wtorek, 16 kwietnia 2024

Czasy, które nadejdą - Andrzej Pilipiuk

Cykl: Światy Pilipiuka (tom 14)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 27.03.2024
Liczba stron: 374


Podróż przez epoki.

Opowiadania bezjakubowe Andrzeja Pilipiuka to każdorazowo okazja do fascynujących podróży w czasie i przestrzeni, w czasie których zobaczymy to, co w twórczości Autora jest chyba najważniejsze: istotę ludzkiej natury. Każdy kolejny tom tych nikogo nie pozostawiających obojętnym tekstów jest pełną refleksji literacką odyseją, wiodącą nas przez manowce historii i kolejnych opowieści do domu, gdzie w wygodnym fotelu będziemy mogli raz jeszcze przemyśleć sobie to, o czym właśnie przeczytaliśmy. Nie inaczej jest z najnowszą odsłoną tychże opowieści - "Czasy, które nadejdą" to bardzo dobry zbiór, w którym czeka nas moc przygód, tajemnic, nieoczekiwanych spotkań ze starymi znajomymi (także tymi naprawdę nieoczekiwanymi!), a także niepokojących wizji przyszłości, które wydają się nie dawać Autorowi spokoju... Poniekąd słusznie - wszak żyjemy w niespokojnych czasach, co zawsze w ten czy w inny sposób odbija się echem w literaturze. Nie przedłużając: zapraszam na recenzję!


Robert Storm i dr Paweł Skórzewski; tradycyjnie już będą to wiodące postacie najnowszego zbioru. Bo wiadomo - jeśli nie Jakub Wędrowycz, to właśnie Skórzewski i Storm! Długo można by się było rozpisywać nad ikonicznością tych postaci, ważne wszak jest jedno: zarówno leciwy (a czasem, jak w zamieszczonym w niniejszym zbiorze opowiadaniu "Remedium", dość młody) lekarz, jak i sprytny handlarz starzyzną (przez tych zadowolonych obdarzany nobilitującym mianem znakomitego antykwariusza) mają swoje literackie i rzeczywiste plusy, za pomocą których Wielki Grafoman świetnie potrafi przekazać nam to, co ma do powiedzenia. Oczywiście okraszając całość znakomitym humorem, duchem wielkiej przygody i rozrywką, której zawsze z myślą o dobrej książce oczekujemy.


Twórczość Andrzeja Pilipiuka od lat zachwyca starych i nowych czytelników. Wśród książek autorstwa Wielkiego Grafomana można znaleźć różnorodną tematykę, jednak istnieją w jej ramach pewne stałe punkty programu, na które wielu czytelników czeka z utęsknieniem. Takim stałym punktem programu są z całą pewnością zbiory opowiadań bezjakubowych; gdy się ukazują, to można w ciemno zakładać, że spotkamy się znów z Pawłem Skórzewskim i z Robertem Stormem. Te postacie mają rzesze oddanych wielbicieli. Cieszy mnie więc niezmiernie, że znów się z nimi spotykamy!

Co czeka nas w ich towarzystwie tym razem? Pięć tekstów, w których przeniesiemy się w czasie do końca XIX wieku (a nawet dalej - wszak za sprawą historii okrętu "Das Wappen" sięgniemy do wątku XVII-wiecznej kurlandzkiej marynarki), następnie do czasów Wielkiej Wojny, mrocznego (i to w dość nieoczekiwanym rozumieniu tych słów!) okresu PRL-u oraz do współczesności, która uraczy nas aż nadto niepokojącą wizją tego, co czai się za rogiem przyszłości. Jesteście gotowi? :)


Życie potrafi okaleczyć bardziej niż śmierć. Andrzej Pilipiuk po raz kolejny serwuje wyśmienitą ucztę wszystkim wielbicielom historii. Tej wielkiej i tej mniejszej, codziennej. Podążając tropami życia Doktora Skórzewskiego spotkacie skazanego na śmierć genialnego chemika, zrozumiecie, dlaczego romantyzm powinien być wciągnięty na listę zaburzeń umysłowych i dowiecie się, jak zmienić zapluskwioną norę w miejsce zdatne do życia. Z Robertem Stormem zbliżycie się do rozwiązania tajemnicy rządzącej jego życiem. Dotkniecie przeszłości zaklętej w spiżu i brązie. I spojrzycie w przyszłość prowadzącą do okrucieństwa tak wielkiego, że pozostanie tylko wznieść toast "Za przyszłe czasy, oby nigdy nie nadeszły".


Na nasz zbiór składa się pięć małych całości: "Remedium", "Klementynka", "Siódma armata", "Profesor Śmierć" i tytułowe "Czasy, które nadejdą". Każde inne, każde wyjątkowe. Wycieczka w czasie zacznie się dla nas od opowieści o schyłkowo XIX-wiecznych próbach wynalezienia leku na gruźlicę ("Remedium") oraz od historii niemiecko-rosyjskich starć z okresu Wielkiej Wojny, która w 1915 zawitała w okolice Wojsławic (uwaga!: lokalizacja nieprzypadkowa!). Potem przeniesiemy się w realia PRL-owskich wilkołaków ("Klementynka"), a następnie dostaniemy zaproszenie na polsko-cygańsko-szwedzką przygodę w związku z pewną kurlandzką armatą ("Siódma armata") i przez chwilę zastanowimy się nad tym, kim my wszyscy tak naprawdę jesteśmy i dokąd - jako ludzkość - zmierzamy ("Czasy, które nadejdą").

Poszukamy zatem XVII-wiecznej kurlandzkiej armaty (i być może ją ukradniemy), zagramy ze śmiercią w morderczą grę (w której stawką jest ludzkie życie), zastanowimy się nad przyszłością (przy okazji udaremniając próbę sprzedaży na aukcji podrobionego obrazu Beugel'a), spróbujemy przeżyć w zaatakowanych chlorem rosyjskich okopach z 1915 roku i... spotkamy kilka wilkołaków :) A także pewnych starych, dobrych znajomych, tylko że nieco młodszych - np. pewnego wyrostka z Wojsławic o imieniu Kubuś :) (!!!).


Wspólny mianownik? CZAS. A właściwie jego nieubłagany upływ oraz to, co może on przynieść wraz ze sobą (w przyszłości). Andrzej Pilipiuk zdaje się próbować pokazać nam - na przykładzie przeszłości - pewną sumę doświadczeń minionych czasów, a za jej sprawą to, co może czekać na nas wszystkim tuż za rogiem, w przyszłości; czas nie pozwoli nam bowiem na siebie czekać i nieubłaganie przyniesie nam to, do czego wszyscy (mam na myśli globalną populację ponad 8 MILIARDÓW ludzi) małymi kroczkami dążymy. Pytanie tylko, czy genetycznie modyfikowane, obdarzone tabliczkami znamionowymi i przeznaczone na arabski rynek seksualne hybrydy dzieci i kotów to właśnie to, czego wszyscy od przyszłości oczekujemy...


Jeśli nie jest to szczyt naszych marzeń, to mamy o czym myśleć. Co bowiem może prowadzić do antyutopii naszej przyszłości? Chciwość, głupota, zamknięte horyzonty i brak wyobraźni. I na te właśnie przywary bardzo mocno wskazuje Wielki Grafoman. A także na to, że nie uczymy się na błędach naszej przeszłości. Wprawdzie osobnym tematem jest fakt, że w każdej epoce rodzą się jednostki chciwe, głupie i ograniczone - które w jednym przypadku łupią dla pieniędzy XVII-wieczny kurlandzki statek, a w innym tworzą dla zysku seksualną zabawkę na bazie genomu człowieka i kota - jednak sens przekazu jest jasny. Warto spróbować zapanować nad własną codziennością - tak, żebyśmy nie musieli żałować naszej przyszłości.

Można to wszystko podsumować jeszcze inaczej. Mianowicie tak: Czas co prawda płynie, zmieniają się dekoracje, ludzie, technologie, jednak prawda pozostaje niezmienna: nie ma ludzi jednoznacznie dobrych lub złych. Kształtuje ich życie, otoczenie, albo inni ludzie. Zawsze warto szukać i kształtować tych, w których zwycięża dobro i na tym powinniśmy się wszyscy skupić - najlepiej zaczynając od siebie.


Andrzej Pilipiuk raz jeszcze udowadnia, że jest znakomitym obserwatorem i znawcą ludzkiej natury. Fantastyczna jest łatwość z jaką tworzy on kolejne historie i wpasowuje je w wybrane przez siebie ramy - zarówno sytuacyjne, jak również społeczne i historyczne. Ludzie są zawsze w centrum owych historii i najnowszy zbiór nie odbiega od tej zasady.


Pilipiuka warto czytać. Rzadko kiedy można do tego stopnia wciągnąć się w czytane opowieści, nie zawsze pragnie się - tak jak tutaj - brnąć byle szybciej przez kolejne strony, a jeszcze rzadziej ma się po wszystkim poczucie tak ogromnego niedosytu i pragnienia czegoś jeszcze. Na kolejne opowieści Pana Andrzeja po prostu z utęsknieniem się czeka - to najlepszy dowód na to, że są one wyjątkowe.

Fabryko – dziękuję!

#CzasyKtóreNadejdą #AndrzejPilipiuk #PawełSkórzewski #RobertStorm #OpowiadaniaBezjakubowe #remedium #klementynka #profesorśmierć #siódmaarmata #FabrykaSłów #cosnapolce #bookstagram #bookreview #czytamksiazki #czytamfantastyke #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland












Ten, który zatopił świat - Shelley Parker-Chan


Tytuł: Ten, który zatopił świat (tytuł oryginału: He Who Drowned The World)
Cykl: Świetlisty Cesarz (tom 2)
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 15.03.2024
Liczba stron: 664


Zwycięstwo! (ale czy na pewno?)

Shelley Parker-Chan przez prawie półtorej roku kazała nam czekać na dokończenie opowieści o XIV-wiecznym upadku dalekowschodniej dynastii Wielkich Yuanów i narodzinach dynastii Ming, którą wielu z nas zna z kart historii. Opanowane pożogą wojny Państwo Środka raz jeszcze stanie się na naszych oczach areną zdarzeń, które - zgodnie z wiatrem historycznych zmian - jednych pogrążą, a drugich wyniosą ku wyżynom niewyobrażalnej władzy.


Daleki Wschód to ostatnio częsty kierunek obierany przez twórców, pragnących opowiedzieć publice ciekawą historię. Dotyczy to także opowieści spod znaku fantastyki, które potrafią nie tylko zapaść na długo w pamięć, ale i mocno dać czytelnikowi do myślenia. Właśnie z czymś takim mamy do czynienia w "Tym, który zatopił świat" - Shelley Parker-Chan zabiera nas w podróż do XIV wieku, w sam środek najbardziej burzliwego okresu w dziejach Państwa Środka i snuje na tej dziejowej kanwie swą własną opowieść, która mieszając fikcję z rzeczywistością staje się literacką alegorią ludzkich losów i podwaliną rozważań o znaczeniu zemsty, przeznaczenia oraz nigdy niesłabnącego pragnienia przetrwania - nieraz za wszelką cenę.


Pierwszy z dynastii Ming - o nim właśnie (nim/niej?) traktuje drugi tom dylogii autorki. A także o drodze tego "kogoś" do władzy. Nie jest ona bynajmniej usłana różami - w trakcie lektury przekonamy się raz jeszcze, że każda wojna o sukcesję (lub bunt) to każdorazowo jednoznaczna przyczyna ludzkich cierpień i zgryzot. Pytanie, czy z pożogi tego rodzaju wojny może wyłonić się coś, co będzie dla wszystkich dobre? Czy można skutecznie budować na gruzach?

Przepowiedziano jej nicość. Miała umrzeć z głodu w pyle rolniczej prowincji, zapomnianej przez bogów i ludzi. Jednak żar przepełniający jej duszę, niepowstrzymane pragnienie życia, popchnęły ją do walki. Skryła się za imieniem zmarłego brata i mając nadzieję, że Niebiosa nie zauważyły oszustwa, ruszyła spełniać jego przeznaczenie. Przeznaczenie pełne bólu i wielkości. I choć wielkość przypadnie imieniu Zhu Chongba, to cały ból będzie musiała znieść osoba ukryta w skórze młodego mężczyzny...


Opowieść Shelley Parker-Chan to literacka mieszanka dalekowschodniej, historycznej prawdy i przesiąkniętej mistycyzmem dysputy o przeznaczeniu oraz o zemście, które jak mało co potrafią zawładnąć ludzkimi poczynaniami i nieodwracalnie je ukierunkować. Czy warto na to pozwolić? Co może z tego wyniknąć i co może stać się z człowiekiem, który szydząc ze swego losu wciąż oszukuje przeznaczenie i tworzy swoje własne, przeniewiercze mity oraz historie, którymi karmi innych na drodze ku chwale? To dobre pytania. W trakcie lektury poznamy (przynajmniej częściowo) związane z nimi odpowiedzi.


Śmiercionośna lawina zaczyna się zawsze od jednego kamyka. Dla lawiny, która zmiecie Cesarstwo Wielkich Yuanów tym kamykiem jest Zhu Yuanzhang, Świetlisty Król. Jednak zwycięstwo jest jeszcze daleko, a droga do niego pochłonie niezliczone ofiary. W lepkim mroku intryg, walki o władzę i wynaturzonych instynktów, niczym pochodnie płoną Mandaty Niebios. Napędzane dzikim głodem dogonienia własnego przeznaczenia, nieskończonym gniewem lub świętym prawem zemsty, wszystkie stanowią o sile obdarowanych nimi ludzi. Ludzi, którzy podobni Bogom, będą musieli ostatecznie stanąć do walki, z której zwycięsko może wyjść tylko jeden. A cena, którą przyjdzie zapłacić za to zwycięstwo może być zapłacona tylko w życiach.


Parker-Chan całymi garściami czerpie z historii Państwa Środka, a konkretnie z dziejów XIV wieku, kiedy to Chiny jako takie w zasadzie w całości pozostawały pod mongolskim panowaniem dynastii Yuanów. Mówimy o dziejowym momencie autentycznej rebelii Czerwonych Turbanów, która toczyła się ze zmiennym szczęściem przez szereg lat, a w jej wyniku (UWAGA - HISTORYCZNY SPOILER!) mongolskie panowanie w Państwie Środka dobiegło kresu, dając w efekcie początek chińskim rządom dynastii Ming. Na łamach powieści natykamy się nie tylko na prawdziwe fakty, ale także na autentyczne postacie historyczne (jak choćby przywódca buntu Liu Futong, czy Hongwu vel Zhu Yuanzhang - późniejszy pierwszy cesarz z dynastii Ming, którego aktualnych personaliów w odniesieniu do którejś z książkowych postaci jednak na ten moment Wam nie zdradzę :) ).

Powieść nie jest jednak odzwierciedleniem historycznej prawdy w stosunku 1:1. Patrząc na wydarzenia z niniejszego tomu co prawda wiele się zgadza, jednak losy niektórych postaci (choćby wspomnianego Liu Futonga) odbiegają od prawdy historycznej, a historie innych (np. samego Hongwu) wydają się być całkowicie zmienione, co sprawia, że tak do końca nie wiadomo, czy w drugim tomie będziemy mieć do czynienia z pójściem drogą historycznej autentyczności, czy też z luźno z nią powiązaną wizją, w której coś innego będzie dla autorki znacznie ważniejsze. Osobiście obstawiam tę drugą możliwość - dla fanów historii może to być nieco irytujące, a jednak, czysto literacko patrząc, otwiera to mnóstwo dróg i fabularnych możliwości.


Patrząc na sprawą pod kątem przedstawionych wydarzeń i ich głównych bohaterów można śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z opowieścią o przeznaczeniu, o walce o swój los oraz o tym, do czego może zmusić nas pójście taką, a nie inną drogą. Choć w historii tej można doszukiwać się nawiązań do disneyowskiego "Mulana", czy do fabrycznej "Wojny makowej" autorstwa Rebbeci F. Kuang, to jednak nie jest to kalka ani jednego, ani drugiego.


"Ten, który zatopił światto oryginalna i niepowtarzalna w swej istocie opowieść o czymś więcej, niż tylko o pragnieniu zemsty, o walce o władzę, czy też o walce o przetrwanie. To tak naprawdę mieszanka prawdy i kłamstw o tym, że chcąc wydostać się z błota nie jesteśmy w stanie się w nim nie unurzać, a walka o nasz los nie może odbyć się bez ofiar, które musimy na naszej drodze ponieść. Czasem jest to ofiara najwyższa z możliwych, pełna krwi, brudu i godna moralnego potępienia. Czy w takim wypadku cel nas usprawiedliwia? I kim stajemy się już po fakcie, gdy ofiara zostanie poniesiona? Wniosek z opowieści autorki płynie taki, że na drodze do celu nie jesteśmy ani dobrzy, ani źli; ani czarni, ani biali - zarówno my, jak i nasze czyny jesteśmy... szarzy. I to taką skalą szarości, której paleta odcieni jest zaiste przebogata.

Polecam!

Fabryko - dziękuję!

#tenktóryzatopiłświat #shelleyparkerchan #fabrykasłów #państwośrodka #cesarstwowielkichyuanów #mongołowie #dynastiaming #dynastiayuan #czerwoneturbany #chiny #świetlistycesarz #fantastyka #historia #dobraksiazka #czytamksiazki #cosnapolce #bookreview #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks












Magia w słoiku. Czary i zaklęcia z użyciem szklanych pojemników, saszetek i woreczków - Charity L. Bedell

Wydawnictwo: Kobiece
Data wydania: 20.03.2024
Liczba stron: 328


Napełnić życie magią.

Słyszeliście kiedyś o magii w słoiku? Lub w jakimkolwiek innym szklanym pojemniku, albo w woreczku lub w saszetce? Jeśli nie, to polecam Waszej uwadze "Magię w słoiku. Czary i zaklęcia z użyciem szklanych pojemników, saszetek i woreczków" - bardzo interesującą, a momentami także pouczającą lekturę na temat przyciągania dobrej energii. Tym bowiem jest w swej istocie to, co dziś określamy mianem "magii": zbieraniem wokół siebie tego, co dobre.


Książkowe Nowości Księgarni Tania Książka to zawsze tytuły ciekawe, intrygujące, wychodzące poza dobrze znane schematy. Bardzo często towarzyszy im powiew świeżości, intrygująca zapowiedź czytelniczej przygody, lub też - tak jak w tym przypadku - dawka zmieszanych z magią tajemnic i tradycji, które są w stanie rozpalić wyobraźnię i zaintrygować od pierwszej do ostatniej strony. Na takie historie warto się skusić, zapewniają one bowiem nie lada rozrywkę i są szansą na całkiem nowe czytelnicze doznania.

„Magia w słoiku” to księga zaklęć, ćwiczeń i praktyk, opisująca sposoby wybierania i wypełniania pojemników z wykorzystaniem europejskiej magii ludowej i współczesnych czarów. Autorka dzieli się w niej obszerną wiedzą o tym, jakie są rodzaje pojemników, jak je napełniać i jak bezpiecznie kończyć z nimi pracę po wykonaniu przez nie ich zadania.


Dowiedz się, jak pracować z magicznymi słoikami, torebkami, saszetkami, puszkami czy woreczkami. Uzupełniaj je ziołami, kryształami, kadzidłami i olejkami wybranymi do osiągnięcia konkretnych krótko- i długoterminowych celów. Poznaj ponad sto praktycznych zaklęć i dowiedz się, co zrobić, gdy zaklęcie się cofnie lub nie zadziała. Sięgnij po entuzjastycznie przyjęty przez czytelniczki i czytelników przejrzysty, praktyczny przewodnik po magicznych pojemnikach i używaj go do własnych potrzeb.

Zawsze uważałem, że w życiu ważny jest umiar - także w przypadku takich lektur, jak ta, najlepiej jest ją bowiem potraktować tyko i wyłącznie jako interesującą ciekawostkę. Książki poświęcone ezoteryce i parapsychologii - takie jak ta - to wyjątkowe lektury, które wymykają się tradycyjnym sposobom pojmowania ludzi, świata i otaczającej nas rzeczywistości. To książki z pogranicza mistycznej duchowości, religii, mistycyzmu, przepowiedni i tajemnic, które od zawsze zakorzenione są w prastarych ludowych mądrościach. Obecnie coraz częściej się do tego wszystkiego wraca, stąd zapotrzebowanie na takie właśnie książki, którym nie brak odbiorców. Z pewnością nie zabraknie ich też w tym przypadku - ta lektura z całą pewnością na to zasługuje.


"Magia w słoikuto pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce pracować nad swoim magicznym warsztatem i doskonalić się w sztuce czynienia czarów. Oczywiście tych dobrych. Dla nowicjuszy i nowicjuszek będzie to początek ekscytującej drogi, a dla doświadczonych czarownic i czarowników szansa na zdobycie i pogłębienie kolejnych umiejętności.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości 
TaniaKsiazka.pl


Zapraszam raz jeszcze do sekcji 
Nowości TaniaKsiazka.pl

#bloggujezTK #taniaksiazka #taniaksiazkapl #ksiegarniataniaksiazka #magiawsłoiku #czary #zaklęcia #charitylbedell #białamagia #cosnapolce #bookreview #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #bookreview #instabooks #instabookspoland
 












niedziela, 14 kwietnia 2024

Modlitwa za nieśmiałe korony drzew - Becky Chambers

Cykl: Mnich i robot (tom 2)
Autor: Becky Chambers
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 27.03.2024
Liczba stron: 160


Nadzieja, akceptacja, przyjaźń.

Zapoczątkowana "Psalmem dla zbudowanych w dziczy" przepiękna historia przyjaźni odkrywających na nowo świat mnicha i robota doczekała się kontynuacji (i poniekąd jeszcze jednej konkluzji) za sprawą "Modlitwy za nieśmiałe korony drzew". Becky Chambers be wątpienia raz jeszcze nas zachwyca i serwuje nam dokładkę do przepysznego książkowego dania, jakim był pierwszy tom cyklu!


Po „Psalmie dla zbudowanych w dziczy” (Nagroda Hugo) Becky Chambers powraca z piękną opowieścią o nadziei i akceptacji w drugim tomie bestsellerowej serii „Mnich i robot” (Nagroda Locusa). Po przemierzeniu rolniczych obszarów Pangi siostrat Dex (herbaciany mnich) oraz Mszaczek (robot posłany, by ustalić, czego potrzebuje ludzkość) kierują się do wiosek i miast małego księżyca, który nazywają domem.


Mają nadzieję znaleźć odpowiedź na nurtujące ich pytania, a przy tym poznają nowych przyjaciół, uczą się nowych pojęć i doświadczają entropijnej natury wszechświata. Czy w świecie, w którym ludzie mają już to, czego chcą, posiadanie więcej w ogóle ma sens? Mnich i robot będą musieli o to pytać – i to często.

Chambers snuje pełną przepięknych cytatów filozoficzną opowieść o międzygatunkowej przyjaźni, o tym, jaki jest sens i cel istnienia człowieka w przyrodzie, gdzie znajduje się jego miejsce względem innych bytów, a także czy w świecie, w którym ludzie mają wszystko, czego chcą, posiadanie więcej ma jakiekolwiek znaczenie.


Historia niezwykłej znajomości mnicha i robota to nie tylko fajne SF, ale także bardzo otwarte pytanie o miejsce ludzkości w otaczającym ją świecie. Chciałoby się sprawę podsumować krótko: to miejsce jest bez wątpienia najważniejsze i centralne! To jednak wcale nie jest takie oczywiste... Podobnie zresztą jak kwestia konsumpcyjnej "potrzeby" posiadania - czy jest ona nam bowiem naprawdę tak bardzo niezbędna do życia?


Sens istnienia człowieka oraz jego materialne potrzeby to temat dużo bardziej złożony, a my - wraz z Becky Chambers, Mszczaczkiem i Siostratem Dex - spróbujemy sobie to wszystko na nowo zdefiniować. Racząc się przy tym całkiem niezłą w smaku herbatką! Suma snutych w ten sposób książkowych rozważań będzie nie tylko literacką rozrywką, ale także bardzo podnoszącą na duchu, pełną nadziei i życzliwości historią o tym, że zawsze jest jakieś wyjście, a nic nie jest raz na zawsze zdefiniowane i określone - wszystko bowiem zależy od nas i od tego, z jakim nastawieniem spojrzymy na otaczający nas świat. Możemy być jego panem - ale czy nie lepiej jest być jego przyjacielem?


Dużo może nam w tej materii powiedzieć i wyjaśnić postawa Mszczaczka. Robot poznaje świat w zasadzie od zera, o wszystko pyta, wszystkim się zachwyca - czy my, ludzie, naprawdę też tak nie możemy? Czy nie byłoby lepiej, zamiast dążyć do posiadania coraz więcej i więcej różnego rodzaju dóbr na chwilę się zatrzymać, rozejrzeć wokół i zachwycić tym, co już mamy? Dobre pytanie - a odpowiedź na nie jest chyba oczywista. Trzeba ją jednak dostrzec, a seria "Mnich i robot" może nam w tym bardzo pomóc.

Świetna lektura! Pełna uniwersalnych prawd i życiowych mądrości - zdecydowanie do polecenia wszystkim zainteresowanym!

Dziękuję 
Insignis za egzemplarz recenzencki.

#modlitwazanieśmiałekoronydrzew #mnichirobot #beckychambers #insignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland












Psalm dla zbudowanych w dziczy - Becky Chambers

Cykl: Mnich i robot (tom 1)
Autor: Becky Chambers
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 13.03.2024
Liczba stron: 184


Pytania o ludzkość.

Co może wyniknąć ze spotkania herbacianego mnicha i dawno uwolnionego z ludzkiej służby, obdarzonego samoświadomością robota? Czy pytanie o ludzkie potrzeby i o miejsce człowieka w otaczającym go świecie może okazać się spoiwem dla znajomości tak bardzo od siebie różnych jednostek? Okazuje się, że tak! "Psalm dla zbudowanych w dziczy" Becky Chambers to piękna, pełna życiowych mądrości i okazji do refleksji historia, która jest na tyle uniwersalna, że aktualna w każdej rzeczywistości - zarówno tej książkowej spod znaku SF, jak również i w tej naszej, w której wszyscy na co dzień żyjemy.


Wieki temu roboty z Pangi zyskały samoświadomość i porzuciły swoje narzędzia. Wieki temu masowo powędrowały do dziczy i słuch po nich zaginął. Wieki temu przeniosły się do świata mitów i legend miejskich. Aż pewnego dnia jeden z robotów staje na drodze herbacianego mnicha, by wypełnić dawne posłannictwo.


Ma tylko jedno pytanie: „Czego potrzebują ludzie?”. To właśnie to pytanie przywiodło przedstawiciela robotów z powrotem w okolice ludzkich siedzib. Robot ów zwie się Mszaczek i nie zamierza spocząć, dopóki nie pozna na nie odpowiedzi. Okazuje się jednak, że nie jest to takie proste, bo ile osób, tyle przeróżnych potrzeb.


Schody zaczynają się zresztą już przy pierwszym napotkanym człowieku. Siostrat Dex – herbaciany mnich, którzy dawniej zajmowali się pielęgnacją ogrodów, a teraz serwują innym herbatę – sami chcieliby się dowiedzieć, czego tak naprawdę potrzebują. Najwyraźniej bowiem wewnętrzna pustka, która im doskwiera, to coś więcej niż tylko nieodpowiednia profesja czy coraz bardziej niekomfortowa cisza związana z brakiem świerszczy…Odpowiedź zależy więc od tego, kogo zapytać i jak. A mnich i robot będą musieli pytać – i to często!


Chambers snuje pełną przepięknych cytatów filozoficzną opowieść o międzygatunkowej przyjaźni, o tym, jaki jest sens i cel istnienia człowieka w przyrodzie, gdzie znajduje się jego miejsce względem innych bytów, a także czy w świecie, w którym ludzie mają wszystko, czego chcą, posiadanie więcej ma jakiekolwiek znaczenie.


Historia niezwykłej znajomości mnicha i robota to nie tylko fajne SF, ale także bardzo otwarte pytanie o miejsce ludzkości w otaczającym ją świecie. Chciałoby się sprawę podsumować krótko: to miejsce jest bez wątpienia najważniejsze i centralne! To jednak wcale nie jest takie oczywiste...

Sens istnienia człowieka jest dużo bardziej złożony, a my - wraz z Becky Chambers, Mszczaczkiem i Siostratem Dex - spróbujemy je na nowo zdefiniować. Racząc się przy tym całkiem niezłą w smaku herbatką! Suma snutych w ten sposób książkowych rozważań będzie nie tylko literacką rozrywką, ale także bardzo podnoszącą na duchu, pełną nadziei i życzliwości historią o tym, że zawsze jest jakieś wyjście, a nic nie jest raz na zawsze zdefiniowane i określone - wszystko bowiem zależy od nas i od tego, z jakim nastawieniem spojrzymy na otaczający nas świat. Możemy być jego panem - ale czy nie lepiej jest być jego przyjacielem?


Świetna lektura! Pełna uniwersalnych prawd i życiowych mądrości - zdecydowanie do polecenia wszystkim zainteresowanym!

Dziękuję 
Insignis za egzemplarz recenzencki.

#psalmdlazbudowanychwdziczy #mnichirobot #beckychambers #insignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland












Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg - Pierre Bordage

Autor: Pierre Bordage
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 27.03.2024
Liczba stron: 484


Tam, gdzie ciemność panuje nad światłem.

Uniwersum zapoczątkowane całe już lata temu kultową powieścią „Metro 2033” co jakiś czas powraca do nas w nowych odsłonach. Czasem są to takie trochę odgrzewane kotlety (które niepotrzebnie rozmieniają serię na drobne), czasem jednak trafiają się także pozycje interesujące, bardzo dobrze nawiązujące do najlepszych tradycji serii. "Paryż: Lewy Brzeg" plasuje się zdecydowanie w rzędzie tych tytułów, które uświetniają całą serię. Mocna, brutalna wizja Pierre'a Bordage'a z pewnością nie pozostawi obojętnym żadnego fana postapokaliptycznych opowieści!


Ludzkość zmiotła życie z powierzchni Ziemi. W Paryżu przeniosło się ono do podziemnego labiryntu tuneli metra. Ocaleli z zagłady zasiedlili niektóre stacje Lewego Brzegu. Ich społeczności utrzymują kontakt, lecz często pogrążają się w konfliktach. Śmiercionośne promieniowanie sprawia, że nie ma mowy o wyjściu na powierzchnię, a Prawy Brzeg… to przeklęte miejsce.


W wijących się pod ziemią trzewiach paryskiego metra Madonna z Bac próbuje ocalić to, co pozostało z populacji europejskiej stolicy, niegdyś tętniącej życiem. I nie zawaha się użyć siły. Bo tu, w metrze, ciemność panuje nad światłem, więc złe emocje żyją dłużej i intensywniej, o urazach nie da się szybko zapomnieć, a nienawiść jest ostra jak brzytwa.

Podjęcie wyzwania jakim jest stworzenie czegoś oryginalnego w stylu legendarnego "Metra", do tego osadzonego fabularnie w nowym miejscu (w tym przypadku w Paryżu), to wyczyn już na starcie wymagający - za same intencje - szacunku. Szacunek wzrasta zaś wraz z odkryciem, że rzecz jest naprawdę dobra: z jednej strony klimatyczna i trzymająca się postapokaliptycznej konwencji, z drugiej zaś na tyle do niej odmienna, że obdarzona własnym charakterem.


Najmocniejszym punktem książki jest świetnie napisana fabuła i pędząca naprzód akcja pełna sugestywnych opisów i zwrotów. Ta część książki wyszła świetnie! Bez cienia kokieterii trzeba zauważyć, że takie opowieści czyta się szybko i przyjemnie. To też ma swoją wartość. Podobnie jak to, że książka ma swój klimat! - to także jest jej siłą. W dobie dość sporego wysypu literatury postapo "Paryż: Lewy Brzeg" zostawia po sobie dobre wrażenie, nie czuć w tej książce wtórności ani powielania czyichś pomysłów. Brawo :)


Powieść Pierre’a Bordage’a „Lewy brzeg” to pierwsza część trylogii „Uniwersum Metro 2033. Paryż” – mrocznego, barokowego dzieła, znakomicie wpisującego się w świat wykreowany przez Dmitrija Glukhovsky’ego.

Dziękuję 
Insignis za egzemplarz recenzencki.

#paryżlewybrzeg #metro2033 #uniwersummetro2033 #pierrebordage #insignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland












Stowarzyszenie Srok: Two for Joy - Zoe Sugg, Amy McCulloch

Autor: Zoe Sugg, Amy McCulloch
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 10.04.2024
Liczba stron: 384


Wyścig z czasem.

Kontynuacja "One for Sorrow" zatytułowana "Two for Joy" nie tylko bardzo fajnie nawiązuje do słów angielskiej rymowanki dla dzieci związanej ze srokami, ale także w bardzo ciekawy sposób rozwija historię tajemniczego "Stowarzyszenia Srok", wokół którego nie tylko narosło wiele sekretów i niedomówień, ale także zbrodni i poczucia zagrożenia, które niczym całun spowija całą szkołę Illumen Hall. Główne bohaterki cyklu, Audrey i Ivy, zostaną zmuszone do zagrania w arcyniebezpieczną grę, w której stawką jest nie tylko rozwiązanie kryminalnych zagadek, ale także ich własne życie.


„One for Sorrow” to tradycyjna rymowanka dla dzieci o srokach. Zgodnie ze starym przesądem, liczba widzianych srok mówi, czy ktoś będzie miał pecha. Główni bohaterowie "Stowarzyszenia Srok" raczej nie mają szczęścia do unikania pechowych sytuacji - pierwszy tom przywitał uczniów Illumen Hall tajemniczym morderstwem, a tom drugi dokłada do niego zaginięcie. Audrey i Ivy będą mieć ręce pełne roboty, która bynajmniej nie okaże się dla nich bezpieczna...

Zaginięcie, śmierć, wyścig z czasem… A w jedenastej godzinie szokujące objawienie! Audrey i Ivy robią wszystko, by doprowadzić zabójcę Loli Radcliffe przed oblicze sprawiedliwości, tymczasem trafiają w sam środek kolejnej zagadki: ich przyjaciółka znika w podejrzanych okolicznościach. Jedyną wskazówką jest kartka pozostawiona przez enigmatyczne Stowarzyszenie Srok. Czas ucieka, policja gubi się w domysłach, a Audrey i Ivy muszą zgłębić mroczne sekrety, które skrywa ich szkoła. Ktoś prowadzi śmiertelnie niebezpieczną grę. I żeby go pokonać, Audrey i Ivy muszą zacząć pisać jej zasady od nowa…


Książka to połączenie thrillera zabarwionego detektywistyczną nutą z klasyczną historią o dziewczynie, która trafia do nowego miejsca i usiłuje się w nim odnaleźć. Tak właśnie wygląda bowiem historia Audrey, która świeżo trafiła do nowej szkoły. Jej współlokatorka, Ivy, to przyjaciółka ofiary. To, co dziewczyny wyjawią i co odkryją będzie bardzo ciekawe. Najciekawsze jednak będzie to, czym w swej istocie jest tajemnicze Stowarzyszenie Srok.


Pomysł na tę lekturę jest ciekawy, jednak... chyba niestety - pomimo rozwinięcia historii z tomu nr 1 - nie do końca się sprawdził. Coś mi w trakcie czytania nieustannie zgrzytało i chyba chodzi o to, że historia o dorastaniu to nie jest dobre tło dla detektywistycznej fabuły w morderstwem w tle (i na odwrót). Jednak za sam pomysł należy się autorom spory plus; przy kolejnej takiej okazji trzeba jednak dopracować jego wykonanie.

Aczkolwiek nie wykluczam, że publice książka (i cała dylogia) może się spodobać. Zaprezentowana historia jest bowiem w swej istocie całkiem dobra, a jeśli punktuję tutaj minusy, to dlatego, że nie widać tu po prostu zbyt wysokiego poziomu fabularnego skomplikowania całej opowieści (a ten bez wątpienia w konwencji detektywistycznego thrillera by się przydał).


Dziękuję 
Insignis za egzemplarz recenzencki.

#stowarzyszeniesrok #twoforjoy #zoesugg #amymcculloch #insignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland












Stowarzyszenie Srok: One for Sorrow - Zoe Sugg, Amy McCulloch

Autor: Zoe Sugg, Amy McCulloch
Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 10.04.2024
Liczba stron: 416


Impreza, śmierć i tatuaż.

"Stowarzyszenie Srok: One for Sorrow" to bardzo ciekawe przedstawienie historii w duchu klasycznego thrillera w konwencji skierowanej raczej w stronę nastoletniego odbiorcy. Pomysł jest ciekawy i stwarza sporo możliwości (zwłaszcza fabularnych),jednak czy rzeczywiście sprawdza się on na papierze oraz względem odczuć po lekturze?


Akcja książki rozgrywa się na terenie Illumen Hall, renomowanej szkoły na terenie Wielkiej Brytanii. Już na samym początku dostajemy nagłą śmierć na imprezie, tajemniczy tatuaż sroki na ciele ofiary i nierozwiązaną sprawę morderstwa. To wszystko wita Audrey w jej nowej szkole z internatem. Czy Audrey uda się uciec przed skrywanymi sekretami z jej rodzinnych stron? A może wraz z nową współlokatorką Ivy odkryją, jaki to sekret skrywa ich na pozór idealna szkoła?


Książka to połączenie thrillera zabarwionego detektywistyczną nutą z klasyczną historią o dziewczynie, która trafia do nowego miejsca i usiłuje się w nim odnaleźć. Tak właśnie wygląda bowiem historia Audrey, która świeżo trafiła do nowej szkoły. Jej współlokatorka, Ivy, to przyjaciółka ofiary. To, co dziewczyny wyjawią i co odkryją będzie bardzo ciekawe. Najciekawsze jednak będzie to, czym w swej istocie jest tajemnicze Stowarzyszenie Srok.


Pomysł na tę lekturę jest ciekawy, jednak... chyba niestety nie do końca się sprawdził. Coś mi w trakcie czytania nieustannie zgrzytało i chyba chodzi o to, że historia o dorastaniu to nie jest dobre tło dla detektywistycznej fabuły w morderstwem w tle (i na odwrót). Jednak za sam pomysł należy się autorom spory plus; przy kolejnej takiej okazji trzeba jednak dopracować jego wykonanie.


Dziękuję 
Insignis za egzemplarz recenzencki.

#stowarzyszeniesrok #oneforsorrow #zoesugg #amymcculloch #insignis #cosnapolce #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #instabooks #instabookspoland