niedziela, 26 marca 2017

"Zew księżyca" - Patricia Briggs


Tytuł: Zew księżyca (tytuł oryginału: Moon Called)
Cykl: Mercedes Thompson (tom 1)
Seria: Obca krew
Autor: Patricia Briggs
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 08.10.2010r.
Liczba stron: 424



Fani wilkołaków (i nie tylko) - szykujcie się na powrót serii z Mercedes Thompson!

Uwielbiam te klimaty :) - wilkołaki, wampiry, nocne życie jednych i drugich, wplątani w to wszystko śmiertelnicy, niespodziewane zwroty akcji, krocząca naprzód (może nie z jakimś nie wiadomo jakim rozmachem, ale jednak) fabuła... do tego całość w przystępnym, lekkostrawnym wydaniu, bez nawału drastycznych scen (może by się i przydały, lecz wszystko jest kwestią przyjętej konwencji - a ta jest w tym przypadku taka a nie inna, lecz nie narzekam, przeciwnie!). I jest przemiło :) Niewiele trzeba, prawda? ;) Sam sobie odpowiem - prawda. I jest po prostu miło :))

Nie mogę oprzeć się przemożnej potrzebie wspomnienia przy okazji tej książki o... "True Blood" :)) (sympatyczny serial sprzed niewielu lat; jakoś tak przekonanym jest, iż czytelnicy tej akurat książki w pewnej liczbie zapewne świetnie go znają). No bo i dlaczego nie? ;) Wprawdzie powiązań między Mercedes (czy to czysto fabularnych, czy "ściągniętych"-  nieważne kto od kogo, bo to akurat, takie małe ściąganie, mam wrażenie, miało miejsce...) nie ma jakoś totalnie dużo, lecz są. No bo co tu tak naprawdę mamy? Wilkołaki - a z zasadzie ich klan - , na dodatek zabłąkanego nieco wilkołaka bez "klanowej ochrony", garść wampirów i ... Mercedes - (a co, zaspoileruję ;) ) zmiennokształtną, silną dziewczynę o mocnym charakterze. A na dokładkę trochę seksualnych podtekstów. Miła, lekka, przyjemna lektura :) Być może dobrze mi leży głównie przez wzgląd na tematykę (wilkołaki, wampiry, dzieci nocy; te sprawy), gdyż zwykle nie gustuję w lekkim piórze, i przytłaczająco częściej coś takiego krytykuję niż zachwalam, lecz w tym przypadku, co tu dużo mówić - podobało mi się! Tak więc zachwalę ;)

Świetnie, że pojawiło się to wznowienie. A kolejne tomy czekają w kolejce, będą niebawem - i bardzo fajnie :) Wiecie... ok, to nie jest lektura może najwyższych lotów. Lecz, po pierwsze - to jest fantasy, więc, na Boga!, nie wieszajmy psów na tematyce i konwencji... Po drugie - lekka lektura, jeśli jest przyjemna, a przez to leży czytelnikowi (nawet jeśli zazwyczaj wiesza on psy na takiej literaturze) to bardzo potrzebna rzecz, przy której można odpocząć; od codzienności, od innych lektur, obowiązków... po to to jest :) Więc cieszmy się tym - i nie mam nic przeciwko, żeby cieszyć się w tej potrzebie właśnie serią z Mercedes Thompson w roli głównej.

Polecam! I dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.

"Ostatni bierze wszystko" - Miroslav Žamboch


Tytuł: Ostatni bierze wszystko (tytuł oryginału: Posledni bere vsechno)
Autor: Miroslav Žamboch
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 24.03.2017r.
Liczba stron: 376



Walka o władzę, polowanie (wręcz) na ludzi, magia... fantasy pełną gębą!

Nie miałem jeszcze przyjemności zapoznać się z twórczością Miroslava Žambocha - oooo, duży błąd z mojej strony! Błąd, który w niedalekiej przyszłości nadrobię z całą pewnością :)) A tymczasem - na tapecie "Ostatni bierze wszystko"... i cóż my tu mamy? :)

Mamy trzy opowiadania ("Długi sprint", "Pokłosie" i tytułowe "Ostatni bierze wszystko"). To w zasadzie jedna większa historia i dwa opowiadania. Wszystko przesiąknięte tym, co chyba od dziś będę nazywał "typowym Žambochem" ;) - dynamiką, przewrotnością, pędem fabularnym, magią i wykreowanym światem, który ciężko byłoby podrobić... Tak naprawdę równie ciężko jak byłoby ten świat podrobić, ciężko jest uchwycić tę wymykającą się nutę, dzięki której różni się on od innych uniwersów fantasy, jednakże... nuta ta niezaprzeczalnie istnieje i po prostu się ją czuje. I o to chodzi!

Skupiając się na istocie rzeczy i głównym wątku książki (z racji nieznajomości reszty twórczości autora - raz jeszcze posypuję głowę popiołem - nie będę się do niej z racji niezamierzonej ignorancji odnosił) opowiada ona o nietypowym sposobie wyboru nowego władcy pewnej krainy... Otóż, na 30 dni przed koronacją, mamy piękny pokaz wolnej amerykanki: następcę tronu można bezkarnie zabić urządzając nań mniej lub bardziej zorganizowane łowy, a zabójca ma wszelkie szanse na zajęcie jego miejsca. Wspaniale prawda? ;) ... Literacko... jak najbardziej wspaniale! Nie zdradzę finału tej historii ;) Ale... warto go poznać samemu, zapewniam!

Polecam. Świetna rzecz! Zwłaszcza dla miłośników fantasy.

Serdeczne dzięki dla Fabryki Słów za egzemplarz recenzencki!

"Zawisza Czarny. Droga do króla" - Szymon Jędrusiak

Tytuł: Zawisza Czarny. Droga do króla
Cykl: Zawisza Czarny (tom 2)
Autor: Szymon Jędrusiak
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 15.02.2017r.
Liczba stron: 464



Gra wywiadów i sieć intryg w przededniu polsko-krzyżackiego starcia

Świetna, świetna, po trzykroć świetna książka! Kolejna opowieść Szymona Jędrusiaka spod szyldu "Zawisza Czarny" wciąga, ciekawi i trzyma w napięciu. I to pomimo (dzięki?) faktowi, iż jest to opowieść osadzona w świecie sprzed ponad sześciu wieków! Czyta się to wszystko znakomicie. Wielkie brawa dla autora! Zarówno za podjęcie wątku i kontynuację "Aragonii", jak i za wykonaną, tytaniczną wręcz pracę nad tą książką.

W "Drodze do króla" witamy się ze znanymi już z "Aragonii" bohaterami, a więc z Aaronem Abnarrabí i z samym Zawiszą (złośliwi zapewne wytkną, że w pierwszej części cyklu Rycerz z Garbowa był jedynie postacią epizodyczną; w porządku, to wolny kraj, każdy ma możność wypowiedzenia się, również złośliwie). Stają oni na polskiej ziemi, na której rzuceni są od razu na głęboką wodę machinacji dyplomatycznych. Z wielką polityką i splamionymi krwią sztyletami w tle... Aż ciarki przyjemności przechodzą człowieka po takiej lekturze! "Droga do króla" (podobnie zresztą jak "Aragonia") to kawał świetnej sensacji, na potrzeby czytelnika uwspółcześnionej fabularnie, lecz literacko osadzonej w historycznej, burzliwej rzeczywistości schyłku XIV wieku, kiedy Zakon Krzyżacki był potęgą, a Królestwo Polskie, świeżo połączone unią  z Litwą, dopiero budowało swą wielkość. Uśmiech sam wykwita na ustach, oczy latają po kolejnych stronach i człowiek się po prostu nie może od czegoś TAKIEGO (!) oderwać!

Szymon Jędrusiak wykonał naprawdę wielką, tytaniczną wręcz, pracę. I to w obydwóch dotychczas wydanych tomach. Oddanie realiów, stosunków społecznych, dynamizm fabularny, genialne przełożenie intryg i spisków z zamierzchłej przeszłości na współczesny, zrozumiały dla każdego język... Wielki szacunek Panie Szymonie za ten cykl. Jest co poczytać :) ... 

Szczerze i gorąco polecam! Kolejny historical thriller od Szymona Jędrusiaka nie zawodzi, a wręcz przewyższa oczekiwania. Warto sprawdzić to samemu!

Serdecznie dziękuję Forever Young Books oraz Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki!

sobota, 25 marca 2017

"Zawisza Czarny. Aragonia" - Szymon Jędrusiak


Tytuł: Zawisza Czarny. Aragonia
Cykl: Zawisza Czarny (tom 1)
Autor: Szymon Jędrusiak
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 15.02.2017r.
Liczba stron: 504



Sensacja w historycznym wydaniu z polskim akcentem w tle.

Tak bym właśnie streścił tę książkę w jednym zdaniu (jeśli byłaby rzecz jasna taka konieczność, jedno zdanie nie odda bowiem wszystkiego). Nie jest to, wbrew pozorom i na przekór tytułowi historia tylko i wyłącznie o legendarnym Rycerzu z Garbowa. Postać ta jest wręcz, jakby się tak zastanowić, jedynie tłem tej książki... i pojawia się na scenie dopiero w pewnym, odległym dosyć, momencie (co też, jak mniemam, jest głównym argumentem w rękach przeciwników tejże lektury). "Aragonia" jest tak naprawdę opowieścią o feudalnej Hiszpanii u schyłku XIV wieku, snutą przez żydowskiego narratora; w fabule prym wiodą spiski, intrygi, ekonomiczne spory i machinacje zmierzające do obalenia szlacheckich rodów, a, w konsekwencji, być może również i najważniejszych osób ma królewskim dworze... Typowa, późnośredniowieczna rzeczywistość w pigułce, w tym przypadku literacko osadzona na Półwyspie Iberyjskim... Czy to jednak źle? Ja tak nie uważam.

Widziałem tę "plakietkę" nadaną temu tytułowi w kilku miejscach, i chyba wypada się zgodzić (lecz w dobrym znaczeniu tych słów): to taki książkowy historical thriller. Ogólnie rzecz biorąc zupełnie się nie zgadzam z opiniami in minus odnośnie tej lektury. Zgoda, nie jest to może rzecz tylko i wyłącznie o Zawiszy, ale... czy jest to takie straszne? Samego Zawiszę w roli pierwszoplanowej mamy w zasadzie, i tu zgoda, może przy okazji jakiegoś turnieju rycerskiego, lecz ta książka jest pozycją z gatunku pewnej fikcji historycznej, a o cóż, tak naprawdę, w takim gatunku chodzi? Według mnie o dobrą opowieść osadzoną w rzeczonych, historycznych, realiach. A to od Pana Jędrusiaka dostajemy. Z dodatkiem uwielbianego przeze mnie szczęku oręża w tle! A zatem... czy rzeczywiście jest na co narzekać? Sądzę, że wręcz przeciwnie.

Gorąco polecam. Rzecz jasna nie każdy po lekturze (z wymienionych już wcześniej powodów) będzie zadowolony, lecz jeśli podczas lektury nie będziemy trzymać się kurczowo własnych wyobrażeń, to okaże się, że mamy w rękach naprawdę fajną książkę traktującą o Królestwie Aragonii w przededniu jego największej chwały. I to ze świetnie zarysowaną charakterystyką i społeczeństwa i panujących w nim stosunków, z domieszką intryg i dyplomatyczno-ekonomicznych zawirowań. A to naprawdę ciekawa rzecz, Zwłaszcza (lecz nie tylko) dla pasjonatów historii; o rzeczach tu opowiedzianych nie zawsze dowiemy się w szkole.

Serdecznie dziękuję Forever Young Books oraz Wydawnictwu Bukowy Las za egzemplarz recenzencki!

wtorek, 21 marca 2017

"Grób we Fryzji Wschodniej" - Klaus-Peter Wolf


Tytuł: Grób we Fryzji Wschodniej (tytuł oryginału: Ostfriesengrab)
Cykl: Ann Kathrin Klaasen (tom 3)
Seria: Gorzka czekolada
Autor: Klaus-Peter Wolf
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 30.10.2016r.
Liczba stron: 400


Kawał świetnej, detektywistycznej lektury!

Klaus-Peter Wolf, jako autor, nie był mi do tej pory znany. A szkoda. Po "Grobie we Fryzji Wschodniej" zamierzam tak szybko jak to będzie możliwe nadrobić braki w jego twórczości. "Grób..." wciąga jak diabli! Ostatnio wpada mi w ręce sporo tego rodzaju książek i muszę z ręką na sercu powiedzieć, że ta była jedną z lepszych.  Tajemnicze, budzące grozę morderstwa, polowanie na psychopatę, który nie wiadomo gdzie uderzy za chwilę, mocne, wyraziste postacie stróżów prawa, dynamiczna akcja, napięcie do ostatnich chwil - to wszystko się w tej książce po prostu czuje. A przez to czyta się ją znakomicie!


Niesamowitym atutem książki jest główna bohaterka - bezkompromisowa komisarz Ann Kathrin Klaasen. Ależ z niej sympatyczny stróż prawa! :) I do tego mocny charakter. Bardzo fajna postać, bez pani komisarz ta książka wiele by straciła. Może niedużo, sama bowiem fabuła (dość bowiem wspomnieć dynamiczną akcję i jeżące włos na głowie seryjne mordy, których ofiary są przez mordercę-psychopatę eksponowane publicznie w celowy sposób) twardo się broni. Do tego mamy też rozgrywkę między panią komisarz a psychopatą i - co bardzo sobie cenię w tego rodzaju lekturach - tkwiącą do końca w czytelniku niepewność, co też się dalej wydarzy... W zasadzie aż do samej końcówki można się bawić w zgadywanie i nic nie jest tak do końca oczywiste, a to tylko zwiększa frajdę z czytania. I świetnie :) , o to mi właśnie chodzi i tego właśnie szukam w dobrym kryminale!


"Grób we Fryzji Wschodniej" (malowniczo, tak na marginesie, ukazanej na łamach książki; może się kiedyś wybiorę ;) ) bez wątpienia jest dobrym - a nawet bardzo dobrym! - kryminałem. Wielbiciele gatunku powinni być zadowoleni. Ja natomiast, jak wspomniałem, nie tylko jestem zadowolony, ale przymierzam się do poznania nieco lepiej innych pozycji autora :) To też o czymś świadczy - jeśli bowiem jedna książka zachęca do tego, by sięgnąć po inne... to musi być naprawdę dobra :)

Polecam!

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki.

"Kamienne Anioły" - Kristina Ohlsson

Tytuł: Kamienne Anioły (tytuł oryginału: Stenänglar)
Cykl: Szklane dzieci (tom 3)
Autor: Kristina Ohlsson
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 30.08.2016r.
Liczba stron: 216


Tajemnice, sekrety i... łzy wzruszenia

Przeurocza książka. Niby dla dzieci, lekka, bez jakiegoś wielkiego ciężaru gatunkowego, a jednak... zwłaszcza pod koniec... wzruszająca, ciepła, a przez to bardzo mądra. Całość okraszona jest dziecięcym sprytem, pomysłowością, aurą tajemnicy i sekretów, do których poznania z każdą stroną zbliża się trójka przyjaciół: Simona, Billie i Aladdin. Każda rodzina, jak się okazuje w trakcie lektury, ma swoje sekrety. I, jak pokazuje finał tej opowieści, rodzina jest koniec końców jedną z najważniejszych wartości w życiu człowieka.

"Kamienne Anioły" to trzecia część cyklu "Szklane dzieci", jednak z powodzeniem można ją przeczytać bez znajomości poprzednich części (tak właśnie było w moim przypadku). To zamknięta, bardzo sympatyczna historia w ramach większej, trzyczęściowej całości. Wrażenia po lekturze jak najbardziej pozytywne. To najfajniejsza od jakiegoś czasu książka dla nieco starszych dzieci jaka wpadła mi w ręce. Dodatkowo z niezłą, z pozoru nieskomplikowaną, ale ciekawą i trzymającą w napięciu akcją. A sama treść, jak już wspomniałem, jest naprawdę głębsza niż można by sądzić. Niewiele jest książek w prosty sposób pokazujących dzieciom dorosłe problemy i sposób na to, aby się w nich odnaleźć i właściwie je przeżywać. To właśnie tego rodzaju lektura.

Polecam. Nie tylko dzieciom. Miła, przyjemna, niepozbawiona dreszczyku emocji, a przy tym mądra książka z głębszym przesłaniem - mamy tu wszystko w jednym. Warto przeczytać.

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Media Rodzina za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

piątek, 17 marca 2017

"Strażak" - Joe Hill

Tytuł: Strażak (tytuł oryginału: The Fireman)
Autor: Joe Hill
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 01.03.2017r.
Liczba stron: 800


Świetna, porywająca i straszna - to dokładnie taka książka, jaką miała ona być!

To było to, na co czekałem! Uwielbiam Stephena Kinga, kilka lat temu odkryłem jego syna, a rzeczony syn, na przestrzeni lat pisząc coraz lepiej, w końcu stworzył coś, co rozmachem, i treścią -naprawdę! - w pełni i w całej rozciągłości tematu dorównało ojcu! BRAWO!

"Strażak" to kilka rzeczy w jednym: post-apokalipsa, studium ludzkiej psychiki, horror (choć z tym akurat można by się sprzeczać, ale pewne elementy, temu nie da się zaprzeczyć, są), sensacja, opowieść o poszukiwaniu sensu i w samym sobie i w otaczającym nas świecie. To powieść wręcz monumentalna, jednak monumentalizmu tego prawie się nie czuje, a samą książkę czyta się raz-dwa. I bardzo dobrze. To znak, że trzymamy w ręku naprawdę świetną rzecz.

Krótko i na temat: świat stoi w ogniu i wszystko powoli, za przeproszeniem, trafia szlag, a ludzkość cierpi na nieuleczalną chorobę samozapłonu zwaną "smoczą łuską". Zarażeni umierają, a zdrowi organizują się w Szwadrony Kremacyjne polujące na... "palniki" (w ten oto przyjemny sposób nazwano bowiem chorych). Istnieje jednak enklawa ludzi zarażonych, lecz panujących nad chorobą, do której trafia Harper, pielęgniarka w ciąży. Jest też i on, tytułowy bohater - Strażak; cżłowiek, który do tego stopnia zapanował nad chorobą, że używa ognia płynącego z własnego ciała jako broni, narzędzia do obrony, a kiedy trzeba, również do zasiania odrobiny strachu i paniki. Dokąd to będzie zmierzać i czy dobrze się skończy? Czy Harper szczęśliwie urodzi, a ludzkość opanuje swój problem? I czy dowiemy się wszystkiego i o Strażaku? Nie mogę tego powiedzieć... ale na zachętę obiecuję: FINAŁ wart jest każdej przeczytanej po drodze strony!

Od "Strażaka" w trakcie czytania nie sposób się po prostu oderwać! Akcja wciąga jak diabli, bohaterowie stopniowo pokazują swoje oblicza wraz z kolejnymi stronami, a problemy, jak to bywa, rosną. Nie brakuje ludzkich dramatów, rozterek, tajemnic, leje się momentami krew, bywa strasznie i... nie sposób się w tę historię nie wciągnąć. Hill zrobił jedno genialne posunięcie - nauczył się od ojca jak z pozoru nieprawdopodobnej rzeczy uczynić w książce coś możliwego, coś w co można uwierzyć, a  potem wziął czytelnika za rękę, wiodąc go w mroczne ostępy zarówno ludzkiej duszy, jak i w nieznany, przerażający świat ogarnięty chaosem i paniką, które nastały tuż po zagładzie... I to jest po prostu świetne. Właśnie na coś takiego czekałem w książkach Hilla!

Porównań i elementów inspiracji nie da się tu uniknąć. Mamy tu mnóstwo z Kinga (jak sam autor napisał poniekąd tytułem wstępu w podziękowaniach - "Dziękuję (...) ojcu, któremu ukradłem całą resztę"). Przede wszystkim z Kinga - jest coś z "Bastionu" (choć tak tylko i wyłącznie hillową wersją "Bastionu" "Strażaka" bym jednak nie nazwał), z "Komórki", z "Mgły", z "Podpalaczki"... Uśmiech sam wykwita człowiekowi na ustach :) Pomysły ojca widać jak na dłoni, ale tak fajnie odświeżone, ubrane w szatę współczesności i dynamizmu, że aż się miło na to patrzy! Nareszcie :) ...

Po namyśle sądzę, że to najlepsza książka Hilla jak dotąd. Jedynie "NOS4A2" mogłoby stanąć ze "Strażakiem" w szranki, ale wampir w starym samochodzie i Gwiazdkowa Kraina ostatecznie by jednak w tym starciu polegli. Wielkie brawa dla Hilla, WIELKIE! Czekałem na taką książkę! I się, dzięki Bogu, doczekałem!

Gorąco polecam! I chyba słowo "gorąco" jest w tym przypadku jak najbardziej na miejscu z więcej niż jednego powodu ;) Serio - nikt nie będzie raczej zawiedziony "Strażakiem", a wręcz przeciwnie!

Serdeczne dzięki dla Wydawnictwa Albatros za egzemplarz recenzencki!

czwartek, 16 marca 2017

"Harjunpaa i dręczyciel kobiet" - Matti Yrjänä Joensuu

Tytuł: Harjunpaa i dręczyciel kobiet (tytuł oryginału: Harjunpaa ja ahdistelija)
Autor: Matti Yrjänä Joensuu
Wydawnictwo: Kojro
Data wydania: 2013r.
Liczba stron: 194


Morderca kontra stróże prawa w klasycznym, kryminalnym wydaniu.

Chciałoby się powiedzieć: ot, kryminał, jeszcze jedno "coś", co można wrzucić do worka pt. "nic szczególnego". Ja jednak lubię takich właśnie zmęczonych życiem i problemami bohaterów jak detektyw Harjunpaa. Lubię moment ich poznania w jakimś momencie fabuły i chwilę, w której biorą się za kolejną sprawę. Tacy bohaterowie budzą sympatię. Nie inaczej jest i tym razem, Sama książka zaś może do arcydzieł literatury nie należy, jednak to kolejna pozycja fińskiego autora dzięki której nabieram coraz większej sympatii do tamtejszej literatury. Szkoda, że odkrywam ją tak późno ;) ...

Zbrodnie na tle seksualnym, akcja przedstawiona z perspektywy policji i mordercy, fajny pozytywny bohater; całość bardzo dobrze się czyta. Do tego, tak na marginesie, w ładnym wydaniu. W pakiecie nieco dygresji obyczajowych w charakterze małej odskoczni i wątków pobocznych. A w tle, jak to w kryminałach bywa, nieco niedopowiedzianych przemyśleń na temat ludzkich spraw i problemów. Przyjemna książka. Z ręką na sercu mogę to powiedzieć.

Szkoda trochę, że książka nie jest dłuższa. Z takim małym żalem i zdumieniem odkryłem po ostatniej stronie, że to już koniec. Chciałoby się więcej ;) ... Ale to całkiem normalne dla kogoś, kto lubi kryminały ;)

Polecam. I raz jeszcze dziękuję Wydawnictwu Kojro za egzemplarz recenzencki.

"Zabłąkania" - Hjalmar Söderberg

Tytuł: Zabłąkania (tytuł oryginału: Förvillelser)
Autor: Hjalmar Söderberg
Wydawnictwo: Kojro
Data wydania: 18.08.2010r.
Liczba stron: 156


Małe studium drogi ku samozagładzie...

XIX wiek, Sztokholm... z pozoru prosta, banalna wręcz, obyczajowa historia... student medycyny, narzeczona, romanse... problem głównego bohatera z ukierunkowaniem samego siebie, nawarstwiające się problemy, w tym finansowe... swoiste miotanie się w utkanej przez samego siebie sieci, pęd ku nieuniknionemu finałowi, w którym, jak wszystko na to wskazuje, całość runie z wielkim hukiem... Prosta opowieść, jakich wiele na półkach księgarni i bibliotek. Jednak, dzięki swej prostocie, jednocześnie opowieść zostawiająca spore pole dla wyobraźni, domysłów, refleksji nad ludzką naturą. To również cenne. W końcu książki istnieją także po to, żeby działać na wyobraźnię, nieprawdaż?

Prostota fabuły idzie w "Zabłąkaniach" w parze z niezwykle plastycznymi opisami fabularnymi, w szczególności mam na myśli sam XIX-wieczny Sztokholm. To mi się własnie rzuciło w oczy w tej książce: pole do domysłów, w ramach małego studium ludzkiej psychiki, zestawione z barwnymi opisami tego, co wokół. I wyszło to naprawdę fajnie. To chyba zapamiętam z tej książki najbardziej.

A jej finał? Nie zdradzę go rzecz jasna ;) Jednak nie żartowałem ze wspomnianymi refleksjami nad człowiekiem i jego naturą. Po lekturze, a nawet jeszcze w jej trakcie, takie myśli nachodzą człowieka same, mimochodem. I chyba bardzo dobrze... Czasem prostota konstrukcji działa na odbiorcę najlepiej. Według mnie tak właśnie jest w tym przypadku.

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kojro za egzemplarz recenzencki!

sobota, 11 marca 2017

"Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela" - Nadia Szagdaj


Tytuł: Nowe śledztwa Klary Schulz. Tajemnica Nathaniela
Cykl: Nowe śledztwa Klary Schulz
Autor: Nadia Szagdaj
Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 17.02.2017r.
Liczba stron: 328



Breslau pełne zbrodni

Ciekawy, a do tego naprawdę dobry kryminał. Może i przewidywalny w niektórych momentach, od pewnej chwili w zasadzie można tylko czekać na potwierdzenie własnych przypuszczeń poczynionych z poziomu czytelnika, ale... książka nic na tym nie traci. Wręcz przyjemnie się ją czyta. Stworzona przez autorkę intryga wciąga, popełnione zbrodnie skupiają uwagę na fabule, a główna bohaterka - trochę chcąc, a trochę wbrew własnej woli - zmierza ku rozwiązaniu... Niby proste i nieskomplikowane. Ale jednak, dzięki wykonaniu - bardzo dobre!

To taki trochę kryminał... obyczajowy. Główny wątek wzbogacają małe retrospekcje i autorefleksje głównej bohaterki nad sobą, swoim życiem... a Klara Schulz to nie jest bynajmniej aniołek. Akcja książki niby rozgrywa się na początku XX wieku, jednak Klara jest jakby żywcem wyjęta z dzisiejszych czasów, jest jak kobieta którą aż chce się poznać - może dlatego książka jest taka fajna? Być może :) ... Wszystkie te retrospekcje i wątki obyczajowe rzutują na wydarzenia w książce. Korzystnie, dodam od razu. A gdy ofiarą mordercy pada dobra znajoma Klary... wszystko nabiera nieco osobistego wymiaru. Pani Szagdaj świetnie to skonstruowała, zaplanowała i wykonała. Pomimo pewnych fabularnych oczywistości czytałem "Tajemnicę Nathaniela" z ciekawością do ostatnich stron. I... nie zawiodłem się. Końcówka bowiem, z nieco innych niż główny wątek powodów, zaskakuje kompletnie!, tworząc tym samym świetny punkt wyjścia do kolejnych książek z Klarą w roli głównej. Do książek, do których na pewno zajrzę. Na pewno!

Gorąco polecam. Ta książka to świetny pomysł na jedno bądź kilka popołudni i wieczorów. Nie wszystkie gusta pewnie będą tą pozycją zaspokojone, ale większości, tak myślę, powinno się podobać. Mi się osobiście podobało bardzo:)

Dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las oraz Forever Young Books za egzemplarz do recenzji.

"Dworzec Śródmieście" - Bartek Biedrzycki


Tytuł: Dworzec Śródmieście
Cykl: Opowieści z postapokaliptycznej aglomeracji (tom 3)
Seria: Fabryczna Zona
Autor: Bartek Biedrzycki
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 24.02.2017r.
Liczba stron: 425



Życie po nuklearnej zagładzie w mrokach warszawskiego metra...

Wielowątkowa, splatająca wszystkie wydarzenia z poprzednich części w dużo lepiej zrozumiałą całość książka. Jest klimat! Zagłada atomowa przedstawiona jest przez Biedrzyckiego w niniejszej odsłonie od samego początku, poprzez wszystkie lata po niej następujące, i to z różnych perspektyw, widzianych oczami wielu, z pozoru w żaden sposób nie powiązanych bohaterów (w tym z perspektywy stalkera Borki z Kryształowego Pałacu, którego historia, jak się okazuje, jest dużo bardziej skomplikowana niż można by sądzić). Przyznaję bez bicia, że poprzednie części kojarzę średnio, lecz nie jest to żadną przeszkodą w lekturze. Klimat to największa siła tej książki!

Postapokalipsa to w ostatnich latach dość modny temat w fantastyce. Można by się więc spodziewać książki niezbyt odkrywczej, powtarzającej schematy. Biedrzycki się jednak moim zdaniem broni. Społeczność ludzka po zagładzie, jej różnorodność, konflikty, wewnętrzne zależności, zewnętrze zagrożenia, wreszcie historie i przeżycia głównych bohaterów... a do tego fabuła! No i przerzucenie modnego literacko tematu na rodzimy, polski grunt - to się po prostu udało :) I to naprawdę nieźle udało! :)

Fani z pewnością tej pozycji nie ominą. Jednak spodoba się ona chyba każdemu, kto lubi choć trochę fantastykę. Takie moje skromne zdanie ;) Mi się podobało :) Polecam!

Serdecznie dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów za przedpremierowy egzemplarz recenzencki!

środa, 1 marca 2017

"Teatrzyk cieni. Wycinanka" - Adelina Sandecka


Tytuł: Teatrzyk cieni. Wycinanka
Autor: Adelina Sandecka
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 15.02.2017r.
Liczba stron: 32


Teatr na ścianie ;)

Świetne uzupełnienie do książeczki "Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich". W "Teatrzyku..." mamy 32 strony z szablonami do wycięcia, szalenie pomocnymi nie tylko w samej zabawie cieniem, ale i w odgrywaniu za jego pomocą małych przedstawień. Szablony z pewnością w tym pomogą, jako element uzupełniający czy dekoracja (mamy tu m.in. niedźwiedzia, wilka, rekina, goryla, ale też np. zamek, palmy i drzewa). Jak wspomniałem na wstępie - czas zatem na male przedstawienie na ścianie!

Krotko mówiąc: super sprawa. Niby prosta rzecz, taki cień na ścianie, ale jednak tego rodzaju książeczki czy wycinanki bardzo pomagają tego rodzaju zabawę wzbogacić i uczynić jeszcze ciekawszą. I o to chodzi :)

Dziękuję Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.

"Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich" - Adelina Sandecka


Tytuł: Chińskie cienie. Wesoła zabawa dla wszystkich
Autor: Adelina Sandecka
Wydawnictwo: Egmont Polska
Data wydania: 15.02.2017r.
Liczba stron: 80


Cudowna zabawa wieczorową porą!

Czy ktoś nie pamięta zabawy w cienie? Zwierzęta, kształty, ludzie, zabawne scenki odgrywane poprzez wspomniane cienie rzucane na ścianę w dziecięcym pokoju... To wszystko dostajemy na tacy w odświeżonym, bardzo ładnym wydaniu od Egmont Polska. Na 80 stronach mamy do wyboru, do koloru: słoń, kot, pies, wilk, kogut, Święty Mikołaj, Anglik, chłopiec, osioł, gęś, itd itp. Lecz to nie wszystko - są też szablony pomocnicze do wycięcia, przydatne przy co bardziej skomplikowanych wzorach do odtworzenia na ścianie. Super! :) Ponadto jest też kilka pustych stron, posiłkując się którymi możemy stworzyć i wyciąć własne szablony pomocnicze. Nic tylko zacząć zabawę!

Świetna pozycja. Chyba jedna z lepszych (jeśli nie najlepsza) z dostępnych w tej chwili na rynku. W sam raz na długie wieczory i zabawę z dzieckiem. Masa śmiechu i kupa frajdy gwarantowane! 

Dziękuję Egmont Polska za udostępnienie egzemplarza do recenzji.