czwartek, 29 czerwca 2023

Płomień i krzyż (tom 4) - Jacek Piekara

Cykl: Płomień i krzyż (tom 4), Cykl Inkwizytorski (tom 17)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania 14.06.2023
Liczba stron: 392


I to by było (w Inkwizytorium spod znaku Fabryki Słów) na tyle...

Jacka Piekarę można lubić, lub nie. Na pewno nie pozostawia On nikogo obojętnym, tak samo jak nie pozostawia nikogo w stanie obojętności Cykl Inkwizytorski - o ile się go zaczęło swego czasu czytać i o ile wiernie brnęło się na przestrzeni lat przez kolejne strony i przez wszystkie następujące po sobie tomy tej historii. Do tej pory cykl doczekał się szesnastu odsłon. "Płomień i krzyż 4" ma numerek siedemnasty i... jest to numer ostatni w Fabryce Słów. Coś się wraz z tą książką kończy. Na pewno istotna dla każdego miłośnika fantastyki epoka. Co możemy o tym końcu powiedzieć? O tym poniżej.


Od trzeciego tomu historii z Arnoldem Lowefellem w roli głównej minęły ponad cztery lata (!), a Jackowi Piekarze przydarzyły się od tego czasu cztery nowe, inkwizytorskie pozycje. Na początek dobrze by więc było coś na temat tych ostatnich czterech lat wspomnieć, albowiem "Płomień i krzyż 4" łączy się z ostatnimi czterema książkowymi laty w sposób nierozerwalny. Nie bijcie za te nawiązania do innych tytułów - są one naprawdę konieczne, albowiem "PiK4" łączy w pewną całość sporo rozsianych w innych miejscach wątków, muszę więc o nich wspomnieć.


Akcja trzeciej odsłony "Płomienia i krzyża" (2019) rozpoczęła się od konieczności przedsięwzięcia tajemniczej wyprawy na Ruś. Na Rusi bowiem skrył się jeden z ostatnich starożytnych, potężnych wampirów, dla Inkwizytorium zaś jego istnienie (a przynajmniej istnienie poza kontrolą Organizacji) zaczęło być czymś absolutnie nie do przyjęcia. W tle majaczyła kwestia odzyskania duchowej esencji Roksany, dawnej uczennicy Narsesa (z którego duchowych szczątków, jak już wiemy, powstał Lowefell) oraz powolne odzyskiwanie przez Arnolda pamięci o tym, kim był i co potrafił jako perski mag ognia… To jednak początkowo schodziło w trzecim tomie na drugi plan. Ekspedycja na Ruś była najważniejsza.


Co było dalej - tego dowiedzieliśmy się z Trylogii Ruskiej (2019-2020). Następnie Mordimer powrócił do Cesarstwa, jednak bez wiedzy i pamięci o tym, co zdarzyło się na rubieżach cywilizowanego świata. Święte Officjum skierowało go do miasta Weilburg, a mające tam miejsce wypadki opisano w "Dzienniku czasu zarazy" (luty 2023). Wspominam o tym nie bez przyczyny, albowiem "Płomień i krzyż 4" mocno do wydarzeń z ostatnich czterech książek (Trylogia Ruska + Dziennik) nawiązuje i kieruje zawiązane w nich wątki na pewne nowe tory.


Czytając Jacka Piekarę miałem dotąd nieodmiennie wrażenie – potęgowane z każdym kolejnym tomem "Płomienia i krzyża" – że autor oddala się od klasycznej konwencji Cyklu Inkwizytorskiego coraz bardziej… Nawet nie warto tego oddalenia rozpatrywać w kategoriach „to źle” / „to dobrze” – to po prostu historia trzymająca się cyklu, a jednak do tej pory mocno od jego meritum odmienna. Zbyt pełna magii i piętrzących się zawiłości fabularnych żeby być częścią ścisłego kanonu, a jednak na tyle z kanonem związana, że nie sposób tej opowieści z całego uniwersum inkwizytorskiego wykreślić. Mi osobiście kierunek obrany przez Piekarę bardzo się podoba(ł), oczywiste jest jednak dla mnie, że nie każdy będzie zadowolony z tego, co się tutaj dzieje.


Tym razem czeka nas prawdopodobnie (przynajmniej pod względem kierunku, w jakim zmierzają wszystkie wątki) pozytywne zaskoczenie, albowiem autor zaprzestał tworzenia nowych nici fabuły, a skupił się na łączeniu tych już istniejących w jedną, sensowną całość i wszystko na to wskazuje, że zostaną one skanalizowane w jakieś nowe rejony, gdzie - być może - doczekamy się jakichś konkluzji (albo i nie - jeśli coś takiego będzie mieć faktycznie miejsce, to już niestety u innego Wydawcy; piszę "jeśli", bo choć krąży już w sieci rozpiska "co i jak" Jacek Piekara za chwilę i gdzie indziej wyda, to jednak autor pewnych obiecanych całe już lata temu książek wciąż nam nie napisał...). Wiem, że do tej pory Pan Jacek sporo czytelnikom obiecał i niewiele z tego wyszło, a jednak TERAZ (czemu tak późno?...) obserwować możemy, po raz pierwszy od dawna, pewną konsolidację wątków (zamiast tworzenia nowych), co może być (przyszłościowo patrząc) obiecujące. Jak będzie - zobaczymy...


Jak widzicie dotąd jest pozytywnie, ale mam graniczące z pewnością przekonanie, że po napisaniu przeze mnie czegoś jeszcze na plus w temacie "PiK4", to wiadro pomyj i tak się wyleje... :) Prosiłbym więc, abyście czytając tę recenzję odłożyli na chwilę na bok żale, frustracje i pretensje do autora (mniej lub bardziej uzasadnione - ja także nie jestem z powodu odejścia Jacka Piekary z Fabryki, i to bez ostatecznego zamknięcia przezeń ważnych wątków i dokończenia obiecanych wiele lat temu książek zadowolony - odkładam to jednak na chwilę na bok). Pogadajmy o samej książce.


Generalnie - nie ruszamy się przez prawie 400 stron ani na krok z klasztoru w Amszilas. Może to na starcie nieco wkurzać. I to zwłaszcza, że pierwsze 170 stron to w zasadzie streszczenie wydarzeń mających miejsce na Rusi, które przybrało formę opisu narady Wewnętrznego Kręgu Świętego Officjum... Ok - mogło to być (być może) krótsze. Jednak sporo się w trakcie owej narady wyjaśniło: przede wszystkim względem niebezpieczeństw, jakie dla samego Mordimera (i dla nieświadomie przezeń noszonej w umyśle księgi Szachor Sefer) stanowił romans z ruską wiedźmą. Pochodząca z peczorskich bagien Natasza była o wiele potężniejsza, niż może się nam zdawać - być może była nawet wcieleniem legendarnej Morgany, która wieki temu stała w Brytanii na czele najpotężniejszego sabatu, z którym przyszło mierzyć się Świętemu Officjum?


O samej Morganie także czegoś się dowiemy. Poznamy także plany i zamierzenia Inkwizytorium, które planuje zaiste spektakularne, śmiałe i wstrząsające podwalinami świata posunięcia. Do Świętego Officjum jest to aż niepodobne (jest ono wszak głównie milczącym obserwatorem świata i ludzi, których poczynania tylko czasem, na chwałę boża, koryguje), a jednak na naszych oczach dokona się za sprawą podjętych przezeń decyzji zmiana, która może być dla cyklu Piekary naprawdę nowym otwarciem. Szkoda tylko, że już nie w Fabryce Słów...


Merytorycznie na książkę patrząc mam mieszane odczucia... Z jednej strony COŚ SIĘ DZIEJE, z drugiej zaś mało w tym wszystkim, niestety, dynamiki samych zdarzeń. Zapewne Ci z Was, którzy są już do autora na dobre zrażeni powiedzą, że to nic nie wnosząca książkowa szmira, napisana nie wiadomo po co, bo jest w dużej części czymś na kształt streszczenia ostatnich czterech lat i poprzednich czterech książek cyklu. Można i tak... Jednak, szukając pozytywów (nie bijcie! :) ), trzeba raz jeszcze coś podkreślić: "Płomień i krzyż 4" porządkuje i wyjaśnia mnóstwo wątków! Z tym faktem trudno polemizować, choć, całościowo patrząc (no dobra - zgoda! :) ) mogło to wszystko wyglądać fabularnie lepiej i bardziej dynamicznie.


W ostatecznym rozrachunku określiłbym "PiK4" jako pewnego rodzaju "tom porządkujący" to, co mamy w cyklu na ten moment "na tapecie". To jednocześnie książka, która obiecuje sporo na przyszłość... Coś o tej przyszłości dzięki informacjom od autora wiemy, jednak narazie są to tylko plany i zapowiedzi. Jednak chyba lepiej jest iść do przodu mając za plecami jako tako uporządkowane wątki, niż totalny bałagan.


"Płomień i krzyż", jako "cykl w cyklu" może być (i zawsze był) ciekawy dla wszystkich tych, którzy chcieli poznać Inkwizytorium od wewnątrz. Knowania, nieczyste gierki, czynione w imieniu Zbawiciela podstępy, dokonywane dla Niego zbrodnie, brudna polityka... Wszystko to znajdziemy właśnie tutaj. Także w tomie numer cztery.


Owe cztery tomy są z perspektywy całego uniwersum Piekary bardzo ważne, bo każda Inkwizycja ma swoje sekrety. A nawet wiele sekretów... Im wyższy poziom wtajemniczenia członków Świętego Officjum, tym zagadek i tajemnic więcej - i tym mniej znających je osób. We wszystkim zaś majaczyła od zawsze odwieczna walka sług Chrystusa i perskich wyznawców magii ognia, na pierwszym planie był zaś tutaj Arnold Lowefell - kiedyś wróg, dziś gorliwy obrońca prawdziwej wiary. Dziś Arnold stoi na progu nowej drogi. Jak mu pójdzie - być może kiedyś się dowiemy.


A jeszcze tak względem pewnych podsumowań... Zapamiętajmy to, co dobre: mroczne tajemnice, pomieszanie dobra ze złem, ni to średniowieczny jeszcze, ni to już renesansowy klimat epoki, wiarę i jej siłę, czary i zło w tle. Ten cykl, pomimo różnych ocen pojawiających się wraz z biegiem lat, po prostu zawsze znakomicie się czytało.

Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was ten tom absolutnie nie zadowoli. Niedawno pozwoliłem sobie na FB napisać na ten temat pewne słowa i pozwolę je sobie tutaj, tak na koniec, powtórzyć:


Jacka Piekary można nie lubić (za ostatnie lata?), można go miło wspominać za całokształt, ale na pewno nie pozostawia On nikogo obojętnym, a bądźmy szczerzy: czy czujemy się zawiedzeni, czy nie, to jednak dwie dekady w Fabryce spędził... N
iezależnie od tego jak się ocenia ostatnie lata cyklu, to całe wszechobecne wkurzenie na jego autora bierze się z tego, że początek istnienia uniwersum był naprawdę dobry. Wygenerował pewne oczekiwania, a coś, co jest złe, oczekiwań nie generuje. I przede wszystkim te dobre chwile, spędzone przy pierwszych tomach, warto mieć w pamięci (bo resztę ocenia się różnie). Szkoda, że cały cykl nie jest zamknięty, to prawda. Ale nie sądzę, by było dla wszystkich lepiej, gdyby Cykl Inkwizytorski w ogóle nie powstał i gdyby nie było ani jednej fajnej chwili w głowach wielu z nas spędzonych przy początkach Mordimera, Arnolda i całej reszty... Miejmy to w pamięci. A co będzie dalej? Czas pokaże.


Wielkie dzięki za wszystkie lata w Fabryce Panie Jacku.

Fabryko - dzięki!

#płomieńikrzyż4 #płomieńikrzyż #światinkwizytorów #jacekpiekara #cyklinkwizytorski #arnoldlowefell #mordimermadderdin #fantastyka #weilburg #amszilas #święteofficjum #fabrykasłów #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland #bookreview












środa, 28 czerwca 2023

Wojna w blasku dnia 1 (edycja jubileuszowa) - Peter V. Brett

Cykl: Cykl Demoniczny (tom 3.1)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 31.05.2023
Liczba stron: 680


Sharak Suun - Wojna w Blasku Dnia.

Kolejna część Cyklu Demonicznego Petera V. Bretta wita nas nowym rozdziałem fascynującej opowieści o walce ludzi z demonami. Szpony alagai wciąż ociekają krwią, lecz ludzkość się nie poddaje. Co więcej - spycha demony do defensywy! Wszystko to jednak może okazać się daremne, nadchodzi bowiem Sharak Ka, ostatnia bitwa z demonicznym pomiotem, w której ludzie stawią czoła potędze istnych Książąt Ciemności - przerażającym demonom umysłu... Sprawy nie ułatwia fakt, że ludzkość jest podzielona, skłócona i toczy ze sobą wojnę: tytułową "Wojnę w blasku dnia".


Fabularnym punktem wyjścia pierwszej części "Wojny w blasku dnia" jest rozpoczęte w poprzednim tomie krasjańskie dzieło podboju Zielonych Krain w imię przygotowań do wspomnianej Sharak Ka - ostatecznej bitwy z alagai, w której Wybawiciel poprowadzi armie Everama ku zwycięstwu lub klęsce. Podbój Zielonych Krain jest z perspektywy Ahmanna Jardira i jego współplemieńców konieczny, albowiem Krasjanie wierzą, że w Sharak Ka może zwyciężyć jedynie zjednoczona i choćby przemocą złączona w jednym celu ludzkość.

Ów szczytny cel jako żywo oddaje fanatyczne, żarliwe przekonanie o słuszności własnej perspektywy postrzegania spraw i świata. Warto w tym miejscu przypomnieć, że Krasjanie wierzą tylko w siłę i za jedyny cel życia uważają świętą wojnę z alagai, którą dotąd toczyli nocami w murach pełnego pułapek labiryntu, a teraz - otwarcie, uzbrojeni w potężną, runiczną broń (skopiowaną na wzór Włóczni Kajkiego: magicznego artefaktu odnalezionego przez Arlena Balesa, a następnie zdradą odebranego mu przez Jardira). Każdy, kto nie jest wojownikiem, jest dla Krasjan kimś gorszym, poślednim i godnym pogardy niczym khaffit. Tylko ci, którzy przeszli przez Hannu Pash godni są zaszczytu walki z alagai i wejścia po śmierci do raju Everama. Krasja przypomina szalenie coś na kształt quasi-bliskowschodnio-arabskiej cywilizacji, w której wszystko podporządkowane jest wierze w Stwórcę oraz ludzkim powinnościom, wśród których najważniejsza jest powinność wojownika.


Wszystko to stoi w dużej sprzeczności z tym, w co wierzą i co sobą prezentują mieszkańcy Zielonych Krain, które z grubsza przypominają zachodnioeuropejski krąg cywilizacyjny z pogranicza, mniej więcej, średniowiecza i nowożytności. Te dwa światy czeka nieuchronne starcie i konflikt (zupełnie jak pokazuje historia naszego świata miało to miejsce w stosunku do Zachodu i Świata Islamu). Owa konfrontacja przed ostatnim starciem z demonami ma już miejsce i nieuchronnie nadchodzi jej punkt kulminacyjny.

Zderzenie światów, kultur i prawdy jest nieuniknione i dobrze by było, gdyby ludzkość wyszła z tego starcia bez strat. Otchłańców jest zbyt wiele, by tracić bezsensownie siły w bratobójczych walkach. Alagai są bowiem potężne, a na scenę walk wkroczą wkrótce ci z nich, którzy dzierżą w szponiastych łapach najwięcej z owej potęgi. Przerażające demony umysłu. Książęta Ciemności, które są w stanie kierować demonicznym rojem i które są bez wątpienia zdolne do tego, aby zniweczyć cały (nawet jeszcze nie zaczęty!) trud powolnego jednoczenia się ludzkości w walce ze wspólnym wrogiem... Zapowiedziana w przepowiedniach Sharak Ka będzie prawdziwą walką o życie...


Zanim ta ostatnia walka nadejdzie mamy jednak chwilę oddechu i możemy bliżej przyjrzeć się temu, co dzieje się u Krasjan oraz w Zielonych Krainach. Pierwszy tom "Wojny w blasku dnia" to głównie wątki Arlena Balesa i Renny Tanner, Leeshy, Rojera i ich wyprawy do Lenna Everama (tj, zdobytego przez Krasjan dawnego Fortu Rizon) oraz ciekawe retrospekcje, dzięki którym poznamy młodość pierwszej wśród żon Jardira, Inevery oraz - generalnie rzecz ujmując - kobiecą perspektywę względem wszystkiego, co się dotąd w Cyklu Demonicznym wydarzyło.

Arlen i uratowana przez niego Renna przemierzają Zielone Krainy zbrojąc okoliczną ludność w runiczną broń, ostrzegając przed pochodem Krasjan, a następnie dążąc śladem Leeshy, która dobrowolnie pojechała na spotkanie z Krasjanami. Tymczasem w Lennie Everama Leesha wdaje się w romans z Jardirem, a Rojer poślubia jego krewne: dwie urocze Krasjanki, dzięki którym minstrel może wykonać na swych skrzypcach przejmującą Pieśń o Nowiu, za sprawą której znacząco wzrasta nie tylko jego moc, ale także pozycja.


Pełno w tym wszystkim polityki, intryg i bardziej lub mniej brudnej gry. Inevera knuje żeby podkopać świeże wpływy Leeshy (której Jardir nieodparcie pragnie), a Leesha gra w tę grę chcąc zyskać na czasie i przygotować Zielone Krainy na nieunikniony, kolejny etap inwazji Krasjan (wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że następnym celem najeźdźców będzie nieprzygotowane na atak Lakton). Na horyzoncie majaczy także starcie Jardira z Arlenem Balesem - wściekłości i chęci zemsty będzie w nim co niemiara, albowiem pamiętajmy, że jeden zostawił na pewną śmierć i okradł drugiego, a obaj są w swych ojczyznach uważani za Wybawiciela, który zwycięży demoniczną plagę. To nie wygląda dobrze, bo Wybawiciel może być tylko jeden... A wszystkie te niesnaski mają miejsce w przededniu Nowiu, który sprowadzi z Otchłani śmiertelne zagrożenie...

Niezależnie od tego, czy wolicie perspektywę silnych Rębaczy z Zakątka, czy punkt widzenia Sharum z Krasji, przyznać trzeba jedno: demoniczne uniwersum Bretta wciąga i zasysa czytelnika niczym najsilniejszy zew Otchłani. Dajcie się temu zewowi porwać - warto! Uważajcie tylko, żeby przypadkiem nie dorwały Was przy tym w swoje szpony żadne alagai.


Cykl Demoniczny Petera V. Bretta to zdecydowanie najważniejsza pozycja w książkowym portfolio autora i chyba jeden z najpopularniejszych cykli (i to nie tylko tych spod znaku fantastyki) ostatnich lat. Uniwersum stawiające w kontrze do siebie materializujące się po zmroku demoniczne poczwary z desperacko poszukującą ratunku i skutecznych sposobów walki ludzkością podbiło serca czytelników na całym świecie i po dziś dzień przysparza autorowi ogromnej popularności. Jak widać - całkowicie zasłużenie.

Fabryko - dziękuję!

#wojnawblaskudnia #cykldemoniczny #petervbrett #fabrykasłów #demony #runy #magia #otchłań #arlen #leesha #rojer #jardir #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland #everam #inevera












Pustynna Włócznia (edycja jubileuszowa) - Peter V. Brett

Tytuł: Pustynna Włócznia (edycja jubileuszowa), tom 1, tom 2 (tytuł oryginału: The Desert Spear)
Cykl: Cykl Demoniczny (tom 2.1, 2.2)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.03.2022
Liczba stron: 520 (tom 1), 664 (tom 2)


Wola Everama.

Dzięki Fabryce Słów możemy od pewnego czasu wrócić do Cyklu Demonicznego Petera V. Bretta - a skoro tak, to powrót ten dotyczy także przepięknego wznowienia "Pustynnej Włóczni" (a także wznowienia "Malowanego człowieka"). "Pustynna Włócznia" to monumentalna kontynuacja historii, w której ludzie od wieków zmagają się z demoniczną plagą, próbując znaleźć sposób na to, aby pokonać nadciągające nocami z Otchłani zło i śmierć.


Dla przypomnienia będzie na początek słów kilka o całej tej historii. Ludzkość od ponad trzech wieków zmaga się z demoniczną plagą ponosząc w tej codziennej walce większe i mniejsze klęski. Prawdziwych zwycięstw nikt z żywych tutaj nie odnosi - ci, którzy pozostali przy życiu, kryją się za ochronnymi runami obronnymi i liczą zabitych po kolejnych atakach, których to poległych przysparzają powtarzające się nocami demoniczne rzezie. W takiej rzeczywistości nie sposób normalnie żyć, a jednak ludzkość nie ma wyjścia - dawne sposoby walki z poczwarami zostały zapomniane i w oczekiwaniu na kolejny wyprowadzony z demonicznej Otchłani atak ludziom pozostaje tylko ochrona runicznych kręgów... Istnieją co prawda legendy o dawnych cywilizacjach, które posiadały sekrety zwalczania demonicznej plagi, nikt chyba jednak tak na serio w to nie wierzy - dawne cywilizacje przeminęły, a wraz z nimi nie tylko ich chwała, ale także ich sekrety...


Jest jednak ktoś, kto zdołał wydrzeć przeszłości jej tajemnice i przywrócić ludziom zapomnianą wiedzę o bojowej magii mogącej zwalczać otchłańce. Tym kimś jest Arlen Bales - niedoszły patron runów i posłaniec, który wydarł krasjańskim ruinom tajemnicę bojowych runów oraz coś dużo cenniejszego: pokrytą potężnymi runami, legendarną włócznią Kajegi, pierwszego Wybawiciela, który przed setkami lat zjednoczył wszystkich ludzi i zwyciężył alagai. Na nieszczęście Arlen udał się z owym orężem do Krasji - a tam nikt nie może uznać za nowego Wybawiciela kogoś spośród pochodzących z Zielonych Krain chin... Przywódcą ludzkości może być jedynie Krasjanin. I chociaż Ahmanna Jardira bolało serce, to jednak wydarł on Arlenowi przemocą włócznię Kajego, a samego Arlena porzucił na pustyni na pewną śmierć... Tylko Jardir może bowiem nosić tytuł Shar'Dama Ka, który uwolni ludzkość od plagi alagai.


Na nieszczęście Jardira Arlen przeżył. Co więcej, zachował on wiedzę o potędze bojowych runów, którymi wytatuował swoje ciało i wyruszył z powrotem do ojczystych Zielonych Krain, aby przekazać innym owo runiczne narzędzie służące zwycięstwu. Tymczasem Jardir, nowy Shar'Dama Ka, rozpoczął dzieło podboju północnych ziem - rozpoczął je od Fortu Rizon, który przemianowano na Nową Krasję... Mniej więcej w tym właśnie momencie kończą się wydarzenia z "Malowanego człowieka" i rozpoczynają te z "Pustynnej Włóczni".


Z "Pustynnej Włóczni" dowiemy się nieco więcej nie tylko na temat bieżących wydarzeń w świecie stworzonym przez Bretta ale także dostaniemy całkiem sporo informacji o tym, jakie historie ukształtowały jego najważniejszych bohaterów. W tej części cyklu mowa będzie przede wszystkim o Ahmannie Jardirze, który stojąc na czele krasjańskich wojowników obwołał się Wybawicielem i rozpoczął dzieło podboju Zielonych Krain (Sharak Suun - Wojna w Blasku Dnia) w imię przygotowań do Sharak Ka - ostatecznej bitwy z alagai, w której Wybawiciel poprowadzi armie Everama ku zwycięstwu lub klęsce. Podbój Zielonych Krain jest konieczny, albowiem Krasjanie wierzą, że w Sharak Ka może zwyciężyć jedynie zjednoczona i choćby przemocą złączona w jednym celu ludzkość.


Z licznych retrospekcji poznamy historię dojścia Jardira do władzy, poznamy krasjańską perspektywę na niegodny honoru postępek wobec Arlena, a także przyjrzymy się bliżej samej Krasji, jej zwyczajom i jakże odmiennym od Zielonych Krain celom, które przyświecają wojownikom oraz zwykłym ludziom. Odmiennym, albowiem Krasjanie wierzą tylko w siłę i za jedyny cel życia uważają świętą wojnę z alagai, którą toczą nocami w murach pełnego pułapek labiryntu. Każdy, kto nie jest wojownikiem, jest kimś gorszym, poślednim i godnym pogardy niczym khaffit. Tylko ci, którzy przeszli przez Hannu Pash (okres szkolenia i religijnej indoktrynacji, w którego efekcie ukształtowany zostaje każdy krasjański wojownik) godni są zaszczytu walki z alagai i wejścia po śmierci do raju Everama.


Krasja przypomina szalenie coś na kształt quasi-bliskowschodnio-arabskiej cywilizacji, w której wszystko podporządkowane jest wierze w Stwórcę oraz ludzkim powinnościom, wśród których najważniejsza jest powinność wojownika. Wszystko inne jest temu podporządkowane, a jedynym wyjątkiem od winnej wojownikom uległości jest pozycja dama'ting: kasty kapłanek, uzdrowicielek i położnych. Są one potężne, a jedna z nich, Inevera (imię znaczące tyleż samo, co "wola Everama", czyli Stwórcy), zostaje pierwszą żoną Jardira. To ona steruje na przestrzeni lat jego poczynaniami i wiedzie Jardira ku temu, co wydaje się być jego przeznaczeniem - ku staniu się nowym Wybawicielem.


Wszystko to stoi w dużej sprzeczności z tym, w co wierzą i co sobą prezentują mieszkańcy Zielonych Krain, które z grubsza przypominają zachodnioeuropejski krąg cywilizacyjny z pogranicza, mniej więcej, średniowiecza i nowożytności. Te dwa światy czeka nieuchronne starcie i konflikt (zupełnie jak pokazuje historia naszego świata miało to miejsce w stosunku do Zachodu i Świata Islamu). Czy jednak owo starcie przyniesie jedynie rozlew krwi i osłabi w efekcie wszystkie strony wobec potęgi otchłańców (vel alagai)? Może jednak Jardir znajdzie wspólny język (a nawet coś więcej) z Leeshą i Rojerem? Może... Ale nawet jeśli tak się stanie, to zostaje jeszcze Arlen i kwestia tego, co Ahmann mu uczynił. Przyjaciele Arlena jeszcze o tym nie wiedzą (Arlen opowiadał im tylko tyle, że bywał często w Krasji, że nie wspomina tego okresu mile, a na Jardira trzeba bezwzględnie uważać). Zderzenie światów, kultur i prawdy jest nieuniknione...

... I dobrze by było, gdyby ludzkość wyszła z tego starcia bez strat. Otchłańców jest zbyt wiele, by tracić bezsensownie siły w bratobójczych walkach. Alagai są bowiem potężne, a na scenę walk wkroczą wkrótce ci z nich, którzy dzierżą w szponiastych łapach najwięcej z owej potęgi. Przerażające demony umysłu. Książęta ciemności, które są w stanie kierować demonicznym rojem i które są bez wątpienia zdolne do tego, aby zniweczyć cały (nawet jeszcze nie zaczęty!) trud powolnego jednoczenia się ludzkości w walce ze wspólnym wrogiem...


"Pustynna Włócznia" to ciąg dalszy fantastycznej podróży przez demoniczne uniwersum, które fascynuje, wciąga i nie zamierza wypuścić czytelnika ze swych rąk od pierwszej do ostatniej strony. To prawie tak, jakby dostać się w mordercze szpony alagai! Subtelna różnica polega na tym, że alagai zabijają, a książka jest bezpieczna i oferuje nam w prezencie niezapomniane czytelnicze doznania. Z "Pustynną Włócznią" jest zupełnie tak, jak z opisanymi w niej runami, które są w stanie pokonać demoniczne hordy - przemyślana głębia tej historii pokona i zniewoli każdego opornego na jej zawartość czytelnika!

Cykl Demoniczny Petera V. Bretta to zdecydowanie najważniejsza pozycja w książkowym portfolio autora i chyba jeden z najpopularniejszych cykli (i to nie tylko tych spod znaku fantastyki) ostatnich lat. Uniwersum stawiające w kontrze materializujące się po zmroku demony z desperacko poszukującą ratunku i skutecznych sposobów walki ludzkością podbiło serca czytelników na całym świecie i po dziś dzień przysparza autorowi ogromnej popularności. I chyba jeszcze długo tak będzie.

Fabryko - dziękuję!

#pustynnawłócznia #cykldemoniczny #petervbrett #fabrykasłów #demony #runy #magia #otchłań #arlen #leesha #rojer #jardir #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland #everam #inevera












Malowany człowiek (edycja jubileuszowa) - Peter V. Brett

Cykl: Cykl Demoniczny (tom 1)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 05.11.2021
Liczba stron: 816


Przekleństwo nocy.

Cykl Demoniczny Petera V. Bretta to zdecydowanie najważniejsza pozycja w książkowym portfolio autora i chyba jeden z najpopularniejszych cykli (i to nie tylko tych spod znaku fantastyki) ostatnich lat. Uniwersum stawiające w kontrze do siebie materializujące się po zmroku demoniczne poczwary z desperacko poszukującą ratunku i skutecznych sposobów walki ludzkością podbiło serca czytelników na całym świecie i po dziś dzień przysparza autorowi ogromnej popularności. Dlaczego tak się stało, skąd ten fenomen? Żeby to zrozumieć, najlepiej będzie cofnąć się do samego początku tej monumentalnej opowieści - nie będzie chyba ku temu lepszej okazji niż jednotomowe wznowienie "Malowanego człowieka"!


Ludzkość od blisko trzech wieków zmaga się z demoniczną plagą ponosząc w tej codziennej walce większe i mniejsze klęski. Zwycięstw nikt z żywych tutaj nie odnosi - ci, którzy pozostali przy życiu, kryją się za ochronnymi runami obronnymi i liczą zabitych po kolejnych atakach, których to poległych przysparzają powtarzające się nocami demoniczne rzezie. W takiej rzeczywistości nie sposób normalnie żyć, a jednak ludzkość nie ma wyjścia - dawne sposoby walki z poczwarami zostały zapomniane i w oczekiwaniu na kolejny wyprowadzony z demonicznej Otchłani atak ludziom pozostaje tylko ochrona runicznych kręgów... Istnieją co prawda legendy o dawnych cywilizacjach, które posiadały sekrety zwalczania demonicznej plagi, nikt chyba jednak tak na serio w to nie wierzy - dawne cywilizacje przeminęły, a wraz z nimi nie tylko ich chwała, ale także ich sekrety...


Właśnie w mniej więcej takich - przyznacie, że niezbyt optymistycznych - okolicznościach poznajemy trójkę dzieciaków: Arlena, Leeshę i Rojera. Każde z nich doświadczyło albo skutków ataku demonów na własne rodziny, albo też... skutków ataku członków własnej rodziny na nich samych... Rojera po stracie najbliższych uratował wędrowny Minstrel, Arlena podróżujący akurat przez jego osadę Posłaniec, z kolei Leesha zmuszona była - po totalnie przedmiotowym traktowaniu przez własną matkę oraz po zawodzie ze strony narzeczonego, który oczernił ją przed całą lokalną społecznością - schronić się u miejscowej Zielarki, która wzięła ją pod swoje skrzydła. Los każdego z tych dzieciaków (które wraz z rozwojem wydarzeń staną się wkrótce dorosłe) zdeterminowany został przez tych, którzy ich uratowali. Arlen zaczął więc dążyć do stania się Posłańcem, Rojer zapragnął zostać Minstrelem, a Leesha Zielarką, mogącą pomóc leczyć miejscową społeczność.


W tym miejscu wypada wspomnieć parę słów na temat Posłańców, Minstreli i Zielarek. Ci pierwsi trudnią się podróżowaniem po odległych od siebie osadach i przekazywaniem ważnych wieści na rozkaz swoich władców. Posłańcy to w zasadzie jedyni ludzie, którzy są w tym świecie w stanie przemieszczać się (w miarę bezpiecznie) z jednego punktu do drugiego - wędrówki większości ludzi ograniczone są przez czas podróży słońca po nieboskłonie; po zmroku jest więcej niż pewne, że padną ofiarą demonów... Minstrele to nie tylko zabawiający gawiedź sztukmistrze i aktorzy, lecz także ważne ogniwo ludzkiej pamięci, za ich sprawą bowiem wciąż żyją opowieści z dawnych czasów, gdy ludzkość nie tylko kuliła się nocami za runiczną osłoną, ale także walczyła z dziećmi Otchłani zadając im dotkliwe klęski. Zielarki to także ważny element całego uniwersum, to bowiem dzięki nim wciąż stosowane są leki, medycyna i niezliczone sposoby na ulżenie ludziom w ich dolegliwościach. To jednak nie wszystko - Zielarki dysponują wiedzą o tym, jak odstraszać nocne poczwary, co (być może) kiedyś okaże się bardzo przydatną wiedzą.


Lwia część fabuły "Malowanego człowieka" skupia się na przedstawieniu losów wyżej wymienionej trójki - na ich dorastaniu, nauce, rozwoju ich systemów wartości, umiejętności, przekonań i marzeń, które skierują kroki Arlena, Rojera i Leeshy ku ich przeznaczeniu. Troje naszych bohaterów jest od siebie tak bardzo różnych, jak tyko można, jednak ich drogi są jednakowo ważne w całej tej historii. Uściślając umiejętności lecznicze Leeshy są w kontekście całokształtu wizji Bretta nie mniej ważne niż odstraszająca i hipnotyzująca demony gra na skrzypcach Rojera i tak samo istotne jak odkryte przez Arlena starożytne runy, którymi pokrył on całe swe ciało, dzięki czemu jest on w stanie zabijać dzieci nocy gołymi rękoma (!). Każda z tych dróg i umiejętności jest ważna. Nasi bohaterowie przekonają się o tym w chwili, gdy los skrzyżuje ze sobą ich ścieżki - a stanie się tak w przeddzień bitwy z demonami, którą stoczą oni u boku drwali z rodzinnej wioski Leeshy... Czy jednak gromada krzepkich facetów z siekierami i trójka co prawda niezwykłych, jednak wciąż bardzo młodych ludzi to będzie coś, co wystarczy aby zwyciężyć?...


"Malowany człowiek" to początek fantastycznej podróży przez demoniczne uniwersum, które fascynuje, wciąga i nie zamierza wypuścić czytelnika ze swych rąk od pierwszej do ostatniej strony. Z tą książką jest zupełnie tak, jak z opisanymi w niej runami, które są w stanie zwalczać demony - przemyślana głębia tej powieści pokona i zniewoli każdego opornego na jej zawartość czytelnika!

Pozostaje ni mniej, ni więcej, tylko sięgnąć po kolejne tomy cyklu - względnie poczekać na ich wznowienia w nowej, genialnej szacie graficznej (!). Owe wznowienia już niebawem!

Fabryko - dziękuję!

#malowanyczłowiek #cykldemoniczny #petervbrett #fabrykasłów #demony #runy #magia #otchłań #arlen #leesha #rojer #jardir #fantastyka #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #bookstagrampolska #instabooks #instabookspoland #everam #inevera












wtorek, 27 czerwca 2023

Izabella Drozd "W drodze do siebie" - PREMIERA 26.06.2023!

 


26.06.2023 miała miejsce premiera "W drodze do siebie" Izabelli Drozd - "Coś na półce" z wielką przyjemnością objęło patronat medialny nad książką!


Dzień jak co dzień. Romina udaje się do pracy. Tam jednak czeka na nią rozzłoszczony szef z wypowiedzeniem. Kobieta zostaje oskarżona o kradzież danych. Zaskoczona tym faktem, załamana, szuka ukojenia w ramionach swojego więcej niż przyjaciela – Besima. Razem postanawiają wyjechać, by odetchnąć i spędzić upojny weekend w Pradze. Nieoczekiwanie mężczyzna znika z hotelu, a wokół Rominy zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kobieta postanawia przedłużyć swój pobyt i poszukiwać ukochanego na własną rękę. Zagadkom nie ma końca. Kobieta nie podejrzewa, że to dopiero początek jej problemów. Zostaje porwana... W drodze do siebie to historia o poszukiwaniu nadziei oraz o sile, która pojawia się w najtragiczniejszych okolicznościach. Poznaj losy Rominy. Wciągnięta w bestialski proceder handlu ludźmi staje się tym samym naocznym świadkiem losu uchodźców, którzy zaufali nieodpowiednim osobom.


Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Alternatywnego :)












Promocja Wydawnictwa Albatros i Empiku!


𝗟𝗶𝘁𝗲𝗿𝗮𝗰𝗸𝗮 𝘇𝗮𝗴𝗮𝗱𝗸𝗮 𝘄 𝘀𝘁𝘆𝗹𝘂 𝗔𝗴𝗮𝘁𝗵𝘆 𝗖𝗵𝗿𝗶𝘀𝘁𝗶𝗲!🔥

Kim była Peggy Smith, jakie sekrety ukrywała i dlaczego tak dobrze znała się na… morderstwach? Detektyw Kaur wie jedno: niepodejrzana śmierć nie istnieje...

A jeszcze tylko do jutra możecie zamówić 𝗣𝗦. 𝗗𝗭𝗜𝗘̨𝗞𝗜 𝗭𝗔 𝗭𝗕𝗥𝗢𝗗𝗡𝗜𝗘 w super cenie!

I użyjcie kodu 👉ZBRODNIE













Tomek i przyjaciele. Książeczka kredeczka - praca zbiorowa

Seria: Książeczka kredeczka
Autor: praca zbiorowa
Data wydania: 14.06.2023
Liczba stron: 16


Kolorowe ciuchcie.

Uwielbiane przez najmłodszych parowozy z wyspy Sodor powracają w bardzo przyjemnej dla dzieci odsłonie, która łączy w sobie przyjemne z pożytecznym - w tym konkretnym przypadku będzie to połączenie ćwiczenia zdolności manualnych z kolorowaniem i z naklejaniem naklejek :) Chyba nie ma dziecka, które by jednego i drugiego nie lubiło!


"Tomek i przyjaciele. Książeczka kredeczka" to duża książka do kolorowania w kształcie kolorowej kredki! Na małych artystów czeka w niej 16 obrazków do pokolorowania i 8 prostokątnych naklejek przedstawiających postacie znane z nowego, odświeżonego graficznie i uwielbianego przez maluchy serialu "Tomek i przyjaciele". To propozycja dla dzieciaków, które lubią kolorować, ale i dla tych, które dopiero odkrywają swój talent.


Książeczka jest przeznaczona dla młodszej grupy wiekowej i świetnie sprawdzi się jako pierwsza kolorowanka. Lokomotywy i inne pojazdy oraz elementy na poszczególnych stronach są duże, mają grube, wyraźne kontury, a na obrazkach nie ma drobiazgów, które rozpraszają uwagę podczas kolorowania i wymagają precyzyjnych zdolności manualnych. To wszystko, czego potrzeba, aby z satysfakcją rozpocząć przygodę z kredkami, flamastrami lub malowaniem palcami!


Sympatyczna lokomotywa o imieniu Tomek wraz z innymi bajkowymi bohaterami zaprasza dzieci do wspólnej zabawy i zabiera nas na podróż po wyspie Sodor. To idealny świat chłopięcej wyobraźni pełen torów, wiaduktów, dróg i najróżniejszych pojazdów. Każda okazja do odwiedzin tej bajkowej krainy jest dobra!

Zeszycik jest kolorowy, wesoły i z całą pewnością przykuwa uwagę dziecka. Zainteresowanie to pierwszy krok zarówno do fajnej zabawy, jak i do efektywności wszystkich ćwiczeń – powinno być więc i wesoło i ciekawie. Warto spróbować :)


Dołączone do książki naklejki można wykorzystać do udekorowania pokolorowanych stron lub… dowolnych przedmiotów, takich jak ulubiony zeszyt czy kubek. W serii, oprócz książki z Tomkiem, ukazały się również tytuły opracowane na podstawie seriali Cocomelon, Bing oraz Smerfy 3D. Warto zebrać cały komplet!

HarperKids / HarperCollins Polska - dziękuję.

#książeczkakredeczka #tomekiprzyjaciele #kolorowanka #kolorowanie #kredki #harperkids #harpercollinspolska #dladzieci #ksiazkidladzieci #forkids #booksforkids #cosnapolce