piątek, 19 kwietnia 2019

Zdrowie emocjonalne. Przemień lęk, złość i zazdrość w twórczą energię - Osho


Tytuł: Zdrowie emocjonalne. Przemień lęk, złość i zazdrość w twórczą energię (tytuł oryginału: Emotional Wellness)
Autor: Osho
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 27.02.2019r.
Liczba stron: 256



Mistrz Osho w akcji.

Osho – hinduski filozof i mistrz duchowy, którego dzieła bywają w ostatnim czasie palone bez ostrzeżenia na stosie… Czy słusznie? Z całą pewnością NIE, każdej książce należy się bowiem SZACUNEK. Czy jednak do tej konkretnej warto sięgnąć?

„Zdrowie emocjonalne…” to takie trochę połączenie poradnika psychologicznego z wykładnią filozofii szczęścia, okraszone przykładami na to, jak stan szczęścia i pozytywnej energii osiągnąć. Hmm… Do pewnego stopnia ciekawe i interesujące, z drugiej zaś strony – momentami kontrowersyjne… Interesujące są części książki o charakterze poradnikowym, kontrowersyjne zaś bywają te poświęcone wykładni filozofii głoszonej przez Osho.

Podtytuł sugeruje, że dzięki książce nauczymy się przekuwać złość, lęk i zazdrość w pozytywną energię… Innymi słowy, opis sugeruje, że nauczymy się negatywne emocje przekształcać w te pozytywne. Taka umiejętność ma niezaprzeczalną wartość, czy możliwa jest jednak do opanowania? Czytając kolejne rozdziały można pomyśleć, że nie ma nic prostszego – wystarczy wszak „czerpać szczęście ze wszystkiego wokół, a kiedy ono w nas zagości, kosmos prześle nam tej pozytywnej energii w dwójnasób”… To powyżej to wprawdzie pewien skrót myślowy, oddający jednak istotę rzeczy, a jest nią to, że Osho należy czytać z pewnym przymrużeniem oka i przez dwa dzieląc jego wywody. Trzeba brać z nich tylko to, co istotne – otoczkę mistycyzmu i radosnej filozofii szczęścia powinniśmy według mnie traktować bardzo na dystans.

Przy całym nie do końca merytorycznym podejściu (mieszanie filozoficznego mistycyzmu z ćwiczeniami emocji ujmuje z merytoryki niestety sporo) książka jest interesująca. Nikt nie oczekuje od czytelnika, ażeby przyjmował on zaraz po lekturze hinduskie ideologie, przyznać jednak trzeba, że da się z tego całkiem sporo rzeczy przydatnych wyłowić. Co? Przede wszystkim pozytywny sposób myślenia i sposoby zaszczepienia go we własnym podejściu do życia. Przyda się też kilka wywodów i ćwiczeń dotyczących wspomnianego już w tytule przekształcania emocji destrukcyjnych w pozytywne. Te części książki brzmią sensownie. Całą resztę polecam traktować z przymrużeniem oka.

Niezależnie od merytoryki, czy też jej braku, a także niezależnie od ideologii i idei zawartych w jakiejkolwiek książce – nie tylko w tej – chciałbym na koniec wrócić jeszcze do wspomnianych na wstępie wydarzeń mających miejsce przed jedną z gdańskich parafii… Nie ma to co prawda bezpośredniego związku z tą oto lekturą, jednak widząc na zdjęciach płonący „W IMIĘ BOŻE” stos książek, a wśród nich grzbiet książki z napisem „Osho” czuję się w obowiązku o tym wydarzeniu właśnie tutaj wspomnieć… Niezależnie od wspomnianej merytoryki (czy też jej braku) każdemu należy się szacunek. Także autorom książek, a w konsekwencji – samym książkom. „Tam gdzie pali się książki, wkrótce dojdzie do palenia ludzi”… Oby nie. Warto jednak o tym wspomnieć ku przestrodze. Barbarzyństwa i głupoty nie usprawiedliwia nic, a już na pewno nie religia poniżona przez jej kapłanów - albowiem tylko poniżeniem religii można nazwać sprowadzenie jej do roli palącego „wrogów” zabobonu… Tyle w tej materii. Nie dajcie się proszę nigdy nikomu ogłupić i – proszę – szanujcie książki. Nawet jeśli nie zgadzacie się z ich treścią.


Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz