Tytuł: Cisza
Autor: Alicja Masłowska-Burnos
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 25.10.2018r.
Liczba stron: 750
Oblicza ciszy...
Inteligentne. Ciekawe. Mocne... Oblicza tytułowej ciszy mogą być bardzo różne. Tak jak i przyczyny tego, że owa cisza wkrada się w nasze życie. To szalenie mądra książka ze świetnie odmalowaną warstwą emocjonalną. Jednocześnie dramat i kryminał, a z innej perspektywy patrząc - swoiste love story, które nie będąc (wcale) klasycznym love story, przekonuje do siebie... realizmem. Zwyczajnością bohaterów, którzy z drugiej strony wcale zwyczajni nie są. "Cisza " tylko i wyłącznie zyskuje z każdą kolejną stroną, a zyskuje na wszystkim, z czym czytelnik może się w tej książce utożsamić. I wierzcie na słowo - trochę tego jest.
Zacznijmy może od tego, że "Cisza" to tak naprawdę wydana w jednej książce trylogia, na którą składają się książki "Nie wchodź w moją ciszę", "Odprowadzam ciszę" i "Osobliwość ciszy". Pomysł na połączenie bardzo dobry :) , całość tej historii można bowiem odtąd mieć pod ręką w jednym tomie. A o czym jest ta historia?
Tak naprawdę o wielu rzeczach... Odczuć po lekturze będzie tu zapewne tyle, ilu czytających, dla mnie jednak to przede wszystkim opowieść o tym, co się może wydarzyć między dwojgiem ludzi. To opowieść o tym, jak mocna może być miłość, jak silna gdy łamie wszelkie bariery i gdy towarzyszy jej namiętność przekraczająca wszelkie granice, ocierając się o obsesję na punkcie drugiego człowieka. Ktoś kiedyś powiedział, że miłość prawdziwa jest wtedy, gdy jest tak mocna, że ociera się niemal o ból i... coś w tym jest... Na pewno nie sposób zbyć tego machnięciem ręki po tej książce. Miłość to w końcu szaleństwo, prawda? ;)
"Zaczynam rozumieć, jak bardzo się zmienia perspektywa i punkt widzenia, kiedy człowiek tak naprawdę kocha, tak prawdziwie kocha do szaleństwa. Wówczas wszystko wygląda inaczej."
"Cisza" to jednak nie tylko sielanka. Właściwie to... zupełnie nie. W dużej mierze determinuje ten stan rzeczy specyfika głównych bohaterów... Mai, 32-letniej pracoholiczki, która chorobliwym perfekcjonizmem próbuje nadrobić traumy własnego dzieciństwa, świadomie wybierając bycie singielką, która to singielka jednak nie podejrzewa nawet, że wszystko się zmieni po poznaniu Adama - charyzmatycznego dewelopera, który wywróci jej życie i jego hierarchię wartości do góry nogami. Te dwie centralne postacie kochają się do szaleństwa, lecz także - poniekąd - walczą ze sobą i o siebie, krusząc kopie na polu własnych charakterów, wad, planów, marzeń... Samo życie ;) Nie jest jednak łatwo, wokół bowiem ma miejsce pełna układów i nieczystych gierek intryga, w którą Maja i Adam zostają wciągnięci - a nie jest to bezpieczna zabawa. Mamy więc pełne namiętności, nieszablonowe love story z kryminalnym tłem i ciągłą, mniej lub bardziej podskórną walką z własnym pędem ku autodestrukcji i z różnicami charakterów, które mogą się albo do siebie dopasować (i przez to przezwyciężyć wszelkie przeciwności), albo... zniszczyć siebie nawzajem.
Żeby było zaś bardziej dramatycznie, w całej historii pojawia się rodzinna tragedia, która będzie już do końca książki rzutować na każdego z głównych bohaterów. Nie zdradzę jaka to tragedia, jest to jednak coś, co już na zawsze położy się na wszystkich swoistym cieniem. Konsekwencje? Przede wszystkim... jedna wielka wewnętrzna pustka i... cisza. Cisza, która może albo pochłonąć, albo ustąpić - w zależności od tego, czy uda się podjąć skuteczną walkę z rozpaczą, poczuciem straty i czy podejmie się próbę ujęcia wyciągniętej dłoni tego drugiego kogoś, kto cały czas stoi obok nas... I najważniejsze w tym wszystkim - czy uda się zachować w tym wszystkim samego siebie? Czy uda się wrócić znad granicy rozpaczy po to, by pogodzić się ze stratą i zacząć raz jeszcze... żyć?
"W obliczu cierpienia wszyscy jesteśmy tacy sami, mądrzy czy głupi, bogaci czy biedni cierpimy tak samo."
Cierpienie bez wątpienia zmienia człowieka i również o tym jest "Cisza". Tak naprawdę, na upartego i bardzo upraszczając można rzec, że książka ta jest w zasadzie... po prostu o ludziach. O ich emocjach, stanach, postawach, o tym jak zachowują się w sytuacjach krytycznych i co z nich wynoszą - w kontekście własnego wnętrza przede wszystkim... Nie są to łatwe zagadnienia, tym większe więc brawa dla autorki za to, że podjęła rękawicę i spróbowała napisać o tym wszystkim książkę... Brawo.
Rozpacz - jak to w życiu bywa - kiedyś się jednak kończy, a wtedy przychodzi miejsce na nadzieję. Tak, ta książka jest również o nadziei. O jej sile, o jej znaczeniu; o tym, ze każdy z nas, nawet jeśli tej nadziei nie ma, to jest ją w stanie z siebie wykrzesać i spróbować jeszcze raz. Wszystko można bowiem poukładać na nowo. Wystarczy mieć swoje punkty oparcia i nie odwracać się do nich plecami, ale z nich korzystać. Banał, wiem ale... ważny to banał ;)
"Czasami spotykamy kogoś, ot tak sobie, zupełnie niespodziewanie i ten ktoś tak za darmo, bez chęci czegokolwiek w zamian, daje nam upragnioną nadzieję, wznieca ją w nas ponownie i nieoczekiwanie na nowo..."
Co dalej? Kiedy już przeżyje się tragedię, spróbuje się raz jeszcze? Wtedy można dokończyć kryminalny wątek ;) Dotychczas w tej krótkiej recenzji pomijałem ten element książki, lecz wynika to tylko i wyłącznie z tego, że dla mnie "Cisza" to przede wszystkim opowieść o ludziach i o ich emocjach. No ale skoro o wątku kryminalnym mowa ;) ... Jest niezły. Naprawdę niezły, zważywszy na to, że autorka "Ciszą" debiutowała w zasadzie na rynku wydawniczym. Debiut ten wypada zaś okazale przede wszystkim dzięki temu, że Alicja Masłowska-Burnos fantastycznie operuje emocjami. Zarówno tymi dobrymi, jak i tymi złymi; ciepłymi i podszytymi niepokojem, miejscami dreszczykiem maleńkiej grozy. Dzięki temu wątek kryminalny wypada nieźle i nie rozczarowuje :)
Jak już jednak pisałem, dla mnie to przede wszystkim książka o ludziach i o ich odczuciach. To jest największe bogactwo tej lektury. Nawet jeśli czytelnik nie odnajdzie w głównych bohaterach cząstki samego siebie, to jest w stanie tych bohaterów pojąć i zrozumieć, wejść w ich świat, w ich emocje. To fantastyczna umiejętnośc twórcy, potrafić dokonać czegoś takiego w książce. Pani Alicji się to bez wątpienia udało :)
Cóż dodać?... POLECAM!, I TO GORĄCO! :) I nie tylko dlatego, że niniejsza książka to pierwszy partonat medialny mojego bloga ;) Polecam Wam tę książkę przede wszystkim dlatego, że jest DOBRA. Po prostu dobra. Nie zawsze myśli się o fabule lektury po jej zakończeniu, a z "Ciszą" tak to już wychodzi, że myśli się o tej książce jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim ta książka przypadnie do gustu, że być może odstraszy objętością... Jeśli jednak macie ochotę przeżyć w trakcie lektury prawdziwe emocje, w których (być może) odnajdziecie siebie (a przynajmniej maksymalnie wczujecie się w położenie bohaterów), to wybór "Ciszy" jest strzałem w dziesiątkę. Spróbujcie ;) Według mnie nie pożałujecie :)
Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz