piątek, 18 października 2019

Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast - Matthew Desmond


Tytuł: Eksmitowani. Nędza i zyski w jednym z amerykańskich miast (tytuł oryginału: Evicted: Poverty and Profit in the American City)
Autor: Matthew Desmond
Wydawnictwo: Marginesy
Data wydania: 18.09.2019r.
Liczba stron: 512


Zasłużony Pulitzer.

Mądra i trudna książka. Silna mocą prawdy i zawartych w niej faktów. A fakty te (książkę oparto wyłącznie na wydarzeniach autentycznych) dotyczą biedy, wykluczenia społecznego oraz spirali długów, w jaką bardzo łatwo mogą wpaść wszyscy Ci, którzy w amerykańskim pojmowaniu znajdują się tuż pod kreską oznaczającą klasę średnią. To także książka podkreślająca z całą mocą, jak ważny dla każdego człowieka jest jego dom - własne miejsce na ziemi. Lektura momentami wstrząsająca. Z całą pewnością nie da się przejść obok niej obojętnie. Zasłużony Pulitzer 2017.

Autor książki przez ponad rok mieszkał w Milwaukee na osiedlu przyczep kempingowych, a następnie w schronisku w centrum miasta. Przez cały czas był blisko tych, o których jest niniejsza książka. A opowiada ona losy ośmiu amerykańskich rodzin, które - z różnych przyczyn - znalazły się w dramatycznej sytuacji; zarówno mieszkaniowej jak i życiowej.

Żeby dobrze pojąć niniejszą lekturę należy chyba w pierwszej kolejności zrozumieć działanie wolnorynkowego systemu mieszkaniowego w Stanach Zjednoczonych. Tam pojęcie szeroko pojętej kapitalistycznej wolności jest zaiste szerokie i w bardzo małym stopniu podlega ono jakimś normom czy regulacjom, a jeśli nawet - prawo stoi po stronie właściciela. I nie jest istotne, czy dba on o wynajmowaną nieruchomość, czy ustala / podnosi czynsz według własnego widzimisię. To nieważne. Amerykański system własności i powszechne poszanowanie świętego prawa do tejże własności dają wynajmującym de facto wolną rękę w wielu kwestiach. To w dużej mierze geneza całego problemu. 

Proszę mnie jednak nie zrozumieć źle - nie oskarżam bynajmniej właścicieli. Ich własność, a więc ich prawo robić to i tamto. Jest to jednakże pewien punkt początkowy, z którego biorą się problemy wielu amerykańskich rodzin, zwłaszcza tych naprawdę biednych. Przyjęło się, że opłaty mieszkaniowe w stosunku do zarobków powinny wynosić około 30% tychże. W USA nierzadkie są przypadki, gdy opłaty te sięgają nawet 70% miesięcznych dochodów rodzin, które stają w efekcie przed dylematem: zapłacić czynsz, czy może rachunek za gaz / prąd? Zapłacić czynsz, czy może w tym miesiącu kupić dzieciom buty na zimę? Ciężko się to czyta i zdaję sobie z tego sprawę. Takie bywają jednak amerykańskie realia.

W tym miejscu proszę - z drugiej strony patrząc - o nie stwierdzanie, że bronię w jakiś sposób ludzi biednych czy niezaradnych życiowo, tudzież przypadków patologicznych oraz nierobów próbujących żerować na społeczeństwie (w teorii mogących przecież iść do lepszej pracy, lub w ogóle wziąć się do roboty). W tej krótkiej opinii staram się nie bronić nikogo ani nikomu nie sprzyjać, a jedynie opisać książkę przez pryzmat amerykańskich realiów które w niej opisano. A realia w USA bywają brutalne także dla tych, którzy są pod tzw. "kreską". W Stanach nie ma zbyt wiele takich poduszek bezpieczeństwa dla ludzi jak rozbudowana pomoc społeczna, zasiłki, świadczenia... One oczywiście istnieją, ale są mocno ograniczone i bywają kroplą w morzu potrzeb. Tak naprawdę jeśli egzystując w Stanach przegra się coś z życiowego punktu widzenia raz, to może się okazać, że zostanie się już do końca życia tym przegranym.

Kolejne rozdziały książki do relacje z egzystencjalnych dramatów codzienności zwykłych ludzi. To opisy kontaktów bohaterów książki z przedstawicielami opieki społecznej, z policją, z właścicielami posesji / nieruchomości, to opisy rozpraw sądowych, działań ekip eksmisyjnych, relacje z wyrzucania ludzi na bruk. To także historie rozpaczliwych walk ludzi o własną egzystencję oraz obrazki przegranych, którzy w obliczu porażki całkowicie się poddali (a w dalszej kolejności, będąc na dnie, zagrzebali się w nim jeszcze na 10 metrów w mule wpadając w problemy z prawem, w uzależnienie od narkotyków, itp). Tak jak rożni bywają ludzie i ich historie, tak różne scenariusze zdarzeń w obliczu dramatycznych problemów egzystencjalnych znajdziemy w tej książce, która...

... która jest także świetnym studium funkcjonowania zarówno amerykańskiego społeczeństwa, ale także amerykańskich instytucji oraz wartości, które - jak choćby hasła w stylu "American Dream" - potrafią mieć mroczne oblicze. I jest tak chyba w tej książce dlatego, że pokazuje nam ona obrazki ze społecznych nizin, a są to sceny jakich raczej dotąd nie znaliśmy (lub znaliśmy je bardzo pobieżnie, np. z komentarzy dotyczących wprowadzenia słynnego swego czasu Obama Care). Co bowiem znamy jeśli chodzi o tę materię gdy mówimy o USA? Przeważnie znamy obrazki i relacje z życia klasy średniej lub wyższej - czy to w telewizji, czy to w filmach. No taka prawda... A wynika ona z tego, że zazwyczaj nikt nie ma chęci ani ochoty zniżyć głowy do czyjegoś poziomu życia po to, aby poznać perspektywę tego kogoś. Autor niniejszej książki się jednak na to poważył i chwała mu za to. Spojrzenie na amerykańską rzeczywistość jego oczami było niezwykle pouczające.

Książka wstrząsająca, pouczająca oraz ukazująca oblicze Ameryki, którego na 99% nie znacie. Jeśli Nagroda Pulitzera za 2017 rok nie jest wystarczającą rekomendacją do przeczytania tej lektury, to zaiste nie wiem co mogłoby być rekomendacją lepszą.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Księgarni taniaksiazka.pl


Więcej o książce:







2 komentarze: