawi, iż podniosą się tutaj głosy sprzeciwu w duchu walki o „zaprzestanie indoktrynacji młodzieży”…), że może on wybrać między wiarą, a niewiarą. Seria „Bez tabu” rzeczywiście nie uznaje tematów, które można by było przemilczeć – omawiana książka jest tego znakomitym dowodem.


Niniejsza lektura to bardzo dobry punkt wyjścia do rozmów z dzieckiem na tematy związane z wiarą oraz z szeroko pojętym życiem duchowym. Na kolejnych stronach w prosty, zrozumiały i przystępny sposób opisano główne zasady trzech głównych religii świata, a także związane z nimi założenia. Następnie pokazano młodemu czytelnikowi pewien prosty, podstawowy fakt: w niczym nie ma tutaj przymusu – każdy może wybrać to, w co wierzy. Można także wybrać niewiarę; każdy człowiek ma taką możliwość, bo to człowiek decyduje. Ten prosty komunikat zawarty w książce jest niesamowicie ważny, albowiem jest on tym, o czym nigdy się w zasadzie głośno nie mówi. Jak bowiem słusznie w niniejszej książce zauważono, „niewiara jest pierwotna, a wiarę narzucają nam inni”. Święta prawda.


Czy jest coś złego w tym, że młody człowiek będzie decydował o tym, czy w ogóle wierzy, a jeśli tak, to w co? Absolutnie nie. To nawet jedyna słuszna droga i innej w zasadzie być nie powinno. Niestety w prawdziwym świecie nie ma często takiej możliwości, a wiara jest z reguły, tak jak wspomniano, narzucana. Tkwi w tym jednak pewna logiczna sprzeczność, która jest w swej istocie niebywałym absurdem - jak bowiem można skutecznie i z pełnym przekonaniem narzucić komuś jego odczucia? To, w co ktoś MA WIERZYĆ? Tutaj właśnie tkwi podstawowy błąd edukacyjny, który należy jak najszybciej naprawić.


Czy taka zmiana jednak nastąpi, a młodzi ludzie zaczną w końcu sami – już za młodych alt – rozumieć pewne rzeczy i samodzielnie oraz bez przykrych konsekwencji podejmować decyzje w zakresie własnej wiary lub niewiary? Szczerze mówiąc – wątpię… To przykre, jednak nasze społeczeństwo chyba jeszcze nie dorosło do takiego etapu, w którym wiary się młodym ludziom nie narzuca. Mam ogromną nadzieję, że to się kiedyś zmieni, a książki takie jak ta staną się podstawowymi pomocami dydaktycznymi w szkołach. Niestety obecny kierunek rozwoju polskiej edukacji na to nie wskazuje. Obyśmy (wkrótce) doczekali mimo to czasów, w których będzie inaczej.


Dziękuję Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki.

#beztabu #bogaprzecieżniema #książkaoniewierzewboga #czarnaowca








piątek, 23 lipca 2021

Uleczyć traumę. 12-stopniowy program wychodzenia z traumy - Peter A. Levine


Tytuł: Uleczyć traumę. 12-stopniowy program wychodzenia z traumy
Autor: Peter A. Levine
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 16.06.2021
Liczba stron: 128 + CD


Trauma uleczona.

Peter A. Levine to znany i ceniony współtwórca terapii traumy, która ma na celu swoiste uleczenie naszego wnętrza oraz uzdrowienie naszego życia emocjonalnego, które cierpi na skutek tytułowych traum. Ich źródła nigdy nie są oczywiste; każdy przypadek traumy jest wybitnie indywidualny i inny, jednak ścieżka wychodzenia z tego rodzaju problemów każdorazowo jest bardzo podobna. Levine przedstawia ją nam w swoim programie wychodzenia z traumy.

Program ten oparty jest o zestaw dwunastu opracowanych przez autora ćwiczeń, których wdrożenie w życie ma za zadanie pomóc nam z naszymi problemami względem trudnych przeżyć i towarzyszącej nam traumy. Levine kładzie tutaj nacisk na ćwiczenia pomagające zrozumieć oraz przezwyciężyć negatywną zależność pomiędzy zjawiskiem emocjonalnej traumy, a reakcjami naszego ciała oraz widocznymi w naszym zachowaniu uszczerbkami na naszej psychice.


Książka w początkowej części dosyć obszernie - a przynajmniej w stosunku do całej objętości tej pozycji - wyjaśnia teorię całego zagadnienia. Trauma nie jest bowiem wcale prostym do wyjaśnienia zjawiskiem; doczekała się ona jako pewnego rodzaju emocjonalna patologia wielu opracowań i powiązanych z nią teorii. Levine stara się przybliżyć nam je wszystkie, co jest pożytecznym wstępem do części praktycznej.

Część praktyczna to wspomniany już program dwunastu ćwiczeń/kroków. Zamieszczono je także na dołączonej do książki płycie CD - bardzo trafny dodatek, który z pewnością zwiększy szanse skuteczności proponowanych zadań do wykonania.


Książka jest także fantastyczna pod kątem "wyłożenia kawy na ławę" jeśli chodzi o studium ludzkiej pamięci jako takiej. Levine opisuje jej rodzaje, sfery którym konkretne rodzaje pamięci odpowiadają, skupia się także na przedstawieniu mechanizmów pamięciowych i sposobów funkcjonowania ludzkiego organizmu na różnych etapach radzenia sobie z traumą - z poziomu pamięci i własnych przeżyć, które wymagają pewnego przepracowania.

Polecam.

Dziękuję Czarnej Owcy za egzemplarz recenzencki.

#uleczyćtraumę #programwychodzeniaztraumy #peteralevine #czarnaowca #trauma








czwartek, 22 lipca 2021

Bing. Magazyn 4/2021 - praca zbiorowa


Tytuł: Bing. Magazyn 4/2021
Seria: Bing. Magazyn (nr 4/2021)
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 30.06.2021
Liczba stron: 24


Bing wśród kolorów.

Ulubiony magazyn fanów króliczka Binga doczekał się niedawno swej czwartej odsłony w tym roku. Bing i jego najlepsi przyjaciele przeżyją na jego łamach - jak zawsze! - mnóstwo przygód, których motywem przewodnim będą tym razem kolory i przebieranki.


Wewnątrz numeru najmłodsi zajmą swoje szare komórki labiryntami, kolorowankami, a także zadaniami na spostrzegawczość. Temat przewodni numeru to kolory - w tym tęczowe jedzenie :) Co kryje się pod tą nazwą w małym świecie sympatycznego króliczka? Przzekojacie się sami :)


W środku znalazło się także miejsce na sporą ilość zadań i ćwiczeń. Poćwiczymy więc zdolności manuale, rozpoznawanie figur i kształtów, utrwalimy umiejętność liczenia i rozpoznawania kolorów, a także rozwiążemy kilka zagadek. Wszystko to oczywiście w bardzo ładnej oprawie graficznej :)


Jak zawsze do magazynu dołączony jest prezent. Tym razem będzie to prawdziwy mini-plac zabaw! Składa się na niego karuzela, huśtawka, zjeżdżalnia, a bawić się na nich będą dołączone do zestawu małe figurki Binga i Pando :)


Przesłanie magazynu skierowanego do dzieci w wieku przedszkolnym nie różni się zbytnio od przesłania bajkowego oryginału ze szklanego ekranu. Ważna jest przyjaźń, zasady, życzliwość, dzielenie się z innymi i wspólna zabawa. Błędy się zdarzają i można je popełniać, ale ważne jest to, żeby umieć się na nich uczyć.


Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

#bing #bingmagazyn #egmontpolska








Seria "Basia i przyjaciele" w promocyjnych cenach!


Znacie serię "Basia i przyjaciele" wydawaną przez HarperCollins Polska? Jeśli nie, to macie dobrą okazję do tego aby ją poznać - w księgarni Tania Książka do 25.07 trwa tydzień pełen promocji, w czasie którego możecie kupić książki ze wspomnianej serii aż o 36% taniej!

Książki z serii "Basia i przyjaciele" to historie dla nieco starszych fanów sympatycznej dziewczynki, w których poruszane są ważne z dziecięcej perspektywy tematy takie jak przyjaźń, emocje i ważne codzienne problemy do rozwiązania. Zaprzyjaźnijcie się z Basią i jej przyjaciółmi









poniedziałek, 19 lipca 2021

Grombelardzka legenda - Serce Gór już na Was czeka!


"Grombelardzka legenda - Serce Gór" już na Was czeka!
Jeśli nie zamówiliście jeszcze 16 lipca - nie zwlekajcie!
Fabryko - jesteś niezastąpiona :)

Przed wiekami Szerń stoczyła morderczą walkę z wrogą Potęgą - Alerem. Nad Grombelardem obie Potęgi ponosiły klęski, okaleczały się, gubiły Pasma i Wstęgi. Wreszcie jedna z nich odniosła zwycięstwo. I nakryła całą krainę całunem wiecznych chmur. Bo Grombelard jest pobojowiskiem. Grombelard to mokry kamień. Odwieczne, nieprzebyte Góry Ciężkie. Kilka miast-warowni i kilka wiosek zamieszkałych przez zdziczałych rozbójników, gotowych mordować za garść srebra, albo po prostu dla rozgrzewki. Wieczny deszcz i nieśmiertelny wiatr. To jest Grombelard. Ale wiatr może być też Oddechem Gór, rozbójnik może być ich Królem a skała, gdy przyłożyć do niej rękę, może pulsować w rytmie bicia serca. Na szlaku spotkać można łuczniczkę o szarych, niepasujących do twarzy oczach. Życie stracić z ręki nieszczęśliwej kocicy, uwięzionej w ciele człowieka. Oszaleć i powoli nadziać się na własny miecz, tylko dlatego, że Sęp rozkazał. Tak, to wszystko legendy. Ale bez legend Grombelard to tylko deszcz i wiatr.

#nadchodzikres #grombelardzkalegenda #sercegór #felikswkres #księgacałości #fabrykasłów








Płonący bóg - Rebecca F. Kuang


Tytuł: Płonący bóg (tytuł oryginału: The Burning God)
Cykl: Trylogia wojen makowych (tom 3)
Autor: Rebecca F. Kuang 
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 30.06.2021
Liczba stron: 800


Niech świat ZAPŁONIE.

Wszystko, co ma początek, ma też koniec. Nieuniknionym było więc, że historia Rin - a wraz z nią historia wojen makowych - także dobiegną kiedyś końca. Opowieść rozpoczęta w "Wojnie makowej" i kontynuowana następnie w "Republice smoka" znalazła w "Płonącym bogu" swój finał - finał krwawy, gwałtowny i... wzruszający. Rebecca F. Kuang nie na darmo ostrzegała, żeby przygotować sobie chusteczki! Czas więc na finał tej dalekowschodniej opowieści, która podbiła serca całej rzeszy czytelników - również w Polsce.

Od naszego ostatniego spotkania z Rin minęło trochę czasu. Rozstaliśmy się z nią tuż po jej konfrontacji z Panią Żmiją - Su Daji nałożyła na naszą bohaterkę magiczną pieczęć, która znacząco obniżyła zdolność Rin do przyzywania feniksa... Pozbawiona mocy Rin jest łatwym celem ataku - i to nie tylko ze strony Su Daji.


Może to jednak i dobrze? Wszak pamiętamy co Fang Runin uczyniła Federacji Mugen. Może lepiej jest uwięzić potwora w jakiś skuteczny sposób tak, aby nie czynił on już więcej spustoszeń? - choćby nawet ten potwór był prawdziwym bóstwem? Ludzkie życie ma swoją cenę. Z perspektywy niewinnych istot jest ono dużo ważniejsze niż Panteon, bogowie i ich żądza panowania nad światem. Ten dylemat jeszcze do Rin powróci i zmusi ją do podjęcia najtrudniejszej w życiu decyzji.


Tymczasem dziewczyna odnajduje sposób na obejście tłamszącej ją pieczęci i uczy się przywoływać feniksa za pośrednictwem swego "kotwicznego bliźniaka", który jest dla bóstwa swoistą bramą. Tym kimś będzie... Kitaj (!). Można więc podjąć niszczycielską walkę na nowo. A wrogów wcale nie ubywa: poza niedobitkami Mugeńczyków jest jeszcze przecież zdradziecki możnowładca Smoka sprzymierzony z Hesperianami, a także Su Daji... Dawna władczyni Nikan wciąż pozostaje bowiem w tej grze o władzę (którą tak lubi) i nie można w żaden sposób przewidzieć, czyją weźmie stronę (najpewniej swoją własną).


Rin miota się więc w ciągłej walce i ciągnie za sobą umęczonych ludzi. Czy jednak taka walka ma jakikolwiek sens? Rin wierzy, że tak. Jednak jej ludzie już niekoniecznie: chodzą w łachmanach, pozostały ich praktycznie niedobitki, w oczy zagląda głód. Jak długo jeszcze potrwa ta wyniszczająca wojna? Ile można jeszcze wytrzymać?


W szeregach armii Rin szerzy się strach, rozpacz i kiełkuje w niej ziarno zdrady. A jeśli nie można być pewnym własnych ludzi, to co pozostaje? Do wyboru jest tylko mniejsze lub większe zło. Po jednej stronie jest więc opcja kontynuowania walki u boku niepewnych ludzi, a po drugiej... sojusz z Su Daji, która planuje nie tylko wygrać, ale także wskrzesić Trójcę Doskonałych, którzy niegdyś pokonali Hesperian i władali Nikan. Tak, ten scenariusz znów jest możliwy do zrealizowania. Lecz wciąż powraca do nas tutaj jak bumerang trudne, niedające spokoju pytanie: za jaką cenę?...


"Płonący bóg" to studium wyniszczenia i rozpaczy, które wojna przynosi na próg zwykłych ludzi, a także rozdzierająco wykrzyczane pytanie o sens toczenia walki za wszelką cenę i do ostatniego żołnierza. Głównym pytaniem zadanym na łamach tej wieńczącej fantastyczną trylogię książki jest pytanie o to, jak daleko można się posunąć w imię wypisanych na sztandarach haseł zwycięstwa. Czy jest ono warte każdej ceny? Każdej przelanej kropli krwi? Każdego spopielonego mocą bóstwa wroga? Czasem łzy ludzkie nie są warte każdej ceny, a wojna przynosi ich zwykłym ludziom bardzo wiele. Rachunek za każdą z nich trzeba będzie zapłacić.


Rin ostatecznie go uiści. Zanim jednak do tego dojdzie będziemy świadkami powstania na nowo i upadku (ups, spoiler ;) ) Trójcy Doskonałych oraz ostatecznego starcia pomiędzy Rin, a Nezhą - syn możnowładcy Smoka stanie się bowiem w pewnym momencie głównym przeciwnikiem Rin. A może przeciwnikiem nie jej samej, lecz... jej szaleństwa? Bóstwo mieszkające w dziewczynie ma wszak swoją własną (najlepiej spopieloną) wizję świata i w związku z tym warto zapytać, czy to wciąż jeszcze sama Rin kieruje swoimi poczynaniami, czy też czyni to już pędzący ku destrukcji feniks? A może dziewczyna już oszalała i opętana żądzą krwi oraz płomieni nie wie już, co robi? Im będziemy bliżej końca tej opowieści, tym bardziej wyraźne staną się odpowiedzi na te pytania.


A sam koniec... No cóż - wyciśnie on z niejednego łzy, tego jestem pewien. Wszystkie pytania znajdą w epilogu swoje odpowiedzi, a główni bohaterowie zostaną zmuszeni do dokonania wyboru pomiędzy własną wizją świata, a dobrem ogółu. A owo dobro wcale nie potrzebuje feniksów, płomieni i ciągłej walki. Potrzebuje raczej wytchnienia od ciągłej wojny, od pożogi i od trwającego wciąż festiwalu bezsensownej śmierci. Nie wszyscy to, niestety, zrozumieją. I w związku z tym nie wszyscy dotrwają w zdrowiu do samego końca tej historii.


Daleki Wschód to częsta inspiracja lektur z nurtu fantastyki. Jedne inspiracje tego rodzaju sprawdzają się w praktyce znakomicie - inne nie. Trylogia wojen makowych zdecydowanie należy do tych udanych inspiracji, a Rebecca F. Kuang to nazwisko, na które naprawdę warto zwrócić w najbliższych latach uwagę. Po tym, co Rebecca pokazała w historii Rin, człowiekowi aż serce bije szybciej na myśl o tym, jak bardzo Kuang jest jeszcze w stanie się rozwinąć i do jakiego stopnia będzie kiedyś potrafiła ulepszać swoje opowieści zmierzając ku ideałowi (!). Warto książki tej pani czytać i obserwować jej kolejne dokonania!

Fabryko - jak zawsze z całego serca Ci dziękuję za fantastyczną książkę! :)

#płonącybóg #trylogiawojenmakowych #fabrykasłów #rin #rebeccafkuang #fangrunin #nikan #koniecwieńczydzieło