Tytuł: Wilcze lato
Seria: Czarna seria
Autor: Hans Rosenfeldt
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 13.04.2022
Liczba stron: 404
Mafia, zabójstwa, intryga.
Po lekturze "Wilczego lata" Hansa Rosenfeldta wniosek nasuwa się w zasadzie jeden: skandynawski kryminał wciąż ma się znakomicie, a jego sztandary niesie o wiele więcej niż kilku bardzo dobrych autorów. Rosenfeldt, jako jeden z nich, raczy nas obiecującą historią o mafii, narkotykach i o powiązanych z nimi zabójstwach, których zagadkę musi rozwiązać miejscowa policjantka. A cała ta opowieść rozpoczyna się wraz z chwilą odnalezienia martwego wilka, w którego trzewiach znajdują się szczątki człowieka...
W ciągu zaledwie kilku dni życie Hannah Wester, policjantki w średnim wieku mieszkającej w miasteczku na północy Szwecji – Haparandzie, gwałtownie się zmienia. Kiedy okazuje się, że w żołądku znalezionego w lesie martwego wilka odkryto szczątki człowieka, Hannah rozumie, że nie będzie to lato jak każde inne. Zwłoki wkrótce zostają powiązane z krwawą transakcją narkotykową na granicy z Finlandią. Jak ofiara znalazła się w lesie pod Haparandą? I gdzie podziały się narkotyki oraz pieniądze?
Hannah i jej współpracownicy nie spoczną, póki nie dowiedzą się, co się stało. Ale czas ucieka, a oni nie są jedynymi, którzy poszukują zdobyczy. Kiedy w mieście pojawia się tajemnicza Katia, życie w Haparandzie zostaje wywrócone do góry nogami – nie tylko dla Hannah, która w końcu musi stawić czoło swojej przeszłości.
W zasadzie mamy tutaj wszystko to, co stanowi o sukcesie dobrego kryminału: ciężki klimat, tajemnice, zwroty akcji, wyrafinowane zbrodnie i zagadki z przeszłości, które rzutują na obfitującą w pełne akcji, bieżące wydarzenia. Cała historia rozkręca się, trzeba o tym wspomnieć, bardzo powoli, jednak początkowe wolne tempo zostaje nam później z nawiązką wynagrodzone.
Czepiać można się tego, że "Wilcze lato" nie jest tak naprawdę niczym odkrywczym jeśli chodzi o tradycje skandynawskiego kryminału - autor czerpie z nich garściami i po prostu umiejętnie przekształca dobrze znane wzorce na potrzeby własnej historii. Czy warto jednak czynić z tego zarzut? W budowaniu własnych opowieści na bazie dobrze znanych schematów nie ma w gruncie rzeczy nic złego - zwłaszcza jeśli w efekcie historie te się nam podobają. Ta ma wszelkie dane po temu, aby się spodobać. Więc chyba warto po nią sięgnąć.
Czarna Owca - dziękuję.
#wilczelato #hansrosenfeldt #czarnaowca #wydawnictwoczarnaowca #sensacja #kryminał #czarnaseria #cosnapolce #bookstagram #bookreview #dobraksiazka #czytamksiazki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz