Tytuł: Desperacja (tytuł oryginału: Desperation)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prima
Data wydania: 1997r. (data przybliżona)
Liczba stron: 544
Kolejna świetna powieść Mistrza Grozy. Machina strachu i tytułowej
desperacji rusza już od pierwszych stron, a groza i makabra trzymają
poziom przez cały czas, aż do samego końca. Stephen King po raz kolejny
udowadnia, że nie ma sobie równych jeśli chodzi o straszenie, trzymanie w
napięciu i nieuchronne prowadzenie czytelnika za rękę na jeszcze jedno
przerażające spotkanie ze złem w czystej postaci.
King udowodnił według mnie tą książką coś jeszcze. Przyzwyczaiłem się (i pewnie nie tylko ja), że jeśli w Jego książkach pojawia się jakieś małe miasteczko, to w ciemno można zakładać, że jest to swojska mieścina w stanie Maine, leżąca w okolicach Castle Rock lub Derry, gdzie czas stoi w miejscu, ludzie są prości i przyjaźni, a sielankę i leniwy upływ podobnych do siebie dni urozmaicają jedynie małomiasteczkowe, pikantne ploteczki, skandale i małe grzeszki miejscowej społeczności. Tym razem akcja powieści również rozgrywa się w małym miasteczku, lecz w całkiem innej części kraju, w całkiem innych okolicznościach i z całkiem innymi mieszkańcami (a raczej z tym, co z nich pozostało). Dla mnie "Desperacja" bezsprzecznie pokazała, że King potrafi wyjść poza pewien schemat, i nawet jeśli akcja dzieje się znów w sennej mieścinie, to ta mieścina oraz to co w niej czyha mogą naprawdę porządnie zaskoczyć.
Strasznie podoba mi się poza tym pomysł na tę książkę. Ludzka zachłanność, pęd ku rozwojowi kosztem natury i jej bogactw powołały w "Desperacji" coś, co - bardzo oględnie mówiąc - wyjdzie wszystkim bokiem. I to wyjdzie razem z całą masą krwi, trupów i bezwzględnego terroru skierowanego przeciw zwykłym, Bogu ducha winnym ludziom. Historia ta będzie dla każdego fana Kinga po prostu fantastyczna.
King udowodnił według mnie tą książką coś jeszcze. Przyzwyczaiłem się (i pewnie nie tylko ja), że jeśli w Jego książkach pojawia się jakieś małe miasteczko, to w ciemno można zakładać, że jest to swojska mieścina w stanie Maine, leżąca w okolicach Castle Rock lub Derry, gdzie czas stoi w miejscu, ludzie są prości i przyjaźni, a sielankę i leniwy upływ podobnych do siebie dni urozmaicają jedynie małomiasteczkowe, pikantne ploteczki, skandale i małe grzeszki miejscowej społeczności. Tym razem akcja powieści również rozgrywa się w małym miasteczku, lecz w całkiem innej części kraju, w całkiem innych okolicznościach i z całkiem innymi mieszkańcami (a raczej z tym, co z nich pozostało). Dla mnie "Desperacja" bezsprzecznie pokazała, że King potrafi wyjść poza pewien schemat, i nawet jeśli akcja dzieje się znów w sennej mieścinie, to ta mieścina oraz to co w niej czyha mogą naprawdę porządnie zaskoczyć.
Strasznie podoba mi się poza tym pomysł na tę książkę. Ludzka zachłanność, pęd ku rozwojowi kosztem natury i jej bogactw powołały w "Desperacji" coś, co - bardzo oględnie mówiąc - wyjdzie wszystkim bokiem. I to wyjdzie razem z całą masą krwi, trupów i bezwzględnego terroru skierowanego przeciw zwykłym, Bogu ducha winnym ludziom. Historia ta będzie dla każdego fana Kinga po prostu fantastyczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz