niedziela, 24 lutego 2019

Ostatnie namaszczenie - Krzysztof Haladyn; PRZEDPREMIEROWO!!!


Tytuł: Ostatnie namaszczenie
Autor: Krzysztof Haladyn
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 01.03.2019r.
Liczba stron: 368


Armia Krajowa - nieco inaczej.

Na temat Armii Krajowej i jej walki z wrogiem - również po zakończeniu II Wojny Światowej - powiedziano i napisano już wiele. Mało kto jednak pomyślał o tym, żeby zabrać się za temat na gruncie fantastyki (!), czyniąc z leśnej partyzantki jedynie tło dla historii o czymś zupełnie innym... Przedpremierowo na Coś Na Półce Krzysztof Haladyn i "Ostatnie namaszczenie" - opowieść o magii, o mrocznych rytuałach, o wynaturzeniu człowieka i o tajemnicach ukrytych na co dzień przed naszymi oczami :)

To nie jest książka historyczna. W żadnym wypadku tak nie jest i myślę, że - zwłaszcza w obliczu fali ostatnich komentarzy w sieci - warto o tym na wstępie tej recenzji wspomnieć. Słowem wyjaśnienia dla niewtajemniczonych - w czym rzecz? Cała afera skupia się na osobie jednego z FIKCYJNYCH (caps lock celowy i całkowicie na miejscu - to postać FIKCYJNA i fakt ten wymaga podkreślenia) bohaterów książki o pseudonimie "Bury" i podejrzeniach szeroko pojętej publiki o to, że postać ta inspirowana jest osobą Romualda Rajsa ps. "Bury", żołnierza i dowódcy AK odpowiedzialnego za zbrodnie dokonane na ludności cywilnej w ramach działań partyzantki antykomunistycznej po II WŚ. Bzdura totalna, JEDNO WIELKIE DEMENTI. Bohater Krzysztofa Haladyna nie ma nic wspólnego z rzeczoną postacią, w żaden sposób jej nie przypomina, nie nawiązuje do jej postępków, a jedynym podobieństwem do postaci historycznej jest fakt dowodzenia przez fikcyjnego "Burego" leśnym oddziałem partyzanckim. TYLE, więcej podobieństw brak. "Bury" to pseudonim niezwykle często używany przez partyzantów AK, używanie go w podnoszonym ostatnio w sieci kontekście i w odniesieniu do tej konkretnej osoby jest nieuprawnione. Jestem po lekturze książki i piszę to z pełną odpowiedzialnością.

Po kilku słowach wyjaśnienia czas przejść do rzeczy :) "Ostatnie namaszczenie" to książka o tajemnicach, o magii, a także o mrocznych rytuałach oraz o ich skutkach. Przyjęta przez autora konwencja jest strzałem w dziesiątkę, uczynienie bowiem z realiów leśnej partyzantki tła dla dziwnych i nie do końca zrozumiałych wydarzeń tylko dodaje opowieści mroku, aury nieznanego i tworzy klimat, dzięki któremu czyta się to wszystko fantastycznie (!). Beznadziejna walka leśnych oddziałów bez szans na zwycięstwo z "czerwonymi" również tworzy odpowiedni nastrój opowieści, w której tonący brzytwy się chwyta i nawet groźba zaprzedania duszy nieczystym siłom nie wydaje się być groźna - jeśli tylko jest szansa na to, że to wszystko pomoże nie przegrać tak łatwo...

Wszystko zaczyna się w chwili, gdy partyzanci walczą z wrogiem w małej mieścinie, a po zwycięskiej potyczce odnajdują w miejscowym kościele pewien grymuar - starą księgę pełną spisanych mieszaniną łąciny i staropolskiego rytuałów, które chyba nie do końca są za pan brat z doktryną chrześcijańską... W trakcie rozwoju wydarzeń wydaje się, że grymuaru szuka ktoś jeszcze, wokół zaś z każdą stroną narasta atmosfera niesamowitości. Okolica jest pełna dziwnej i tajemniczej mocy, która kontrolowana przez wroga może być więcej niż niebezpieczna... Krzysztof Haladyn serwuje nam historię o duchach, wynaturzonych przez magię potworach, nieochrzczonych upiorach zmarłych noworodków, całość zaś pełna jest guseł, mroku i zagadek, których chyba jednak nie warto rozwiązywać - również w trosce o własną nieśmiertelną duszę... Wielkie brawa dla autora! :)

Bohaterowie książki są postaciami przekonującymi. Dobrze skonstruowanymi, przewidywalnymi ale jednak trzymającymi się przyjętej konwencji, zatem ich przewidywalność nie jest wcale minusem. Wspomniany na wstępie "Bury" to tak naprawdę postać drugoplanowa, dużo ważniejsza jest centralna postać o pseudonimie "Ksiądz" - mowa o partyzancie, który w cywilu rzeczywiście był księdzem, teraz zaś prócz zadań typowo wojskowych odkrywa, że jest w stanie używać magicznego grymuaru w praktyczny sposób, który to fakt niesie ze sobą stosowne konsekwencje. Czy to wystarczy do wygrania z "czerwonymi"? (którzy, tak na marginesie, również zdają się używać podobnej magii?). Wszystko do przeczytania i przekonania się samemu ;)

"Ostatnie namaszczenie" zaskakuje konwencją, przekonuje fabułą i... po prostu dobrze się czyta :) Mało w ostatnim czasie można znaleźć wydawniczych nowości odwołujących się do pradawnej magii, guseł i do ludowych tajemnic, tym cenniejsza więc jest z tego punktu widzenia niniejsza książka. Warto przeczytać! Zadowoleni będą zwłaszcza miłośnicy wszelkiego rodzaju tajemnic i mrocznych rytuałów. Na pewno rozczarowani będą ci, którzy spodziewają się jakiejś górnolotnej prawdy historycznej - w "Ostatnim namaszczeniu" znajdziemy jedynie opowieść skonstruowaną w oparciu o ELEMENTY prawdy historycznej, która jest jedynie tłem dla czegoś zupełnie innego. Innego i arcyciekawego :) :) :) 

GORĄCO POLECAM!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.



sobota, 23 lutego 2019

Moja dzika Syberia - Karolina Kozioł; PRZEDPREMIEROWO!!!


Tytuł: Moja dzika Syberia
Autor: Karolina Kozioł
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 01.03.2019r.
Liczba stron: 106


Podróż życia :)

Fantastyczny reportaż z podróży, która dla niejednego może być nie lada wyzwaniem. I to wyzwaniem mocno działającym na wyobraźnię, niewiele jest bowiem podróżniczych kierunków i wyzwań większych niż... Syberia (dosłownie i w przenośni ;) ). A jako że podróże kształcą, znajdziemy tutaj nie tylko piękne widoki i wskazówki dla zwiedzających, ale także małą (dużą?) podróż w głąb siebie, na końcu której można znaleźć... coś ciekawego ;) Przedpremierowo na Coś Na Półce - Karolina Kozioł i "Moja dzika Syberia" :)

Już sam pomysł wyprawy Koleją Transsyberyjską budzi szacunek. Niezmierzone przestrzenie, setki kilometrów, a wokół mróz, zima, piękne krajobrazy, pustkowia... Wow :) Po drodze znaleźć także można ciekawe miejsca i wielkie miasta, każde zaś z czegoś słynie i ma się czym poszczycić (jak choćby Moskwa, Krasnojarsk, Irkuck, czy leżący na końcu trasy Władywostok). Podróż Karoliny Kozioł to jednak nie tylko piękne widoki i zwiedzanie. To dużo więcej.

Co takiego kryje się w tym "więcej"? Przede wszystkim ludzie. Zwyczajni, a jednak wyjątkowi; poznani przypadkiem lecz mogący pozostawić w nas samych ślad i naukę, z której można wyciągnąć pożyteczne wnioski. I nieważne czy mówimy o pracowniku obsługi linii kolejowej, o dającym w przedziale koncerty muzyku, czy o syryjskim bezdomnym podróżującym koleją dzięki uprzejmości obsługi. Każdy z wyżej wymienionych - tak jak każdy z nas - ma swoją historię, własne przemyślenia, a wszystko razem, o ile potrafi się nawiązywać kontakty i rozmawiać, jest w stanie rozmówcy bardzo wiele dać. I to w każdym tego słowa znaczeniu, najważniejsze znaczenie tej prawdy kryje się jednak w tym, że wyciągnięte z takich spotkań wnioski mogą dać nam samym wskazówkę dokąd zmierzać.

Szalenie fajne w tej książce jest to, że jest nie tylko zapisem pewnej podróży odbytej w konkretny rejon świata. To także zapis swoistej podróży odbytej w głąb siebie w poszukiwaniu własnego "ja". Wspomniałem na początku tej recenzji, że podróże kształcą. To prawda, nie zawsze jednak zdajemy sobie sprawę z tego, że oprócz wiedzy i informacji jakie zyskujemy podróżując dostajemy od podróży także coś, co pozwala nam zdefiniować na nowo nas samych. To kim jesteśmy, dokąd zmierzamy w życiu, co może ono nam dać i do jakiego punktu chcemy w nim dotrzeć. Wszystko to możliwe jest dzięki podróżom - warto o tym pamiętać.

Najciekawsze momenty książki? Zdecydowanie wizyta autorki u lokalnego szamana i poddanie się jego obrzędom oraz refleksyjna wizyta w dawnym łagrze. Fantastycznie wyszła też autorce relacja z wizyty nad Bajkałem. Oczyszczenie ze złych mocy, chwila zadumy, uczta dla oka... Tylko trzy punkty długiej podróży, a jednak będące pewną reprezentatywną pigułką. Esencją tego czym jest podróżowanie i co dzięki niemu zyskujemy :)

Książka jest wzbogacona o bardzo fajne zdjęcia, o opisy samej Kolei Transsyberyjskiej, a także o przedstawione w praktyce modele i sposoby taniego zwiedzania z kimś, kto może profesjonalnym przewodnikiem nie jest, ale znając miejsce swojego zamieszkania jest w stanie pokazać nieraz coś, czego profesjonalny przewodnik by się nie powstydził. Ciekawe i godne odnotowania, a wszystko zgodnie z dewizą "podróże kształcą" :)

Cóż więcej dodać... Książka może nieduża objętościowo, a jednak zawierająca mnóstwo treści i to nie tylko stricte podróżniczych. Pouczająca, refleksyjna, ciekawa... po prostu esencja tego, czym tak naprawdę jest i czym być powinno poznawanie świata (a poprzez poznawanie świata - poznawanie również samego siebie). 

GORĄCO POLECAM :)

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.




Muszki owocówki - Danuta Sadownik


Tytuł: Muszki owocówki
Autor: Danuta Sadownik
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 17.01.2019r.
Liczba stron: 350


Siła uzależnień...

"Muszki owocówki"... Owady o których mowa w tytule książki kojarzą się z czymś, co nagle się pojawia, mnoży się na odpowiedniej pożywce i choć jest tępione jako element niepożądany - powraca. I wcale takie łatwe do wytępienia nie jest... Powyższe porównanie to niezwykle trafna metafora na to, co jest treścią tej książki - a jest nią walka z uzależnieniem.

Zniewolić człowieka w dzisiejszych czasach może dosłownie wszystko. Seks, używki, praca, internet - to tylko wierzchołki góry lodowej. Przyzwyczajenie, codzienna chwila na "to coś", chwilowa przyjemność, a później - nie wiadomo kiedy - bum: stajemy się niewolnikami. Uzależnienie zniewala zawsze. Niezwykle trudno jest z nim walczyć, pierwszym zaś krokiem w tej walce jest zdanie sobie sprawy z tego, że ma się problem.

Bohaterowie niniejszej książki zdali sobie z tego sprawę i podjęli działania naprawcze. Podjęli walkę o samych siebie zwracając się o pomoc do specjalistów, pod których okiem rozpoczęli terapię. Oto prawdziwa walka... Walka o siebie, którą niesamowicie ciężko jest nieraz toczyć, że o wygraniu jej nie wspomnę. "Muszki owocówki" są świadectwem prób odzyskania samego siebie. Walkę tę toczą zaś zwykli ludzie... Każdy z nas może znaleźć się na ich miejscu.

Książka jest niezmiernie pouczająca. Momentami trudna, ważny jednak jest fakt, że jest to lektura mądra. Mądra zaś jest dlatego, że pokazuje prawdę o człowieku, a jest on istotą niedoskonałą. Podatną na słabości i nieraz bezsilną w ich obliczu, a przez to jest istotą po prostu... ludzką. Prawdziwą. I o takiej właśnie prawdzie mamy okazję poczytać co nieco na kolejnych stronach. Nie jest to prawda wygodna ani łatwa, lecz jest to prawda. I choćby z tego względu warto po tę książkę sięgnąć.

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.




Mity i androny - Lech Brywczyński

Tytuł: Mity i androny
Autor: Lech Brywczyński
Wydawnictwo: Psychoskok
Data wydania: 17.01.2019r.
Liczba stron: 202


Niezwykłość codzienności.

Ciekawy zbiór opowiadań dotyczących... no właśnie, czego? W dużym uproszczeniu: ludzkiej codzienności oraz ludzkiej natury. Ludzkich spraw, uczuć, przemyśleń. Czasem śmiesznych, czasem refleksyjnych, jednak pod wspólnym mianownikiem, którym jest człowiek.

Już sam tytuł książki budzi ciekawość. To taka mała metafora ludzi i człowieczeństwa, które można pojmować - tak jak autor - jako zbiór mitów, a więc stereotypów i wyobrażeń łączących się z andronami, a więc z mniejszymi lub większymi bzdurami, głupotami; po prostu z ludzką ułomnością... Człowiek nie jest bowiem doskonały, a jednocześnie - czemu zaprzeczyć nie sposób - jest także najdoskonalszym tworem natury. Interesujące spojrzenie na ludzkie wnętrze - tego przymiotu wizji autora odmówić nie sposób.

Opowiadań znajdziemy w tej pozycji dziesięć. Każde nieco odmienne od poprzedniego, niektóre zawierające wątki kryminalne, inne zaś historie miłosne. Trochę skrajności, szczypta codzienności, wszystko zaś przepełnione jest małą i dużą refleksją nad tym, kim jesteśmy. I to w każdym tego słowa znaczeniu.

Zbiór interesujący, choć może niekoniecznie w jakiś sposób odkrywczy. Na pewno Lech Brywczyński przedstawia ciekawą wizję człowieka i tego, co można znaleźć w jego wnętrzu. Jeśli lubicie takie małe literackie wyprawy w głąb ludzkiej natury, to powinniście być zadowoleni.

Dziękuję Wydawnictwu Psychoskok za egzemplarz recenzencki.


Marcowe zapowiedzi od Wydawnictwa Psychoskok


Wśród marcowych zapowiedzi od Wydawnictwa Psychoskok każdy znajdzie z pewnością coś dla siebie ;)



piątek, 15 lutego 2019

Stalowe Szczury. Otto - Michał Gołkowski


Tytuł: Stalowe Szczury. Otto
Cykl: Stalowe Szczury (tom 4)
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 25.01.2019r.
Liczba stron: 496


Für Reich und Kaiser!

Okopowo-szturmowa awantura w odsłonie nr 4! :) Serii "Stalowe szczury" NIE DA SIĘ NIE UWIELBIAĆ :) Uwielbienia powody mogą zaś być różne, tak jak różne okazują się być poszczególne tomy cyklu. Jak jest w przypadku części zatytułowanej "Otto"?

Michał Gołkowski po raz kolejny dał wyraz pozytywnemu odchyłowi (w dobrą stronę!) na punkcie I Wojny Światowej :) Dzięki "Stalowym Szczurom" - i chyba nie ma co się bać mówić o tym głośno - ten dosyć szary, ponury i nudny w okopowym wydaniu wycinek historii XX wieku ożywa na naszych oczach. Na całe szczęście tylko literacko, nikt bowiem chyba nie życzyłby sobie wojennej powtórki z rozrywki, ale w kontekście rzeczonej rozrywki "Otto" to fantastyczny strzał w dziesiątkę :)

Lekka to dosyć lektura. Odmienna nieco od wcześniejszych części cyklu, taka mocno awanturnicza rzekłbym. I sporo znajdziemy tutaj humoru, takiego "humoru a'la Gołkowski" ;) Niewtajemniczeni zapewne nie złapią o co mi chodzi, ale ci, którzy wiedzą w czym rzecz - do Was puszczam oko, kciuk wystawiam mocno w górę i zapewniam: jest więcej niż dobrze!

Do rzeczy jednak... Rok 1918. Losy wojny mocno odmienne od historyczno-podręcznikowych, albowiem na oczach zdumionych Francuzów cesarska armia wkracza do Paryża (!). Wśród dzielnych wojaków znajduje się pewna formacja inżynieryjno-szturmowa, która nieco zamarudziła na tyłach. Co z tego wyniknie? Na początek wysadzenie w powietrze pewnego archiwum państwowego, które wszelako rzeczonym archiwum wcale nie jest ;) Później pojawi się pewna ciężarówka z nader cenną zawartością, która to zawartość wyląduje - dosłownie! - w pancerzach i mundurach dzielnych wojaków. Nic jednak z nieba samo nie spada, w ślad za marudzącą na tyłach formacją wyrusza więc pościg. Na wojnie w końcu każdy chce uszczknąć coś niecoś dla siebie...

Ciągu dalszego po tym maleńkim uchyleniu rąbka tajemnicy musicie poszukiwać już sami - czytając ;) Zapewniam jednak, że nudno nie będzie. Jeśli bowiem dostaniemy w pakiecie (do tego co powyżej) francuski oddział pod dowództwem pewnego lubującego się w malinowym koniaku majora, którego żołnierze posługują się ni to voodoo ni to szatańskimi zdolnościami, a na pierwszej linii niemieckich okopów obroną dowodzi szaleniec wierzący w Walhallę i wieczną chwałę przy stole Odyna (szaleniec ów ma, tak na marginesie, niezłego kucharza, który dziwnym trafem właśnie po szturmach serwuje dzielnym żołnierzom zupę pełną mięsa...), no to... jakże może być nudno? ;) A sama kompania inżynieryjno-szturmowa znajdująca się w centrum wydarzeń to też niezgorsza zbieranina ;)

Nieodmiennie czekałem z każdą kolejną stroną na brzemienne w skutki i bogate we wszelakie mądrości wymiany zdań pomiędzy niejakim Weissem (prawdziwy Aryjczyk, co rusz prawiący morały o czystości niemieckiej rasy i jej wyższości nad innymi; teksty w stylu "Byle podludź nie pokona prawdziwego Germana!" na porządku dziennym) a niejakim Blumsteinem ("Aj-waj!, znów naród wybrany uciskają!"; narodowości chyba nie muszę dodatkowo wskazywać? ;) ). Sól tej ziemi po prostu! :) Pełne ironii komentarze tytułowego Otta również stały w tych konwersacjach wysoko w mojej prywatnej hierarchii ;) Cała reszta kompanii też nie była najgorsza (na czele z Franzem i Schimmanickiem - a jakże, Polak!). Gołkowski - jeśli chodzi o kreacje postaci - spisał się znakomicie :) Pal sześć nawet całą otoczkę fabularną, dialogi i czyny głównych bohaterów wysuwają się w książce zdecydowanie na pierwszy plan :)

Uff... Co by tu jeszcze dodać? Może powiem tak po prostu... Czytajcie, sięgajcie, brnijcie przez kolejne strony, bo będziecie żałować zaniechania w tej materii :) Serio! :) To jedna z lepszych książek jakie miałem okazję czytać w tym roku - i to nie tylko jeśli chodzi o fantastykę! Z ręką na sercu: POLECAM! :)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.






Cicha władza mikrobów. Jak drobnoustroje w ciele człowieka wpływają na zdrowie i szczęście - Alanna Collen


Tytuł: Cicha władza mikrobów (tytuł oryginału: 10% Human. How Your Body's Microbes Hold the Key to Health and Happiness)
Autor: Alanna Collen
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 16.01.2019r.
Liczba stron: 360


Ku chwale mikrobów!

Stałem się ofiarą pewnego rodzaju szoku po przeczytaniu tej książki. Człowiek ma pewną szczątkową świadomość, że "zamieszkuje" go mnóstwo różnorakich mikroorganizmów, bakterii i tym podobnych, ale żeby "człowieka w człowieku" było zaledwie 10%?! A jednak... Cóż - jak się okazuje nie są to z drugiej strony wcale takie złe informacje ;)

90% różnej maści organizmów w nas samych... Nieuniknione staje się pytanie: czy "my" jako ludzie to wciąż jeszcze "my"? Haha, to nawet z pewnej perspektywy zabawne ;) Można bowiem dojść do wniosku, że kiedy np. jemy, to nie robimy tego dla nas samych, lecz dla naszych mikroskopijnych "gości"! Analogicznie rzecz ma się do snu, różnych aktywności... i wszystkich innych rzeczy ;) Humorystyczna perspektywa, nie powiem ;) ... A jak się mają sprawy tak naprawdę?

Tak naprawdę to trochę w tych powyższych rozważaniach jednak racji jest. Drobnoustroje żyjące z nami (wróć: W NAS) w symbiozie odpowiadają za cały szereg procesów i zjawisk, od naszej wagi, poprzez działanie układu odpornościowego, na funkcjonowaniu psychiki skończywszy. Zawierzając autorce (a nie mamy powodu żeby jej nie zawierzyć) zdobywamy w dodatku wiedzę o tym, że nasi mali goście mogą mieć nawet wpływ na podejmowane przez nas działania i decyzje (!). Zależy to oczywiście od całego szeregu czynników, jednak wpływ ten można stwierdzić z naukowego punktu widzenia. Przerażające? Może trochę... Ale z drugiej strony szalenie ciekawe :)

Alanna Collen, pomimo całej złożoności tematyki zawartej w książce, pisze o wszystkim dosyć lekkim piórem, a przy tym są to wywody w pełni zrozumiałe - chociaż chwilami zawiłe. Wartość lektury leży w tym, że jest ona próbą innego spojrzenia na człowieka jako takiego. Próba ta jest bez wątpienia udana, a uwaga czytelnika zwrócona jest po lekturze na cały szereg spraw, z których wcześniej czytający niekoniecznie zdawał sobie sprawę. To już coś ;)

Myślę, że warto poświęcić kilka wieczorów na tę książkę. Nigdy już nie spojrzycie na siebie w lustrze tak samo! ;) A jednak będziecie - tak myślę - trochę mądrzejsi. O wiedzę na temat funkcjonowania Was samych. Wydaje mi się zatem, że czas poświęcony na "Cichą władzę mikrobów" wcale nie będzie czasem straconym.

Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki.



czwartek, 14 lutego 2019

Kosmiczne zachwyty - Neil deGrasse Tyson


Tytuł: Kosmiczne zachwyty (tytuł oryginału: Death by Black Hole and Other Cosmical Quandaries)
Autor: Neil deGrasse Tyson
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 14.11.2018r.
Liczba stron: 304


Popatrzmy w górę!

Kolejna po "Astrofizyce dla zabieganych" książka Neila deGrasse Tysona to jeszcze jedno spotkanie z niebem, gwiazdami i kosmosem. I magia tego połączenia oraz tej tematyki wciąż działa! Przyznam, że strasznie się bałem, czy kolejna książka tego autora na ten sam w zasadzie temat nie będzie strzałem w stopę, powieleniem schematów i ofiarą samej siebie, a także ofiarą sukcesu "Astrofizyki..." i oczekiwań obciążających jej kontynuację... Na całe szczęście znów jest świetnie :)

Neil deGrasse Tyson ma niesamowity dar opowiadania o tym co trudne z naukowego punktu widzenia w sposób łatwy i prosty. I co najważniejsze, w sposób zrozumiały - zrozumiały także dla laika. Czytanie tej książki to czysta przyjemność :) Zupełnie jakby było się na wykładzie naukowym dotyczącym spraw skomplikowanych, a jednak prowadzonym przez wyjątkowego wykładowcę, który potrafi nie dość że coś w jasny sposób wytłumaczyć, to dodatkowo jest w stanie zainteresować, zaintrygować i pokazać... bezmiar w pigułce :) Ot i cały deGrasse Tyson ;)

"Kosmiczne zachwyty" to jeszcze jeden książkowy seans patrzenia w gwiazdy :) I nie tylko, w galaktyki - i to w inne niż nasza - też zajrzymy. Dowiemy się ponadto, dlaczego "ucieczka" światła z głębi Słońca zajmuje światłu aż milion lat, poczytamy trochę o materii i antymaterii, a także dowiemy się paru rzeczy o rzeczywistych kosmicznych odległościach. Tyle wymieniania tytułem zachęty ;) Książka oferuje dużo dużo więcej :)

Lubię tego rodzaju lektury z uwagi na fakt, że pozwalają (i ułatwiają) to, co zwykliśmy nazywać zwolnieniem. Zatrzymaniem się na chwilę w codziennym pędzie. Chwilą na odpoczynek, zastanowienie się, posłuchanie czegoś ciekawego... a w tym przypadku, dodatkowo - chwilą na popatrzenie w gwiazdy, w nocne niebo pełne czegoś, co fascynuje od wieków :) Warto się zatrzymać ;) Tak jak i popatrzeć w górę. Z takim narratorem i przewodnikiem jak deGrasse Tyson to czysta przyjemność.

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.







Początki (prawie) wszystkiego - Graham Lawton, Jennifer Daniel


Tytuł: Początki (prawie) wszystkiego (tytuł oryginału: New Scientist: The Origin of (almost) Everything)
Autor: Graham Lawton, Jennifer Daniel
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 14.11.2018r.
Liczba stron: 256


Początki... :)

Początki prawie wszystkiego... Szalenie rozległy temat, prawda? A jednak ktoś się za niego zabrał. I to nie byle kto, mowa bowiem o redaktorach wielce szanowanego periodyku "New Scientist". Wstęp do książki napisał zaś nie kto inny, jak sam Stephen Hawking (!). Ciężko to zbyć byle machnięciem ręki i... nie warto tego czynić ;) Zamiast tego warto pogrążyć się w lekturze :)

Książkę podzielono na sześć głównych rozdziałów: Wszechświat, Nasza planeta, Życie, Cywilizacja, Wiedza, Wynalazki. Każdy z nich zaś jest rozbudowany sam w sobie i zawiera mnóstwo interesujących faktów i ciekawostek. Co wiemy o czarnych dziurach, jak to jest - tak naprawdę - z wielkością księżyca? Kto wynalazł papier toaletowy, dlaczego 44% ludzi przyznaje się do zjadania kóz z nosa? (i czemu taki odsetek populacji faktycznie to robi?!). Skąd się wziął pieniądz, papier toaletowy, kto wymyślił pismo? Jak wielu ludzi - licząc od początku ludzkości - zmarło i jaki odsetek tej liczby stanowi żyjąca na dzień dzisiejszy ludzka populacja? Długo można tak wymieniać :) Na każde z powyższych pytań (i na wiele więcej!) znajdziemy odpowiedź na kolejnych stronach.

Omawiając niniejszą lekturę nie sposób nie wspomnieć o fantastycznych (!) ilustracjach i infografikach autorstwa Jennifer Daniel. Są po prostu przepiękne! Znakomicie ilustrują przedstawione treści, a w połączeniu z bardzo ładną oprawą graficzną całości, dobrej jakości papierem i twardą, wytrzymałą okładką mamy w efekcie książkę naprawdę wyjątkową i... po prostu ładną :) Nikt mi nigdy nie wmówi, że książki w wersjach elektronicznych są (lub kiedykolwiek będą) lepszym wyborem niż tradycyjne wydania papierowe, a wydania takie jak to tylko mnie w tym przekonaniu utwierdzają :)

Cóż... Jeśli tylko ciekawi Was świat wokół, jeżeli lubicie ciekawostki, macie małe i duże ciągoty do nowinek ze świata nauki, techniki, lub jeśli po prostu interesuje Was historia ludzkości i poczynionych przez naszą cywilizację odkryć, to książka to jest dla Was stworzona. Nie wyjaśni ona może wszystkiego (nawet na pewno nie), ale z całą pewnością będzie ciekawym doświadczeniem, które może rozszerzyć horyzonty niejednego czytelnika. Przy okazji zaś dostaniecie naprawdę niezłą ucztę dla oczu ;)

Gorąco polecam :)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.




Zły Las - Andrzej Pilipiuk; PREMIERA 13 MARCA :)




Szkoła szpiegów - Denis Bukin, Kamil Guliev


Tytuł: Szkoła szpiegów (tytuł oryginału: Spy School)
Autor: Denis Bukin, Kamil Guliev
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 14.11.2018r.
Liczba stron: 264


Jak zostać szpiegiem.

Instrukcja obsługi bycia szpiegiem ;) A nawet, można by rzec, podręcznik nabycia umiejętności uprawniających do takowego tytułu. Głośna książka rosyjskich autorów, w dodatku napisana poniekąd na faktach (!) - must read! :)

Jak zatem można zostać szpiegiem? Cóż... Wbrew pozorom nie jest to tylko sztuka bazowania na sile mięśni, na zręczności, czy na innych cechach stricte fizycznych. Najważniejsze bowiem w szpiegowskim fachu, do czego przekonuje nas lektura, jest umiejętność polegania na własnych szarych komórkach i sztuka ich efektywnego wykorzystywania. Zwłaszcza w zakresie zapamiętywania, spostrzegawczości, umiejętności analitycznych i ich szybkiego zastosowania w praktyce. Tajemnica KGB? Takie to proste? ;)

Nie, wcale jak się okazuje nie takie proste. W książce zawarto sporo ćwiczeń mających za zadanie trening cech o których wyżej pisałem i nie są to łatwe ćwiczenia. Z marszu nie da się z całą pewnością wszystkich rozwiązać. Swoją drogą zaskakujące, ile można w krótkim czasie dostrzec we własnym otoczeniu oraz - o ile jest się już dostatecznie wytrenowanym - ile można rzeczy wokół w bardzo krótkim czasie zanalizować, a następnie wyciągnąć z nich wnioski. Bycie szpiegiem to niełatwa sztuka ;) A możemy być pewni, że niniejsza książka (licząca sobie niecałe 300 stron) to tylko ślizganie się po temacie, który jest dużo bardziej zawiły i skomplikowany niż tutaj przedstawiono. 

Bardzo fajnego smaczku dodaje lekturze fakt przeplatania ćwiczeń z częścią fabularną, przedstawiającą zadania pewnego agenta KGB oraz jego stopniowe przesuwanie się w górę po szczeblach służbowej hierarchii wraz z upływem czasu. Świetny pomysł, brawa dla autorów :) Pozostaje jednak pewien niedosyt, chciałoby się bowiem poczytać o owym agencie dużo więcej... Jeśli autorzy chcieli zaciekawić i rozbudzić apetyt... udało się :) Szkoda tylko, że ta książka to tak naprawdę tylko mała przystawka...

Rzecz jak najbardziej do polecenia. Wciągająca, ciekawa, dobrze napisana. No i z samym sobą można sobie szpiegowskie umiejętności nieco poćwiczyć ;) Dobra lektura, a przy tym fajna zabawa plus trening dla szarych komórek :)

Polecam!

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za egzemplarz recenzencki.



Chorągiew Michała Archanioła - Adam Przechrzta


Tytuł: Chorągiew Michała Archanioła
Cykl: Depozytariusz Chorągwi Archanioła (tom 1)
Autor: Adam Przechrzta
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 18.01.2019r.
Liczba stron: 384


Alchemia i jednostki specjalne.

Siły specjalne, nauka, alchemia, całość zahaczająca o magię... Zaskakujące połączenie, a wszystko w jednej książce. Adam Przechrzta pokazuje na co go fabularnie stać, choć można z drugiej strony psioczyć na to, że akcja i wątki to całość sklecona w sposób, który rodzi wrażenie, że poszczególne elementy tej całości ni w ząb do siebie nie pasują... Czy rzeczywiście?

Okładka, opis i sama z siebie narzucająca się na myśl konwencja kazały by od samego początku zakładać, że będzie to jakaś krwawa jatka, a bohaterowie będą strzelać, zabijać i ogólnie rzecz biorąc walczyć niczym herosi w oparach krwi i wśród woni prochu. No nie do końca tak jest. Główny bohater, Janusz Korpacki, to naukowiec pracujący na uczelni. Mamy więc pewne zaskoczenie i jednocześnie - już na wstępie - pewien odchył od konwencji, którą można by zakładać. Jednak nie tylko nauka i praca naukowa będą wiodły w tej książce prym. Wprost przeciwnie.

Start akcji = śmierć pewnego studenta. Korpacki zostaje poniekąd wmieszany w dochodzenie dotyczące przyczyn zgonu, w tle zaś przewija się Specnaz i akcje specjalne. Potem jest tylko ciekawiej i coraz bardziej zawile, do powyższych elementów dochodzą bowiem alchemia, magia i artefakty wielkiej mocy, a wśród nich tytułowa Chorągiew Michała Archanioła, którą bardzo pozyskać chce pewna jednostka sił specjalnych... Spory rozrzut wątków ;) Jeden wielki chaos fabularny? Trochę tak... ale i trochę nie.

Książka jest z całą pewnością zaskakująca. Trochę w niej faktycznie chaosu, jednak Adam Przechrzta dość dobrze wybrnął z labiryntu wątków, który sam stworzył. Nie zmienia to jednak faktu, że publika różnie ocenia tę lekturę - i nic w tym dziwnego... Całość bowiem, nawet jak na fantastykę, trzyma się w kupie w trochę niezbyt przekonujący sposób... Fani autora z pewnością za wadę tego nie uznają - wszak to właśnie fantastyka, zatem wszelkie chwyty dozwolone... No ale czytać tej książki z pełnym przekonaniem troszeczkę nie sposób... Zwłaszcza jeśli się fanem nie jest. Plus niezaprzeczalny to fakt, że czyta się niezwykle szybko ;)

Książka do polecenia, czy wręcz przeciwnie? Po chwili namysłu... tak, do polecenia ;) To pierwszy tom pewnej większej całości, rokujące na przyszłość elementy jak najbardziej tutaj znajdziemy, zatem - choć o kręcenie nosem nie można mieć do czyniących to pretensji - warto dać szansę kolejnym tomom.

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.



Filip, lis i magia słów - Elżbieta Zubrzycka, Klara Wicenty


Tytuł: Filip, lis i magia słów
Seria: Przygody Zajączka Filipa (tom 4)
Autor: Elżbieta Zubrzycka, Klara Wicenty
Data wydania: 31.10.2018r.
Liczba stron: 128


W lesie nie jest bezpiecznie...

Urocza historyjka o zajączku, który gubi się w lesie i spotyka swojego największego wroga, lisa - czy jest coś, co może go przed nim uratować? A jeśli tak - co? Bardzo mądra bajka podkreślająca, że słowa mają swoją dobrą moc. Warto uczyć o tym dzieci.

Zacznę może od tego, że książka jest przepięknie wydana. Twarda, trwała okładka, dobrej jakości papier, fantastyczne ilustracje autorstwa Klary Wicenty - wszystko razem cieszy oczy i aż chce się brać książkę do ręki :) Oby jak najwięcej tak ładnych wydań dla dzieci :)

Sama historyjka jest nie tylko zajmująca, ale i ma ważne walory edukacyjne. Tym razem (jest to bowiem czwarta część cyklu, a każda poprzednia uczy o czymś trochę innym) nauka dla małego czytelnika ma się sprowadzać do tego, jak ważne są w życiu dobre słowa i nie uleganie złym wpływom. A także jak ważne jest nauczenie się używania słów o dobrym, pozytywnym zabarwieniu i co dzięki nim można osiągnąć, również w kontakcie z innymi. Efekt? Nawet największy wróg zajączka, lis, wcale nie wydaje się później ani taki zły, ani taki straszny ;) I wcale nie jest tak do końca wrogiem - to, że ktoś tak powiedział i tak relacje zajączka z lisem dawno temu zdefiniował nie oznacza, że w "złym lisie" nie tkwi żadne dobro ;) Trzeba je tylko wydobyć na powierzchnię ;)

Lektura jest świetna z jeszcze jednego powodu - na końcu znajdziemy mini teatrzyk do wycięcia i zabawy ;) Wraz z całą instrukcją jak go przygotować i zainscenizować :) Znajdziemy też strony dedykowane rodzicom, które pomogą uświadomić wagę edukacyjną lektury i być może sprawią, że opiekun - już po lekturze - będzie powielał w rozmowach z dzieckiem pozytywne wzorce z przeczytanych stron.

Książka kolorowa, urocza i ciekawa. Przyznam, że to moje pierwsze tak dokładne spotkanie z tą serią, ale po tej części mam wielką ochotę nadrobić z córeczką pozostałe ;) Myślę, że warto. Wam też całą serię gorąco polecam :)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.





poniedziałek, 11 lutego 2019

Bez kłótni ani rusz, czyli kto lubi konfliktoluby - Jovanka Tomaszewska, Wojciech Kołyszko


Tytuł: Bez kłótni ani rusz, czyli kto lubi konfliktoluby
Seria: Łączybajki dla Małych i Dużych
Autor: Jovanka Tomaszewska, Wojciech Kołyszko 
Data wydania: 31.10.2018r.
Liczba stron: 72


Co wynika z kłótni?

Jeszcze jedna pozycja z serii Łączybajki dla Małych i Dużych :) Tym razem - coś o kłótni. O jej istocie, "sensie", a także o tym, co z niej wynika - z bardzo wyraźnym wskazaniem na fakt, że nie jest to nic dobrego. Dodatkowo, co bardzo ważne (tak jak i w poprzedniej książeczce z serii) na kolejnych stronach znajdziemy ćwiczenia i przykłady, które mogą pomóc we wzajemnym zrozumieniu się dzieci z dorosłymi.

Kłótnie i konflikty są w życiu nieuniknione. Wiedzą to nawet małe dzieci (choć oczywiście nie w takiej skali jak dorośli). Różnice zdań istniały i istnieć będą zawsze. Czy jednak warto od razu się z ich powodu kłócić? Kłótnia to rozwiązanie proste, łatwe, czasem odruchowe... Jednak to wcale nie jest "rozwiązanie", bo w ten sposób niczego nie rozwiązujemy. "Bez kłótni ani rusz..." to maleńka próba uświadomienia tego faktu najmłodszym (i nie tylko).

Książeczka utrzymana jest w bajkowej konwencji. W fantastycznym świecie Filajków doszło do dramatycznego zdarzenia – zaginął Emotiko, jeden z edustworów pomagających dzieciom w nauce. Poszukiwania uruchamiają lawinę nieporozumień i różnego rodzaju konfliktów. Co będzie dalej, tego dowiecie się z samej bajki ;) 

Próbą uświadomienia najmłodszym wagi opisywanego problemu są zawarte w książce ćwiczenia. Zawarte zaś na kolejnych stronach "Strony dla Dużych" i "Strony dla Małych" to pewna próba stworzenia płaszczyzny porozumienia na linii dzieci-dorośli. Fajny pomysł ;) Nie zlikwiduje on z całą pewnością faktu istnienia sytuacji konfliktowych (każdych, począwszy od tych w stylu "to moja zabawka!"), jednak, być może, pomoże je najmłodszym zrozumieć i trochę oswoić. Rodzicom zaś książeczka ta (być może) pomoże uświadomić sobie raz jeszcze, jak ważne jest tłumaczenie i próba rozmowy z dzieckiem w tego typu sytuacjach.

Polecam :)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.



Grzeczna niegrzeczność, czyli sposób na nadymki-drażliwce - Jovanka Tomaszewska, Wojciech Kołyszko


Tytuł: Grzeczna niegrzeczność, czyli sposób na nadymki-drażliwce
Seria: Łączybajki dla Małych i Dużych
Autor: Jovanka Tomaszewska, Wojciech Kołyszko 
Data wydania: 14.06.2017r.
Liczba stron: 72


Warto być grzecznym, czy też nie?

Świetna bajka psychoedukacyjna mająca za cel pokazanie, że bycie grzecznym ma wiele znaczeń i - wbrew pozorom, z punku widzenia dziecka patrząc - wcale nie wyklucza ani dobrej zabawy ani nie sprawia też, że coś nas omija. Pozycja wzbogacona jest o ćwiczenia, a także o pytania i sugestie oraz o części, z których lektury dorośli mogą lepiej poznać punkt widzenia dziecka, a dzieci - punkt widzenia dorosłych.

"Bycie grzecznym" - co to właściwie oznacza? Czy to tylko posłuszeństwo? Czym jest asertywność? Komu jest to wszystko potrzebne i wreszcie - czy rzeczywiście ułatwia życie? Książeczka stawia ważne pytania, a zawarte w niej przykłady pokazują, jak sprawy związane z byciem grzecznym i asertywnością mogą wyglądać na co dzień. I z czym się wiążą. Wszystko zaś w konwencji bajki psychoedukacyjnej, która może - dzięki przyjętej formie - pomóc wiele rzeczy zrozumieć nie tylko dzieciom, ale też dorosłym.

Fantastyczną sprawą są zawarte w książce ćwiczenia dla czytających ją dzieci, a także wyodrębnienie tzw. "Stron dla Dużych" i "Stron dla Małych", gdzie przedstawiono możliwe punkty widzenia jednych i drugich, czyli dzieci i dorosłych. Jeśli nawet nie umożliwi to wzajemnego zrozumienia, to z pewnością jest szansa na to, że będzie ono bliżej niż dalej ;)

Książeczka dedykowana jest dzieciom w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Sprawą nieco dyskusyjną może być to, czy zawarte treści będą zrozumiałe dla wszystkich najmłodszych, ale to zależy już od indywidualnego etapu rozwoju na którym jest dziecko. Sama książka to fantastyczny pomysł, za który autorom należą się duże brawa :)

Polecam :)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.



Tajemnice pod lupą. O czym młodzież mówi, a nie powinna. O czym młodzież nie mówi, a powinna - Elżbieta Zubrzycka


Tytuł: Tajemnice pod lupą. O czym młodzież mówi, a nie powinna. O czym młodzież nie mówi, a powinna
Autor: Elżbieta Zubrzycka
Data wydania: 04.04.2018r.
Liczba stron: 128


Sekrety.

Ciekawe studium sekretów noszonych w sercach i głowach nastolatków. Pewną oczywistą oczywistością jest, że każdy - w każdym wieku - ma swoje tajemnice, jednak jak to wygląda z ich zawierzaniem komuś innemu? Czy warto to robić? I wreszcie - jak bycie czyimś powiernikiem wpływa na nas samych?

Elżbieta Zubrzycka po raz kolejny napisała książkę mądrą i ważną. Wszystko zaś z myślą o młodym odbiorcy, ale także z myślą o jego opiekunach. Sekrety nastolatki zawsze miały i mieć będą, zawsze też je sobie nawzajem zawierzały (co też się nie zmieni), mało kto jednak mówi głośno o tym, co zawierzanie komuś sekretów jak i przechowywanie w sobie tych cudzych czyni z nami samymi oraz jak na nas wpływa.

Książka jest o tyle ważna, że podkreślono w niej, iż nie każdy sekret warto i można przemilczeć. Jeśli bowiem coś, co słyszymy od innych w tajemnicy jest czymś złym, czymś wymagającym interwencji (jakiejkolwiek - naszej, dorosłych, właściwych ku temu służb) - to czy warto milczeć? I czy można milczeć? Tajemnice nie są czasem takie proste, a utrzymanie ich w sekrecie takie łatwe... Czasem zaś jest to zupełnie niewłaściwe, zwłaszcza z punktu widzenia szeroko pojętego dobra - jednostki i ogółu.

Sekrety jak się okazuje wcale nie są taką prostą sprawą... Miło, że powstała książka taka jak ta. Nie wiem, czy będzie ona w stanie coś zmienić jeśli chodzi o słuszność i zasadność reakcji na tajemnice, które wręcz muszą ujrzeć światło dzienne, lecz pewne jest jedno: bez temu podobnych pozycji właściwe reakcje otoczenia i zdanie sobie sprawy ze słuszności podjęcia czasem pewnych działań może być trudniejsze. Warto przeczytać.

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.



sobota, 9 lutego 2019

Płomień i krzyż tom 3 - Jacek Piekara; RECENZJA WKRÓTCE!!


PREMIERA TRZECIEGO TOMU PŁOMIENIA I KRZYŻA JUŻ 13 LUTEGO!!! KSIĄŻKA JUŻ U MNIE (DZIĘKI FABRYCE SŁÓW), RECENZJA NIEBAWEM :) :) :) 

Inkwizytor Mordimer Madderdin powraca! Arnold Lowefell i Mordimer Madderdin znowu się spotykają. Tym razem, by wspólnie wziąć udział w misji w przeklętej krainie rządzonej przez amoralnych władców i zdegenerowanych kapłanów. Zamieszkanej przez dziki lud, który wiarę w Chrystusa połączył z pogańskimi obrządkami.

Łowcy - Miroslav Žamboch; RECENZJA WKRÓTCE!!!



Ludzie już dawno zawładnęli planetą, ale to im nie wystarcza.

Chcą kontrolować wszechświat – i czas. Możliwość spojrzenia w przeszłość jest tak kusząca – zobaczyć świat sprzed setek milionów lat; świat formujących się kontynentów, świat, którym władają najwięksi drapieżcy, jacy kiedykolwiek stąpali po powierzchni Ziemi.
Uczestnicy ekspedycji nie mają jednak pojęcia, że wybierają się gdzieś, gdzie nie przynależą.

więcej na:  https://fabrykaslow.com.pl/autorzy/811-2/lowcy/


W imię dziecka - Ian McEwan; RECENZJA WKRÓTCE!


Fiona Maye, sędzia Wysokiego Trybunału Anglii i Walii, specjalistka od prawa rodzinnego, cieszy się w swoim środowisku świetną opinią. Kariera zawodowa nie rekompensuje jej jednak pustki w życiu osobistym. Jej związek z mężem wydaje się wypalony i w momencie, w którym Fiona zajmuje się jako sędzia niezwykle trudną sprawą, jej małżeństwo wchodzi w fazę głębokiego kryzysu.
Ona tymczasem musi podjąć decyzję, której konsekwencji nie sposób przewidzieć.

Siedemnastoletni chłopak z powodów religijnych odmawia poddania się leczeniu, skazując się tym samym na śmierć. Fiona może to zmienić. Tylko czy ma do tego prawo? I czy będzie potrafiła żyć z konsekwencjami swojej decyzji?

RECEZNJA WKRÓTCE :)

więcej na: https://www.wydawnictwoalbatros.com/



środa, 6 lutego 2019

Jaksa. Bies idzie za mną (tom 1) - Jacek Komuda


Tytuł: Jaksa. Bies idzie za mną (tom 1)
Cykl: Jaksa (tom 1)
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 16.01.2019r.
Liczba stron: 448


Ludzie to diabły.

Zeszłoroczny tom opowiadań "Jaksa" był sporym sukcesem, zatem wieść o powstaniu pierwszego tomu powieści (!) pod tym samym tytułem, a więc rzeczy dużo bardziej obszernej i obfitej w krwawe smaczki fabularne dla niejednego była świetną wiadomością. I trzeba powiedzieć jedno: warto było czekać :)

Królestwo Lendii, ono bowiem jest areną zdarzeń, to prosperująca kraina pełna dzielnych wojów, którą w godzinie najazdu dzikich Hungurów spowija cień i mrok. Wróg postępuje naprzód, dochodzi do ostatecznej walnej rozprawy, która jest dla Lendii katastrofą. Bitewny zgiełk, zdrada, rzeź, śmierć szalejąca w szeregach dzielnych wojowników walczących z dziczą... Dzika horda zwycięża, stepowi barbarzyńcy stają się panami wodzącymi na arkanie dotychczasowych włodarzy - mowa o tych, którzy przeżyli, a przeżyć można było tylko zdradzając (tak przynajmniej uważali zdradzający). Jedna tylko chmura przesłania słońce zwycięstwa - wódz dzikiej hordy ginie na polu walki z rąk dzielnego Lędzica, którego syn, Jaksa, będzie nieubłaganie ścigany za zbrodnię ojca...

Tyle tytułem wstępu. Na kolejnych stronach przechodzimy do dziejów samego Jaksy, który wyrasta na dzielnego młodzieńca dotkniętego palcem przeznaczenia i nieustannym pościgiem żądnych nawet po latach zemsty Hungurów. Postać Jaksy z początku jakoś nie przekonuje, ale rozwija się w trakcie snucia przez Komudę tej opowieści w sposób zadowalający i dający nadzieję na więcej w kolejnych częściach. Sama fabuła zaś jest naprawdę dobra, wciągająca, pod koniec zaś nawet zaskakująca - za to zatem plus ;)

Ten rodzaj fantasy jest na tyle mroczny, krwawy oraz pełen specyficznego, nie owijającego w bawełnę barbarzyństwa widocznego w czynach głównych i pobocznych postaci, że "Jaksa" z pewnością nie jest książką dla każdego. Mroczny panuje tu klimat, bardzo mroczny... Cały tom utrzymany jest w konwencji, w której nijak nie można spodziewać się nadziei na lepsze jutro - są tylko śmierć, dzicz, ciągły pościg, ucieczka, zdrady, barbarzyństwo... Ma to jednak swój niezaprzeczalny urok ;) Nie sposób przy tym oprzeć się w trakcie lektury nasuwającym się analogiom do najazdów Hunów, a później Mongołów na starożytną i średniowieczną Europę; wschodnia dzicz pozostanie dziczą, porównania zaś nasuwają się same. Jeśli więc bliskie są Wam tego rodzaju klimaty, to będziecie zachwyceni :)

Książka ogólnie na sprawę patrząc... po prostu świetna :) Jacek Komuda po raz kolejny zaspokaja apetyty czytelników i udowadnia, że znakomicie zna się na tym, co robi. Jestem szalenie ciekawy jak się ta historia dalej potoczy :) Must read!

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.







Mały wielki przyjaciel. Jak pokochałem zwierzątko, którego nikt nie lubił - Elżbieta Zubrzycka, Walentyna Strunilina


Tytuł: Mały wielki przyjaciel. Jak pokochałem zwierzątko, którego nikt nie lubił
Autor: Elżbieta Zubrzycka, Walentyna Strunilina
Data wydania: 18.11.2015r.
Liczba stron: 64


Małe jest piękne.

Mały gryzoń znaleziony w ogródku i zabrany do domu... Odstręcza Was sama myśl o czymś takim? Niepotrzebnie :) To tylko uprzedzenia, a uprzedzenia bywają bardzo krzywdzące i niesłuszne. Również w stosunku do małego szczurka, który jest bohaterem tej szalenie sympatycznej książeczki.

Szczurek Pasek, tak ma on bowiem na imię, został - jako się rzekło - znaleziony w ogródku i zabrany do domu. Z początku lękliwy, trochę dziki... Jednak z biegiem czasu szalenie towarzyski, wcale nie głupi (szczury są bardzo inteligentne), skory do nauki nowych rzeczy, kilku sztuczek... Do tego wszystkiego zaś wywołujący szczery i niekłamany uśmiech dziecka :) (jak przekonywała pewna reklama: bezcenne!). Może więc jednak warto się nie zrażać?

"Mały wielki przyjaciel" to bardzo ciepła historyjka. Również bardzo mądra, pokazująca bowiem, że stereotypy i uprzedzenia to żadne fakty, a jedynie bezpodstawnie powtarzane, nie mające wiele wspólnego z prawdą stereotypy, które niejednokrotnie przez bezmyślne powtarzanie wyrządzają więcej szkody niż pożytku. Jak pisze sama autorka - warto uważnie patrzeć, a przez to samemu sobie wyrobić opinię. Nie tylko na temat szczurka będącego bohaterem tej książeczki. Warto tak podchodzić do nowych rzeczy zawsze i wszędzie.

Polecam :)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.



Nie poddawaj się! - Elżbieta Zubrzycka


Tytuł: Nie poddawaj się!
Autor: Elżbieta Zubrzycka
Data wydania: 12.07.2017r.
Liczba stron: 112


Poddać się? Nigdy! ;)

Bardzo ciekawe połączenie faktów historycznych z opowieścią o tym, że nic nigdy nie jest do końca przesądzone i zawsze jest jakieś wyjście :) - nawet z najtrudniejszej sytuacji. Książka zaskakująca, ale tylko i wyłącznie w pozytywny sposób :)

Elżbieta Zubrzycka zaskoczyła mnie tą lekturą. Nie spodziewałem się po tej autorce sprytnego nawiązania do autentycznych wydarzeń historycznych dokonanego po to, żeby pokazać czytelnikowi coś innego - siłę wiary w to, że zawsze jest jakieś wyjście. Takie bowiem przesłanie niesie ze sobą ta oto lektura.

Potop szwedzki, on bowiem jest swoistą osią fabularną książki, przedstawiono zgodnie z prawdą historyczną (przy dużej ilości przytoczonych ciekawostek, co także ma swoją wartość), jednak bardziej pod kątem zaprezentowanych przez autorkę postaw ludzkich. I mamy ich tutaj szerokie spektrum, od tchórzostwa, niegodziwości, zdrady, poprzez męstwo, patriotyzm, poczucie odpowiedzialności za innych, wiarę we własne siły i możliwości, na odwadze skończywszy. Bardzo fajnie wygląda powołanie się na wszystkie powyższe postawy i zachowania w odniesieniu do autentycznych postaw postaci historycznych; to tylko dodaje książce wiarygodności.

Lektura ciekawa, przeznaczona głównie dla młodego czytelnika. Interesujący sposób, w jaki można dzięki tej książce spróbować popracować nad własnym systemem wartości i postawami w obliczu różnych sytuacji to bez wątpienia spory atut lektury. Warto się nią zainteresować.

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.



Egzaminy bez spiny. Wiesz więcej i potrafisz więcej niż ci się wydaje - Elżbieta Zubrzycka


Tytuł: Egzaminy bez spiny. Wiesz więcej i potrafisz więcej niż ci się wydaje
Autor: Elżbieta Zubrzycka
Data wydania: 05.12.2018r.
Liczba stron: 144


Podejście na luzie ;)

Fantastyczna i lekko napisana książka dotycząca wszelakich egzaminów, testów, sprawdzianów - słowem wszystkiego, co może nas weryfikować i rodzić tym samym stres. Stres całkowicie niepotrzebny i możliwy do opanowania, o czym możemy się przekonać po lekturze niniejszej pozycji :)

"Egzaminy bez spiny" dedykowane są przede wszystkim młodzieży, ale tak naprawdę każdy może sięgnąć po tę lekturę - czyż nie jest bowiem tak, że sytuacje, w których ktoś nas ocenia, nie kończą się wcale wraz z końcem procesu edukacji? No właśnie. A Elżbieta Zubrzycka ma wiele ciekawych rzeczy do powiedzenia jeśli chodzi o takie sytuacji.

Niby nic w tej książce przełomowego, a jednak może być szalenie przydatna. Zbiera ona bowiem w pewną całość oczywistości, o których pod wpływem stresu się zapomina. Przed podejściem do jakiegokolwiek sprawdzianu czy egzaminu konieczne jest zwłaszcza uspokojenie się i podejście do wszystkiego na luzie, z pełną świadomością własnych umiejętności i wiedzy. Warto też zanalizować sobie efektywność nauki, czasu na nią przeznaczanego i sposobu w jaki do tej nauki podchodzimy. A na koniec szalenie istotne jest pozytywne nastawienie i pamiętanie o nim ;)

Elżbieta Zubrzycka zamieściła w książce mnóstwo mini ankiet skierowanych do czytającego, dzięki którym można sobie zanalizować każdy aspekt związany z naszym podejściem na procesu uczenia się, opanowania stresu i efektywności całego procesu rozpatrywanego z wielu perspektyw. To z całą pewnością pomoże każdemu, przed kim ważny sprawdzian lub egzamin. Szczerość z samym sobą zawsze popłaca, a temu właśnie służą zamieszczone w książce ankiety - i to tym bardziej, że są w stanie dać nam odpowiedzi na wiele pytań, a przez to usprawnić cały proces nauki i podejścia do niej.

Jak najbardziej do polecenia :)

Dziękuję Gdańskiemu Wydawnictwu Psychologicznemu za egzemplarz recenzencki.





wtorek, 5 lutego 2019

Infekcja - Graham Masterton


Tytuł: Infekcja (tytuł oryginału: Infection)
Seria: Manitou (tom 6)
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 22.01.2019r.
Liczba stron: 384


Indiańskie demony... raz jeszcze!

Graham Masterton ku uciesze fanów wrócił tą książką do cyklu "Manitou". Jak wypadł ten powrót? Czy to wciąż to samo? Nieuchronne jest bowiem wprowadzenie nowych bohaterów, nowych wątków i pomysłów. Samego Misquamacusa zaś, czołowego indiańskiego demona i sprawcy nieszczęść... już niestety tutaj nie ma (w zamian - dwaj jego synowie; równie krwiożerczy)... Pytanie zatem nasuwa się samo: warto?

Odpowiedź na to pytanie jest oczywista dla każdego wiernego fana serii ;) Fani nie odpuszczą i przeczytają choćby nie wiem co. Dla pozostałych jednak odpowiedź na to pytanie już niekoniecznie jest taka oczywista, weźmy zatem książkę na tapetę.

Cykl "Manitou" ("Manitou""Zemsta Manitou""Duch zagłady""Krew Manitou", "Armagedon") miał swoje wzloty i upadki. Nieuchronnie się też na przestrzeni lat zmieniał. Czy "Infekcja" będzie jego ostatnią częścią... trudno powiedzieć. Masterton już pokazał, że na temat kończenia serii lubi zmieniać zdanie ;) Tak czy inaczej - mamy kolejną książkę. A w niej, co jest z pewnością wielkim minusem, brak już Misquamacusa... Są jego synowie, racja, i podobnie jak ojciec pałają oni żądzą zemsty i zniszczenia białej rasy, jednak to już trochę nie ten klimat pełen zła... Chociaż może nie tak - klimat zła jest, ale to już nie te same dreszcze grozy, bo i główny adwersarz już nie ten. Z drugiej strony mamy z kolei starego, dobrego Harry'ego Erskine'a, który ponownie stawia czoła złu. Towarzyszy mu zaś w tej walce Anna Grey, epidemiolog walczący z tytułową infekcją wszelkimi dostępnymi dzięki nauce środkami. Bohaterów mamy więc, w znakomitej większości, nowych... Nawet nieźle się to sprawdza, ale trochę racji jest w stwierdzeniu, że całość z poprzednimi częściami łączy tak naprawdę tylko Erskine - gdyby nie ta postać, "Infekcję" można by traktować tylko jako poboczną część całej serii, a nie jej pełnoprawną i integralną część składową.

Oś nowego koszmaru rodem z indiańskiego piekła kręci się z kolei wokół tytułowej infekcji - ludzie zgłaszają się do szpitali krwawiąc, majacząc, błagając by "to od nich zabrać", po czym umierają. W koszmarnych męczarniach dodajmy... Sprawcy to rzecz jasna synowie Misquamacusa, a całość wiąże się (kolejna oczywistość ;) ) z demoniczną żądzą zemsty za krzywdy doznane z rąk białego człowieka. Cóż, intryga stoi na poziomie i trzyma poziom poprzednich części - to trzeba przyznać. Nudno z całą pewnością nie będzie :)

Wracając do pytania czy warto... Tak, warto :) "Infekcja" - co być może podniosą jako minus wszyscy kręcący nosem - to bynajmniej nie odcinanie kuponów od sławy, ale bardzo przyjemny horror (jakkolwiek może to dziwnie brzmieć, ale tak jest - tego typu książki także mogą być przyjemne :) ). Dobrze napisany, spójny fabularnie. Być może lekko kiczowaty, ale to akurat dotyczy całego cyklu, a dzięki umiejętnościom Mastertona wcale nie jest wadą, lecz zaletą serii. Jeśli więc czytaliście poprzednie części, to nie powinno być rozczarowania tą, o której właśnie piszę. 

Na koniec... miejmy nadzieję, że to nie koniec i że Graham Masterton nie powiedział (i nie napisał) jeszcze w cyklu "Manitou" ostatniego słowa. Szanse na to są w sumie ciężko powiedzieć jakie... Coś mi mówi, że to może być faktycznie koniec, ale nadzieja zawsze umiera ostatnia. A chciałoby się więcej... :)

Dziękuję Wydawnictwu Albatros za egzemplarz recenzencki.






Otto Michała Gołkowskiego - RECENZJA WKRÓTCE!!!



Powrót do Stalowych Szczurów - pierwsze strony za mną i jest naprawdę dobrze!!! :) :)
RECENZJA WKRÓTCE :)
[ FABRYKA SŁÓW - piękne dzięki! :) ]