sobota, 30 marca 2019

Szczury Wrocławia. Kraty - Robert J. Szmidt


Tytuł: Szczury Wrocławia. Kraty
Cykl: Szczury Wrocławia (tom 2)
Autor: Robert J. Szmidt
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 30.01.2019r.
Liczba stron: 616



Nieumarli w natarciu.

Zombie i PRL? Tak! O tym właśnie w skrócie jest ta książka :) Połączenie niemożliwe? Bynajmniej. Mieszanka wybuchowa? Jak najbardziej :) Realizm? Oj, jest – wiernie oddana sceneria Wrocławia i nawiązanie do autentycznej epidemii czarnej ospy z 1963 roku robią swoje (!) W związku ze wszystkim powyżej: całokształt… Czy naprawdę trzeba zadać pytanie (retoryczne) czy jest dobrze lub źle? ;)

Dla mających wątpliwości - wszystko w tej książce jest zdecydowanie na plus! Robert J. Szmidt stworzył opowieść spójną, ukazaną z wielu perspektyw, pełną mroku i realistycznych odczuć – no aż chce się czytać :) A czyta się dosyć szybko. Na koniec zostaje więc pewien nieunikniony dyskomfort spowodowany przez niedosyt… ;)

Wrocław, sierpień 1963 roku. Epidemia czarnej ospy skutek ma dość nieoczekiwany, na ulice stolicy Dolnego Śląska wylegają bowiem nieumarli. Milicja jest bezradna, inne siły porządkowe również, mieszkańcy zaś w popłochu uciekają gdzie się da. Wojsko adoptuje na swoje potrzeby miejscowe zoo, zamykając za jego kratami złapanych zombie celem ich obserwacji i – taką wojskowi mają przynajmniej nadzieję – wynalezienia z czasem jakiegoś sposobu na skuteczne i szybkie unicestwianie stworów (a może i remedium). Służba więzienna również używa swoich cel, lecz z myślą o czymś nieco innym, kraty stają się bowiem bezpiecznym schronieniem dla rodzin i bliskich pracowników służby penitencjarnej. Ma to jednakże swoje konsekwencje (spore i nieprzyjemne), cele bowiem wcześniej puste bynajmniej nie były… Na wolność wypuszczono więźniów sądząc, że poradzą sobie w opanowanej przez nieumarłych rzeczywistości. Skutek zaś jest taki, że zwyrodnialcy pokroju Fabiana Sprychy mają niepowtarzalną szansę na to, żeby zawładnąć miastem…

Fantastyczna książka :) Zombie Roberta J. Szmidta to jedni z najciekawiej wykreowanych zombie o jakich miałem okazję czytać: bezmyślni wprawdzie i powolni, a jednak prawie niezniszczalni. Dający sobą do pewnego – bezmyślnego – stopnia kierować, co jest niesamowitą szansą dla typów pokroju Sprychy. Zombie to zombie, ale największym zagrożeniem dla ludzi są w tej książce inni ludzie, którzy dążą do jak największej anarchii i chaosu… Jak mawiał Petyr Bealish z „Gry o Tron”: „Chaos jest drabiną”…

Klimat opowieści przekonuje do książki niesamowicie. Osadzenie realiów i akcji w czasach PRL-u dodaje całości dramaturgii i pierwiastka autentycznej grozy. Zwykli ludzie milicji bynajmniej w tamtych czasach nie kochali, wobec czego już na starcie dramaturgia jest spora z uwagi na brak współpracy mieszkańców z przedstawicielami władzy i sił porządkowych. Pamiętajmy też, że to PRL – nie ma tu smartfonów, internetu, Facebooka… Informacje nie rozchodzą się tak szybko, a to tylko daje zombiakom atut zaskoczenia i świetnie wpływa na wspomnianą dramaturgię zdarzeń. Polska Ludowa nie była przy tym bynajmniej miejscem szczęśliwym i kolorowym; ponura peerelowska sceneria także robi sporo dobrego dla klimatu książki.

Akcja przedstawiona z trzech perspektyw (wojsko, więzienie, miasto opanowane przez zombiaków, na którego ulice wypuszczono wszelkiej maści przebiegłych złoczyńców) zdaje według mnie egzamin. Naprawdę nieźle się to wszystko prezentuje. Co więcej zaś, „Kraty” są wprawdzie drugą częścią cyklu „Szczury Wrocławia”, ale można je czytać nawet bez znajomości poprzedniej części, tj. bez znajomości „Chaosu”. Jako samodzielna lektura książka również daje radę.

Cóż dodać… Oby jak najwięcej takich książek :) Robert J. Szmidt udowadnia, że rodzime wizje nieumarłej apokalipsy stoją na wcale nie gorszym poziomie niż znane powszechnie wizje twórców zagranicznych. To dobra wiadomość. Czekamy na więcej Panie Robercie ;)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz