Tytuł: Łowcy (tytuł oryginału: Predátoři)
Autor: Miroslav Žamboch
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 08.02.2019r.
Liczba stron: 520
Jurassic Park? Prawie ;)
Co by się stało, gdyby tak zabrać się za klasyczną już ideę Parku Jurajskiego, ale z tą różnicą, że zamiast skupić się na pomyśle genetycznego odtworzenia tamtego świata tu i teraz… spróbować przenieść się w czasie i przestrzeni do mezozoiku? „Stała by się” wtedy taka książka jak ta! Duch przygody, dreszcz emocji, mnóstwo niebezpieczeństw, na pierwszym zaś planie realizacja wielkiego marzenia ludzkości, jakim jest spotkanie oko w oko z żywymi dinozaurami (!). Któż by nie miał na to ochoty? :)
Mięsożerne potwory, olbrzymi roślinożercy, strzelby Nitro Express (kamieniami bowiem bynajmniej bohaterowie książki w dinozaury nie rzucają ;) ) i podróże w czasie. Dokąd? W rejon czasu i przestrzeni, który działa na wyobraźnię jak mało który – wycieczka jedzie bowiem (leci?; w bliżej nieokreślony sposób się przemieszcza? - ciężko to jednoznacznie uściślić, nie tak łatwo jest bowiem zakwalifikować podróże w czasie pod kątem sposobu podróżowania) prosto do Ery Dinozaurów. Cała heca zaś staje się możliwa dzięki odkryciu pewnego naukowca, który znalazł na to wszystko sposób. Teoria wektorów czasowych (tak to bowiem nazywa w książce autor) jest dosyć ciekawa, jednak ciężko ją trochę ogarnąć z poziomu laika… Nic jednak nie jest wykluczone, zagłębianie się zatem przez Žambocha w kwestie teoretyczne ma w sobie pewien pierwiastek prawdopodobieństwa, zatem i cała historia prezentuje się – przynajmniej w teorii – w pewnym stopniu potencjalnie wiarygodnie. A przez to całość tylko lepiej się czyta:)
Kiedy już pomysł się pojawia i możliwe staje się wdrożenie go w życie, na arenie zdarzeń pojawiają się duże pieniądze i rzecz jasna bogacze mający chęć na wycieczkę do zamierzchłych czasów. Mamy więc grupkę nowobogackich, a także nadzianych arystokratów którym znudziło się już zwykłe safari. Na dokładkę zaś wspomniany już odkrywca nowych możliwości, naukowiec chcący zbadać jak najwięcej elementów świata do którego zmierza wyprawa, a także rosyjski przewodnik, który na czym jak na czym, ale na broni to się zna. Nic tylko się pakować, przygotować sprzęt i… w drogę!
Mezozoik nie jest gościnnym miejscem. Tropikalny upał, wulkany, przeszkody terenowe i grzęźnięcie dżipów na tychże przeszkodach to codzienność. Lecz i trofea myśliwskie mają w tym świecie rację bytu, zapaleni myśliwi są więc w swoim żywiole. I wszystko było by pięknie, gdyby nie to, że mięsożerne dinozaury zdają się celowo atakować podróżników, a całą ekipę zdaje się ktoś śledzić… Kto jest w tym świcie prawdziwym myśliwym, a kto ofiarą? Bardzo dobre pytanie, a im dalej brniemy przez książkę, tym bardziej staje się ono zasadne.
Žamboch bardzo fajnie kreuje na kolejnych stronach atmosferę niepewności, strachu, narastającego zagrożenia, a przy tym świetnie oddaje klimat świata dinozaurów, w którym rządzi brutalne prawo silniejszego. Taki książkowy Park Jurajski, choć nieco inny niż u Crichtona ;) Aczkolwiek podobieństwa narzucają się same. I chyba dzięki nim właśnie „Łowcy” są książką, którą czyta się tak dobrze. Przesłanki swoistej dinomanii z lat dziewięćdziesiątych są tutaj bardzo dobrze wyczuwalne, działają tak samo dobrze na odbiorcę jak kiedyś za sprawą Crichtona i Spielberga – w tym tkwi chyba sekret fascynacji, jaką budzi ta lektura. Niepotrzebne trochę wprawdzie wydają się dość kiepsko jak dla mnie wykreowane wątki miłosne, troszkę płytcy bohaterowie (przynajmniej część z nich), lecz traktuję to jako fabularne konieczności dzięki którym całość trzyma się kupy. Nie są to w żadnym wypadku minusy dyskwalifikujące tę lekturę. Za rekomendację zaś wystarczy sama treść i przeniesienie czytelnika choć na chwilę do świata, który niezmiennie fascynuje.
Gorąco polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz