środa, 19 października 2022

Grupa. Jak jeden terapeuta i kilkoro nieznajomych uratowali mi życie - Christie Tate


Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 09.03.2022
Liczba stron: 368


Za drzwiami terapeuty.

Terapia grupowa - dla statystycznego zjadacza chleba brzmi to strasznie i budzi najczęściej wrogie nastawienie. No bo jak to? Po co? Dlaczego? Czasem jednak pomoc specjalisty bywa potrzebna, a jedną z jej form jest właśnie terapia grupowa. Co ona może ze sobą nieść, co może dać i jak w jej trakcie przełamać opór przed emocjonalnym ekshibicjonizmem po to, aby móc zacząć normalnie funkcjonować? Tego dowiemy się z genialnej "Grupy. Jak jeden terapeuta i kilkoro nieznajomych uratowali mi życie" autorstwa Christie Tate.


Wbrew pozorom to nie jest poradnik. Chociaż trochę jest... Zależy jak do tej lektury podejdziemy. Z całą pewnością możemy się z tego fabularyzowanego pamiętnika autorki (tak, tak - Tate pisze tutaj o własnych doświadczeniach; brawa za odwagę!) dowiedzieć bardzo wiele na temat tego, że czasem warto poprosić o pomoc, nie zdajemy sobie bowiem czasem nawet sprawy z tego, jak bardzo jesteśmy pod pozorami uśmiechu rozbici, zagubieni i pozbawieni szczęścia. 

Książka to odświeżający, oryginalny pamiętnik osiągającej sukcesy młodej prawniczki. Kobiety, która niechętnie zgadza się na psychiczne i emocjonalne odsłonięcie się przed sześcioma kompletnie obcymi osobami. Jakie bowiem ktoś taki może mieć problemy? Nic bardziej mylnego - nasza bohaterka bardzo potrzebuje pomocy. Czy doprowadzi ją to jednak do celu, czyli odnalezienia więzi międzyludzkich i tych łączących ją z nią samą?


Christie Tate właśnie została najlepszą studentką w szkole prawniczej i w końcu uporała się z trwającymi latami zaburzeniami odżywiania. Dlaczego więc jechała przez Chicago, fantazjując o własnej śmierci? Dlaczego wyobrażała sobie poddanie się smutkowi, który wciąż ją dręczy? W życiu Christie pojawia się doktor Rosen, terapeuta, który spokojnie zapewnia ją, że jeśli dołączy do jednej z jego grup psychoterapeutycznych, to odmieni swoje życie. Wystarczy, że pojawi się na spotkaniu i będzie szczera we wszystkim. Opowie o nawykach żywieniowych, dzieciństwie, życiu seksualnym. Christie jest sceptyczna, twierdząc, że jest wadliwa, i że nie da się jej wyleczyć. Ale doktor Rosen wydaje receptę na pięć słów: Nie potrzebujesz lekarstwa. Potrzebujesz świadka...


"Grupa..." wciąga jako lektura niesamowicie. Prawdopodobnie dlatego, że jest opowieścią o kimś takim samym, jak my. Taką Christie może być bowiem każdy z nas i możemy nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. Możemy nawet nie zauważać, jak coś nas blokuje, siedzi w głowie i bezczelnie, codziennie okrada z uśmiechu, radości i szczęścia - a my na to pozwalamy. Nasza bohaterka zrozumiała jednak, co się z nią dzieje i poszła tam, gdzie otrzymała wsparcie. Nie było to jednak wcale takie łatwe...

Tate pokazuje nam, jak od kuchni może wyglądać terapia grupowa. Napisałem "może", albowiem ten temat nie jest zerojedynkowy, a każda terapia (grupowa czy indywidualna) wygląda w gruncie rzeczy inaczej. Inny jest zawsze kontekst, problem i jednostkowe historie uczestniczących w niej osób. Istnieją jednak tutaj wspólne mianowniki, takie jak lęk przed obnażeniem własnego "ja", wstyd, strach, gniew, czy poczucie rezygnacji i deprecjonowanie własnej wartości... Później może być jednak lepiej - może pojawić się nadzieja, motywacja, wewnętrzne oczyszczenie i zrozumienie, że inni też mają podobne problemy, a jednak dają sobie z nimi radę. I idą do przodu.

Autorka prowadzi nas za rękę przez ten natłok emocji, lęków, wewnętrznych oporów i strachu przez emocjonalnym ekshibicjonizmem, lecz jednak na końcu okazuje się, że wszystkie te etapy były w naszej głowie potrzebne. Po co? Otóż po to, aby poskładać wreszcie samego siebie "do kupy" i otworzyć się na to, czego unikamy. Na świat. Na innych ludzi. Na zdrowe relacje. Po prostu na szczęście.


Podejrzewam, że to właśnie ten końcowy, pozytywny wydźwięk odpowiada za to, jak fantastycznie przyjęto tę książkę. Mówimy bowiem cały czas o bestsellerze "New York Times'a" i o najlepszej książce Klubu Książki Amazona, którą została w październiku 2020. Przypadek? Bynajmniej. Myślę, że wielu z czytelników zobaczyło na łamach "Grupy..." samych siebie i to dodało im odwagi, która przełożyła się na pozytywne oceny. Nikt przy tym nie twierdzi, że wszyscy zachwyceni książką sami muszą iść na terapię. Nie :) Oni po prostu zobaczyli na łamach tej książki kogoś, kto tak jak oni pędzi codziennie przez życie, potyka się, upada... ale na koniec wstaje. A takie historie zawsze są w cenie.

Polecam.

Czarna Owca - dziękuję.

#grupajakjedenterapeutaikilkoronieznajomychuratowalimiżycie #christietate #wewnatrzinazewnatrz #terapia #terapiagrupowa #czarnaowca #wydawnictwoczarnaowca #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz