niedziela, 23 października 2016

"Oby w piekle podawali piwo" - Tucker Max

Tytuł: Oby w piekle podawali piwo (I Hope They Serve Beer In Hell)
Autor: Tucker Max
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 25.07.2016r.
Liczba stron: 384

- Absolutnie wierzę w przeznaczenie - zapewniła mnie.
- Wierzysz więc, że to przeznaczenie nas ze sobą zetknęło?
- O tak.
- W takim razie przeznaczenie musi cię naprawdę nienawidzić.

Człowiek, którego można albo nienawidzić, albo uwielbiać, łamiący bariery obyczajowe, obrażający definicję poczucia dobrego smaku alkoholik (i seksoholik zarazem), a jednocześnie idol tych, którzy mają wszystko gdzieś i jarają się życiem w ciągłym zgiełku imprez i przygodnego seksu:) ... W powyższym, jednym tylko cytacie zawiera się esencja tej książki!:)) Panie i Panowie: oto Tucker Max!

Max w dużej mierze spisał w tej książce swoje, nazwijmy to "przygody" ;), opisane wcześniej na prowadzonym przez siebie blogu. Historie pochodzą przeważnie sprzed kilkunastu lat, lecz w żadnym razie nie odbiera im to pikanterii, barwy ani cudownie obrazoburczego wydźwięku jakie ze sobą niosą. Budzą po prostu uśmiech - na przemian z głośnym śmiechem!

Przez strony (i łóżka, przyczepy kempingowe, toalety, itd. itp.) przewija się dziewczyna za dziewczyną, alkohol leje się strumieniami (aż się wierzyć człowiekowi nie chce, że można tyle wypić i wciąż... żyć), eksces goni eksces, a całość opowiedziana jest rozbrajająco szczerze, bez żadnego owijania w bawełnę. Zapewne część (większość?) historii należy potraktować z dużym przymrużeniem oka (i z poprawką na małe podkoloryzowanie), jednak nie ma to znaczenia: ta lektura ma być ROZRYWKĄ. I tak też jest :) ...

Nie ma sensu się oburzać na kilka (no dobra, wiele) rzeczy jak... seksizm, obrażanie kogo tylko popadnie, obrzydliwości w rodzaju tego, co się może wydarzyć w hotelowym holu kiedy człowiek musi pędem do toalety (brrr!... to było naprawdę straszne...), czy podsycanie stereotypów i szydzenie zarówno z przyjaciół, jak i z przygodnie poznanych ludzi... Umówmy się: ta książka nie jest i nie ma być poprawna politycznie. Ma BAWIĆ. Z tego zadania wywiązuje się znakomicie!

Można mówić co się chce, można się oburzać, nazywać takie książki szmirą, ale prawda jest nieco inna: takie książki mają być przede wszystkim dobrą zabawą dla czytającego. "Oby w piekle podawali piwo" jest właśnie taką książką. Ja bawiłem się przednio. I wszystkim Wam też to polecam: TUCKER MAX GWARANTUJE DOBRĄ ROZRYWKĘ! (nawet jeśli według co poniektórych nie jest ona najwyższych lotów).

Sprawdźcie koniecznie czy w piekle podają piwo! ;)
Gorąco polecam.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Bezdroża za udostępnienie niniejszej książki.

"Krwawa setka. 100 najważniejszych powieści kryminalnych" - Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj

Tytuł: Krwawa setka. 100 najważniejszych powieści kryminalnych
Autor: Wojciech Józef Burszta, Mariusz Czubaj
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2007r. (data przybliżona)
Liczba stron: 286
 
Ciekawa, naprawdę ciekawa książka. Jak to z wszelkiego rodzaju zestawieniami bywa, również i to jest zestawieniem subiektywnym. Jednak w dużej mierze wypada się chyba zgodzić z wyborami dokonanymi przez autorów. Choć nie w każdym miejscu. Tak czy owak, książkę czyta się świetnie.
 
Autorzy dokonali wyboru najważniejszych swoim zdaniem powieści kryminalnych i pokusili się o skreślenie na ich temat kilku słów... Całość uzupełnili rozważaniami o kryminale jako takim (przyznam, zajmującymi) i krótkimi wywiadami z twórcami. Nieźle to wygląda na papierze.
 
Nie sposób jednak w kilku miejscach nie odczuć zgrzytu - jak już wspomniałem, jest to zestawienie subiektywne i również mi kilka rzeczy się nie spodobało. Trudno bowiem się zgodzić z podciąganiem pod kryminał, dajmy na to, powieści szpiegowskich (Tom Clancy "Polowanie na Czerwony Październik"), czy choćby horrorów (Stephen King "Misery"... w tym miejscu naprawdę zazgrzytałem zębami). Prawo autorów do subiektywnego wyboru uznaję, jak najbardziej... Lecz moim subiektywnym prawem jako czytelnika jest podnieść w tych kilku miejscach raban i się oburzyć. Co też niniejszym czynię ;) ...
 
Książkę ogólnie oceniam na plus. Mało jest takich pozycji na rynku. Zestawienie jest dyskusyjne, zgoda, ale JEST - to też ma swoją wartość, która przekłada się na fakt, że warto docenić istnienie tej książki.
 
Polecam.

"Zdążyć do zmroku" - Les Martin

Tytuł: Zdążyć do zmroku (tytuł oryginału: Darkness falls)
Cykl: Z Archiwum X (tom I)
Autor: Les Martin
Wydawnictwo: Da Capo
Data wydania: 1996r. (data przybliżona)
Liczba stron: 93
 
Druga z serii książeczek opatrzonych szyldem "Z archiwum X" (i zarazem ostatnia jaką dane mi było do tej pory przeczytać) jest co najmniej kilka razy lepsza od pierwszej i WRESZCIE czuć w niej ducha serialu. Być może narażę się komuś za "propagowanie szmiry", ale ta książeczka była i jest dla mnie w dalszym ciągu fantastyczna! Szybko się czyta, diabelnie wciąga i cholernie straszy:) Do dziś z obawą patrzę przez tę książkę na świetliki i wzdrygam się myśl o nocy spędzonej w lesie:) Niezależnie od jakości pierwszego tomiku (kiepskiej) i dalszych (do których jeszcze nie dotarłem) ta część jest naprawdę świetna!:)     

"Piętno śmierci" - Les Martin

Tytuł: Piętno śmierci (tytuł oryginału: X marks the spot)
Cykl: Z Archiwum X (tom I)
Autor: Les Martin
Wydawnictwo: Da Capo
Data wydania: 1996r. (data przybliżona)
Liczba stron: 94
 
Seria krótkich, małych książeczek z kuszącym wzrok tytułem "Z archiwum X" pojawiła się w okresie chyba największej fascynacji serialem i skusiła niejednego. Mnie również. Jednak pierwsza książeczka z serii (czy też, jak kto woli, "pierwsza sprawa" najsłynniejszej pary agentów FBI lat 90-tych) rozczarowuje i pozostawia wiele do życzenia. Nie sposób oprzeć się refleksji, że to co sprawdza się na ekranie, nie zawsze sprawdzi się gdzie indziej. I szkoda tylko, że nie wyszło. Ale na szczęście wciąż pozostaje serial:)     

"Tomek w grobowcach faraonów" - Alfred Szkalrski

Tytuł: Tomek w grobowcach faraonów
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom IX)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2006r. (data przybliżona)
Liczba stron: 312
 
Pamiętam, że po lekturze "Tomka w grobowcach faraonów" ogarnął mnie smutek. To było bowiem moje ostatnie spotkanie z tak dobrze poznanymi wcześniej bohaterami, a poza tym czuć było w książce i upływ czasu odciśnięty na tychże bohaterach, jak i przeczucie, że wielka przygoda dzieciństwa dobiega powoli końca. Ale wszystko ma swój koniec - dzieciństwo, dziecięce przygody i ulubione cykle literackie.

Alfred Szklarski na koniec zabrał mnie z powrotem do Afryki, tym razem do Egiptu. Jeszcze raz mogłem podróżować w towarzystwie dobrych znajomych z poprzednich tomów, znów poznałem mnóstwo faktów geograficznych, przyrodniczych i historycznych, po raz kolejny przeżyłem wiele emocji, byłem świadkiem walki z książkowym czarnym charakterem i jeszcze raz wszystko dobrze się skończyło. Niby to wszystko banalne i do przewidzenia, a jednak ten cykl książek jest naprawdę wyjątkowy. Każda przewracana strona budziła taką samą ciekawość i wcale nie czuło się oczywistości nadchodzących wydarzeń. To cecha książek naprawdę wyjątkowych.

Wielka szkoda, że autorowi nie było dane doczekać wydania niniejszej powieści. Jeszcze większa szkoda, że nie mógł stworzyć kolejnej, planowanej części. Już nie pamiętam gdzie to wyczytałem, ale jeśli dobrze pamiętam, to kolejna część miała opowiadać o powrocie bohaterów do Warszawy i o ich udziale w walce o odrodzenie Polski. Naprawdę szkoda, że ta książka nigdy nie powstała. Na szczęście są pozostałe części cyklu, a wraz z nimi wiele przygód, do których mam nadzieję pewnego dnia wrócić.

"Tomek w Gran Chaco" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek w Gran Chaco
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom VIII)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: Śląsk
Data wydania: 1987r. (data przybliżona)
Liczba stron: 264
 
Ciąg dalszy historii opowiedzianej w "Tomku u źródeł Amazonki". W opinii dotyczącej poprzedniego tomu wspomniałem, że wraz z "Tomkiem w Gran Chaco" tworzą one jedną całość rozdzieloną przez autora na dwie części, i zdanie to jak najbardziej podtrzymuję. Dodam tylko, że dzięki takiemu zabiegowi autora obie książki jedynie zyskują i stają się jeszcze ciekawsze.

Mam takie wrażenie, że coraz mniej jest książek polskich autorów opowiadających o prawdziwej przyjaźni i związanych z nią poświęceniach. Nie wiem, być może za mało czytam, ale takie jest moje zdanie. "Tomek w Gran Chaco" jest na szczęście książką o takiej właśnie tematyce. To piękny literacki pomnik wystawiony przyjaźni i związanych z nią wartościom. Gorąco polecam.

"Tomek u źródeł Amazonki" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek u źródeł Amazonki
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom VII)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: Śląsk
Data wydania: 1982r. (data przybliżona)
Liczba stron: 293
 
Świetna część cyklu. Dużo akcji, dużo przygód, jeszcze więcej pięknych opisów przyrody, informacji o geografii, faunie i florze Ameryki Południowej, a do tego wszystkiego historia o prawdziwej przyjaźni, która sprawia, że przyjaciele skoczą za sobą bez wahania w ogień, że o przemierzeniu prawie połowy kontynentu nie wspomnę. Brawo Panie Szklarski!

Mam takie wrażenie, że "Tomek u źródeł Amazonki" wraz z "Tomkiem w Gran Chaco" to taki jeden tom rozdzielony na dwa mniejsze, obie książki są bowiem ze sobą bardzo mocno powiązane. Nie umniejsza to jednak w żadnym razie wartości każdej z książek z osobna. Każda jest znakomita. Polecam każdemu zapalonemu, jak również niedoszłemu podróżnikowi i wszystkim miłośnikom powieści przygodowych w najlepszym wydaniu.     

"Tomek wśród łowców głów" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek wśród łowców głów
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom VI)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2008r. (data przybliżona)
Liczba stron: 245
 
Nie wiem do końca dlaczego, ale "Tomek wśród łowców głów" był dla mnie najmniej ciekawą częścią cyklu. Być może problem z tą książką jest taki, że jest trochę takim przerywnikiem między arcyciekawymi przygodami w Ameryce Północnej i w Azji, a nie mniej interesującymi historiami rozgrywającymi się w Ameryce Południowej? Coś w tej argumentacji bez wątpienia jest.

W tej części bohaterowie udają się do Nowej Gwinei. Przenosimy się zatem z mroźnej Azji do lasów podzwrotnikowych. Historie rozgrywające się w takich "ciepłych" sceneriach zawsze budziły większą sympatię z mojej strony, więc za to książka ma u mnie duży plus. Ale, tak jak wspomniałem, inne części cyklu były dla mnie bez porównania bardziej ciekawe. Mimo to zachęcam wszystkich do lektury. Sądzę, że warto poświęcić trochę czasu na porządną, przygodową książkę, a "Tomek wśród łowców głów" bez wątpienia właśnie taką książką jest.     

"Tajemnicza wyprawa Tomka" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tajemnicza wyprawa Tomka
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom V)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: Śląsk
Data wydania: 1988r. (data przybliżona)
Liczba stron: 272
 
Chyba najbardziej emocjonalna z patriotycznego punktu widzenia część cyklu. W dzisiejszych czasach coraz trudniej jest pojąć czym był carat i rozbiory, jeszcze większą abstrakcją (zwłaszcza dla najmłodszych) jest konieczność walki na każdym kroku o własny język, kulturę, pamięć i świadomość narodową, a przecież ta właśnie milcząca walka z zaborcą miała miejsce zaledwie sto lat temu. "Tajemnicza wyprawa Tomka" to historia wyprawy głównych bohaterów na Syberię w celu uwolnienia z rąk carskiej policji członków najbliższej rodziny. Czytając tę książkę byłem dzieckiem, ale wierzcie na słowo, już wtedy ciary mnie przechodziły na samą myśl o czymś takim...

Emocji w tej książce zdecydowanie nie brakuje. Akcja jest aż nazbyt wartka, a dodatkowo bohaterowie muszą stawić czoła mrocznej przeszłości uosobionej przez carskiego agenta policji, który walnie przyczynił się wiele lat temu do opuszczenia przez nich rodzinnych stron. Mamy więc tutaj książkę wybitnie antyrosyjską. Aż się dziwię, że taka książka przeszła cenzurę i ukazała się na rynku wydawniczym kontrolowanym przez PZPR! Stało się tak chyba tylko dlatego, że piętnowała carat, a nie jego pogromcę - komunizm.

Zastanawiam się czasem, czy i kiedy tego rodzaju książki staną się kiedyś częścią kanonu lektur szkolnych. Według mnie powinny. Polecam.    

"Tomek na tropach Yeti" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek na tropach Yeti
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom IV)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: Śląsk
Data wydania: 1988r. (data przybliżona)
Liczba stron: 300
 
Himalaje, Indie i w ogóle rozległe obszary Azji to nie jest może moja ulubiona część świata i ulubiona tematyka książek, ale i w tej tematyce udało mi się znaleźć pewną przyjemność w ramach cyklu Alfreda Szklarskiego. Myślę, że każdy kto zaczął czytać powieści o Tomku Wilmowskim w pewnym momencie nie ma już odwrotu i musi czytać kolejne książki dalej, aż do samego końca:) Tak działa magia i niesamowita siła przyciągania bohaterów wykreowanych przez Szklarskiego.

Pewnego smaczku niniejszej części dodaje dodatkowo wspomniana w tytule postać legendarnego Yeti, która pojawia się na łamach książki, choć z żalem zauważyć trzeba, że tylko epizodycznie. Ale jednak jest:)     
 
 

"Tomek na wojennej ścieżce" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek na wojennej ścieżce
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom III)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 1995r. (data przybliżona)
Liczba stron: 254
 
To zdecydowanie moja ulubiona część cyklu. I nic w tym dziwnego, bo książka jest o tym, co kilkanaście lat temu było dla dzieciaka w moim wieku bezapelacyjnie najciekawsze. W końcu który dwunastoletni chłopak nie uwielbiał historii o Dzikim Zachodzie i o Indianach? No właśnie:)

"Tomek na wojennej ścieżce" jest chyba najbardziej przygodową częścią wybitnie przygodowego cyklu. Myślę, że jest też - obok "Tajemniczej wyprawy Tomka" - częścią najbardziej awanturniczą, pełną emocji i szybkiej akcji. Jest też na swój sposób książką smutną, pokazuje bowiem schyłek Dzikiego Zachodu znanego z książek i filmów. Świat Indian, kowbojów, strzelanin i zachodów słońca na pustej prerii w początkach XX wieku powoli już przemijał. Alfred Szklarski pozwolił mi przez chwilę być tego świadkiem. I za to jestem Mu wdzięczny.     

"Tomek na Czarnym Lądzie" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek na Czarnym Lądzie
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom II)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 14.08.2012r.
Liczba stron: 271
 
Druga część cyklu książek o Tomku Wilmowskim to jeszcze jedna porcja przygód, podróży i miłych wspomnień związanych z lekturą. Tym razem Alfred Szklarski zabiera nas wraz ze swoimi bohaterami do Afryki. Książka znów zachwyca bogactwem informacji geograficznych i przyrodniczych, a wspaniałe krajobrazy opisane na kolejnych stronach pozwalają wspaniale się zrelaksować i odpocząć. Przygód też znajdziemy tu bez liku, że tylko o buncie tragarzy, walce z ludźmi-lampartami i o poszukiwaniach mitycznego okapi wspomnę.

Nie da się zaprzeczyć, jest w tych książkach jakaś magia:) Cieszę się że mogłem jej doświadczyć i gorąco wszystkich zachęcam do odkrycia jej samemu:)

"Tomek w krainie kangurów" - Alfred Szklarski

Tytuł: Tomek w krainie kangurów
Cykl: Przygody Tomka Wilmowskiego (tom I)
Autor: Alfred Szklarski
Wydawnictwo: MUZA
Data wydania: 2006r. (data przybliżona)
Liczba stron: 262
 
To jedna z tych książek, na wspomnienie której od razu się uśmiecham. Wszystkie książki z cyklu o Tomku Wilmowskim są wyjątkowe. Każda z nich to wspaniała przygoda zapamiętana z dzieciństwa. Nie inaczej jest z "Tomkiem w krainie kangurów".

Nie znam chyba innego cyklu polskiego autora będącego tak świetną mieszanką przygód, podróży, historii o dorastaniu i przyjaźni. Do tego wszystkiego należy dodać piękne i niezwykle wierne opisy przyrodniczo-geograficzne. Efekt jest po prostu bombowy! Nawet jeśli mówimy tylko o niniejszym, pierwszym i chyba najbardziej "dziecinnym", że tak powiem, tomie cyklu. Nie ma w tym nic dziwnego, w końcu bowiem Tomek jest w pierwszym tomie najmłodszy i dopiero rozpoczyna swoje przygody. Na początku w Australii. W krainie wspaniałej, dzikiej i cudownie malowniczej:) Nigdy chyba nie zapomnę historii poszukiwania małej Sally, ucieczki przed burzą piaskową, czy chwytania kangurów. A to przecież tylko mała część tego, co dzieje się w książce:)

"Tomek w krainie kangurów" to dużo wspomnień i jeszcze więcej uśmiechu:) Jak najbardziej polecam:)      

niedziela, 16 października 2016

"Miasteczko Salem" - Stephen King

Tytuł: Miasteczko Salem (tytuł oryginału: Salem's Lot)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1991r. (data przybliżona)
Liczba stron: 414


Moja pierwsza przeczytana powieść Kinga i chyba najbardziej przerażający horror o wampirach z jakim miałem do czynienia. Najlepszym opisem "Miasteczka Salem" jest zdanie umieszczone na okładce pierwszego polskiego wydania: "Ta książka nie wywołuje strachu, ona wywołuje przerażenie". Jest tu wszystko co u Kinga najlepsze: rosnące napięcie, coraz bardziej niepokojący rozwój akcji, dreszczyk przy przewracaniu każdej kolejnej strony. Jeśli ktoś lubi się bać, zakocha się w tej książce od razu. 

Egzemplarz który posiadam ma już ponad dwadzieścia lat i zaczytałem go do tego stopnia, że niedawno zmuszony byłem sprawić sobie nowy. Mogę się mylić, ale przez te wszystkie lata miałem go w rękach i przeczytałem od deski do deski przynajmniej dziesięć - jedenaście razy. Dodam jeszcze, że wcześniej bardzo aktywnie korzystał z niego mój tata, więc dokładnej liczby czytań niestety nie jestem w stanie podać, ale zapewniam: zaczytaliśmy go obydwaj na amen.

Co takiego jest w tej książce? Dlaczego tyle razy do niej wracałem? To w teorii bardzo proste pytanie, ale odpowiedź na nie jest szalenie złożona. Mimo to spróbuję odpowiedzieć. Zacznę chyba od tego, że mój pierwszy raz z „Miasteczkiem Salem” był takim klasycznym przypadkiem "książkowej" miłości od pierwszego wejrzenia;). Miałem wtedy piętnaście lat i podwędzenie tej tak bardzo kuszącej mnie od kilku miesięcy książki z półki mojego taty miało w sobie cudowny posmak zakazanego owocu i radosnego łamania zasad. Już sama okładka po prostu hipnotyzowała. Robi to zresztą do dzisiaj. Pamiętam te wypieki na twarzy, kiedy zamknięty w swoim pokoju przewracałem pod kołdrą kolejne strony i coraz bardziej wciągałem się w tę historię. A historia jest niesamowita. Po wszystkich latach i wielu innych spotkaniach z Kingiem mogę powiedzieć, że najbardziej przerażające w Jego książkach jest dla mnie to niepokojące prawdopodobieństwo zaistnienia w rzeczywistości każdej fikcji o której pisze. Stephen King ma ten dar, że potrafi skłonić czytelnika do uwierzenia w choćby z pozoru najbardziej niewiarygodną rzecz, a później sprawić, że człowiek zaczyna się przez to bać, sprawdzać zamknięte okna i drzwi, a na koniec dygotać pod kocem przy zapalonej lampce. „Miasteczko Salem” jest właśnie taką książką: pozwala w siebie uwierzyć, przeraża, a później zostaje w myślach jak cichy towarzysz, którego oznak obecności wypatrujesz potem bezwiednie na każdym kroku w prawdziwym życiu. Należę do tych osób, które kochają się bać i właśnie za to pokochałem tę książkę najbardziej (mimo stwierdzeń wielu członków mojej rodziny, będących zdania, że nie jestem chyba do końca normalny).

Takie było moje pierwsze spotkanie z „Miasteczkiem Salem” i jego efekty: bezsprzeczna miłość i uwielbienie od pierwszego wejrzenia. Następne razy nie miały już w sobie uroku tamtego, ale każdy z nich był wyjątkowy. Zrobiłem sobie z czytania mojej ulubionej lektury swoisty rytuał. Zły humor, szpetna aura za oknem, stres, różnorakie problemy; nieważne -€“ sposobem i odpowiedzią na wszystko było zawsze kilka wieczorów z rzędu, wygodna kanapa, lampka, kilka paczek papierosów (tak, wiem, to wybitnie niewychowawcze;) ) i „Miasteczko Salem”. W miarę upływu lat zacząłem się dzięki tej książce odpowiednio nastrajać, tzn. jeśli zbliżało się Halloween -“ czytałem „Miasteczko Salem”, jeśli za oknem szalała śnieżyca, w której w dodatku coś wyło i majaczyło - czytałem „Miasteczko Salem”, jeśli w wiosenny wieczór coś szeptało w ciemnościach - czytałem „Miasteczko Salem”. Mógłbym tak wymieniać bez końca, ale raczej można już uchwycić to, o co mi chodzi: ta książka stała się dla mnie sposobem na wczucie się w każdą porę roku, odpowiedzią na każdą zmianę nastroju i dobrym przyjacielem, którego wprawdzie nie do końca znam, ale którego uwielbiam za to, jak bardzo mnie straszy. I za każdym razem kiedy kończyłem ostatnią stronę wracałem myślą do zdania umieszczonego na okładce: „Ta książka nie wywołuje strachu, ona wywołuje przerażenie”. Podpisuję się pod tym rękami i nogami. To zdanie to najlepsza recenzja i czysta esencja tkwiącego w tej książce zła, nienazwanych strachów przybierających realną postać w mroku nocy i wszystkiego tego, za co ja i setki tysięcy innych ludzi kocha Stephena Kinga.


"Misery" - Stephen King

Tytuł: Misery (tytuł oryginału: Misery)
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 1991r. (data przybliżona)
Liczba stron: 334

Książka genialna i przerażająca w prostocie konstrukcji fabuły i opisywanej historii. Wypadek poczytnego pisarza staje się początkiem największego koszmaru jego życia, którego to koszmaru sprawcą jest wybawicielka tegoż pisarza. Cała opowieść rozgrywa się w cichym domku na uboczu małego miasteczka, a King operuje w zasadzie tylko dwoma głównymi bohaterami, co daje szerokie pole do przedstawienia ich rysu psychologicznego, i - biorąc pod uwagę szaleństwo głównej bohaterki - jest to chyba najstraszniejsze w tym wszystkim. Cała książka jest tak naprawdę portretem i studium zaawansowanego szaleństwa i całkowitej bezradności tych, którzy mogą stać się jego ofiarą. Paul Sheldon to kolejny bohater-pisarz Kinga. Zastanawiam się na ile tego typu bohaterowie są pewną próbą zmierzenia się autora z samym sobą. Kto wie? Sądzę, że jest w tym trochę prawdy. Gorąco polecam!

"Sezon burz" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Pani Jeziora
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom VII)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 06.11.2013r.
Liczba stron: 404

Jestem usatysfakcjonowany. Mogłoby się wydawać, że Andrzejowi Sapkowskiemu nie będzie łatwo wrócić do świata Geralta z Rivii, jednak ku mojej uciesze powrót ten okazał się łatwy, prosty i... przyjemny! Dla czytelnika, ale dla samego autora chyba też. Wiedźmin z "Sezonu burz" to ciągle ten sam stary dobry zabijaka obdarzony sumieniem i przekonaniem o tym co słuszne i właściwe. A sama historia trzyma poziom opowiadań i pięcioksięgu. Przeczytałem jednym tchem (no, może dwoma). To kolejna godna polecenia książka z kręgu polskiej fantastyki.

sobota, 15 października 2016

"Pani Jeziora" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Pani Jeziora
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom VII)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 27.12.2010r.
Liczba stron: 520

W życiu coś się zwykle kończy, a coś zaczyna... Czy historia Geralta z Rivii musiała się skończyć tak, jak się skończyła? Po namyśle i kilkudniowym okresie umiarkowanej frustracji, doświadczonej po zakończeniu lektury, doszedłem do wniosku, że... tak. Każde inne zakończenie byłoby chyba banalne, a tak dostaliśmy od Sapkowskiego ogłuszający młot powalający nas w ostatnich stronach na ziemię i dzwoniący w uszach. Doda, że długo jeszcze dzwoniący w uszach... Takie to wszystko proste, tak bezdusznie w głębi duszy spodziewane... ale i piękne. Będę tęsknić, pomyślałem, kiedy pogodziłem się już z tym, co przeczytałem... Geralt, Yennefer, Ciri, Jaskier i reszta kompanii na zawsze pozostaną moimi druhami na szlaku. Mam nadzieję, że jeszcze ich spotkam. Będę w to wierzył. Bez nich jest nieznośnie pusto.

"Wieża Jaskółki" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Wieża Jaskółki
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom VI)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 27.12.2010r.
Liczba stron: 428

Po lekturze aż chciałoby się powiedzieć: "im dalej w las, tym więcej drzew"... Parafrazując wspomniane powiedzenie można by rzec: "im dalej na szlaku, tym więcej niebezpieczeństw". Atmosfera gęstnieje w miarę zbliżania się do końca... końca podróży, przygody i końca tej historii. Żal aż ściska człowieka za gardło na myśl o tym, że to już przedostatni tom... Sapkowski umiejętnie prowadzi akcję przedstawiając ją z różnych punktów widzenia i z perspektywy wszystkich zainteresowanych stron, co według mnie jest niewątpliwą zaletą tej książki. I całej sagi zresztą. Nie zgadzam się z tymi, którzy są zdania, że takie podejście do tematu rozmywa historię i sprawia, że coraz mniej jest tutaj Wiedźmina w Wiedźminie. Ta historia ma w sobie moc, uzyskaną między innymi dzięki właśnie takiemu a nie innemu stylowi opowiadania jej przez Sapkowskiego. Saga zmierza do swojego finału i wciąga jak nigdy wcześniej, wznosząc się przy tym na wyżyny literackiego mistrzostwa. Po prostu "cud, miód i orzeszki"! ;)

"Chrzest ognia" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Chrzest ognia
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom V)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 27.12.2010r.
Liczba stron: 334
 
Towarzystwo zebrane wokół Wiedźmina w trakcie podróży na szlaku to dla mnie jedna z lepszych kompanii stworzona kiedykolwiek w jakimkolwiek świecie fantasy. O tym co tu się dzieje czyta się znakomicie! Przewracane strony pędzą jak szalone, ten cykl to istny złodziej czasu... Po prostu oczu nie można oderwać! Jestem zachwycony, oczarowany i niespełniony, bo z każdym tomem chcę więcej.... i jeszcze więcej, wciąż mi mało! Geralt z Rivii... to imię budzi dreszcz emocji. Mógłbym czytać te historie bez końca. Chyba wpadłem w nałóg... Ale za nic bym z tego nie zrezygnował. A gdyby dano mi moc cofnięcia czasu, niczego bym nie zmienił i znów sięgnąłbym po tę wspaniałą, rozciągniętą na osiem tomów przygodę. Chociaż nie, jest jednak coś, co bym zmienił... sięgnąłbym po tę przygodę zdecydowanie wcześniej niż to zrobiłem.

"Czas pogardy" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Czas pogardy
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom IV)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 27.12.2010r.
Liczba stron: 320

Wojna rozdziela bohaterów, lecz przygody każdego z nich nawet z osobna pasjonują równie mocno jak wcześniej. Andrzej Sapkowski stworzył coś naprawdę wyjątkowego. Sprawił, że milionom czytelników na dźwięk słowa "Wiedźmin" błyszczą i rozszerzają się oczy. To jest właśnie bezcenne. Jest w tym przebłysk geniuszu. A w samej historii jest coś tak osobiście mi bliskiego, że, chociaż nie potrafię tego nazwać, czuję się jakby wszystko w tej książce było mi już znane, a każda napotkana na drodze postać była starym znajomym, a nieraz przyjacielem. Nawet wrogowie, bo czymże jest dobra opowieść bez złych do szpiku kości, podstępnych i okrutnych przeciwników? A, jak to na wojnie bywa, tych w "Czasie pogardy" nie brakuje... Pod koniec ręce same się wyrywają żeby odłożyć jeden tom i sięgnąć po następny!

"Krew elfów" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Krew elfów
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom III)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 2010r. (data przybliżona)
Liczba stron: 296
 
Z pewną obawą brałem do ręki pierwszy tom pięciotomowej sagi Sapkowskiego... (mylnym jest bowiem przekonanie, że saga ta ma siedem, a po wydaniu "Sezonu burz", osiem tomów - "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" to opowiadania włączone w wiedźmiński kanon, "Sezon burz" to natomiast osobna, napisana po latach historia). Mając za sobą "Ostatnie życzenie" i "Miecz przeznaczenia" byłem owładnięty żądzą dalszych przygód, lecz wiedząc jak znakomite są opowiadania, bałem się czy pisana prozą dalsza część historii czegoś nie zepsuje... Otóż nic się nie zepsuło!, a ja popadłem w jeszcze większy obłęd zachwytu! Proza dała Sapkowskiemu pole do bardziej obszernych opisów świata i do stworzenia dłuższej, wielowątkowej historii. I chociaż czyta się to już trochę inaczej niż opowiadania, to historia Wiedźmina wciąż jest historią wybitną.

"Miecz przeznaczenia" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Miecz przeznaczenia
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom II)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 2010r. (data przybliżona)
Liczba stron: 344

"Miecz przeznaczenia", czyli drugi tom opowiadań o Wiedźminie, jest wspaniałą kontynuacją najważniejszego dzieła życia (zgadza się, nie boję się użyć tego określenia) Andrzeja Sapkowskiego. Kolejna część arcydzieła jest tak samo dobra jak "Ostatnie życzenia", albo i lepsza - do dziś nie zdecydowałem, które opowiadania wolę, i nie zamierzam tego robić, gdyż każde jest według mnie klasą samą dla siebie. Świat Sapkowskiego jest wykreowany perfekcyjnie; jest dziwnie znajomy i bliski czytelnikowi, nawet jeśli to czyjeś pierwsze przygody z Wiedźminem. Łatwość z jaką autor niepostrzeżenie kradnie czytającemu serce wywołuje uśmiech radosnego przyzwolenia i prośby o więcej. Niezapomniana lektura.

"Ostatnie życzenie" - Andrzej Sapkowski

Tytuł: Ostatnie życzenie
Cykl: Wiedźmin Geralt z Rivii (tom I)
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: superNOWA
Data wydania: 27.12.2010r.
Liczba stron: 288
 
Ktoś pewien czas temu bardzo długo namawiał mnie do przeczytania książek o Wiedźminie, a ja za każdym razem odkładałem to na później. W końcu przyszedł taki jesienny dzień, w którym zabrakło mi wymówek... i sięgnąłem po pierwszy tom. Oniemiałem z zachwytu! To absolutne arcydzieło fantastyki. I to nie tylko polskiej, ale i światowej. Ten świat pokocha każdy, kto go odwiedzi. Mogę o tym zaświadczyć, gdyż sam tego doświadczyłem. Gwarantuję każdemu niedoszłemu (z różnych powodów) czytelnikowi, że białowłosy łowca potworów o prawym sumieniu i szybkich jak błyskawica dłoniach może zawładnąć sercem i duszą bez reszty, a zapamiętany obraz miecza wirującego w jego dłoni będzie obrazem widzianym jeszcze długo po zamknięciu oczu.

środa, 5 października 2016

"Wirus Ebola w Helsinkach" - Taavi Soininvaara

Tytuł: Wirus Ebola w Helsinkach (tytuł oryginału: Ebola Helsinki)
Autor: Taavi Soininvaara
Wydawnictwo: Kojro
Data wydania: listopad 2010r. (data przybliżona)
Liczba stron: 272
 
Intrygująca, niejednoznaczna, pełna zwrotów akcji książka. Fabuła jak z iście szpiegowskiego kryminału, akcja pędząca na złamanie karku.  A początek całej historii daje ludzka głupota i fatalny w skutkach błąd, który nieuchronnie pociąga za sobą następne. Chciałoby się aż powiedzieć: zbrodnia rodzi zbrodnię. Niewątpliwie wiele w tym prawdy.

Książka łączy wątki naukowe, szpiegowskie, kryminalne, ale mamy tu też nieco gry wywiadów i elementów terrorystycznych. Spaja to wszystko w całość tytułowy wirus Ebola i jego potencjalne, delikatnie mówiąc zabójcze dla ludzkości, zastosowanie... I wspomniana już przeze mnie ludzka głupota, każąca wysokiemu oficerowi fińskich służb wykorzystać fakt wynalezienia szczepionki przeciw wirusowi do własnych celów, mających zabezpieczyć jego zagrożoną pozycję i wolność. Obserwowanie rozwoju wydarzeń mających źródło w tak prostym zjawisku jak ludzki strach i bezmyślność jest zdumiewającym i fascynującym doświadczeniem. Okazuje się bowiem, że nawet człowiek stojący na straży bezpieczeństwa własnej ojczyzny jest w stanie zaprzedać duszę diabłu... lub też, jak w tym przypadku, pogrążyć się we własnych słabościach, które czynią z niego w efekcie potwora.

Soininvaara nadał książce zawrotne tempo (akcja rozgrywa się na przestrzeni zaledwie kilku dni) wzbogacając ją przy tym o niezwykle wyraziste, pełne głębi (niekoniecznie w pozytywnym tego słowa znaczeniu) postacie. Dodają one powieści przede wszystkim charakteru, co wypada nad wyraz interesująco na papierze. Powodowany własną słabością i bezmyślnością generał fińskiej armii, wirusolog żyjący w nieudanym małżeństwie, skąpy szef służb wywiadowczych starający się za wszelką cenę ukryć swoje skłonności seksualne... już tylko tych trzech obecnych w książce bohaterów wystarczy, by uczynić ją co najmniej ciekawą. Interesujący zestaw, prawda? A inne, drugoplanowe postacie, wcale nie wypadają gorzej.

"Wirus Ebola w Helsinkach" to bardzo dobry thriller z elementami kryminału. Ciekawy, inteligentny, wielowątkowy, lecz jednocześnie napisany w sposób przejrzysty i zrozumiały - nie sposób się tu choćby na chwilę zgubić, czy stracić z oczu główny wątek, co jest niezwykle ważne dla czytelnika podczas lektury tego typu pozycji. Po prostu świetna książka, w sam raz na jeden-dwa jesienne wieczory.
 
Gorąco polecam.
 
Dziękuję Wydawnictwu Kojro za udostępnienie niniejszej książki.

wtorek, 4 października 2016

"Piasek Saraswati" - Risto Isomäki

Tytuł: Piasek Saraswati (tytuł oryginału: Sarasvatin hiekkaa)
Autor: Risto Isomäki
Wydawnictwo: Kojro
Data wydania: 18.10.2014r.
Liczba stron: 320
 
"Piasek Saraswati" to moje pierwsze spotkanie oko w oko ze współczesną literaturą fińską. Na początku było wzajemne badanie się... przyglądanie się okładce, później pierwsze przeczytane strony... Mogę po lekturze powiedzieć jedno: miałem w rękach ZNAKOMITY thriller ekologiczny! Nie spodziewałem się, że będzie aż tak dobrze, że książka do tego stopnia mnie wciągnie, zaciekawi, wręcz przykuje moją uwagę - a jednak:). To naprawdę kawał dobrego thrillera, w dodatku zgrabnie łączącego tak z pozoru odległe od siebie wątki jak Atlantyda, Platon, współczesne badania i teorie klimatyczne... nic tylko czytać! (i się zaczytać).

Isomäki strona po stronie wiedzie czytelnika za rękę w stronę współczesnej apokalipsy, za którą odpowiedzialność bierze w dużej części dzisiejsza cywilizacja i jej działania. Efekt cieplarniany wywołany przez człowieka, w połączeniu z legendarnymi podaniami znakomitej większości starożytnych ludów o pradawnym potopie zostały przez autora umiejętnie połączone, wplecione w fabułę, podane czytelnikowi na tacy i... niepokojąco wręcz przez autora uprawdopodobnione. Naprawdę można uwierzyć, że opisany przez Isomäki ponury scenariusz może się wydarzyć... A jeśli do tego dojdzie, nasz dzisiejszy świat podzieli los mitycznej Atlantydy (co ciekawe, na potrzeby fabuły usytuowanej nie na Atlantyku, lecz u wybrzeży dzisiejszych Indii).

Główni bohaterowie są dość ciekawi, lecz nie grają w książce pierwszoplanowych ról. Pierwsze skrzypce gra arcy-wciągająca, wielowątkowa fabuła, która nieuchronnie wiedzie do bliskiej, globalnej katastrofy. To się naprawdę świetnie czyta!

Szczerze polecam. Warto znaleźć chwilę czasu na tę lekturę.

Dziękuję Wydawnictwu Kojro za udostępnienie niniejszej książki.