sobota, 31 sierpnia 2019

Ring Girl - K.N. Haner


Tytuł: Ring Girl
Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Wydawnictwo Kobiece
Data wydania: 03.07.2019r.
Liczba stron: 280


Bokserskie uczucie.

Książka wbrew pozorom nie do końca o boksie... W zasadzie boks to tylko tło historii przeznaczonej - taka prawda ;) - przede wszystkim dla damskiej części publiki. Historia ta zaś będzie o uczuciach, o kłamstwach oraz o brnięciu w relację, która choć jest z jednej strony nie do uniknięcia, to z drugiej strony swą istotą niekoniecznie może ona doprowadzić do czegoś dobrego.

Eden i Logan to postacie bardzo mocno się od siebie różniące, a jednocześnie w niepohamowany sposób lgnące do siebie. Logan to pretendent do walk o mistrzowskie pasy, Eden to z kolei córka boksera o międzynarodowej sławie, która chociaż stara się trzymać od ringu jak najdalej, to jednak nie do końca jest w stanie uciec z bokserskiego świata. Oboje na siebie trafiają - dla Logana jest to spotkanie nr 1, jednak prawda jest taka, że poznali się już lata wcześniej i Eden niekoniecznie dobrze pamięta tamto spotkanie. Logan nie kojarzy dziewczyny, ta z kolei nie wyprowadza go z błędu i... brną. W co? W coś z pozoru fajnego, a jednak w dużym stopniu zbudowanego na kłamstwach, niedomówieniach i przemilczeniach... Czy taka relacja dwójki ludzi może skończyć się jakikolwiek pozytywny sposób? Zamki budowane na piasku nie są zwykle zbyt trwałe...

Książka zdecydowanie dla Pań. Muszę przyznać, że czytając lekturę nie do końca dedykowaną męskiej części publiki czułem się nieco nieswojo. No cóż - sam się o to prosiłem, do czytania nikt mnie nie zmuszał ;) ... Tak czy inaczej jestem w stanie docenić warsztat pisarski autorki, który nie nuży, jest w stanie zainteresować treścią, a do tego w logiczny sposób pozwala zbudować zarówno kreacje bohaterów, jak również otaczający ich świat i realia. Tyczy się to także realiów świata bokserskiego, które w niniejszej książce noszą znamiona sporego prawdopodobieństwa i wiarygodności - za to wielki plus.

Co się tyczy fabularnego sedna dedykowanego Paniom... raczej nie będziecie Drogie Panie zawiedzione :) Żaden "Grey" to bynajmniej nie jest (na szczęście), ale coś niecoś w ten deseń się w książce znajdzie. I o dziwo sama historia ma w sobie pewną głębię skłaniającą do refleksji na temat szczerości w relacjach międzyludzkich, a także na temat wszelakich życiowych traum i przeżyć rzutujących na nasze wybory i zachowania w kolejnych latach życia. Pod tym kątem lektura może być uznana za, do pewnego stopnia, pouczającą.

Polecam ;) Choć nie będę ukrywał, że polecenie to dotyczy damskiej części publiki.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


Więcej o książce:
https://www.taniaksiazka.pl/ring-girl-k-n-haner-p-1244980.html?q=ring+girl&sgtype=prodonecol



piątek, 9 sierpnia 2019

Gambit Wielopolskiego - Adam Przechrzta


Tytuł: Gambit Wielopolskiego
Autor: Adam Przechrzta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 14.08.2019r.
Liczba stron: 368


PRZEDPREMIEROWO

Co by było gdyby.

Niniejsza recenzja nie będzie zapewne odkrywcza - na sto procent wielu z Was tę książkę zna lub chociaż kojarzy ;) Niemniej jednak doczekaliśmy się wreszcie wznowienia: będzie ono dostępne już 14 sierpnia :) A zatem czas (przedpremierowo, miałem bowiem wielką przyjemność dostać w swoje ręce wznowienie już teraz - dzięki wielkie Fabryka Słów!) popełnić na temat "Gambitu..." słów kilka :)

Wizja Adama Przechrzty ma głębię - i to ogromną! Wszystko zaś sprowadza się do pomysłu prostego i swej teoretycznej prostocie fantastycznego: Wielopolski dopiął swego i powstanie styczniowe nie wybuchło, skutkiem czego carska Rosja przetrwała, nie było dwóch wojen światowych (!), Lenina, Stalina, koszmaru komunizmu i żelaznej kurtyny, a Polska - choć w granicach Imperium Rosyjskiego, bynajmniej nie niepodległa - nie straciła kwiatu narodu i najbardziej wartościowych, wybitnych jednostek (że o dobrach materialnych i o zabytkach narodowej kultury nie wspomnę). Brzmi ekscytująco? Jak najbardziej :) I wcale nie jest w tej wizji z naszą ojczyzną i narodem tak źle; żyjemy z Rosjanami w zgodzie (przeważnie) i wiele jako nacja znaczymy w całym Imperium... Czy to dla Polski i dla Polaków takie złe?... O tym później ;) Teoretyczne wizje leżące u podwalin książki to bowiem tylko początek dobrej zabawy :)

Mamy XXII wiek. Imperium Rosyjskie nie doznawszy traumy komunizmu wciąż jest mocarstwem światowej rangi, a o rangę tę walczy z komunistycznymi Chinami i z Eurolandem (alternatywna historycznie wersja czegoś na kształt Unii Europejskiej). Jako ostoja racjonalizmu i cywilizacji (!) carska Rosja nie raz i nie dwa stawia czoło zgniłemu moralnie Eurolandowi i barbarzyńskim, momentami zezwierzęconym w swym okrucieństwie Chinom. Koncepcja, nie powiem, ciekawa! Cały dobrobyt świata kreowany jest w tej wizji przez superkomputer potrafiący analizować przyszłość - analizy te determinują ruchy osób decyzyjnych, wszystko zaś rzecz jasna w trosce o dobro ogółu. Czasem jednak pojawiają się jednostki mogące złamać schemat i zmienić przyszłość - zwą się one jokerami...

Takim jokerem jest Różycki - polski patriota, członek terrorystyczno-niepodległościowej polskiej organizacji mającej za cel odzyskanie przez Polskę niepodległości. Kolejny główny bohater książki, sztabskapitan Czachowski, ma za zadanie "nawrócić" Różyckiego na właściwą drogę... W końcu przyszłość jest znana, wystarczy tylko pokazać jej jasne barwy Różyckiemu - czyż nie? Czachowski ma w teorii wszelkie dane służące ku przekonaniu Różyckiego do jedynie słusznych racji, albowiem sam był kiedyś wywrotowcem i terrorystą. Ba!, to on zakładał polskie wywrotowe organizacje :) Nie powinno być zatem problemu, jednak sprawy się komplikują - na scenę zdarzeń wkraczają bowiem chińscy barbarzyńcy; nie tylko Czachowski chce przejąć jokera mogącego zmienić przyszłość...

W tym miejscu książka przechodzi od historycznego fantasy do militarnego sience-fiction pomieszanego z cyberpunkiem. I muszę z uznaniem przyznać, że mieszanka ta prezentuje się na papierze nadspodziewanie dobrze :) Gra i piszczy można powiedzieć ;) Akcji na kolejnych stronach jest mnóstwo, kilka zwrotów akcji też się pojawi. Nie będą one może jakoś bardzo zaskakujące, a samo zakończenie będzie od pewnego momentu przewidywalne, niemniej jednak książce wcale to nie szkodzi - czyta się ją niemalże jednym tchem.

Wydaje mi się, że największą siłą "Gambitu..." jest zaprezentowana przez Przechrztę fikcja historyczna. Militarne fantasy też robi w tej książce dobrą robotę (sceny batalistyczne stoją na naprawdę wysokim poziomie, zarówno jeśli chodzi o akcję jak i o same opisy), jednak to alternatywna wersja historycznych wydarzeń najbardziej zwraca uwagę i najbardziej fascynuje. Jest tak chyba dlatego, że autor jest de facto historykiem, co dało mu świetne przygotowanie do skonstruowania całej tej fikcji w sposób logiczny i wiarygodny. To jest bez wątpienia największy plus "Gambitu...".

Dla sarkających na opisywaną alternatywną rzeczywistość, w której Polska jest zależna od rosyjskiego imperium i nawet obok niepodległości nie stała... Pamiętajcie: to tylko literacka fikcja ;) Niemniej jednak jest to fikcja prowokująca do przemyśleń. Nie podlega w żaden sposób dyskusji, że Polska poniosła ogromne straty materialne i ludnościowe w czasie dwóch wojen światowych, a okres PRL uwstecznił nasz kraj na wielu płaszczyznach. Czy wizja, w której owych wojen i komunizmu NIE MA, a ceną za to jest brak niepodległości... czy to zła perspektywa? Zwłaszcza jeśli Polacy są ważnym ogniwem w Imperium Rosyjskim i szalenie wiele znaczą dla szeroko pojmowanej rosyjskiej potęgi, z której czerpią stosowne korzyści? Warte to wszystko dogłębnego przemyślenia. Także pod kątem naszej narodowej, romantycznej natury, przez którą w dużej mierze ponieśliśmy jako naród i kraj straty zarówno w XIX jak i w XX wieku... I nie ma się co obrażać za podważanie narodowych mitów o heroizmie i poświęceniu w imię ukochanej Ojczyzny - gdyby te mity odstawiono czasem w kąt, to wielu naszych narodowych katastrof można by uniknąć... 

To tylko materiał do przemyśleń, proszę zatem o nie mieszanie mnie w tym miejscu z błotem ;) Historia powinna być nauką - nie dogmatem. Dlatego warto o niej rozmawiać i ją analizować zamiast bezkrytycznie ją gloryfikować. Adam Przechrzta to właśnie robi w "Gambicie.." - chwała mu za to. Wielkie brawa poniekąd przy okazji ;)

Gorąco polecam!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.






Jomswiking. Czas ognia i żelaza - Bjørn Andreas Bull-Hansen


Tytuł: Jomswiking. Czas ognia i żelaza
Seria: Jomswking (tom 1 )
Autor: Bjørn Andreas Bull-Hansen
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 19.06.2019r.
Liczba stron: 688



Najeźdźcy z Północy.

Wikingowie od wielu już lat niezmiennie silnie działają na zbiorową wyobraźnię oraz na szeroko pojęta kulturę masową. Niekiedy oddziaływanie to nieco przygasa, kiedy indziej wybucha z pełną mocą (jak choćby w ostatnich latach z racji głośnego serialu „Wikingowie”), jednak jest obecne w zbiorowej świadomości w zasadzie przez cały czas. Przed nami kolejna okazja do poddania się temu wpływowi – wszystko za sprawą „Jomswikingów” Bjorna Andreasa Bull-Hansena.

Opowieść jest mroczna i momentami niezwykle brutalna. Duch epoki wikingów oddany został dzięki temu zaskakująco dobrze i, pomimo nieraz drastycznych scen, książkę czyta się w efekcie z niekłamaną przyjemnością. Miejsce akcji to Skandynawia sprzed ponad tysiąca lat z całym jej barbarzyństwem i umiłowaniem walki w imię władzy, łupów i przyszłej nagrody w Walhalli przy stole Odyna. Główny bohater książki, Torstein, mieszka wraz z ojcem Tormundem w nadmorskiej osadzie. Żyją tam sami, brat Torsteina Bjorn zaginął bowiem w czasie jednej z wojowniczych wypraw. Osada zostaje zaatakowana, ojciec Torsteina zabity (dosyć brutalnie), sam Torstein dostaje się zaś do niewoli. Jest zbyt wątły na galerę, zostaje więc oddany pod opiekę starego szkutnika, który uczy go swojego rzemiosła. Osada nowych panów Torsteina także zostaje zaatakowana, a on sam zmuszony do ucieczki. Jego kroki nieubłaganie wiodą ku osadzie Jomswikingów, żywych maszyn stworzonych do zabijania, które nie ugną się przed nikim i przed niczym szerząc grozę samym swoim mianem. Czy Torsteinowi uda się dotrzeć do Jomswikingów? Czy odnajdzie brata? I jaką rolę w jego historii odegra przepowiednia, zgodnie z którą będzie miał w przyszłości krew dwóch królów na swoich rękach?

To pierwszy tom sagi i z wielką przyjemnością poczekam na następny. Można nawet powiedzieć, że będę nań czekał z wielką niecierpliwością :) Ta historia, mimo że z faktami historycznymi nie ma zbyt wiele wspólnego, jest naprawdę dobra. Wciąga. Chwilami ciężko jest przez pewne fragmenty co prawda przebrnąć (zwłaszcza na początku), co nie zmienia faktu, że mroczny, brutalny i surowy klimat książki jest świetny i sprawia, że lekturę czyta się raz dwa. 

Coś mi się wydaje, że mająca w ostatnich latach moda na Wikingów bynajmniej nie zacznie jeszcze przygasać ;) Gorąco polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.






Zanim umarłam - S.K. Tremayne


Tytuł: Zanim umarłam (tytuł oryginału: Just Before I Died)
Seria: Thriller psychologiczny
Autor: S.K. Tremayne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 19.06.2019r.
Liczba stron: 448



Amnezja i tajemnice…

Macie ochotę na ciekawy i lekko psychodeliczny thriller psychologiczny? Proszę bardzo :) Pokręcona intryga od samego początku, amnezja wsteczna głównej bohaterki (której nabawiła się ona po wypadku samochodowym), stopniowe odkrywanie kolejnych części całej układanki, zagadki i próby ich rozwikłania – to wszystko znajdziecie w „Zanim umrzesz”. Ale to nie tylko czysty gatunkowo thriller – na kolejnych stronach będzie także domieszka okultyzmu, czarów i mrocznych legend… :) Gotowi na tajemnice wprost z wrzosowisk Darkmoor?

Kath cudem przeżyła wypadek samochodowy. Nic jednak nie pozostaje bez ceny – jej ceną jest amnezja wsteczna. Można pomyśleć, że mając u swego boku męża i córkę Kath dojdzie powoli do siebie i stopniowo odzyska pamięć, jednak nie wiedzieć czemu wraz z upływem czasu natrafia ona na coraz większy chłód ze strony małżonka i na coraz bardziej widoczne żale i pretensje ze strony córki (która, na to wygląda, boryka się z Zespołem Aspergera). Dodatkowo Kath coraz bardziej dostrzega powiększający się rozdźwięk pomiędzy powracającymi w jej głowie przebłyskami wydarzeń z przeszłości, a oficjalną wersją zdarzeń dotyczącą zarówno samego wypadku, jak i życia przed nim… Czego jej nie mówią? Co takiego się stało, że dziś najbliższa rodzina oddala się i staje się powoli jej wrogiem?... Nie są to łatwe do rozwiązania zagadki, a sprawy nie ułatwia wplątanie w całą sprawę legend, czarów i okultyzmu…

Książka jest naprawdę dobra – zwłaszcza od strony psychologicznej. Tak dobrej psychodeli fabularnej dawno nie miałem w ręku :) Nic nie jest w tej książce oczywiste, znakomita większość tropów wiedzie na manowce, a zakończenie jest małą wisienką na torcie całości :) Rzecz jasna nie wszystkim wszystko będzie w „Zanim umarłam” pasować – zwłaszcza trochę zbyt udramatyzowana końcówka i wątki okultystyczne, bez których można się było na dobrą sprawę obejść – jednak ja bym aż tak bardzo nie narzekał. Przyspieszanie tempa narracji aż do zaskakującego finału, dobrze poprowadzona historia oraz świetna strona psychologiczna to zalety, które z powodzeniem przyćmiewają wszystkie wady książki (a tych jest naprawdę malutko).

Gorąco polecam.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.







Niewidzialny most - Julie Orringer


Tytuł: Niewidzialny most (tytuł oryginału: The Invisible Bridge)
Seria: Szmaragdowa seria
Autor: Julie Orringer
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 03.07.2019r.
Liczba stron: 744



Miłość i wojna.

Temat opisany chyba z każdej możliwej strony, a jednak w dalszym ciągu zachwyca swą głębią. II Wojna Światowa, Holocaust, trudna miłość, cierpienie, obozy, szykany, ludzkie upodlenie, śmierć… Wszystko to już gdzieś i kiedyś było (i to wiele razy), jednak każda tego rodzaju historia jest inna… Warto poznać i tę.

Rok 1937. Węgierski Żyd Andras Levi wyjeżdża do Paryża na wymarzone studia architektoniczne. Pod pachą ma tylko podręczny bagaż i tajemniczy list, który ma za zadanie dostarczyć młodej nauczycielce baletu, Klarze. Andras szaleńczo się w niej zakochuje, uczucie to nie jest jednak wcale łatwe, oboje pochodzą bowiem z dwóch różnych światów – przede wszystkim na płaszczyźnie materialnej… Wkrótce zaczynają się prześladowania Żydów, wybucha wojna. Zwykłą rzeczywistość zastępuje rzeczywistość obozowa… Jedynym co trzyma Andrasa przy życiu jest – niczym tytułowy niewidzialny most - miłość do Klary. Czy to jednak wystarczy? A jeśli nawet wystarczy i jakimś cudem uda im się być razem, to jak żyć w powojennym świecie, któremu wojna zabrała całe człowieczeństwo?

Poruszająca lektura. Pełno tutaj wartości uniwersalnych i odwołań do siły ducha, człowieczeństwa, woli przetrwania… Takich książkowych historii znamy wiele i wiele takich już przeczytaliśmy, jednak za każdym razem kiedy pojawia się kolejna to coś chwyta człowieka za serce. Z jednej strony to dobrze, że takie historie wciąż są spisywane; pamięć o koszmarze II Wojnie Światowej oraz o demonach Holocaustu powinna być obecna w zbiorowej świadomości, jednak nie można też przedobrzyć i – moim skromnym zdaniem – chyba trochę zbyt wiele pojawia się takich opowieści na rynku wydawniczym w ostatnich latach… Przy całej istotnej wartości moralno-obyczajowo-historycznej takich lektur nie było by dobrze, gdyby opisywane w nich świadectwa i historie rozmyły się we własnej mnogości doprowadzając tym samym do stopniowego zobojętnienia publiki. Oby tak się z biegiem czasu nie stało.

Przejmująca historia, którą zdecydowanie warto przeczytać. Ludzkie świadectwa to wartość sama w sobie – dobrze jest móc je poznać, niezależnie od tego jak bardzo są one smutne, tragiczne i przejmujące.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.







Wrzuć na luz. Jak poskromić i uspokoić swój umysł - Serge Marquis


Tytuł: Wrzuć na luz. Jak poskromić i uspokoić swój umysł (tytuł oryginału: On est foutu, on pense trop! Comment se libérer de Pensouillard le hamster)
Autor: Serge Marquis
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 19.06.2019r.
Liczba stron: 160



Luz w głowie.

Wewnętrzny spokój i tytułowy luz to wartości same w sobie i zdecydowanie warte są one swojej ceny. Wiemy to nie od dzisiaj i jest to szalenie istotne w dzisiejszym, coraz bardziej pędzącym do przodu świecie, jednak uzyskanie pewnego wewnętrznego spokoju to wcale nie jest łatwa sprawa. Zaczyna się on w głowie, żeby jednak mógł on się w niej zacząć należy okiełznać na początek własne myśli.

Autor książki, jak ma to miejsce w całej masie pokrewnych publikacji, do znudzenia podkreśla znaczenie wewnętrznego wyciszenia i spokoju w ludzkim życiu. Takie zwyczajne „nie przejmowanie się”. To prawda, ciągłe przejmowanie się zabiera z życia wiele radości, odbiera chęci na coś więcej, dominuje codzienność, niszczy radość, a w konsekwencji może prowadzić do różnego rodzaju zaburzeń emocjonalnych. Jak więc zdusić zło w zarodku, jak zacząć się nie przejmować i – jak podpowiada tytuł książki – wrzucić na luz?

Jak to zwykle bywa w pozycjach coachingowo-psychologicznych rada naczelna nie będzie wcale odkrywcza: na dobry początek trzeba poznać i okiełznać samego siebie, wychwycić i zrozumieć własne zachowania, odkryć z czego się one biorą, zauważyć początki wpadania w złe spirale myśli, po czym należy podjąć działania zaradcze – trenować pozytywne myślenie, walczyć ze złymi nawykami i z destrukcyjnymi schematami zachowań, świadomie wybierać priorytety i… po prostu walczyć o samego siebie.

Czy to wszystko jest proste? Oczywiście, że nie ;) Jednakże w sytuacji, w której zgryzoty i ciągłe zmartwienia dominują naszą rzeczywistość nie ma wyjścia i podjąć walkę po prostu trzeba. Książki takie jak ta mogą się okazać w tej walce niezwykle pomocne.

Lektura nie jest może odkrywcza, ale swoją pozytywną wartość ma. Podobnych pozycji znajdziemy na rynku wydawniczym mnóstwo, nie sposób wymienić, opisać oraz polecić wszystkich, jednakże ta jest nawet niezła, wobec czego polecam z czystym sumieniem :)

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.







Umowa stoi. Tajemnice piłkarskich kontraktów i wielomilionowych transferów w Premier League - Daniel Geey, Gianluca Vialli


Tytuł: Umowa stoi. Tajemnice piłkarskich kontraktów i wielomilionowych transferów w Premier League (tytuł oryginału: Done Deal: An Insider's Guide to Football Contracts, Multi-Million Pound Transfers and Premier League Big Business)
Autor: Daniel Geey, Gianluca Vialli
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 19.07.2019r.
Liczba stron: 384


Futbol i pieniądze.

Fantastyczna książkowa analiza roli pieniędzy (chociaż zasadniej będzie rzec: WIELKICH PIENIĘDZY)  w świecie współczesnego futbolu. Analiza oparta na sytuacji w Premier League, jednakże nie jest to wcale wybiórcze spojrzenie, liga angielska należy bowiem do wąskiej grupy najsilniejszych (nie tylko finansowo), a wiele zachodzących w niej zjawisk i procesów adaptowanych jest w innych ligach, w związku z czym Premier League jest przykładem jak najbardziej reprezentatywnym.

Przedmowę niniejszej książki napisał Gianluca Vialli, wspaniały niegdyś piłkarz. Bardzo fajnie, że takowa się pojawiła, Vialli pokazuje bowiem pokrótce jak cały ten biznes wyglądał w latach 80-tych i na początku 90-tych, a będąc wciąż blisko futbolu Vialli uzmysławia nam ponadto, jak wielka przepaść dzieli czasy jego kariery od współczesności pod względem finansowej organizacji całego biznesu. Właśnie tak - biznesu. Piłka nożna z biegiem lat tym właśnie się stała, o samym biznesie zaś opowiada obszernie na kolejnych stronach Daniel Geey.

Futbol to niesamowicie precyzyjnie naoliwiona finansowa maszyna. Geey niesamowicie wnikliwie (z wykresami włącznie) przedstawia jak ten biznes się kręci, w jaki sposób powiązane są ze sobą kontrakty zawodników, pieniądze z praw telewizyjnych, dochody marketingowe i kilka innych składowych, które tworzą razem coś na kształt perpetuum mobile. Niesamowicie ciekawe analizy stoją w książce na naprawdę wysokim poziomie. 

Geey schodzi w swoich rozważaniach nieco głębiej także na poziomie kontraktów piłkarskich. To nie są wcale kilkustronicowe zaledwie umowy; to skomplikowane akty prawne obwarowane klauzulami, wyjątkami i zawierające w sobie szereg ustępów poświęconych zdrowiu, premiom oraz warunkom ich otrzymania przez gracza. Kontrakty zawierają w sobie także części czysto biznesowe, jak np. kwestie praw do wizerunku piłkarza, czy umowne warunki i kary za złamanie określonych w kontrakcie zobowiązań. Geey pokazuje także na głośnych przykładach jak dochodzi do wielkich transferów i co one oznaczają dla całego futbolowego rynku.

Książka jest po prostu świetna. Być może ktoś się skrzywi twierdząc, że futbol to gra, a nie biznes, ale - stety, niestety - piłka nożna od dawna jest także tym drugim. Można się zastanawiać, czy to dobrze, czy pieniądze nie zabijają aby całego piękna tego sportu... Cóż, każdy kij ma dwa końce. Z jednej strony w słowach o zabijaniu dyscypliny jest naprawdę bardzo dużo prawdy, jednak z drugiej - gdyby w futbolu nie pojawił się aspekt finansowo-marketingowo-prawny, to jak mogły by dziś wyglądać prawa samych zawodników? Jak dbano by - bez armii prawników i marketingowców - o ich dochody i szeroko pojęte dobro? Vialli przytacza w przedmowie własny przykład, kiedy w latach 80-tych warunki jego przejścia do innego klubu negocjował prezes obecnego (!) - czy dziś ktoś wyobraża sobie coś takiego? Czy zawodnicy bez całej biznesowej otoczki i grup ludzi dbających o ich dobro nie byliby oszukiwani? Każdy kij ma dwa końce - warto o tym pamiętać.

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.






Skazany na Wimbledon - Artur Rolak


Tytuł: Skazany na Wimbledon
Autor: Artur Rolak
Wydawnictwo: SQN
Data wydania: 03.07.2019r.
Liczba stron: 272


Truskawki i bita śmietana :)

Tenisowe coroczne święto dorobiło się właśnie książkowego zakulisowego opisu :) Artur Rolak, wieloletni korespondent z kortów Wimbledonu, zaprasza na nieco sentymentalną podróż od kuchni po najważniejszym trawiastym turnieju wielkoszlemowym.

Podróż ta będzie do bólu subiektywna, co jednak wcale nie oznacza, że nie pokrywająca się z obiektywnym obrazem turnieju. Zresztą - nie tylko o turnieju będzie tutaj mowa. "Skazany na Wimbledon" to również garść spostrzeżeń dotyczących dziennikarstwa sportowego i ewolucji parania się tą profesją oraz podejścia osób decyzyjnych do samego zawodu i do wykonujących go ludzi.

Rolak niewątpliwie kocha tenisa. Zwłaszcza tego w wydaniu wielkoszlemowym. Autor książki po raz pierwszy zawitał na korty Wimbledonu w 1992 roku - dostajemy zatem książkowe świadectwo kogoś, kto widział na własne oczy ponad ćwierć wieku tego turnieju. 

Bardzo fajnie, że Artur Rolak nieco szerzej opisuje istotne dla dyscypliny spotkania, jak chociażby zażarte boje Federera z Nadalem, czy mecze kończące pewne epoki, jak choćby porażki Pete'a Samprasa. Będą także rzec jasna akcenty rodzime, nie zabraknie bowiem spotkań Agnieszki Radwańskiej, zwłaszcza z najlepszego okresu jej kariery. W książce pojawi się ponadto kilka refleksji na temat stanu dyscypliny, wkradającej się nieuchronnie na Kort Centralny nowoczesności oraz na temat stanu tenisa w Polsce, czego odbiciem są występy Polaków na takich turniejach jak Wimbledon.

Co do subiektywizmu książki... Jest go sporo, co nie każdemu może przypaść do gustu, jednak ja bym na ten fakt nie narzekał. Wychodzę bowiem z założenia, że nawet jeśli przedstawiony obraz jest subiektywny, to jednak przedstawia go ktoś, kto z turniejem ma do czynienia - jako się rzekło - od ponad ćwierćwiecza. Ktoś taki ma sporo do powiedzenia.

Wimbledon to niewątpliwie wielka świątynia tenisa. Truskawki i bita śmietana na trybunach, etykieta wymagająca białych strojów - te akcenty wprost z Kortu Centralnego znamy wszyscy. Jeśli ktoś lubi tenisa - musi przeczytać tę książkę. Zapewniam, jest o czym czytać.

Dziękuję Wydawnictwu SQN za egzemplarz recenzencki.






czwartek, 8 sierpnia 2019

Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych. Przyroda w mieście - Francois Lasserre, Isabelle SImler


Tytuł: Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych. Przyroda w mieście
Seria: Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Francois Lasserre, Isabelle SImler 
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 31.07.2019r.
Liczba stron: 40



Czas na obserwacje!

Obserwacje przyrodnicze to coś, czym bez wątpienia fajnie jest zainteresować malucha (zwłaszcza takiego przedszkolnego). Bo wbrew pozorom także w mieście można całkiem sporo śladów szeroko pojętej przyrody odnaleźć. No i każdą ciekawą przygodę z naturą najlepiej jest zacząć od tzw. „własnego podwórka” – a więc w najbliższym otoczeniu swojego domu ;)


Aż się przypominają człowiekowi własne czasy przedszkolno-szkolne i tworzenie, chociażby, zielnika ;) „Przyroda w mieście” i ten pomysł w sobie zawiera, ale ma ich ona dużo więcej. Poprzez kolorowanki, zadania, wycinanki i ciągłe skłanianie do wyjścia za próg domu książeczka uczy, edukuje i popycha wręcz dziecko do samodzielnych poszukiwań śladów miejskiej przyrody.


Na kolejnych stronach dzieci mogą nauczyć się jak założyć własny domowy ogródek, jak rozpoznawać rośliny, gdzie można znaleźć miejskie zwierzęta (i skąd one się właściwie w przestrzeni miejskiej wzięły), a także które stworzenia można spotkać w dzień a które nocą. 

Chyba najważniejsze w tej pożytecznej książeczce jest to, że skłania ona do wyjścia z domu. Wszelka aktywność jest zawsze mile widziana, a jeśli możliwe jest połączenie jej z edukacją oraz z zaszczepieniem dziecku ciekawości względem otaczającego go świata – tym lepiej :)

Gorąco polecam.

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Przyroda-w-miescie.-Akademia-madrego-dziecka.-Moj-zeszyt-obserwacji-przyrodniczych.,17582094,p.html







Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych Pożywienie - Paula Bruzzone, Isabelle Simler


Tytuł: Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych Pożywienie
Seria: Mój zeszyt obserwacji przyrodniczych, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Paula Bruzzone, Isabelle Simler
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 31.07.2019r.
Liczba stron: 40



Wybory żywieniowe.

Jeszcze jeden przykład pozycji, która łączy względem dzieci przyjemne z pożytecznym. Tym razem „Akademia Mądrego Dziecka” poprzez zabawę przeplataną (dodam od razu, że przeplataną jak najbardziej udanie ;) ) z nauką uświadamia najmłodszemu odbiorcy czym są właściwe wybory żywieniowe i co robić żeby zdrowo jeść oraz – w efekcie – także zdrowo żyć.


Komunałów i obszernych wykładów na kolejnych stronach nie uświadczymy (bo i nie jest to sensowne, pamiętajmy że odbiorcami są małe dzieci), jednak poprzez operowanie prostym językiem i czytelnymi komunikatami dziecko jest w stanie zacząć „łapać” o co chodzi w zdrowym żywieniu i w szeroko pojętym całościowo zdrowiu własnym. To są naprawdę proste komunikaty w stylu „jabłko jest lepsze od frytek”, aczkolwiek poparte fajną aktywnością w rodzaju zamieszczonych kolorowanek czy wycinanek komunikaty te mają pewną szansę na przebicie się do świadomości dziecka.


Z książeczki dowiemy się rzeczy podstawowych, jak np. czy człowiek rzeczywiście jest wszystkożercą, jak rozpoznawać zdrowe owoce, czym jest zdrowa żywność, czym się charakteryzują produkty sztucznie przetworzone i dlaczego warto jest wybierać np. owoce sezonowe. Z ciekawszych dla maluchów rzeczy znajdziemy też instrukcję jak samodzielnie wyhodować pomidory koktajlowe ;) Jednym słowem: edukacja rękę w rękę z zabawą :)

Bardzo fajnie, że tego rodzaju pozycje pojawiają się na rynku wydawniczym. Chyba nigdy nie jest zbyt wcześnie żeby zainteresować dziecko czymś słusznym i właściwym, a zdrowe żywienie zdecydowanie do takiej kategorii należy. Im szybciej zaczniemy takie treści w codziennym dziele wychowawczym „przemycać” – tym lepiej. Książeczki takie jak ta mogą się okazać bardzo przydatne na tym polu.

Polecam.

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Moj-zeszyt-obserwacji-przyrodniczych-Pozywienie,17582104,p.html







Energia odnawialna! - Ruth Spiro, Irene Chan


Tytuł: Energia odnawialna!
Seria: Bobas odkrywa naukę, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Ruth Spiro, Irene Chan
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 22



Dbajmy o Ziemię.

Czas najwyższy zacząć dbać o nasza planetę – co do tego wniosku chyba nikt nie ma większych wątpliwości. Nawyk dbania o nasze naturalne środowisko trzeba jednak w sobie w jakiś sposób wyrobić i dotyczy to także najmłodszych z nas. Tym bardziej cieszy seria „Bobas odkrywa naukę” i jej części składowe, jak chociażby niniejsza, poświęcona energii odnawialnej.


Temat energii odnawialnej poruszono i opisano w książeczce szalenie na okrętkę, lecz jest to jednak niezbędne jeśli chcemy, żeby całe zagadnienie zrozumieli najmłodsi (zwłaszcza dzieci w wieku przedszkolnym do których skierowana jest ta seria). Na kolejnych stronach znajdziemy w związku z tym na początek bardzo obrazowe opisy ziemskiej atmosfery wraz z porównaniem jej do otulającego nas kocyka, pod którym jest nam ani nie za zimno, ani nie za ciepło, lecz w sam raz; atmosfera jest dla Ziemi takim właśnie kocykiem, a kiedy np. emitujemy zbyt dużo gazów cieplarnianych, wtedy Ziemi jest „za ciepło”. Prawda że proste?


Kolejne strony to przyjazne opisy możliwych do stosowania przez ludzkość źródeł energii odnawialnej wraz z ich krótkim opisem i bardzo prostym wytłumaczeniem zasad ich działania oraz sensu ich stosowania. Całość opatrzona jest bardzo ładnymi i czytelnymi ilustracjami, które z całą pewnością pomogą dziecku zrozumieć jeśli nie całość, to na pewno ogólne zasady danego zagadnienia.


Seria Bobas odkrywa naukę to seria książeczek poświęconych skomplikowanym zagadnieniom naukowym przedstawionym tak, żeby zrozumieli je nawet najmłodsi. Książeczki serii bazują na popularnej i skutecznej metodzie edukacyjnej STEM, która w najprostszy możliwy sposób odwołuje się do takich dyscyplin jak: nauki przyrodnicze (Science), technologia (Technology), inżynieria (Engineering) i matematyka (Math), a w założeniu ma zainteresować dzieci naukami ścisłymi. 

Polecam :)






Grawitacja! - Ruth Spiro, Irene Chan


Tytuł: Grawitacja!
Seria: Bobas odkrywa naukę, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Ruth Spiro, Irene Chan
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 22



Grawitacja bez tajemnic ;)

Podejście łopatologiczne, a więc najprostsze, to chyba najlepsze co można zastosować chcąc wyjaśnić pewne zagadnienia własnemu dziecku. Podejście owo może być najwłaściwsze gdy mowa o przedszkolaku oraz o zagadnieniu z pozoru prostym, a jednak do wyjaśnienia koniecznym – mianowicie o grawitacji.

Na kolejnych kartonowych stronach na wielu przykładach mały przedszkolak jest w stanie pojąć ogólnie obowiązujące zasady grawitacji, jak również może zrozumieć i nazwać samo zjawisko. Tu naprawdę nie trzeba filozofii i wielu słów, za to przyda się sporo obrazków, które w książeczce jak najbardziej znajdziemy. Przykłady zaś są równie proste i nieskomplikowane – ot, na przykład spadająca kluska ;)


Seria Bobas odkrywa naukę to seria książeczek poświęconych skomplikowanym zagadnieniom naukowym przedstawionym tak, żeby zrozumieli je nawet najmłodsi. Książeczki serii bazują na popularnej i skutecznej metodzie edukacyjnej STEM, która w najprostszy możliwy sposób odwołuje się do takich dyscyplin jak: nauki przyrodnicze (Science), technologia (Technology), inżynieria (Engineering) i matematyka (Math), a w założeniu ma zainteresować dzieci naukami ścisłymi. 

Świetny pomysł na kolejną serię edukacyjną – warto zajrzeć i się zainteresować :) A przede wszystkim warto zainteresować tą serią własne dziecko :)

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Grawitacja-Bobas-odkrywa-nauke.-Akademia-madrego-dziecka,17582092,p.html






Masza i Niedźwiedź. Uczę się... liczyć. - praca zbiorowa


Tytuł: Masza i Niedźwiedź. Uczę się... liczyć.
Seria: Nauka i Zabawa
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 24



Cyfry nie są wcale złe ;)

Jeszcze jeden zeszycik z egmontowskiej serii „Nauka i zabawa” poświęcony nauce cyfr. Liczenie, a później dokonywanie na cyfrach prostych działań to podstawa, nie ma zatem moim skromnym zdaniem co zwlekać z zapoznaniem się przedszkolaka z najprostszym obliczem matematyki. 


W dziele wspomnianej nauki dzieciakom dzielnie będzie towarzyszyć i kibicować Masza oraz Niedźwiedź. Nie raz i nie dwa będziemy musieli pomóc małej rozrabiace coś policzyć, coś gdzieś wpisać lub coś pokolorować. I to jest bardzo fajny (oraz sprawdzony) sposób: zainteresować dziecko czymś, co lubi (na przykład dobrze znaną bajką), a następnie skłonić malucha do wykonania kilku ćwiczeń, które pomogą mu w stawianiu pierwszych kroków na matematycznym polu :)


Na kolejnych stronach pojawią się kolorowanki i proste działania. Za każde dobrze wykonane zadanie przewidziana jest dołączona naklejka-nagroda, jednak raczej nie wszystkie zadania dzieci wykonają samodzielnie; do niektórych ćwiczeń potrzebna będzie pomoc dorosłego, ale to też dobrze – na rozwiązywaniu zadań wspólnie z dzieckiem także fajnie spędza się czas :)


Myślę, że dzięki Maszy i Niedźwiedziowi nauka cyfr i liczenia będzie samą frajdą ;) Byle by tylko nie brać przykładu z małej rozrabiaki, która płata w każdej bajce więcej figlów niż można by się było spodziewać ;)

Polecam.

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Masza-i-Niedzwiedz.-Ucze-sie...-liczyc.-Nauka-i-zabawa,17582091,p.html





środa, 7 sierpnia 2019

Smerfy. Uczę się... liczyć. - Adrianna Zabrzewska


Tytuł: Smerfy. Uczę się... liczyć.
Seria: Nauka i Zabawa
Autor: Adrianna Zabrzewska
Wydawnictwo: Egmont Polska
data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 24



Smerfne cyfry.

Bardzo fajny „zeszytowy” pomysł na zapoznanie dziecka z cyframi i z ich kreśleniem, a także z prostymi działaniami matematycznymi. Towarzystwo niebieskich stworków wprost od Peyo tylko może wyjść tutaj na plus ;)

Zeszycik jest mały, aczkolwiek treściwy. No kolejnych stronach poznamy cyfry oraz nauczymy się je kreślić i rysować. To przede wszystkim. W dalszej kolejności pojawią się proste ciągi logiczne, w których trzeba będzie uzupełnić brakujące „cyfrowe ogniwa” – czyli wpisać brakujące cyfry we właściwe miejsca :) 


Na kolejnych stronach pojawią się także kolorowanki i proste działania. Za każde dobrze wykonane zadanie przewidziana jest dołączona naklejka-nagroda, jednak raczej nie wszystkie zadania dzieci wykonają samodzielnie; do niektórych ćwiczeń potrzebna będzie pomoc dorosłego, ale to też dobrze – na rozwiązywaniu zadań wspólnie z dzieckiem także fajnie spędza się czas :)


Rozwodzić się głębiej na temat tego zeszytu ćwiczeń chyba nie ma sensu. Ot – nauka cyfr, taka sama jak w wielu podobnych zeszytach dostępnych w kioskach i w księgarniach. Aczkolwiek niniejszy ma nad innymi tę przewagę, że przez wszystkie strony towarzyszą dziecku Smerfy :) 

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Smerfy.-Ucze-sie...-liczyc.-Nauka-i-zabawa,17582105,p.html






Bob Budowniczy. Uczę się... pisać. - Paulina Kaniewska


Tytuł: Bob Budowniczy. Uczę się... pisać.
Seria: Nauka i Zabawa
Autor: Paulina Kaniewska
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 24



W świecie liter.

Znajomość alfabetu to obok znajomości cyfr pewna podstawa, którą kilkuletnie dziecko powinno umieć już opanować. Ciekawym sposobem na wspomożenie wysiłków czynionych na tym polu przez Naszą Małą Pociechę w przedszkolu może być – jeśli chodzi o alfabet – niniejsza książeczka.

Bob Budowniczy, jak dobrze wiemy, znakomicie radzi sobie na placu budowy oraz rozwiązuje wszelkie budowlane problemy. Jak pójdzie mu z literami i z łamigłówkami z nim związanymi? ;) Nasze dzieci mogą się o tym przekonać na kolejnych stronach, gdzie na pierwszy ogień pójdzie nauka liter i zapoznanie się z nimi.


Kolejnym krokiem po nauce liter będą mniej i bardziej skomplikowane łamigłówki oraz zadania z nimi związane. Będziemy uzupełniać litery, kreślić je, wykorzystywać je w zamieszczonych w zeszycie ćwiczeniach, a także okażą się one pomocne w pokolorowaniu zamieszczonych kolorowanek. Zadania mają różny stopień trudności i choć prawdopodobnie dzieci nie rozwiążą samodzielnie wszystkich (do niektórych potrzebna będzie jednak pomoc rodzica), to za każde przewidziana jest naklejka-nagroda :)


Pomysł na zeszyt ćwiczeń jest od strony edukacyjnej bardzo fajny. Dziecko poznaje litery, ćwiczy ich praktyczne stosowanie, a przy okazji, perspektywicznie, zapoznaje się powoli z tym, co czeka je w szkole. Nie zapominajmy także o budowaniu dziecięcej pewności siebie płynącej ze świadomości dobrze wykonanych ćwiczeń oraz o ciągłym ćwiczeniu koordynacji oko-ręka. To wszystko naprawdę się przyda :) – i z pewnością zaprocentuje!

Polecam.





Smerfy i Księga Odpowiedzi - Alain Jost, Thierry Culliford, Pascal Garray


Tytuł: Smerfy i Księga Odpowiedzi
Cykl: Smerfy Komiks (tom 26)
Autor: Alain Jost, Thierry Culliford, Pascal Garray 
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 03.07.2019r.
Liczba stron: 48



Smerfna wiedza.

Znać odpowiedzi na wszystkie pytania to nie lada pokusa. Któż by nie chciał posiąść takiej wiedzy? Smerfy mają nie lada problem, stają bowiem przed możliwościami, jakich dotąd nie miały. I jest dokładnie tak, jak powiedziałem: to jest naprawdę problem… Nie zawsze bowiem wiedza popłaca.

Jak to ze Smerfami często bywa, problemy zaczynają się wtedy, kiedy z horyzontu zdarzeń znika Papa Smerf. Nie inaczej jest i tym razem. Smerfy otrzymują od Papy instrukcje co i jak robić, jak sobie radzić, jednak wszystkie kalkulacje biorą w łeb gdy w ręce Ważniaka wpada tajemnicza Księga Odpowiedzi. Smerfy mają niepowtarzalną okazję do poznania odpowiedzi na nurtujące ich pytanie – i to na wszystkie możliwe pytania… Ważniak z kolei ma szansę zrealizować swoje marzenie – zastąpić Papę Smerfa w jego roli… Czy warto? Czy Smerfy oprą się pokusie? Szalenie ważne pytania i to tym ważniejsze, że – jak to przeważnie ma miejsce – na horyzoncie pojawia się zagrożenie dla całej smerfowej wioski.

Jak zwykle świetny humor, ładna kreska i niepowtarzalny klimat opowieści :) Smerfy to klasa sama w sobie i – jak widać – wcale się jako bajka nie starzeją. I nie jest w ogóle istotne, czy bajka to kreskówka, czy komiks, ani też czy wyszła spod pióra samego Peyo, czy (jak w tym przypadku) jej autorami są jego następcy. Niebieskie stworki to nieodłączny element krainy dzieciństwa chyba każdego z nas; fantastycznie, że można zaprosić do tej krainy także własne dziecko :)

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/Smerfy-i-ksiega-odpowiedzi.-Tom-26,17700867,p.html






J jak jaskiniowiec - Marcin Sandecki, Agnieszka Surma


Tytuł: J jak jaskiniowiec
Seria: Literkowe przedszkole, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Marcin Sandecki, Agnieszka Surma
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 32


Jaskiniowcy i jaszczury ;)

W tej odsłonie Literkowego Przedszkola spotkamy się ze znajomymi nam już sympatycznymi przedszkolakami wiosną. Bohaterem tego spotkania będzie oczywiście kolejna litera alfabetu - tym razem będzie to literka "j".

Jak wiosna, to i wiosenne zwierzęta - w książeczce pojawią się jemiołuszki i jaskółki. Najciekawsze jednak w przedszkolnych rozmowach i zabawach będzie pojawienie się jaskiniowca i różnego rodzaju jaszczurów. Co z tego wyniknie? ;)

Na pewno wyniknie z tego wszystkiego utrwalenie w dziecięcej pamięci słów na literę "j" :) O takie właśnie utrwalanie w książeczkach z omawianej serii chodzi, a zatem - zadanie wykonane.

Literkowe Przedszkole to ciekawa, niezobowiązująca seria książeczek, które mają za zadanie ćwiczenie dziecięcej znajomości alfabetu i utrwalenie wiedzy w tym zakresie. W każdej książeczce znajduje się wesoła historyjka, a także rebusy, zagadki i kolorowanki dzięki którym utrwalenie posiadanej wiedzy o alfabecie staje się nieco łatwiejsze :)

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/J-jak-jaskiniowiec-Literkowe-przedszkole-AMD,17582088,p.html






I jak infekcja - Marcin Sendecki, Agnieszka Surma


Tytuł: I jak infekcja
Seria: Literkowe przedszkole, Akademia Mądrego Dziecka
Autor: Marcin Sendecki, Agnieszka Surma
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 17.07.2019r.
Liczba stron: 32


Infekcje i litery ;)

Jak infekcja - to zima ;) Książeczka której główną bohaterką jest litera "i" utrzymana jest w zimowej konwencji, aczkolwiek arena zdarzeń wciąż jest taka sama: małe przedszkole pełne sympatycznych dzieciaków, które - razem z małym czytelnikiem - uczą się alfabetu i utrwalają wiedzę o nim.

Przedszkolaki w ramach codziennych zajęć snują dziecięce rozważania o igloo, o idolach w osobach skoczków narciarskich (o igielicie też będzie mowa), o imionach, o imprezie jasełkowej - jednym słowem o idealnej zimie :) Choć książeczka jest bardzo krótka to... muszę przyznać, że bardzo fajnie się ją czyta :)

Literkowe Przedszkole to ciekawa, niezobowiązująca seria książeczek, które mają za zadanie ćwiczenie dziecięcej znajomości alfabetu i utrwalenie wiedzy w tym zakresie. W każdej książeczce znajduje się wesoła historyjka, a także rebusy, zagadki i kolorowanki dzięki którym utrwalenie posiadanej wiedzy o alfabecie staje się nieco łatwiejsze :)

Dziękuję Egmont Polska za egzemplarz recenzencki.

Więcej na:
https://egmont.pl/I-jak-infekcja.-Akademia-madrego-dziecka.-Literkowe-przedszkole,17582101,p.html?utm_source=inis&utm_medium=onsite&utm_campaign=productpage