piątek, 26 czerwca 2020

Zwyczajny szpieg. Powrót - Filip Hagenbeck


Tytuł: Zwyczajny szpieg. Powrót
Autor: Filip Hagenbeck 
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 17.06.2020
Liczba stron: 432



Szpiegowskie życie.

Kim jest Filip Hagenbeck? Szpiegiem :) A uściślając oficerem wywiadu, który ma na swoim koncie szereg misji odbytych w mniej i bardziej egzotycznych zakątkach świata. Być może kojarzycie tę personę z innej książki – „Zwyczajny szpieg. Wspomnienia”. Jeśli macie takie skojarzenie, to jest ono jak najbardziej prawidłowe, albowiem „Zwyczajny szpieg. Powrót” to swoista kontynuacja tamtej historii.

Opowieść rozpoczyna się w momencie, gdy Hagenbeck powraca z misji w Nigerii. Nie jest to powrót tak do końca optymistyczny, ponieważ przełożeni dziękują mu z chwilą powrotu za współpracę. Cóż – takie jest czasami życie szpiega… Hagenbeck nie zamierza jednak osiąść na laurach (tudzież na kanapie przed telewizorem) i podejmuje próbę odnalezienia swojego miejsca w polskiej rzeczywistości.


Gdzie jest owo miejsce? Trochę tu – trochę tam… Hagenbeck wspomina jak parał się sprzedażą detaliczną owoców cytrusowych, przytacza epizod pracy w towarzystwie ubezpieczeniowym, a także wspomina przesłuchania do Radia Kolor, gdzie po drugiej stronie mikrofonu czekali na niego Wojciech Mann i Krzysztof Materna :) Trochę zaskakujące, nieprawdaż? – szpieg w rzeczywistości handlowej, usługowej i radiowej :) Można by rzec – człowiek orkiestra ;) No ale zarabiać jakoś na chleb trzeba.

Po powyższych opowieściach można by przypuszczać, że kariera szpiegowska Hagenbecka definitywnie się zakończyła. Nic bardziej mylnego – z kolejnych rozdziałów dowiemy się, że Firma się o niego upomniała, a następnie wysłała do pewnego baaardzo gorącego kraju. Jak widać dobry fachowiec zawsze ma szansę wrócić do tego, w czym jest najlepszy (i to nawet pomimo tego, że Hagenbeck jakoś szczególnie za tym nie tęsknił).

Mam takie trochę… mieszane odczucia po lekturze. Niby fajnie jest poczytać o losach oficera wywiadu, którego aktywność zawodowa nie sprowadza się tylko do szpiegowskich niebezpieczeństw, ale także do – tak to nazwijmy – zwyczajnego życia, ale jednak… jestem chyba ofiarą ilości przeczytanych powieści szpiegowskich, bo nie do końca mi to pasuje. Książka to wprawdzie wspomnienia, ale słysząc „szpieg” i widząc to słowo na okładce książki z przyzwyczajenia oczekuję czegoś „wow”. Najlepiej z dużą ilością akcji. I niekoniecznie tym czymś w stylu „wow” są dla mnie wspomnienia, w które wpleciona jest zwyczajna proza życia… No nie porwała mnie ta książka niestety.


Nie oznacza to jednak, że Wam się ona nie spodoba. Taka lektura jak ta jest szansą na pokazanie, że pracownicy wywiadu – różnych szczebli – to także zwykli ludzie. Pełni pasji, talentów, pomysłów na życie. Takie ujęcie tematu może się podobać. I to nawet jeśli mnie osobiście to nie porwało.

Dziękuję Wydawnictwu Czarna Owca za egzemplarz recenzencki.

#zwyczajnyszpiegpowrót #filiphagenbeck #czarnaowca






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz