poniedziałek, 14 października 2019

Złote miasto - Michał Gołkowski


Tytuł: Złote miasto
Cykl: Bramy ze złota (tom 2)
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 20.09.2019r.
Liczba stron: 632


Wikingowie i Konstantynopol.

Michał Gołkowski autorem wielkim jest i BASTA :) Historia Zahreda, ciągle powracającego z martwych i odradzającego się w różnych czasach oraz epokach jest moim skromnym zdaniem najlepszym dowodem na to, że Pan Michał zasoby wyobraźni ma niespożyte, a co więcej - znakomicie potrafi przelewać poddawane przez ową wyobraźnię pomysły na papier. "Złote miasto" to ciąg dalszy historii Zahreda ze "Świątyni na bagnach". Macie ochotę sprawdzić dokąd przeklęty bohater zawitał tym razem? ;)

Opowieść ta - prócz szczęku oręża, przelewu krwi i mnóstwa walki - pełna będzie okrzyków nordyckich wojowników oraz zamachów czynionych ich bojowymi toporami (!). Długie łodzie wikingów także się rzecz jasna pojawią, a skoro będą łodzie... to będzie i wyprawa :) Łupieżcza? W sumie też... Cel Zahreda i zgrai nordyckich wojowników jest jednak dużo bardziej ambitny i wymagający, a jest nim tytułowe Złote miasto. Nie trzeba być w tym miejscu odkrywczym ażeby zgadnąć - mając w pamięci przybliżony kształt szlaku do Waregów do Greków - że mowa o Konstantynopolu :) Na miejscu wszakże Zahred i spółka nie zajmą się realizacją żadnych w zasadzie łupieżczych planów, sytuacja bowiem zmieni się znacząco, a na horyzoncie zamajaczy wielki finał trylogii...

... który poznamy dopiero w tomie nr 3 ;) Ech... Michał Gołkowski ma wiele darów, a jednym z nich jest czasem przerywanie opowieści w najbardziej zajmującym momencie. Wrr... ;) Chciałoby się dowiedzieć już, tu i teraz, jak się to wszystko skończy. Ale niestety - trzeba na finał tej historii jeszcze chwilę poczekać.

Co do fabuły "Złotego miasta", to mam wrażenie, że w porównaniu do innych książek Pana Michała nieco ona zwalnia. W sumie mi to osobiście nie przeszkadza, ale czy to przypadnie do gustu wszystkim? Miejmy nadzieję. Ale nawet jeśli nie, to sytuację jak zawsze ratuje Zahred :) :) :) To jest generalnie postać iście genialna i dająca znakomite do fabularnych manewrów. W zasadzie Zahreda można wrzucić w dowolne czasy i miejsca i zda to egzamin. Sam fakt przeklęcia przez bogów i skazania na tułaczkę w czasie i przestrzeni też BARDZO do mnie mówi i przemawia ;) (kojarzy mi się to nieodparcie z również przeklętym przez bogów barbarzyńcą, niejakim Tarnumem, bohaterem strategii komputerowej ever, Heroes of Might and Magic III :) :) - kojarzycie?). Miło będzie zobaczyć, jak ta część historii Zahreda się skończy. No ale to dopiero w trzecim tomie.

Gorąco polecam i jeszcze goręcej zachęcam do lektury :)

Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz