wtorek, 4 maja 2021

Cień utraconego świata. Trylogia Licaniusa: Księga Pierwsza - James Islington


Tytuł: Cień utraconego świata. Trylogia Licaniusa: Księga Pierwsza
Seria: Trylogia Licaniusa (tom 1)
Autor: James Islington
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 05.05.2021
Liczba stron: 880


PREMIERA 5 MAJA

Zanurzeni w magii.

Magia może być dobra. Może być też jednak zła. Czasami jest ona jedynym, co może uratować świat i ludzi - zwłaszcza jeśli ich świat chyli się ku upadkowi, a sami ludzie dbają tylko o własne interesy. "Cień utraconego świata" Jamesa Islingtona to książka, która przesycona jest magią - i to zarówno w jej najpiękniejszym, jak i najstraszniejszym wydaniu. Chcielibyście poznać te wydania i oblicza? Dobrze trafiliście!


Nieczęsto wpadam w tony pełne peanów, ale ta premiera to jedno z najważniejszych wydarzeń tegorocznej wiosny; 5 maja śmiało można wziąć w kalendarzu w specjalne kółeczko! Snuta przez Islingtona opowieść porywa i oczarowuje już od pierwszych stron. Czytelnicze wrażenia po tej lekturze są jak spotkanie z czymś intuicyjnie od książki oczekiwanym, upragnionym, z czym nareszcie możemy choć trochę poobcować - po prostu musicie tego doświadczyć!


"CUŚ" to opowieść o świecie, który chyli się ku upadkowi. O przyczynach tego stanu rzeczy dowiadujemy się z kolejnych rozdziałów, na początek trzeba jednak wiedzieć tyle, że czeka nas niezapomniana podróż w świat magii, która będzie nas ciągle zaskakiwać, albowiem nic nie będzie tutaj do końca jasne, moralnie jednoznaczne i przewidywalne.


Złożona, wielowątkowa i zaskakująca zwrotami akcji fabuła ukaże naszym oczom niezwykle bogaty, rozbudowany świat, w którym wybory serca i rozumu toczą ze sobą ciągłą walkę, a podejmujący je ludzie kierują się skrajnie różnymi motywacjami. Nic nie jest tutaj tak do końca złe lub dobre - czerń i biel pełna jest w świecie Islingtona odcieni szarości, które rozmywają całokształt w zagadkę, której ani przez moment nie należy osądzać w sposób jednoznaczny.


Główną rolę w tej opowieści od samego jej początku odgrywa Davian - adept szkoły magii, który w przeddzień prób mających uczynić zeń pełnoprawnego Obdarzonego zostaje wysłany wraz z przyjacielem Wirrem na północ, albowiem chroniąca ten świat przed siłami zła Bariera słabnie i może niebawem nie wytrzymać, czego skutkiem będzie inwazja złych sił, zdolnych zmieść wszystko z powierzchni ziemi. Davian ma za zadanie zbadać sytuację, a być może nawet powstrzymać to, co nadciąga - wiele wskazuje bowiem na to, że chłopak dysponuje surowo zakazanym i bezwzględnie tępionym po ostatniej wojnie darem: jest augurem, co oznacza, że może czytać w myślach innych ludzi oraz ujrzeć to, co dopiero może się wydarzyć.


Stop!- w tym miejscu warto powiedzieć kilka słów o naturze samej magii w tym świecie. Jak już wspomniałem jest ona znienawidzona, ale mimo to możliwa do praktykowania - tyle że pod nadzorem. Możliwe jest to w tzw. Enklawach, w których Obdarzeni spętani są wyznaczającymi granice magicznych praktyk Nakazami. Ich przestrzeganiem zajmują się Nadzorcy, którym Obdarzeni muszą być bezwzględnie posłuszni - za złamanie Nakazów grożą surowe kary, z przemienieniem w Cień włącznie (metafora mówiąca o cieniu człowieka jest w tym przypadku bardzo na miejscu). Przy tym wszystkim pewne rodzaje magii i magicznych umiejętności są zakazane w sposób bezwzględny - jak na przykład bycie wspomnianym chwilę temu augurem. Za to grozi coś więcej niż przemienienie w Cień.


Nie chcąc spoilerować - wierzcie na słowo, to jest szalenie trudne! - wypadałoby nie napisać o fabule już nic więcej... Lecz o co chodzi z wypisanym wołami w tytule trylogii Licaniusem? Prawdę na ten temat (ale tylko do pewnego stopnia) poznamy pod murami twierdzy Ilin Illan, gdzie w bitwie z siłami zła rozegra się pierwszy akt dramatu nowej wojny. Licaniusem okaże się być potężny oręż, ostrze wielkiego Tal'kamara - istoty tyleż potężnej, co znienawidzonej (choć przez niektórych ukochanej). Ów heros z dawnych wieków nigdy nie odszedł i nie umarł; żyje wciąż w ciele Caedena, chłopaka uratowanego w trakcie podróży przez Daviana. A może Tal'kamar po prostu jest Caedenem? Chłopak nic nie pamięta... Jednakże w kolejnych tomach na sto procent dowiemy się na ten temat dużo więcej. I muszę powiedzieć, że czekam na tę wiedze z utęsknieniem już teraz, końcówka "CUŚ"-a pokazuje bowiem, że wydarzenia pierwszego tomu trylogii Islingtona to tyko wierzchołek ogromnej góry lodowej - to, czego jeszcze nie widać, może wbić nas w fotele dużo głębiej niż to, czego świadkami możemy być w trakcie bieżącej lektury!


Uff... Zacna to była książka! Islington pokazuje, że wszystko co najlepsze w fantastyce może zostać pokazane na niekończące się sposoby, które są w stanie na nowo ożywić miłość czytelników do całego gatunku. O skali talentu autora niech świadczy sam za siebie fakt, że to jego DEBIUT! A jeśli to mało, to dodajmy do tego rekomendację ze strony samego Brandona Sandersona. Poczynania pisarskie Jamesa Islingtona warto obserwować - najlepiej w oczekiwaniu na kolejny tom Trylogii Licaniusa.


Dziękuję Fabryce Słów za egzemplarz recenzencki.


#CUŚ #cieńutraconegoświata #jamesislington #trylogialicaniusa #fabrykasłów








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz