niedziela, 5 lutego 2023

Jak pokochać siebie. Przewodnik po wewnętrznym świecie kobiety - Dagmara Gmitrzak


Autor: Dagmara Gmitrzak
Wydawnictwo: Sensus
Data wydania: 02.02.2023
Liczba stron: 312


Kobiece wnętrze.

Poznać kobietę i jej wnętrze... Niewykonalne? Kilka lat temu hitem była na rynku książka pt. "Wszystko, co mężczyźni wiedzą o kobietach" - jej wnętrze stanowiły lśniące czystością, puste kartki, szczerzące się do "czytelnika" swoją niezapisaną niczym bielą :) Dziś możemy zaopatrzyć się jednak w coś, co może rzucić nieco światła na puste karty kobiecego wnętrza - mowa o rozszerzonym wydaniu "Jak pokochać siebie..." Dagmary Gmitrzak.


Lektura stawia sobie za cel pokazanie stopnia skomplikowania kobiecego świata emocji i systemu wartości, w którym panie czasami (często?) bywają zagubione, zdezorientowane i w związku z tym potrzebują one nie tylko wsparcia, ale swoistego drogowskazu względem tego, co odróżnić jako ważne, a co jako kompletnie nieistotne. Autorka stara się pomóc w tym swoim czytelniczkom, z myślą o których powstała niniejsza książka.

Oto, czego możemy się dowiedzieć z książkowego opisu:
Może już to słyszałaś: tyle jesteś w stanie dać z siebie innym, ile masz wewnętrznych zasobów. I odwrotnie ― jeżeli ich nie posiadasz, nie masz się czym podzielić. Dlaczego miałabyś być dla innych życzliwa, cierpliwa i wyrozumiała, jeśli zbyt dużo wymagasz od siebie? Skąd masz czerpać siłę do spotkania ze światem, jeśli czujesz się nieszczęśliwa? I wreszcie ― jak miałabyś kogoś prawdziwie pokochać, skoro nie kochasz siebie?

W Twoim życiu wszystko zaczyna się od Ciebie. By pójść dalej, zmienić się, wzmocnić, spełniać marzenia albo ― po prostu ― być szczęśliwszą, warto cofnąć się do własnego wnętrza. To ważne, aby zajrzeć w siebie z odwagą, odpowiedzieć sobie na pytania o własne samopoczucie i potrzeby, zacząć czule rozmawiać ze sobą i zbudować zdrową, dojrzałą relację z tą cudowną istotą, jaką jesteś TY SAMA.


Co może powiedzieć na temat zawartych tutaj treści... facet? Bardzo wiele rzeczy - zarówno pochlebnych, jak i niepochlebnych. Od razu chciałbym jednak zaznaczyć, że negatywy - o których za chwilę - wynikają NIE z jakichś uprzedzeń lub złego nastawienia, lecz z chłodnego rozważenia tego, co tutaj przeczytałem i co przemyślałem z męskiego punktu widzenia.

Niewątpliwym plusem książki jest jej szczytna idea, czyli próba przekazania kobietom do rąk poradnika, który będzie dla nich drogowskazem oraz swego rodzaju barometrem emocji i sitem, przez które można odsiać ziarno od plew, a więc przewartościować to, co jest (i co powinno być) dla kobiet ważne, a co nie. A wszystko to z myślą o przywróceniu wszystkim niepewnym, zagubionym i zrezygnowanym kobietom ich równowagi i poczucia własnej wartości, dzięki którym mogą one być (w końcu) szczęśliwe.

Wszystko pięknie, super i sama idea - a także jej książkowe wykonanie - powinny zasługiwać na oklaski oraz na pełną aprobatę. I mogłoby tak być, gdyby nie to, że większość toku rozumowania autorki jest, w moim odczuciu, oparta na kilku logicznych błędach oraz na wybiórczym podniesieniu istotnych kwestii, przy jednoczesnym pominięciu innych, a wszystko to w zależności od tego, co jest dla autorki w danej chwili, pod kątem narracyjnym, wygodne (a co nie).


Przykłady? Proszę bardzo. W wielu miejscach książki podnoszone są kwestie chociażby tego, jak bardzo kobiety są w dzisiejszym świecie obciążone, obarczone skalą zewnętrznych oczekiwań, przepracowane, zestresowane, itd. Pełna zgoda, często tak jest. I w zasadzie nie warto kłócić się z założeniem, że paniom przyda się zwrócenie ich uwagi na czas dla siebie, wgląd we własną kobiecość, przypomnienie sobie o tym, że każda jest ważna, piękna, wartościowa... Dlaczego więc trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystko to jest podszyte niewypowiedzianym stwierdzeniem, że kobiety "mają prawo", bo "tak i już", lub "bo są kobietami i zasługują na więcej"? Coś takiego jest gdzieś napisane, stwierdzone, podkreślone jako różnica między kobietami, a mężczyznami? (a jeśli tak, to po co funkcjonuje równouprawnienie)? Taki sposób narracji ma miejsce... bo to wygodne :)

Moim skromnym zdaniem albo powinno się iść w lewo, albo w prawo, a nie stać w rozkroku - czyli albo idziemy w stronę podkreślenia wagi kobiecości i różnic między paniami a panami, i odrzucamy niefunkcjonujące często idee równouprawnienia, albo też idziemy w stronę tego uprawnienia, ale wtedy trzeba się cofnąć do współczesnego zdefiniowania ról męskich i kobiecych w dzisiejszym świecie, co oznacza podważenie wielu tez książki, w tym - w tym miejscu sorry, ale to dobre określenie - biadolenia nad tym, że nieraz "panie mają gorzej". Tak, często mają gorzej - ale to wynika z tego, czego się, niezmuszane do tego, podejmują (w tym męskich ról i obciążających zadań, ale panie same tego czasem pragną).

Innymi słowy, tezy książki nie zawierają ŻADNEJ refleksji nad tym, z czego wiele problemów dzisiejszych kobiet się bierze, a w efekcie autorka i jej książka stoją już od początku rozważań w rozkroku między wartością tradycyjnie pojmowanej kobiecości, a echami odbijającymi się od kwestii zrównania kobiet i mężczyzn we wszystkich (w zasadzie) elementach codziennego życia (w którym to zrównaniu, według mnie, należy upatrywać wielu problemów dzisiejszych kobiet). Rozwiązywanie owych problemów przybiera w książce przyjmowanie takiego puntu widzenia, który jest w danej chwili, w toku narracji, wygodny - jeśli wygodne i pasujące do całościowej koncepcji jest odwoływanie się do kobiecości, to autorka idzie w tę stronę, jeśli wygodne jest przywołanie kwestii równości płci - proszę bardzo, odwołujemy się właśnie do tego. Skutkiem takich praktyk jest co prawda pasujący do siebie i spójny cykl psychologicznych rozważań, które obarczone są jednak błędem płynącym już z samych założeń o podłożu merytorycznym.


Ciekaw jestem, jak szybko dostanę odzew pt. "SZOWINISTA", "MIZOGIN", etc... ;) Być może takowy dostanę - być może nie. Moje zdanie jest jednak takie, a nie inne.

Niemniej jednak, pomijając często błędne założenia i niewłaściwe punkty wyjścia, książkowe tezy pomogą zapewne wielu paniom odnaleźć siebie i własną równowagę, a w konsekwencji własne szczęście. Tego nie zamierzam negować :)

Sensus - dziękuję.

#jakpokochaćsiebie #przewodnikpowewnętrznymświeciekobiety #dagmaragmitrzak #cosnapolce #dobraksiazka #poradnik #dobraksiazka #czytamksiazki #bookstagram #bookstagrampolska #recommendedbooks #psychologia








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz