Tytuł: Regulatorzy (tytuł oryginału: The Regulators)
Autor: Richard Bachman (Stephen King)
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 10.11.2021
Liczba stron: 416
Dobre, ale... nie za dobre...
Richard Bachman to literackie alter ego Stephena Kinga, pod którym to pseudonimem wydał on swego czasu kilka powieści, które - rzecz ciekawa - przeleżały sobie przeważnie u Kinga w szufladzie sporo czasu. Często dlatego, że nie zostały wcześniej zaakceptowane przez wydawców (!). Mniejsze wydawnictwa jednak czasem decydowały się na wydawanie książek Bachmana - niekiedy nie mając pojęcia, z kim mają tak naprawdę do czynienia. Sprawy nie dało się jednak na dłuższą metę utrzymać w tajemnicy i przyszedł sławetny rok 1996, kiedy to King zdecydował się wydać dwie uzupełniające się (w teorii) powieści: "Desperację" jako Stephen King i "Regulatorów" jako Bachman.
"Regulatorzy" to powieść mająca tworzyć, jako się rzekło, jedną całość z "Desperacją" Stephena Kinga... Czy rzeczywiście tak jest? Do pewnego stopnia tak, ale nie w sposób jakiego oczekiwałem. Spodziewałem się czegoś trochę innego. Tak naprawdę to nie do końca przekonała mnie do siebie ta książka. Ogólnie rzecz biorąc jest dobra, ale strasznie nierówna jeśli chodzi o poziom akcji i opisywanej historii - miejscami fabuła jest świetna, w innych momentach beznadziejna. A szkoda.
King (na potrzeby tej książki Richard Bachman) miał na "Regulatorów" fajny pomysł, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że go zepsuł... Za bardzo to wszystko naciągane, niesklejone do kupy... zbyt irracjonalne momentami. Takie trochę niedopracowane. To mogła być świetna powieść, a jest, niestety, tylko średniakiem. Ratują ją ciekawe przerywniki fabularne w postaci trzymających w napięciu fragmentów listów i pamiętników i, ostatecznie, dość dobry finał. Ale cała reszta nie jest wcale taka fajna...
Z "Desperacją" łączą "Regulatorów" niektórzy bohaterowie, pewne miejsce w starej kopalni na pustyni w Nevadzie i - do pewnego stopnia - to, co w nim tkwi. Jednak brutalna prawda jest taka, że poza tym te powieści wcale się nie uzupełniają. Każda z nich jest próbą napisania tej samej historii w trochę inny sposób, przy użyciu tych samych bohaterów i podobnego pomysłu (tylko inaczej przelanego na papier). Różnica między tymi książkami jest taka, że w "Desperacji" wszystko się Kingowi udało, a w "Regulatorach" już nie do końca.
Czy warto polecać tę książkę? Sam nie wiem... Fanom Kinga na pewno polecam (zresztą i bez zachęty przeczytają), ale nie-fanom? Chyba jednak nie. A przynajmniej nie na pierwszy ogień jeśli chodzi o przygodę z książkami Kinga. Proponuję najpierw przeczytać kilka-kilkanaście innych tytułów Szanownego Pana Stephena, a dopiero później brać się za "Regulatorów".
Na pewno warto zwrócić uwagę na ten tytuł - i to jest już mega gratka dla fanów! - za sprawą uzupełniających się okładek "Regulatorów" i "Desperacji". Fantastycznie, że w końcu udało się Albatrosowi wydać obie powieści w pierwotnej formie, którą do tej pory mogliśmy podziwiać jedynie w starym wydaniu Primy z 1997 roku - nie chcę się przesadnie chwalić, ale posiadam takowe (i to w świetnym stanie!) i muszę powiedzieć, że obecne wydanie prezentuje się na tle starego GENIALNIE! To wspaniale, że mamy w Polsce wydawnictwo, które kocha Kinga i jego książki równie mocno, jak jego wierni fani :)
Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.
#regulatorzy #theregulators #stephenking #richardbachman #albatros #wydawnictwoalbatros #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #king #kingisking
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz